Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. @sznib ale na forach samochodowych sporo jest wojowników rowerowych. Pojawiają sie wywołują gburzę i radocha. Wbrew pozorom sporo z "samochodowców" to też rowerzyści i to często Ci, co używają dróg, a nie ddrek. Zasadniczo nie istnieje problem debili w środowisku a w społeczeństwie. Co gorsza, internet powoduje, że jeden taki chwast potrafi jątrzyć na kilku forach pod setkami postów, a nawet prowadzić pyskówki sam ze sobą. Znajomy kiedyś mi pokazywał z grupy dyskusyjnej logi. Pojawiło się nagle kilka osób, które się kłóciły i wzniecały wojenki. Tylko że wszystkie miały "jeden zmienny IP". Gość dobie sam na siebie pluł prowadził wojnę plemienną. Grał skrzypce chyba z 7 wojowników. Nawet w jednych postach robił błędy a w innych nie. Dla mnie jest kluczowe, że kierowcy co do zasady są całkiem ok. Teraz przydałoby się, żeby resztki debili wyeliminować. Oni się tak zachowują względem pieszych i kierowców. To nie tak, że tylko dla rowerzysty są niebezpieczni. Wsiadacie w puszkę i też Was może zabić taki kozak. Dziesiątki razy mi ktoś odstawił taki numer jak ten gość z filmiku jak jechałem autem. Zajeżdżania czy spychania z drogi też przerabiałem.
  2. Wkurzyć głupio setkę kierowców każdego dnia. Ot tak poprostu się "pobawić patykiem" A to pojedzie tak, że nie wyprzedzisz, mimo że mógł jadąc prawidłowo być bezpiecznie wyprzedzony. A to zahaczy o lusterko, bo tak. A to będzie jechał ulicą z telefonem i ostentacyjnie robił zygzaczek. Miliony sposobów, żeby pokazać, że on jest "na legalu" A na forach zbluzga, zwyzywa, obrazi. Ot takie tam "drobiazgi" A na chodniku/ddr? Postraszy ludzi dzieci czy nawet psa. Po wyklina zepchnie potrąci kierownicą. A za chwilę taki potrącony wsiądzie w auto. To jak z moim "sąsiadem" skakał do momentu kiedy nie załapał ze może dostać wklepkę. A spokorniał całkiem jak się okazało że ten cholerny cyklista jeździ czasem czymś co może go z drogi zmieść.
  3. Bo w sumie największy zawód niedzielnej jazdy. Na lewo Wisła na prawo Dunajec. Wkoło pełno krzaków i pokrzyw. To złudzenie optyczne. Opiera sie o ziemię pedałem nie dotyka ziemi zmieniarką. A przylepce dają sporo. I przy przeciążeniu można sie wspomagać, ale i przy różnych urazach czy innych "niezamówionych funkcjonalnościach kolan" Moja córka twierdzi, że wie co ją boli dzięki temu (to istotne, bo z jednym z bóli musi się polubić a dugi nie powinien się pojawiać, bo jest przeciążeniowy) Syn poczuł olbrzymią poprawę, bo ogólnie coś sobie przeciążył kilka dni temu. Niechętny był, ale 100km bezbolesne dają jakiś pogląd na skuteczność.
  4. Nie wiem czy całość do mnie była ale... Tu się mylisz. Prześledź sobie nagłówki prasowe z ostatnich lat. Rowerzyści coraz częściej są sprawcami wypadków śmiertelnych. Od tak prozaicznych sytuacji jak pijany rowerzysta/chcący skręcić/włączyć się do ruchu bez patrzenia wjechał pod koła auta motocyklisty. Ten go omijają zbił kogoś/kilka osób/siebie. Po takie kiedy wprost potrącił pieszego/rowerzystę a ten zmarł albo doznał ciężkich obrażeń. Tłumaczenie, że rowerzysta nie może jest złe, bo może. Odpowiadać każdy powinien zgodnie z czynem dokonanym jego motywacją i jego skutkami. Zależnie od poziomu frustracji to nawet może nawet wojnę między państwami wywołać. A jak inaczej się chcesz z agresywnym chamem dogadać? Czasem trudno. Tak jak @MaxCava piesze oni rozumieją tylko rękę siły. Czują sie bezkarni do momętu kiedy nie poczują, że ktoś im może naklepać. Pominę, że kilka razy rozmowa z agresywnym kierowcą bardzo dobrze im robiła. Z tym zę to inna sytuacja jak im sie łysy gość do auta pakuje. Nagle nie są w bezpiecznej puszcze zupełnie bezpiecznie i z poczuciem, że mogą straszyć, bo im się nic nie stanie. Nagle się okazuje, że rowerzysta może realnie dogonić i naklepać. Że ktoś naruszył ich bańkę. To powoduje autentyczny szok u większości. Oni po prostu jak są w aucie czują jak by to co robią było jakimś matriksem albo grą. Takiego mam "sąsiada". Miałem z nim na pieńku, bo "pokazywał rowerzystom" Jak raz mu drzwi otwarłem to tlko trąbił ale już omijał szeroko. Jak miałem farta i próbował wymusić na mein jak jechałem dostawczakiem i zakończył to mało nie kosząc znaków i zwiedzając trawnika to już teraz nawet nie próbuje mnie wyprzedzać jak jadę rowerem. To był po prostu frustrat przekonany o nieśmiertelności. Ale to i tak jest margines. Wczoraj mieliśmy jedną nieprzyjemną sytuację gdzie gość trochę na siłę wyprzedzał i przyciął córkę trochę. Jeden delikwent wyprzedził na pełnym gazie i tam metr może i był, ale i tak mało przyjemne. I jedno auto na nas zatrąbiło jak jechaliśmy DK koło siebie. Ale tu nie jestem pewien czy była to już agresja i nauka, czy po prostu jako szczerzenie. I tu nawet mógłbym uznać, że ta jazda koło siebie w tym miejscu mogła być żle odebrana. Poza tym bajka. A w ruchu ogólnym zrobiliśmy spokojnie pod 90 km jak nie lepiej. I to drogami momentami trudnymi, bo wąskie i kręte gdzie naprawdę czasem trudno wyprzedzić. rowerzystów. Do tego też były DK. Tak że w ogólnym rozrachunki naprawdę jest nieźle na drogach. Pręgierz na rynku rozebrać do naga i wychłostać, a potem tak zostawić na cały dzień. Niczego się smarkateria teraz tak nie boi jak ośmieszenia publicznie.
  5. To powinni ścigać jako usiłowanie morderstwa z zamiarem ewentualnym. Żadne "chciałem postraszyć nie wiedziałm co się stanie" bo pewnie będzie się tak tłumaczył. Jak by zapadło kilka wyroków bezwzględnego więzienia za taki "pokazywanie" to by szybciutko się nawrócili. Co do "Kasty" o jest w niej za dużo "starej daty śpaśluchów w leksusach..." Którym rowerzyści przeszkadzają. Jak to się zmieni to się coś zacznie ruszać. @ktos123456 Twoja odpowiedź pokazuje że wypowiedź @marvelo kryje w sobie prawdę. Zauważ jaką agresją zapałałeś na prostą w sumie prawdę która się potwierdza. Tu " Jaki błąd, człowieku? " na drodze ruch kierownicą, żeby postraszyć. I wychowanie nie ma nic z charakterem wspólnego. Anioł z porywczym charakterem może kogoś zabić. To już wiemy, ale "urwanie koła" daje takie dziwne nurkowanie. A i tak mało istotne bo podałem to jako przykład czegoś nad czym gość nie panował nie miał na to wpływu i woli więc nie ma sie co skupiać nad drobiazgiem.
  6. Jak nie dostał ataku padaczki albo mu się koło nie urwało to co by powiedzieć kryminał.
  7. I tu jest pies pogrzebany. Jak idziesz w podkoszulku i z plecakiem to się pocisz? Jak szybko schniesz? Sorry nic osobistego więc się nie obraź, ale fizyki się uczyłeś zakładam? Więc zatrzymaj sie nad reklamą i oczekiwaniami ludzi jak widzą, że kurtka jest oddychająca i odprowadza pot. Rynien nie ma? No nie Oddycha znaczy schnie dobrze. Jak założysz cokolwiek na siebie to musisz pocić się bardziej. Prawda? Jak założysz coś co chroni od wiatru to bielizna nie schnie tak szybko bo wiatr szuszy. Wiec odpowiem Ci. Mam MT500 endury. Oddycha genialnie. Ona naprawdę świetnie odprowadza pot, z tym że jak jadę w wysokim tętnie to się pocę jak pies i ona potrzebuje czasu. WIĘCEJ czasu. Więc będziesz spocony. Nie ma bata. Jak leje będziesz sechł wolniej. Znowu nie ma siły. Jak wypierzesz gacie i masz deszcz na polu to jak je tam powiesisz to nie chcą schnąć. Nie mają prawa, bo masz wilgotność. Jak chcesz, żeby kurtka odprowadziła pot? No nie odprowadzi, bo fizyki nie oszukasz. Owszem też schnie sie w MT500 lepiej. Spływa mniej. Te kurtki nie obiecują, że oszukają fizykę a ze wycisną z niej ile się da. To jest kluczowa sprawa. Jak masz temp ~15st. i niską wilgotność oraz dobrą koszulkę to po zatrzymaniu potrzebuję paru min na wyschnięcie. Powiem ze mam czasem wrażenie, że szybciej schnę w kurtce niż bez niej. Jak leje to nawet ja mi gacie nie zaciągną wody to mokry jestem bo się pocę a nie ma gdzie potu odprowadzić bo więcej wody jest na zwenątrz niż wewnątrz. Czy jestem zadowolony z niej? I tak i nie. Nadal nie mogę zweryfikować jej nieprzemakalności, bo jak jeździłem w deszczu to była zawsze mocna jazda w zlewie. Miałem wszystko mokre łącznie z gaciami. Ostatnio w torbie nieprzemakalnej było wilgotno. Wiec mam dylemat. Ale jak po 2h w deszczu (zlewie) dojeżdżałem ostatnie 40 minut do domu w ledwie mrzawie to po zdjęciu ciuchów podkoszulek nie dał się wykręcać! A jak stanąłem na po drodze to była pode mną kałuża momentalnie. Wiec już mocno podeschnąłem. I jak jechałem to pomimo uczucia chłodu nie przemarzłem. To jest genialna sprawa. Żadna inna kurtka mi tego nie dała. Co do wytrzymałości tej kurtki to zaliczyłem szlif po asfalcie. Kurtka przetrwała dość dzielnie, bo w umie minimalne i pomijalne przytarcie ma. Ale jak będzie nosił lecak to wiadomo ze sie wytrze. Szczególnie jak nosisz na ramionach, a nie na pasie biodrowym. Chcesz mocny górski sprzęt idź w ciuchy Salevy. Jak by moim oczkiem były góry i bym nie wydawał na rower podejrzewam ze bym ich ubrania w ciemno brał. Tylko że to trzeba bank co jakiś czas obrabować. I nie nie zachęcam, bo jednak mam mieszane uczucia co do tej kurtki i za krótko ją mam . Liczyłem, że będzie lepiej. Nie sprawdziłem jej też jeszcze w górach pieszo. Ale ogólnie jest o niebo lepiej niż w innych "membranach" i przeciwdeszczówkach.
  8. W ramach niedzielnego spacerku z córką pojechaliśmy zobaczyć ujście Dunajca. Wiatr jak zwykle wiał w pysk przez ponad połowę dystansu. Most na trasie był zamknięty... Sklepy jak były potrzebne to wszystkie zamknięte A jak już były niepotrzebne to wszystkie otwarte. Ot ciekawostka taka I młodej się strawa troszkę wykrzaczyła a Ujście Dunajca nie urzekło nas jakoś szczególnie. Ale mamy nową życiówkę oboje więc zadowoleni jesteśmy z wycieczki. No i zdecydowanie nie padliśmy więc apetyt zaczyna rosnąć na coś z dwójką z przodu. A przy okazji bociek się z nami bawił w berka Tak sobie leciał przed nami chwilę i siadał na drodze.
  9. Bo przerwa na rozmasowywanie kolan i rozciąganie po 136km Do domu jeszcze 40.
  10. No co... Słońce świeciło deszczu nie było zimno nawet nie było I przed burzami się spokojnie wyrobiliśmy. Wymarzona pogoda na jazdę Zresztą młody wypalił, że może w tym roku przymierzy się do 200... Więc chyba lubią się piec jak kurczaki. Poza tym na jutro i podobno lepszą pogodę mamy z młodą "inne plany" ale nie zapeszajmy....
  11. Bo, wodopój i szybkie schładzanie na 90 kilometrze. (szkoda ze takich "źródełek " nie ma prawie wcale) Dla dwójki z nich pierwsza 100 w życiu.
  12. Dziś spokojne 108km Syn i koleżanka córki na swojej życiówce i pierwszej 100 w życiu. Poszło gładko średnia z jazdy 20km/h więc w sumie nieźle. Po drodze więcej wody wylaliśmy na siebie niż wypiliśmy, ale skwar pokonaliśmy. Wszystko razem z postojem na kąpiel w jeziorze popasami i zakupami wody do polewania 7,5h
  13. Wiesz co... Zjedz snikersa... Z tym ryzykiem to trochę przesadzasz. No, chyba że za wszelką cenę trzymasz prędkość i kadencję. Ja na wałach prawie nigdy nie mam stałej prędkości na całej długości. Zazwyczaj jadę mocniej powiedzmy 3 z pięciu fragmentów. Są dwa miejsca, gdzie zawsze mi się źle jedzie. Jak jedziesz równo to możemy się wuyprzedzić. Poza tym czasem jest tak, że jadący przede mną działa na mnie jak rowerzysta na psa. Szczególnie na dłuższych trasach. Ucieka to gonię. Łapie drugi oddech doganiam i nagle jedzie za wolno a ja mam swoje tempo wiec wyprzedzam. Nie pociągnie za mną więc odjadę, ale sił już na wałach zazwyczaj nie mam, bo to ostatnie km do domu. Nagle nie ma za kim gonić i bez "światełka w tunelu" ciężko z siebie wykrzesać siły. A co do stawania na pedałach... cóż na wałach właśnie często już się zdarza. Jak robisz 100+ bez pieluchy (a nawet z nią czasem) to tyłek jednak daje o sobie znać. Jak codziennie katuje obtarcia to poprostu muszę czasem stanąć na pedały i dać oddech . Tak samo rozciągam mięśnie w ten sposób. Jak Ci ameby na wałach nie pasują to jeździj tam jak leje. Wtedy spotkasz tylko jednego dwóch kolarzy kilka biegaczek może jakiegoś biegacza i kilka osób jadących transportowo. No i często mnie . chyba że jadę w stronę Niepołomic. i za hutę. Także na mnie w roli ameby niewiele poradzisz, ale ogólnie będziesz miał pusto. Tras pustych wkoło KRK jest sporo wiec nie musisz wałami się męczyć. A to, że jakieś łebki się chciały "ścigać". Bywa. I co będziesz płakać. Było im powiedzieć, że jedziesz z planem i tyle. Mnie sie zdarzyło za to, ze którego koleś wyprzedziłem mnie wyprzedził i jego dawaj nie było zaczepką tylko zwyczajnie mnie zachęcał do jazdy. Prosta sprawa dogoniłem go jak miał kryzys pocholował sie za mną dogonił widział że ja zdycham myślła że szarpnę ale ja już byłem spompowany. Zamieniliśmy parę zdań pojechał swoje. Jak bym się nie odezwał to piewnie bym nie pogadał z nim nie wiedział czy tylko prowokował czy dopingował.... O kadencji też skoda gadać... No nie Twój problem. Może jedzie spacerowo może go coś boli może ma już spalone mięśnie i nie wykręci więcej... A może nie umie, bo nie miał mu kto powiedzieć ze tu jakaś technika obowiązuje? Tak że weź snikersa może wypij meliskę i jedź kręcić. Jak jednak ludzie cię męczą to jedź w inny teren. Jak nie znasz daj znać coś może zaproponuję tylko powiedz jakie dystanse Cię bawią i skąd jedziesz. Tylko od razu mówię ze ja raczej północna cześć miasta mam obtrzaskaną bo z Prądnika startuje.
  14. No to też się kwalifikuje pod bezwzględne więzienie. Jestem w stanie pojąć, że na dwupasmówce z przejściem się ktoś zagapi, ale to jest zwykła bandytka. Ale tu jest drugie dno. Dlaczego rowerzysta się wychylił? No bo był zakaz ruchu dla rowerów. Zakładam ze chciał się dostać na chodnik czy cpr po lewej i skorzystać z bezpiecznej infr. No cóż, nie tym razem... Właśnie to jest pozorność bezpieczeństwa. Żeby tam wjechać musi wykonać absurdalny manewr. Jak już coś takiego robią to tam powinno być wyniesione skrzyżowanie wymuszające zwolnienie. Pod KRK mamy taką ddrkę po złej stronie podjazdu, ale i na początku i na końcu jest właśnie wyniesiony przejazd wiec auta jadą wolno i da sie i wjechać i zjechać z tej ddrki stosunkowo bezpiecznie. Drugą opcją to "skręt na dwa" czyli z drogi powinni sprowadzić rowery na prawo i przez przejazd na drugą stronę. Pomijam kilka "błędów" które popełnił. Nie mają one absolutnie go obwiniać, ale to klasyka i warto przemyśleć, żeby być czytelnym na drodze i się zabezpieczyć przed debilami, ale i gapami. Po pierwsze za późno zjechał do lewej. Zawsze jednak dobrze wcześniej zjechać do lewej. Dać sobie czas na obejrzenie i innym na zorientowanie się (np/TEŻ skończenie pisania smsa) Po drugie przed skrętem w lewo, zanim zmienimy pas (zjedziemy na niego) dobrze się jest obejrzeć i sprawdzić, czy nie mamy na lewym debila. To mnie kilka razy uratowało. Po trzecie sygnalizacja. Za długo z tą grabcią jechał. Jako kierowca wolę mieć przed sobą gościa, który zasygnalizuje wcześniej krótko, że skręca i przed skrętem jeszcze, ale jedzie co do zasady z rękami na kierownicy i skupia się na wykonaniu manewru, a nie na utrzymaniu równowagi. Z obserwacji widzę, że jadąc zwyciągniętą ręką nie zerkają do tyłu. Bezpieczniej jest zasygnalizować dwa razy skręt krótko i obejrzeć się z dwa razy, zamiast tylko sygnalizować. Pomijam ze często samo odwrucenie dłowy do tyłu potrafi wystarczyć. Nieraz przy zmianach pasa mnie kierowcy puszczali, zanim zdążyłem zasygnalizować ze chcę go zmienić. Obracałem głowę i widziałem jak mi machają. Mam wrażenie ze odwrucenie głowy jest "lepiej czytelne" przez kierowców niż wyciągnięcie ręki. I jeszcze raz nie pisze tego, żeby rozwiniać kierowcę, bo nie ma takiego bata, żeby coś zmniejszało jego winę. Bardziej, żebyście rozważyli, bo to, co pisze ratuje tyłek na drodze. Zresztą i jak się jedzie samochodem to część z tego warto wdrożyć bo pod takiego barana można się i autem władować.
  15. @KOKESZ za to powinni ładować dwa lata bezwzględnego więzienia. Choć nie wiem, czy nie powinno być zapisu, że to próba popełnienia morderstwa z premedytacją i nawet więcej bez prawa do warunku i zawiasów. Wszystko rozumiem. Ludzie są omylni zmęczeni i siłą rzeczy popełniają błędy. Życie jest parszywe i jestem w stanie to zrozumieć. Ale wyprzedzanie na trzeciego się nie broni absolutnie. To zwykła bandytka Z PREMEDYTACJą
  16. 160 powiadasz... moje plany z 150 się zmieniły w 160 ale i u nas z pogodą będzie trzeba powalczyć jeśli znajdę czas A to ostatnio czynnik, który najbardziej obrzydza mi wsiadanie na rower. Jak nie deszcz to skwar i burze... Nie ma tragedii... Ostatnie 110 w podobną robiłem. Powyżej 25/h nie było nawet bardzo czuć, że człowiek w piekarniku jedzie. Inna sprawa, że jakiś tam wiatr był. Tylko zatrzymania przypominały o fakcie piekarnika. Na łeb obowiązkowo szmata. A przed wyjazdem filtr, który i tak niewiele da. Butelka wody do polewania... Na efekty przypieczenia mamy taki żel ZIAJA spot sun.. Najlepszy specyfik, jaki miałem, który ratuje jak się człek już spiecze. Chyba nie ma wyjścia i trzeba się przyzwyczajać. Coraz częściej jest do wyboru piekarnik albo szlauch. Ostatnio to piekarnik szlauch a na koniec gotowanie na parze... Idealna pogoda rowerowa jest tylko w te kilka dni kiedy człowiek musi pracować i nie ma opcji, żeby wsiąść na rower, na dłużej niż 2h Masz rację ze to jakiś spisek musi być. Dodaj do tego też rowerzystów. Na wszelkich ścieżkach ddrkach i innych szlakach, choć i na wsi przy węższej drodze potrafi się taka sierota pojawić nagle po lewej stronie, bo za szybko sobie pojedzie. To chyba ten sam syndrom. Za wąsko im a absolutnie nie chcą zwolnić. W zakręcie droga się strasznie im zwęża więc lądują naprzeciwległym pasie z bezradności.
  17. To są dwie różne bajki. Masz gravela i fitness. Prostą kierownicę i barana... Nie da się tego porównać.
  18. To nauczenie to tak naprawdę rozsądek kierowców w tym miejscu. Jak są myślący i wpuszczają z tego pasa przed siebie rowerzystę w momęcie kiedy pojawia się ktoś z przeciwka to ok takie ułatwianie sobie nawzajem. Szczególnie jak nie ma tam rowerowego tłumu. Jak kierowcy to wały i nie rozumieją to może być niewesoło. Szczególnie niefajne to jest jak są przecznice i ktoś z boku wjeżdża pod prąd na kontrpas.
  19. Bo fajna taka droga jeszcze zamknięta... Truskawek też byś pewnie nie rozpoznał...
  20. Też tak miałem... Aż któregoś dnia dętka i to na balkonie... Zmiana przed jazdą... i kolejny raz po dwóch dniach A cholera sprawdzałem, czy nic w środku nie ma... Oglądam oponę szkalm palcem ni ma nic. W końcu wyczaiłem mikro szpileczke która się przebiła przez oponę (nie wiem jakim cudem) i szarpała dętkę. Kolce od jakichś krzaków też już z opon wyciągałem po dłuższym czasie od niebytności w okolicy takich. Potrafi się wbić w gumę i przez kilka jazd powoli się przebijać świństwo.
  21. Bo jest ich za mało. U nas też było przerażenie i płacz. Ale szybko dość zaczęli uważać. Już jest zdecydowanie lepiej. W Krakowie najniebezpieczniej się robi z końcem września i październiku. Nalot studentów z rodzicami z dziwnych miejscowości powoduje ze nagła na drogach się pojawiają ludzie kompletnie nie znający skrzyżowań równorzędnych czy pasów i kontr pasów nie mówiąc o takich smaczkach jak dopuszczenie ruch pod prąd. To ich przeraża i przerasta tak samo jak skrzyżowania równorzędne czy ronda w formie naleśnika. Płacze kierowców i teksty o ścieżce, bo jest rower namalowany u nas ucichły. Ale u nas niemal każda ulica jednokierunkowa jest z dopuszczeniem ruchu pod prąd rowerem. Już się to rozlewa na osiedla. Więc kierowcy po pierwszym szoku najnormalniej przywykli i jest normalnie. Za to rowerzyści jadący kontrpasem pod prąd są irytujący niezmiernie. i co tu mówić czasem niebezpieczni.
  22. Jeszcze raz dużymi drukowanymi Ci to narysuję. Na skrzyżowaniach ludzie skręcają. Więc się spodziewaj. Na ddrkach to standard, że nie sygnalizują. Nie jeździsz podobno od wczoraj. Tak nie powinna, ale tak wkurzają mnie goście, którzy napierają przed krzyzówkami a potem drą gumę jak sie okae że ktoś skręca. Oni nawet mają problem jak sie zasygnalizuje. A ja już Ci proponowałem. Jak tak mocno jeździsz jedź ulicą... Tam jest o wiele mniej takich atrakcji. DDR traktuj jak śmieszki do rozruszania się i wychłodzenia.
  23. @Danuel to taki żarcik był. Susza pierońska. Jak popada robi się na chwile szlam a pod spodem sucho jak pieprz. W miejscach, gdzie dawniej woda się wchłaniała, stoją kałuże, bo gleba tak sucha, że nie chłonie. Ten wszędobylski pył (to już nawet nie piach ) zmienia się w śliską maź.Ja w sumie już nie wiem co wolę błotną maź czy piach.
  24. Bo powinieneś sie cieszyć... U nas 500m "gravela" na 40km trasie i zniszczone podkoszulki i rowery do prania.
  25. uuuuu Ostro siostro... Taki komplement przed południem... I to tak bezrefleksyjnie.... hmmm nie wiem... po co.. AAAAA Nie no teraz jasne. Ona Ci tak kilka razy przed ta kładką zajechała i ty kilka razy hamowałeś. A nie to zwracam honor. Jestem idiotą myślałem że to jedno hamowanie było... A ty się tak codziennie nią podrywasz. Zapisz sie może na kurs hamowania.... A nie sorry ten szum gum ma zwrócić jej uwagę na Ciebie. wypada... I co to zmienia? Ale nie jechałeś. Dla tego nie wyprzedzamy na skrzyżowaniach. A przed nimi się zachowuje szczególną ostrożność. Strasznie minie takie wojowniki miejskie irytują. Naparzają jak by na torze byli. Jak chcesz naparzać to wal na szosy. Miasto to miasto. Rozumiem, że Cię wkurza sierota co nie sygnalizuje, ale nie płacz ze ne mogłeś jej tam wyprzedzić bo to Twoja głupota. To inny przypadek. Tu mówiliśmy o pojazdach "w ruchu".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...