Skocz do zawartości

[porozmawiajmy o:] Dziewczyny na rowerach


Dziara

Rekomendowane odpowiedzi

Chlopaki, jak jest tak zle to ja mam dlugie włosy. Jak macie bujną wyobraznie no to moge tez wam fotki pokazac :D

 

Jeśli to komentarz do moich zdjęć to dziękuje Ci bardzo. Spodziewałam się, inteligentnej uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na ścieżce rowerowej między metrem wawrzyszew, a młocinami widziałem niezwykłej urody rowerzystkę

na białym Giant'cie XtC. Blond włosy (blond jest aseksualny IMO, jednakże

tu mogę zrobić wyjątek icon_wink.gif, białe okulary i reszta stroju. Jest tu takowa? icon_mrgreen.gif

 

Chlopaki, jak jest tak zle to ja mam dlugie włosy. Jak macie bujną wyobraznie no to moge tez wam fotki pokazac ;)

 

Mmmm... długie włosy, w nosie? woot.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask to ja zakładam do lasu bo mnie gałęzie walą w łeb :] Na miasto to dla mnie taki gadżet na wyrost. Jasne, zawsze to jakieś ryzyko ale jest mi na tyle gorąco, że nie potrzebuję większego grzania w łepetynę. Na szczęście od tych kilku lat, od kiedy przestałem jeździć w kasku po mieście, jakiś kraks, wywrotek i upadków nie miałem (odpukać) :-)

 

Kilka razy większe prawdopodobieństwo, że będziesz miał wypadek w mieście niż lesie :)

Kask przydatny wszędzie, dla prawdziwego ridera to po prostu oczywistość, nie gadżet.

A propo dziewczyn : większość z nich w kasku jeździ tylko wtedy, gdy startują w zawodach, nawet na treningach w stroju "pro" kask jest rzadki (chyba że jest otoczona stadem innych rowerzystów), przynajmniej w tym gronie które ja znam. Widocznie nie warto sobie psuć "wizerunku", jak dla mnie to takie bardziej puste lansiary niż rowerzystki...niby taki szczegół, a już coś mówi o człowieku :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe bo kiedyś czytałem badania, że kask w mieście stwarza dla rowerzysty większą szansę bycia potrąconym/zepchniętym przez kierowcę. Ponoć brak kasku był podświadomie przez kierowców rejestrowany i automatycznie taki kierowca bardziej uważał na rowerzystę. Chociaż to chyba nie były badania z naszego kraju gdzie każdy użytkownik drogi drugiemu wilkiem :thumbsup:

Anyway tak jak pisałem: wiem jakie jest ryzko, mam tego świadomość. Trudno, może nie jestem prawdziwym riderem (cokolwiek to znaczy) ale po mieście wygodniej śmiga mi się bez skorupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badania były z USA (jak ja uwielbiam te badania "amerykańskich naukowców"), kraju jednak trochę odmiennego niż Polska :) Ciekawe tylko jak to zbadali ?

Tak samo można powiedzieć, że z zapiętymi pasami w aucie jeździ się szybciej.

 

Moim zdaniem wśród kierowców rowerzysta w kasku budzi przynajmniej trochę większy szacunek (no i skupia lepiej uwagę, jest uświadomionym rowerzystą stosującym przepisy, znającym swoje prawa), niż jakaś starsza osoba jadąca po bułki albo na działkę. Starsi ludzie, szczególnie tacy z małych miejscowości łamią najwięcej przepisów w porównaniu do innych rowerzystów, czasami aż żal dupsko ściska, ale nigdy nie odważyłem się upomnieć kogoś starszego właśnie ze względu na wiek, doświadczenie - niech jeździ jak chce, potem zazwyczaj jest tragedia, płacz i wielka niesprawiedliwość gdy potrąci go jakiś wariat.

 

U mnie kask w lato chroni też przed słońcem - zarówno skorupa jak i daszek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem czegoś. Jak jeżdżę w kasku to jestem rowerzystą świadomym i znającym przepisy? No proszę. Bo widuję w drodze do i z pracy masę rowerzystów w kaskach, którzy akurat o ruchu drogowym i współdzieleniu szlaku nie mają pojęcia.

Swoją drogą nie będziesz miał wyrzutów sumienia jak nie zwrócisz uwagi takiej starszej osobie, że stwarza zagrożenie sobie lub innym jeśli go parę minut później potrąci samochód albo połamie się w zderzeniu z innym rowerzystą?

Przez to wszystko nie rozumiem tej hipokryzji - jeżdżę świadomie bez kasku, znając konsekwencje grożące mi i tylko mi i to jest złe. Ale dziadek albo babcia (lub rowers w kasku) stwarzając zagrożenie w ruchu dla siebie i innych jest kul bo albo ma wiek i doświadczenie albo kask? No proooszę :)

 

Swoją drogą daszek w kasku to jest dla mnie jakiś dziwny twór. Nie wiem do czego on ma służyć poza łamaniem się przy OTB i harataniem twarzy :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że tak będzie jeśli temat o kaskach się wkręcił. :)

 

Widać pięknych rowerzystek brak :P

Ja tu już się nie wypowiadam, bo chyba raczej wolelibyście sobie poplotować na temat rowerzystek :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak kończąc dywagacje kaskowe to ja czuję różnice w kasku a bez. Bez to jak prowadzić samochód bez zapiętych pasów... no i włosy rozwiewa, a wtedy niewiele widzę :P

Zgadzam się, kask jest elementem obowiązkowym, tak jak 2 koła w rowerze. Bez kasku ani rusz, nie ważne czy po bułki, czy do lasu. Mi już kilka razy czachę uratował, tak myślę.

Z tymi włosami to w sumie też masz rację....

I gałęzie....ja jakoś często obrywam po kasku, może za dużo po krzakach jeżdżę hehe :)

 

Najlepiej gdy jedziesz za kobietą a ona chce przyspieszyć i podnosi pupę do góry ehh no Męska rzecz !!!: d

I vice versa kolego. Myślisz, że kobiety nie lubią jeździć za facetami...? Popatrzeć sobie na fajne męskie kolarskie tyłeczki to całkiem miłe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh :) fajny temat, przeczytałam z ciekawością i postanowiłam się wypowiedzieć :)

 

Jeśli chodzi o kobiety rowerzystki to faktycznie jest ich niewiele na drogach a jak już są to stwarzają tylko zagrożenie wykonując manewry bez użycia mózgu. Nie mówię tutaj oczywiście o dziewczynach, które mają pojecie jak działa przerzutka tylko o rozchichotanych "niewiemnawetjakjenazwać" debilkach - sorry za takie stwierdzenie, na rowerze wyciagnietym z piwnicy bo jest moda na górala z zardzewiałym piszczącym łancuchem albo takie na rowerach miejskich z MP3 w uszach jadące całą szerokością chodnika. To jest masakra.

 

Jeśli chodzi o machanie to bardzo rzadko spotykam się z tym jeżdżąc po mieście, częściej na trasie. I tylko szosowcy - przynajmniej takie moje doświadczenie.

 

Jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów damsko-męskich na rowerze to mam wrażenie, że jedna i druga strona chciałaby a boi się dlatego nic z tego nie wychodzi :D Odwagi i Panowie i Panie.

 

Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem czegoś. Jak jeżdżę w kasku to jestem rowerzystą świadomym i znającym przepisy? No proszę. Bo widuję w drodze do i z pracy masę rowerzystów w kaskach, którzy akurat o ruchu drogowym i współdzieleniu szlaku nie mają pojęcia.

 

Chodziło bardziej o to, że kompletny noob (że tak się wyrażę :P ) nie kupi sobie kasku i nie będzie w nim jeździł. Kask jest raczej przywilejem bardziej doświadczonego rowerzysty.

A co do nieprzestrzegających przepisy, są to zazwyczaj jacyś lansiarze i kompletne bufony. Tutaj masz krótką, acz treściwą notkę na ten temat :

 

http://www.tvn24.pl/1404149,61,,,,,maciej-mazur,kolarstwo-to-jest-to,blog.html

 

Moje podsumowanie (aby wreszcie zakończyć ten offtop :voodoo: ) jest takie : nie ważny jest rower, wygląd i strój - liczy się rowerowa dusza w środku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło bardziej o to, że kompletny noob (że tak się wyrażę :P ) nie kupi sobie kasku i nie będzie w nim jeździł. Kask jest raczej przywilejem bardziej doświadczonego rowerzysty.

 

Ja bym to widział właśnie dokładnie odwrotnie - chociaż nie wiem czy to nie utopia :-) To początkujący rowerzysta powinien jeździć w kasku nieświadomy zagrożeń jakie stwarza on sam, przyroda i inni na drodze. Doświadczony rowerzysta jak sama nazwa wskazuje jest doświadczony - zna swoje możliwości, zna zagrożenia i wybór jazdy w lub bez skorupy jest jego świadomym wyborem.

 

No ale żeby nie offtopować i troszkę tchnąć pozytywu w ten wątek to widziałem dzisiaj dwie śliczne rowerzystki. Jedna przez chwilę jechała w moim kierunku. Miły dla oka widok sylwetki w obcisłych rowerowych ciuchach, długi rudy warkocz... i niestety zjechała na "tarasik" nad Wisłą na wysokości BUWu. Kawałek dalej mijałem się z dwiema rowerzystkami - jedna śliczna i miło się we mnie wpatrywała. Chciałem pozdrowić ale niestety próbowałem nie wpaść na jakąś panią zdziwioną, że ktoś może jechać z naprzeciwka i zjeżdżającą na mój pas ruchu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz tak kto jest :)...Ja to jeżdżę zazwyczaj szosą nie chodnikiem także w tym momencie rzadko spotykam jakieś kolarki :voodoo:.No ja też muszę powiedzieć,że widziałem jakąś kolarkę u siebie,która też się patrzyła tylko nie wiedziałem na kogo czekała..więc wolałem nie podchodzić :):P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stwarzają tylko zagrożenie wykonując manewry bez użycia mózgu. Nie mówię tutaj oczywiście o dziewczynach, które mają pojecie jak działa przerzutka tylko o rozchichotanych "niewiemnawetjakjenazwać" debilkach - sorry za takie stwierdzenie, na rowerze wyciagnietym z piwnicy bo jest moda na górala z zardzewiałym piszczącym łancuchem albo takie na rowerach miejskich z MP3 w uszach jadące całą szerokością chodnika. To jest masakra.

Dobrze, że to zdanie padło z kobiecych ust, bo sam miałem napisać coś w podobnym tonie ale ugryzłem się w język żeby nie zostać zjechanym przez rowerzystki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...