Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Bo dobrze że tam nie wolno jeździć...
  2. Bo jakieś kolory się znalazły.
  3. Odczyt z barometru vs odczyt z mapy
  4. Bo trochę Wam zazdroszczę tych kolorów... Nie wiem jak to robicie, ale ja ciągle mam tylko takie. Nie ma śmiania. Jeże potrafią być całkiem poważnie agresywne. Poroże raczej nie pozostawia złudzeń, że to władca lasów. A tak na poważnie to one nie koniecznie się na żartach znają. Z drogi zejść nie zawsze chcą a nawet pogonić mogą. W okresie rykowiska to już zdecydowanie lepiej unikać.
  5. Zima będzie to i wiele lepiej pewnie się kręcić nie będzie... Ja zaliczyłem po upadku niecały tydzień przerwy potem próba dwa razy i z dwa tygodnie pauzy, bo pogoda pod psem była a bolący bark i nadgarstek były dobrą wysoką, żeby na rower nie wsiadać w deszczu. W miedzy czasie jaieś choróbsko próbowało ale przedawkowałem witaminę D i C przez dwa dni i cholera jak ręką odjął. Ale ja, mimo że czuć, że słabiej sie jedzie i ogólnie z czasem słabo to i tak czuję ze odżywam po powrocie na rower. A skąd pewność, że 19? Jest ich cała masa i dają podobne objawy. Do tego są grypy pseudo grypy i cała masa innych syfów. W otoczeniu moim sporo ludzi jest po badaniach nieraz kilkukrotnych. I ci chorzy często dość ciężko przechodzący infekcje nie mają covida a jakieś inne badziewie. Mam wrażenie, że oprócz naszej koronki sieje sie jeszcze jakieś inne świństwo i to dość mocno.
  6. Bo dziki zwierz w miejskiej dżungli... Bo sarny w wolskim się nie dały fotografować, bo była za ciemno a one nie chciały stać w świetle latarek a tylko sbie tak szły i straszyły . Ale dziki zwierz w miejskiej dżungli za to pozował do zdjęć... No krowa to to nie jest na pewno W sumie to nie wiem, czy spotykając tego jegomościa w lesie bym się za fotki brał czy jednak za oddalenie się grzecznie z jego podwórka. Jakby nie chciał być fotografowany mógłbyś mieć sie z pyszna...
  7. Jak w tym polskim dowcipie... A niech mu te wszystkie owce zdechną... W Polsce nigdy nie bezie dobrze z takim podejściem. Rosną i muszą mieć kasę na utrzymanie. Trzeba czasu, a to kasa... Trzeba zasobów, a to kolosalna kasa... Trzeba ludzi a Ci za uśmiech nie bedą robić. Brutalnie to w naszej polskiej mentalności wszystko chcemy zrobić taniej i dla tego w Polsce najtrwalsza jest prowizorka. Praca się liczy najmniej. Zresztą cały ruch Open Source się mierzy z mentalnością "za darmo". Wiele super projektów upadło, bo wszyscy korzystali nikt nie płacił, a i do roboty mało było ludzi.
  8. Lata wmawiania, że rowerzysta na przejeździe ma pierwszeństwo... Nieważne co i jak ma... A ze to pół prawda to już 'drobiazg"
  9. Przecież oni to robią ciągle i seryjnie. Najgorzej jest kupować w listopadzie, bo strasznie drogo jest przed 11.11 Potem jeszcze przed świętami... W okresach nie promocjnych cena regularna nieraz jest niższa niż promocyjna. Zresztą wiele razy kupowałem tam produkty w okresach promocyjnych od sprzedawców niemających promocji sporo taniej niż były na promocjach. Nie zawsze jest to łatwo znaleźć ale tak to wygląda. Ostatnie sztuki odliczający zegar i tylko dzisiaj taka okazja... I się ludziom wyłącza myślenie więc kupują w promocji drożej.
  10. W większości wypadków za 20 zł kupisz dobre samopoczucie, że coś kupiłeś, bo to cena najtańszych opasek. Niezmiernie rzadko trafisz coś sensownego nawet jak szukasz tylko opaski. Fajnie by było wiedzieć co to ma być za stabilizator, zanim kupisz. Co do porad w sklepach medycznych byłbym ostrożny. W wielu wypadkach wiedza sprzedawców nie jest powalająca a poza tym niestety często opiera się o stany magazynowe do sprzedania. To nie są ortopedzi i często nawet nie znają produktu sprzedawanego. "Mój" chirurg obśmiał okulary... Za to mój okulista stwierdził ze prawdopodobnie bym oka nie miał gdyby nie one... I sam używa ochronnych z casto... A że jest chirurgiem, który oczy naprawia seryjnie to chyba wie co robi. Wiec z tym obśmiewaniem to trzeba przez 10. Szczególnie jak ktoś nie pomaca a obśmiewa. No i trzeba jednak mocno rozróżniać ortezy od wszelkiej maści stabilizatorów.
  11. Jeśli szło do paczkomatu to odsyłkę zapewne masz w gratisie a kasę dostajesz po weryfikacjo przez magazyn przewoźnika w polsce. A poza tym nie szczyp się za bardzo. Jak mi nie dodali do lampek tych ich śmiesznych baterii to zgłosiłem do alli. Oni zapytali sprzedawcę sprzedawca zaproponował zwrot "części" kosztów. Nie kłóciłem się, bo mi wyszły dwie lampki za jakieś śmieszne grosze.
  12. Jak zgadłeś. Chyba czas na zmiany jak ją nawet po ciemku rozpoznajesz Z durniej strony spotkaliśmy całe dwie osoby wiec idealnie dla Ciebie.
  13. Otwartym pozostaje pytanie, czy skoro i bez niej się spocimy to czy cokolwiek na to sie da poradzić. W membranie najistotniejsze jest to co dzieje się potem. No nie szczególnie przy długich trasach jeszcze kończących się w nocy nie zamieniłbym endury na taki zestaw. Córka wyszła z takiego zestawu w w/w kurtkę z D i jest bardzo zadowoloną ze zmiany. Co do kroju to prawda. Mierzyłem starszą wersję i pomimo że mogłem ją mieć 300 żł taniej to absolutnie nie przemówiła do mnie.
  14. Bo szybko zapada zmrok...
  15. A przyszło Ci do głowy, że niektórzy tu dziesiątki tyś km zrobili bez gpsu i teraz po prostu wykorzystują ich zalety do zabawy/treningu/wyciskania z posiadanego czasu więcej? Jeździłem bez niczego na kierownicy z sigmą potem z mda później były smartfony... Cóż czasy się zmieniają. Kiedyś sie używało suwaków logarytmicznych... Mój ojciec kiedyś się śmiał, że jak nam wyłączą komputery... To był jakiś 97r Obstawiam poza tym że większość uczestników tego wątku by sobie z palcem w nosie poradziła biorąc do ręki mapę w przeciwieństwie do większości społeczeństwa, która nie umie nigdzie trafić inaczej niż po utartej ścieżce. Większość tu niezależnie od preferencji aplikacji czy urządzenia jest obyta z różnymi mapami. Tak samo jak z samą nawigacją i przeniesieniem tego co na mapie do rzeczywistości i na odwrót. Wiem tak samo robię Ale pytałem o apkę Mi na nowym telefonie nie udało się jej uruchomić i stąd pytanie. Czasem układam trasy w czasie jazdy czy to z powodu zmiany koncepcji czy innych zjawisk losowych. Tak czytam i odniosłem się do tego, o czym pisał @inforobert o locusie, przy czym wspomniał o innych aplikacjach, że też tak mają :D. Mam dokładnie taką samą obserwację jak On. A Twoje "w zasięgu wzroku" nic nie zmienia w tej materii podobnie jak "kilka sekund". A to o czym pisałeś sobie odtwórz po kolei. Jadąc z włączoną navi po prostu szybciej wiesz, że jesteś w ciemnej. Nawigacja ma chwilę zwłoki, zanim załapie, że pomyliłeś trasę niejako czeka czy aby na pewno pomyliłeś czy to tylko błąd gps... (~25m ) Potem niech Ci będzie, że tylko 3s na przeliczenie... Potem trzeba sie zatrzymać Jak można, bo nie zawsze można... Jak masz włączony ekran to najnormalniej widzisz niemal natychmiast, że źle jedziesz. . I nie jest to kwestia ślepienia w nawigację. Nie ma to też związku z tym czym nawigujesz. Taki urok nawigacji. Ja widzę dość sporą korelację między długością śladu a czasem przeliczenia. 50km jednak przelicza szybciej niż 150km Zresztą autem jeżdżę z wyłączonym głosem w navi. Linia na mapie mi w zupełności wystarcza, a przynajmniej nie mylą mnie durne komunikaty. tak jest generale... Szczególnie sprytaśne na drodze w ruchu Czasem widać takich sapiens co nagle robią sztuczki cyrkowe nie zważając na nic Ja tam wolę spokojnie pojechać kawałek i zatrzymać się w dogodnych warunkach. Zresztą na jakichś zjazdach wszyscy Cię kochają jak im mówisz ze trzeba sie zatrzymać\wrócić, bo się navi pogubiła... Oczywiście warunkiem jest że zatrzymasz towarzystwo, zanim zjedzie "na dół"
  16. A działa Ci ich aplikacja na telefon? Używam tego od lat. Jednak jakiś czas temu znikła opcja rysowania trasy "odręcznie" co dla mnie upośledziło bardzo mocno jego funkcjonalność. W wielu miejscach, gdzie wiem, że jest przejazd, ale nie jest on na mapie żadnej uwzględniony jako "jezdny", jest problem z narysowaniem śladu. Już się robi 3-4 Dzisiaj jadąc po mieście, które znam zrobiłem sobie teścik i nie pojechałem po pierwotnie wyznaczonej trasie. Gmap w kilku przypadkach potrzebowała około 9s, żeby sie ogarnąć a trasa miała zawrotne 10km... A z tymi krzakami to nie koniecznie chyba się rozumiemy. Nie nie w krzaki, ale nie koniecznie tam, gdzie chcesz pojechać. Zresztą tu wystarczy przywołać jazdę po szosie. Jedziesz przez miasteczko przeczyłeś zjazd przeliczenie trwa 5s... i to wystarczy, żeby pominąć kolejny "ostatni dobry" I żeby była jasność to ten problem dotyczy chyba każdego rozwiązania nawigacyjnego. 100 razy nie ma to znaczenia a kilka się musisz wracać. Najśmieszniejsze jest jak się przeoczy zmianę trasy a przeliczenie jest z tych fantastycznych i sie ląduje na np jakiejś mało przyjemnej drodze. Jak masz plan na podróż to "przygody" nie koniecznie są pożądane. Bo w takich okolicznościach jeździ się najprzyjemniej długie widokowe trasy?
  17. @MaxCava a ja się odnoszę do tego o czym rozmawiamy w temacie. I tak nawigacje lubią się pogubić jak masz gęsto skręty i zmienisz trasę. Jak trasa jest prosta z dużymi odległościami między skrętami problem prawie nie istnieje . I sorry ale przeoczyłem moment kiedy z roweru wsiedliśmy do auta. No już tak nie obrażaj Inna sprawa że tam to już prawie jak na promenadzie w mieście jest. W ładny dzień to ręki można by nie odkładać na kierownicę.
  18. Nie chodzi o frustrację. Nawigacja ma swoje zadanie spełniać tak samo jak podłożona mapa. Duża ilość błędów w mapach jest realnym problemem. Czasem czytając wątki mapowe mam wrażenie, że większość użytkowników tychże jeździ sobie na spacerki wkoło komina... Przy tylko całodziennych wycieczkach co byście nie mówili czas zaczyna mieć znaczenie. A powrót na szlak jak nie ma drogi czasem jest bezproblemowy a czasem niestety oznacza stracenie nie kilku min a nadłożenie kilkudziesięciu km i czasu liczonego w dziesiątkach min. Jak sie jedzie 50 km i sie nadłozy 10 to może być przygoda. Jak sie jedzie 170 i przyjdzie nadłożyć 30 to już może być mniej przyjemne. A jak sie do tego schrzani pogoda... Cóż w tym roku jeździłem wielokrotnie w okienkach pogodowych, bo inaczej byśmy niewiele pojeździli. Wtopa godziny mogła sie kończyć niestety jazdą w burzach. Co do tych 25m to też odważne założenie... Niby nic pod warunkiem, że nie jest to na 20%+ zjeździe, który nie jest wygodną drogą. Już pomijam jazdę nocną gdzie nagle to, co ma być drogą znika. Słaba taka przygoda jak jedyną drogą jest drogą, którą przyjechaliśmy. I wtedy zamiast właśnie przygody fajnej widokowej traski jest frustracja. Pomijam też ze czasem sie prowadzi ludzi o gorszej kondycji i odporności na "przygodę". Wtedy wtopy bolą podwójnie. I bardzo skutecznie potrafią zrazić kogoś do jazdy czy chodzenia. Niestety miałem okazję widzieć syf w mapie komercyjnej papierowej. Bolesne, bo była świeża. I oparcie się na niej mogłoby kosztować kilka km nadmiarowego spacerku a górach. Tylko że w takim miejscu to jest najmniejszy problem. Na zadupiu za to nieprzejezdny most potrafi stanowić dylemat w postaci do następnego 15km w lewo albo 20 w prawo...` Zresztą w tym roku tak trafiliśmy z córką. Opcje na kontynuowanie zgodnie z planem drogi dwie 19+ i 14+ km na 170km trasie robi różnicę. Ten problem niemal całkowicie rozwiązuje wyświetlona mapa z naniesionym śladem. Nie potrzebujesz przeliczenia, żeby wiedzieć co jest grane. Kilka sekund przy gęstych skrętach potrafi rozwalić system. Wszystko zależy co i jak jedziesz i też, jaką masz trasę wgraną. Brutalnie jak masz navi w kieszeni i tylko jej słuchasz a robisz zjazd to czasem te kilka sekund wystarczy, żeby zafundować sobie porządny wypych. Ja nie ufam przeliczeniom, bo potrafią być dość abstrakcyjne. Już pomijam takie sytuacje jak masz ścieżki równoległe nie bardzo odległe. Jedna w dół druga w górę kilkaset metrów dalej nawigacja nadal nie załapie, że jesteś nie na tej, co trzeba, bo dzieli je na mapie może z 20m ale w pionie to już bliżej 30 Jak masz przed oczami mapę to wyłapiesz, że jedziesz obok śladu. Tak że nie fantazjuje a opisuje realny problem. Powtarzany tu w kółko frazes... Strava nie ma wiele wspólnego z FB. Masa ludzi używa jej jako narzędzia. A to ze są jakieś grupki wzajemnej adoracji to naprawdę nie jest jej sedno. Ludzie jak maja pasję lubią sienią dzielić i strava to umożliwia. Zresztą jej "social" ma też praktyczne zastosowanie. Choćby takie ze jak coś chcecie przejechać wystarczy poszukać kto tam ostatnio był i możecie spytać o przejezdność. Jak nie jestem pewien mapy to korzystam ze stravy i śladów. O wiele pewniejsze niż opieranie sie na zdjęciach do google. To dość potężna baza wiedzy nie tylko treningowej. Z kuńmi kręcącymi do znudzenia te same trasy w okolicy i zaliczający kolejne okoliczne komy nie musicie wchodzić w interakcje. Co bardziej liczące sie aplikacje łączą sie z urządzeniami. Komot i strava zresztą Locus też są mocno połączone z garminem i uzupełniają się. Ja locus używam na moim samsungu activ. Który zresztą też jest połączony z stravą. w sumie wróciłem do niego, bo działa z zegarkiem, który mi spadł z nieba i robi robotę, której potrzebuje. Te parę złotych mogę im dać za to co dostaję. Zobaczymy jak będzie po zmianach. Komot też ode mnie dostał kasę bo działa z moimi urządzeniami. Aplikacje, które chcą przetrwać muszą się integrować z klientami mającymi kasę i chęci, żeby płacić. Największym przekleństwem aplikacji są ich użytkownicy. Użytkownicy, którzy są z nimi, bo sa tańszą alternatywą do.. A często, bo są darmową alternatywą. Niestety to powoduje, że apki nie mogą sie rozwijać i tracą konkurencyjność. Aplikacje będą płatne i to nie coraz mniej. Muszą być. Czasy apek z zapaleńcem robiącym je po godzinach odchodzą do lamusa. Patrzcie jak skończyło NAVIME Przecież była to naprawdę dobra aplikacja... Ale autor utonął pod natłokiem roboty. Zresztą to ogólny problem wszystkich projektów OS. @MaxCava używam nawigacji od czasów ery mda... Zapisy gpx też... I sorry, ale mnie osobiście telefon za 300zł na dzień dzisiejszy wkurza, irytuje i będę go musiał wrzucić do szuflady. To że działa mało mnie cieszy, bo działa gorzej niż mój sprzed 6lat... Ja na tym bym nie mógł pracować. To że da się kupić tani produkt, który jakoś działa to nie znaczy, że coś staniało. To znaczy, że są na rynku tanie kompromisy. Ja wiem ze ludzie kupują tani syf i sie cieszą ze maja cokolwiek. Ale to nie jest tak, że to jest fajne i dobre a tak, że ich nie stać i muszą się cieszyć, że mogą mieć takie. To jest nasze przekleństwo. Zresztą podejście ze filigranowość nie jest problemem, bo można kupić tanio leży u podstaw ton śmieci, jakie produkujemy. Chłam, który co chwile wymieniamy. Pomijam że te tanie rzeczy kosztują więcej w perspektywie. Nie wiem, ale moją córkę na tribanie prosi pozdrawiają... Może wyjedź dalej od miasta? Odjedź od szlaków dla kuni... A tym niepomaganiem... jak kawałek dalej od miasta na wtr siedziałem sobie i jadłem to aż głupio mi było, bo każdy mijający pytał, czy wszystko ok... Może mniej żalu, spiny i agresji i więcej ludzi Cię pozdrowi. Tiaaa. A może ludźmi, którzy mając pasję wydają na nią nieraz za dużo, ale dzięki temu widzą różnicę? Ludźmi, którzy sa w stanie poświęcić coś, żeby móc mieć coś lepszego w swojej pasji? Jest takie powiedzenie. " Biednego nie stać na tanie rzeczy. " Nie oceniaj ludzi po tym co mają. Bo jeśli jeździsz więcej niż prawie nic to tak nie będziesz jeździł. I napisał to nie o konkrecie a jako ogólne określenie pewnego typu. Brutalnie to tak jeżdżą starsze babcie wałami na spacer w niedzielę... I nie jest to kpienie z "Januszy" a zwrócenie uwagi, że ich nasze dylematy o nawigacji nie dotyczą.
  19. W góry się sprawdza genialnie. Na co dzień jak wychodzę z domu rewelacja. Tu kurtka jest genialna. Jak jest chłodno i deszczowo w sumie daje rade. Ale ja ją kupiłem na wiosnę więc tak naprawdę chłodno to nie było. Koło 11st jeździłem w niej i w podkoszulku. Było znośnie, acz już chłodnawo. Wiadomo, że wtedy jak zatrzymasz sie jednak masz lekko spoconą pierwszą warstwę i potem jest po ruszeniu chwilę mało komfortowo. Ciepło to pojęcie względne. koło 15 -20st jak mamy do celu jeszcze kilkadziesiąt km i w perspektywie zapadający wieczór to jednak woleliśmy nie moknąć. W tym roku dość zimne bywały wieczory. Tak samo jak na 70km z 150 złapała nas zlewa i złamanie pogody takie ze temp spadła o 15st to kurtki ratowały nam tyłki. To był ekstremalny test dla tej kurtki, bo sie zrobiła sauna totalna. Lało, ziemia parowała jak porąbana i waliło gorącem od asfaltu a do tego wiało zimnem. I tu pomimo parówki jechaliśmy w kurtkach i komfort był naprawdę fajny. Tylko że tu to już bardziej wykorzystaliśmy je do schnięcia w czasie jazdy po ulewie, bo najnormalniej bez kurtki się przemarzało koszmarnie. Rozpatruje zakup softshella jako drugiej i ostatniej warstwy na jesień i zimę. Ja zasadniczo w poprzedniej zimy jeździłem w koszulce termicznej kipsty na to windstoper, który ma tylko przód i siatkę na plecach i rękach i kurtce kolarskiej z lidla. Przyjeżdżałem przy -5 mokrutki do domu. Zatrzymanie sie w czasie jazdy było traumatyczne. Teraz szukając kombinuję co być, kupić dobrego, żeby nie wychładzać sie po zatrzymaniu więc tak naprawdę, żeby nie być przepoconym a;bo żeby mokre dalej grzało. A że trafiłem na takie cudo to zacząłem kombinować, że jakaś koszulka merino (podobno nie czuć zimna jak jest mokra) plus porozpinany taki soft i na to plus na deszcz endura dadzą radę. Do tego jeszcze dochodzą góry i narty i taka kombinacja, może zdać egzamin jak nie będzie -20 Wiec to bardziej jako soft na co dzień i może na rower. Zakładam, że jak ubierzesz jakąś pierwszą warstwę na to cieplejszą koszulkę i na to endurę to spokojnie do nawet zera obskoczysz. Ja bym spokojnie dał radę, ale ja ogólnie nie marznę za bardzo. Jakbym wiedział o jakiejś dobrej sensownej cienkiej, ale schnącej błyskawicznie koszulce/kurtce jako drugą warstwa pewnie bym kupił. Ale kogo pytam mówią, że jest ok jak sie jedzie ciurkiem Jak sie trzeba zatrzymać, postać chwilę to wyziębia i koniec. Ja szukam do zabawy w zimie w trasy 100+ właśnie z zatrzymaniami. Jeszcze spróbuję inaczej opisać zachowanie endurki... Jedziesz wieczorem w ubraniu, w którym masz komfort cieplny. Nie zaparzasz się. Wiadomo że sie pocisz ale zasadniczo schniesz i jest ok. Zaczyna siąpić czy lać, ale nie jest to zlewa. Zarzucasz endurkę i masz ten sam/zbliżony komfort. Jak nie pierze żabami rozpinasz pod pachami i jest pięknie. Warunek taki, że to, co było wierzchnią warstwą umie oddać pot dalej i do schnięcie nie wymaga wiatru... Druga taka, że jedziesz jak wyżej i zaczyna się wygwizdów. Ubierasz endurkę jest komfortowo. Rozpinasz wywietrzniki ile trzeba i jest bardzo fajnie. To samo, ale zaczyna prać żabami. Wtedy niestety będziesz sie pocił mocniej. Ale też jest komfortowo i jak przestanie lać dość szybko będziesz dosychał. (tu kluczowe jest wychłodzenie na postoju ) Dla przykładu. Jadąc w zlewie przez 4h miałem przemoczone wszystko. Ale ostatnie 30min nie lało i do domu wróciłem z wilgotną koszulką a wszystko inne mogłem wykręcać. A nie rozpiąłem wtedy wentylacji jak przestało prac żabami. Jak jedziesz spokojnie to w ogóle nie ma tematu. Nawet jak jest stosunkowo ciepło masz komfort. Ja się bardzo pocę więc prawie zawsze będę wilgotny pod kurtką, bo i bez niej bym był. Ale nie pocę się dużo mocniej w niej. Turbacz. Wyjście w parówce takiej ze w podkoszulku będąc spływałem. Lało sie po nas ciurkiem. Na górze zimno piździ jak w Kieleckim i temp poniżej 10. Endurka ubrana i zasadniczo nie zamarzłem. Oczywiście mokrutki byłem i czuć było chłód, ale spokojnie dało się iść. Chwila na górze w innych warunkach wystarczyła, żebym wyschnął ubrany w endurę. Bratanek w przepoconym softshellu już się zaczynał część. jak bym miał ubrany cienki długi rękaw było by idealnie. I najbardziej kuriozalnie. Kilka dni temu jedna z dziewczyn miała do dokręcenia trochę ponad 600m żeby zrobić na stravie 7,5k przewyższenia. Ponieważ wyjechaliśmy po 20 to w swej genialności wymyśliłem, że sobie będziemy pod zoo podjeżdżać i tak 5 razy. (to jest 1,5km z przewyższeniem ~100m i nachyleniem śr 6%) ~12 st dość silny wiatr, ale nie zimny. Byłem w podkoszulku i tej kurtce z lidla. Oczywiście przepociłem to do imentu tak, że jak ściskałem rękaw to kapało. I teraz numer, bo jak mieliśmy zjeżdżać juz do domku to zaczęło lać. Ubrałem endurę żeby jednak nie jechać całkiem przemoczony, bo kilkanaście km mieliśmy do domu. Jechaliśmy spokojnie powiedziałbym, że rekreacyjnie Dojechałem w kurtce oczywiście wilgotnej, ale suchszej niż była jak ubierałem endurę. Ona była w podkoszulku letnim na to koszulka cienka, ale już minimalnie cieplejsza i endura. Jedyne kiedy było Jej lekko zimno to po zatrzymaniu na górze jak postaliśmy z 5min i zaczęliśmy zjeżdżać czuła chłód. Z tym że ona jest chuda zmarzluch a do tego była chora. Jeździła praktycznie zapięta wiec siłą rzeczy zawsze lekko jednak wilgotne plecy będą po takim podjeździe. Oboje w zakresie 10-15st jeździmy w koszulkach z długim rękawem(czasem i podkoszulkach) i na to endurze i nie narzekamy na zimno. Jest już chłodnawo, ale takie trasy 50-70km komfortowo robimy. Wiadomo, że problemem jest moment np podjazdu kiedy sie pocisz i potem zjazd. Tu zawsze będziesz czuł chłód. Kurtka nie przewiewa, ale samo wychładzanie sie materiału będzie ten chłód powodowało. I dlatego myślę nad czymś z merino, bo podobno ten problem rozwiązuje. Odkąd mam endurę praktycznie przestałem wozić typową wiatrówkę wieczorami. Jak się robi ciemno i się schładza to ubieram endurę rozpinam wywietrzniki i jest ok. Trochę cieplej niż w typowej wiatrówce i można sie lekko bardziej przypocić, ale jest ok. poniżej 5st nie miałem okazji testować, ale koło 7 bywało i choć trudno to nazwać jeszcze komfortem to z podkoszulkiem pod nią dojechałem i nie pochorowałem się. Byłem wyziębiony, ale nie przemarznięty. Jak coś z tego wywnioskujesz dla siebie to dobrze. Niestety ubiór jest czymś tak indywidualnym, że ciężko mi inaczej Ci pomóc. IMO to jest genialna kurtka. Kwestia czego oczekujesz. Ja cały czas szukam idealnej pierwszej i drugiej warstwy pod nią. Ale i takiej drugiej, która by nie wymagała ubierania dodatkowo endury jak nie leje. Nienawidzę być grubo ubrany. Wolę 2 niż 3 warstwy.
  20. Zaklinanie rzeczywistości. Trend jest wyraźny. Tak Garmin był od lat. Konkurencją były dla niego w sumie tylko sigmy i telefony. Telefony były dość dobre jako licznik już 10 lat temu a nawet wcześniej. Ale od około 10 lat każdy ma telefon dający radę. Lata protez i kombinowania i nagle rynek rozkwitł. Pojawiło się kilku producentów i kilka zaawansowanych liczników z nawigacjami. Przez te lata wiele pojawiło sie aplikacji na telefony. Większość nie rozwinęła sie spektakularnie. W tym momencie wiemy ze strava jest deficytowa. Realnie na powierzchni sa tylko te, które gadają z garminem i innymi urządzeniami. Porównanie do aparatów jest mocno nietrafione. Porządne aparaty były drogie i niewygodne te popularne i małe były mocno niedoskonałe. Tak, tylko że w większości to okrojone słabsze modele. Więc musisz sie godzić na spory kompromis a wybór jest taki sobie. Następnym krokiem sa składane ekrany. W tym roku z dostępnych nowych sensownych telefonów jak kupowałem najmniejszy miał 6.1" Mój poprzedni miał 5". Telefony nie staniały chyba nigdy od czasów bumu po pierwszych "centertelach"... Ciągle ceny idą w górę i końca nie widać. Wraz z popularyzacją drożeją rok od roku o kilkanaście % W zasadzie od zawsze kupuje "flagowce" Juz poprzednim razem mi ręka zadrżała. Ale w tym roku naprawdę mocno się zastanawiałem. Ceny telefonów są abstrakcyjne. I nie staniały. Obecnie flagowce tanich marek są droższe niż kiedyś flagowce liderów. I pomimo że działają sprawniej nie oferują wcale wiele więcej niż np hd2 sprzed lat. Ani telefony, ani laptopy nie potaniały od lat. Pojawił sie moment kiedy i w jednej i drugiej półeczce pojawiała sie masa taniego syfu. Czegoś, co jest nowe a działa gorzej od średniaków mających po kilka lat. to dało wrażenie tanienia, ale jest jedynie zapełnieniem rynku ludzi, których już na telefon nie stać. Kupiłem na szybko synowi tani telefon... DRAMAT... Zasadniczo działa i nawet był zadowolony przez chwilę... Ale szybko sie okazało, że działa to gorzej od poprzedniego który miał 3 lata... Tak wiem ja jestem przyzwyczajony do dobrych telefonów, które działają poprawnie i mam "zaburzony" obraz :D. Ale takie są realia.
  21. Dzisiaj porzucone palny i chyba dobrze. Halny nie jest przyjazny rowerzystom 27km wiatru z boku i w pysk. Na powrocie tak się dokręcił, że popychać nie chciał tylko z boku wiał. Sam jechałem i jakoś tak bez weny więc chciałem mieć to szybko z głowy, ale zupełnie nie szło. Na domiar złego sie zrobiłem głodny a jedzenie zostało w drugiej kurtce. Więc takie trochę wymęczone płaska 50 gdzie nie mogłem złapać rytmu... To, co mnie cieszy to kadencja średnia wyszła 90. 49.30 km Dystans 1:46:46 Czas 1:46:37 Czas ruchu 1:50:51 Upłynęło czasu 27.7 km/h Średnia prędkość 27.7 km/h Średnia prędkość ruchu 47.8 km/h Maksymalna prędkość 156 m Wzrost wysokości 90 rpm Średni rytm pedałowania 114 rpm Maksymalny rytm pedałowania
  22. @Tomo1989 zadałeś bardzo trudne pytanie. Powiedziałbym że bez dobrej odpowiedzi... Kurtka jest świetna. Chyba najfajniejsza, jaką miałem. Ma zarąbisty krój jest wygodna, lekka i świetnie się ją nosi. Ogólnie jest za....... Radzi sobie... Jak jedziesz w lecie w deszczu będziesz mokry. No nie ma siły spocisz się. Mityczna oddychalność nie zrobi z tym nic. Pocisz się w podkoszulku spocisz i w tej kurtce. Za to schnie sie w tej kurtce świetnie. To znaczy dużo lepiej niż w jakiejkolwiek innej i minimalnie gorzej niż bez niej... Choć miewałem wrażenie, że lepiej niż bez niej. Robotę robią rozpinane panele. To jest największa zaleta tej kurtki. Nawet przy wysokich temp dawała radę. Może się pocisz, ale wentylacja jest taka, że nie gotujesz jak w szybkowarze. Dość często w tym sezonie wybierałem ją zamiast mojej klasycznej wiatrówki. Jak się robi chłodno to będziesz czuł wychładzanie, ale nie będziesz przewiewany. Mam ja ja i koleżanka córki i jesteśmy co do zasdy zadowoleni bardzo. Ja zaliczyłem w niej potężny upadek. Bark miałem zdarty ze skóry całkowicie i zwichnięty, ale o dziwo kurtka przetrwała. Widać przytarcia, ale nie ma dziur. No i nie przelało jej w tym miejscu jak ostatnio wracaliśmy w deszczu. Zasadniczo zakładałem, że będzie do wywalenia po upadku i obejrzeniu rany. Worek z torby pod siodłowej ma kilka dziur.. Czy warto tyle wydać.... Jak spodziewasz sie kosmicznej kurtki to nie. Dla córki kupiłem już analogiczną z Decathlona. Była wyprzedaż poprzedniego rocznika i za ~250 o oddychalności deklarowanej 10000 ale z rozpinanymi panelami. Wagowo i gabarytowo podobna. Normalna cena koło 500zł... I też nie narzeka... Jak rozepnie wentylacje to kurtka daje podobnie radę Jest odrobinę grubsza, bo endura sprawia wrażenie jak by była z pergaminu. Z wad to niechowany kaptur. Przeszkadza przynajmniej mi. Rękawy... Niby szmatka z możliwością założenia na kciuk fajna, ale zawsze, ale to zawsze w deszczu tam namaka. nie wiem, czy przepacam, czy podciąga wodę, ale to jest do bani. nie ma kieszeni To znaczy dwie wielkie kieszenie z przodu są ale one są wentylacją wiec jak sie wentylujesz nie masz kieszeni Mała kieszonka jest, ale jest mała i z siateczki więc np telefon\kasę przepocisz. No i jak sie jedzie to jest uczucie "płynięcia" na rękach. Rękawy nie mają wentylacji. Z tym ze nie jest tak, że zbierasz w nich wodę jak w typowych ceratach czy nawet prostszych membranach. Będziesz spocony jak w podkoszulku w porządnie upalny dzień, ale jak staniesz zaczniesz schnąć. Błyskawicznie. Więc kurtka jest warta zakupu a czy warta tej ceny... No cudów nie ma choć w swojej klasie bije na głowę wiele innych . Sam sposób uszycia i materiał no i wentylacja. Trochę na okrętkę odpowiem. Jak bym miał teraz kupić kolejną to miałbym kolosalny dylemat. Tak lubię tą kurtkę, że szkoda by było mi było jej nie kupić. Z drugiej strony czuję, że to, co oferuje troszkę nie przystaje do ceny, która jednak jest dość zaporowa, za co by nie mówić przeciwdeszczówkę. Owszem może stanowić jakąś wersję wind stopera, ale... Do chodzenia jest świetna Ja np w okresie od wiosny do pierwszych dni września używałem tylko jej. Z jednej strony szkoda 1000 z drugiej sie bardzo polubiliśmy. Jak bym nie miał na zbyciu kasy to bym pewnie nie kupił. Jak by to nie był problem nie myślałbym dwóch minut, bo ją bardzo lubię. Jestem na etapie zakupu softschela. Zasadniczo to ciepłej kurtki jesienno zimowej. Rozważałem endurę MTR Primaloft ale cena i jej mała uniwersalność mnie powstrzymują. Na ten moment jestem na etapie zamawiania z chin jakiegoś "nonamowego" softshela z rozpięciami wentylacyjnymi analogicznymi jak w mtr500 licząc ze razem z omawiana kurtką się dopełni. 140zł możan zaryzykować najwyżej będzie pełnił funkcję "polarka roboczego." PS młodej kupiłem taką https://www.decathlon.pl/kurtka-turystyczna-forclaz-400-damska-id_8356612.html Kosztowała 230 teraz jest tańsza... Nowy model mają z większymi rozcięciami. Jest zadowolona pomimo że się oczywiście w niej poci to też mówi że szybko Shanie i nie narzeka na komfort cieplny. Jeździła wcześniej w różnych wiatrówkach i przeciwdeszczówkach i jest niebo a ziemia. I też nie ma tego uczucia totalnej sauny. Jest bardzo zadowolona. Dla kobiety dodatkowo bije krojem na głowę endurę Kupiłem ja jak zobaczyłem na wieszaku ze względy na rozpięcia. Wiadomo ze ma membranę gorszą niż endura, ale to ta wentylacja robi główną robotę i nie ma sie co oszukiwać. Jak bym musiał teraz kupić na szybko kurtkę nie wiem czy bym nie poszedł do deca i nie kupił męskiego odpowiednika tej. Niestety porównania bezpośredniego nie mam. Pewnie będzie "gorsza" Pytanie, czy 700zł nie było by dość dobrą rekompensatą. Jak byś miał jakieś szczegółowe pytanie to pisz może będę mógł odpowiedzieć. Na ten moment naprawdę ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie. Kocham ją jest świetna, ale nie jest to produkt "skończony" i "idealny". Jak liczysz na to, że się nie spocisz to sie zawiedziesz, ale to zakładam, że oczywiste i będzie tak w każdej kurtce. Za to w wielu wypadkach wentylacja rzeczywiście daje dobrą ochronę i brak przegrzania i totalnego przepocenia. Na pewno z wad to to że wywalenie się w niej boli bardziej... Po ostatnim dzwonie już nawet nie chciałem myśleć nad kurtką po prostu założyłem, że jest do wywalenia... Miłą niespodzianką jest, że przeżyła, ale i tak masz to z tyłu głowy. A i jest pechowa Lata całe nie zaliczyłem gleby a od jej zakupu już dwa razy sprawdzałem wytrzymałość asfaltu.
  23. Pamiętaj, że to nie jest zabawa dla każdego. Poza tym uczulam, że jak telefon macie do używania na co dzień to jest to strzał w kolano. Prosta sprawa. jak wam wyprowadzą kasę z konta a używacie apki bankowej może to być podstawą odmowy zwrotu kasy. Co do zasady za takie kradzieże odpowiada bank jeśli nie oddaliście kasy "własnym zaniedbaniem" Niestety root telefonu tu może być podstawą odmowy i pisze to z doświadczenia, a nie opieram sie na legendach i przesłaniach ludowych. Jako zrobienie ze starego telefonu np dedykowanego urządzenia turystycznego jak najbardziej ma to sens. Żeby to była prawda musisz mieć nowe zdjęcia a z tym jest różnie Musisz na nich widzieć ścieżki, bo w lasach to często zupełna fikcja. I nie może to być np droga na pomorzu obrośnięta drzewami z obu stron... Na mapie nie budziła wątpliwości... A co do map... niby tak, choć bywają zaskakujące wtopy. Bo rozumiem ze znika bez śladu ścieżka w lesie... Ale droga? Ten segment się mocno rozwija i ma spory popyt. Bardziej widać załamanie na rynku aplikacji. Srtava ma przecież spore problemy z monetaryzacją. Żeby sie utrzymać musiała tak naprawdę zabrać niemal wszystko, co dawała za darmo. Daje tylko to co potrzebuje, żeby dostarczyć kroplówki swoim segmentom. Ich konkurencja bezpośrednia wygląda że się kończy. Locus też widać, że zaczyna szukać stałego dopływu kasy. Trailforks też już płatny... Komot... Inni też łyżeczką próbują ugrać coś na rozdrobnionym rynku. Z wątku wynika, że większość osób używa kilku rozwiązań... A to za chwile będzie kilka abonamentów. Niestety widze bardziej spadek wpływów do aplikacji i boję się, że może to mieć związek z rosnącą ilością urządzeń dedykowanych. Ich ekosystem daje spore możliwości więc nie ma konieczności korzystania z apek. Zresztą urządzeń coraz więcej na rynku.
  24. @kosmonauta80 Gdzie się wypuściłeś? A ja dzisiaj kolejne 50 po przerwie... Plan na jutro był na górzyste 200 ale niestety rozsądek mówi, żeby odpuścić choć możliwe, że to ostatni tak ładny i ciepły weekend. Bark po 50 km zaczyna sie buntować i cierpnąć....
  25. Precyzyjniej pisz. Bo Cię zjedzą puryści technikaliów. Gps nas tylko na mapie pozycjonuje i dokładność tego w dużej mierze zależy od modułu gps w połączeniu z anteną. Pomijam, że zbawiennym potrafi być korzystanie z kilku systemów. Za to w dużej mierze aplikacja jest odpowiedzialna za to, co widzimy na mapie. Różnice jednak są, pomimo że teoretycznie to ta sama aplikacja. Locus tu ma olbrzymią zaletę że w zasadzie można na nim niemal wszystko pd siebie ustawić. Nie no bez żartów... W ostatnich latach na rynek gdzie pewnym standardem w nawigacji od lat był Garmin weszło kilku producentów Sam Garmin zaczął mocno się dostosowywać. Do tego dochodzi eksplozja zegarków sportowych z nawigacją... Urządzenia w sposób naturalny będą zastępować właśnie telefon. Co do zasady cena tych urządzeń jest wysoka albo bardzo wysoka, ale głównie dla nas. Kawałek na zachód i nowy fenix to już wydatek 1/2 pensji minimalnej a edge to 1/4 tej pensji. W sumie wystarczy spojrzeć na stravę jak wąska jest grupa użytkowników różnych urządzeń. Kwestią wtórną jest czy usmartfonowienie takich urządzeń się sprawdza. Sigma trochę w tym kierunku poszła i raczej to był niewypał. Wacho poszło w minimalizm Za to Garmin powoli poddaje sie ewolucji swoich sprawdzonych od dziesiątek lat produktów. Telefony za to w międzyczasie powoli idą w kierunku takim ze bedzie coraz ciężej ich wygodnie użyć. Wraz ze wzrostem ich wielkości kuriozalnie więcej ludzi pójdzie w kierunku urządzeń dedykowanych. Pomijam wzrost kruchości obecnych telefonów. Problem z telefonem jest taki ze każda jego wymiana wymusza wymianę wszystkich koszulek i kurtek rowerowych.... Kieszenie muszą być większe. Montaż na kierownicy zmiana nam rower w samolot To jest ogólnie jest jakiś masakryczny kierunek. Co wymiana telefonu to +1,5" Pomiam tak prozaiczną sprawę jak wymienna bateria. Rozwiązywałoby to wiele naszych dylematów. Do starszych telefonów były np baterie o większej pojemności w zestawie z klapką zamienną. Jakież to genialnie proste i skuteczne by było. A nie jest tak ze oni mają ogólnie mniej takich dziwnych dzikich zarastających terenów? Chyba nie do końca się dogadujemy. Jedziesz z navi Nieważne garmin czy telefon. Jedna sytuacja jest talka ze jedziesz i nagle droga się kończy zerkasz na mapę okazuje sie ze jesteś na drodze... To jasne, że jesteś w ciemnej czarnej i musisz szukać innej trasy. Druga jest taka, że jedziesz masz wgrany ślad, który chcesz przejechać. Jedziesz sobie ścieżką czy wprost drogą nagle zerkasz na nawi i widzisz, że nie jesteś na śladzie. Ba nie jesteś nawet na drodze Jesteś w lesie... Ale rzeczywistość jest zupełnie inna, bo jesteś zdecydowanie na pięknej np drodze przeciw pożarowej.... Wracasz kawałek, znajdujesz swoją zarośniętą ścieżynkę i dalej jedziesz w kierunku, który założyłeś. I dwa przykłady. Jak zwiedzałem okolice Żarnowca to za pierwszym razem pojechałem "po mapie". Wybrałem drogi, które są na kilku mapach więc czułem się pewien swego. Cóż w terenie sie okazało, że są zaorane nieprzejezdne zarośnięte... Ogólnie wtopa na całego, bo szukanie objazdów tych dróg kończyło sie w jeszcze głębszym lesie i choć było całkiem ładnie i przyjemnie to wyszło takie kluczenie i błąkanie, a nawet grzybów wtedy nie było jadalnych.... Na drugą jazdę zrobiłem sobie ślad na podstawie aktywności z stravy, Upewniłem się że są w miarę świeże te aktywności... Zabawa sie zaczęła w pewnym momencie, bo nawigacja pokazuje, że mamy jechać drogą a droga sie robi mocno umowna.... No ale skoro tambylec przejechał to miesiąc temu to chyba wie co robi? Zakładam odważnie ze nie lubuje sie w noszeniu roweru na plecach po chaszczach. W sumie wyszło zarąbiście zwiedziliśmy sobie nieznane ścieżki i jakieś dziwne zjazdy zapomniane przez ludzkość. Bez navi włączonej cały czas raczej bym tego nie miał szans przejechać. W wielu miejscach miusiałem sie mocno zastanawiać czy zaufać strzałce czy może lepiej nie. I rozkminiałem czy to że ona każe jechać prosto to już błąd odczytu i pozycjonowania na mapie. Ale przeszło bardzo gładko. Tylko jeden zjazd na przełaj przez las żeby nie wracać do pominiętego skrętu, który był dobrze ukryty. Dwie różne koncepcje zabawy. W jednej rzeczywiście możesz mieć w nosie navi i od czasu do czasu zerkać np gdzie jesteś. W drugiej juz niestety włączony ekran się przydaje. Dokładność map jest sprawą drugą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...