Skocz do zawartości

[Mycie] Myjki/Myjnie ciśnieniowe - szkodzą rowerkom, czy nie ?


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Klaniam,

 

Jeden glos na "nie" w temacie mycia cisnieniowego. Straty lozyska suportu (RF X-Type) i lozyska piast (Hope Pro2). Czas mycia cisnieniowego 7 dni na TC 2007. Nigdy wiecej. Szczotka z dlugim wlosem, szczotka z krotkim wlosem, wiaderko i jechane. W bloku, w wannie tez sie da. Przetestowalem wielokrotnie.

 

Szacunek...

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym jak kilka razy umyłem rower myjką ciśnieniową na stacji benzynowej moja tylnia piasta alivio mc18 wkrótce padła. Miała przejechane 3k. Taka piasta powinna dłużej posłużyć co nie? Tak się zastanawiam czy to mycie jej nie dobiło no ale przednia piasta Joytech trzyma się dzielnie po 4k. 

 

A w kwestii zalewania co o tym myślicie? Ostatnio tak wyszło, że przez chwile moje koła jechały we wodzie. Piasty były pod wodą :-P bo kałuża okazała się za głęboka.  Czy moje piasty (tylnia Deore LX, przednia Joytech) to przeżyją? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rowniez mieszkam w bloku i mycie myjka cisnieniowa to dla mnie nieporozumienie.. Ja swoj rower myje na balkonie i jakos wiekszego problemu z tego nie mam. Najpierw ciepla woda z plynem do mycia naczyn i delikatnie myje az sie bloto rozpusci. Pozniej jeszcze raz przemywam i doczyszczam w razie koniecznosci szczoteczkami roznego typu. Kolo tylne jak i lancuch zawsze sciagniete a rower na stojaku i jest swietny dostep zeby wszystko dokladnie umyc.

 

A myjka cisnieniowa potrafi bardzo wiele szkody narobic.. Juz nie mowiac ze woda jest pod duzym cisnieniem i na pewno dostanie sie do piast i innych lozysk i wyplucze z nich smar wiec moim zdaniem to jest tylko zludzenie ze sie zaoszczedzilo czas..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ryzykować uszkodzenie roweru kosztem lenistwa??

Lepiej poświęcić tą godzinkę na myciu, niż później płakać z powodu zepsutego roweru.

W moim przypadku czyszczenie i konserwacja to przyjemność. Osobiście nie ryzykowałbym mycia myjką ciśnieniową, ale to już sprawa indywidualna. Każdy ma swój rozum i swój rower. Powiem krótko: Róbta co chceta :)

 

Popieram kolege w 100%. Myślę, że lepiej nie ryzykować mycia myjką ciśnieniową. Mycie ręczne to przecież sama przyjemność :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram kolege w 100%. Myślę, że lepiej nie ryzykować mycia myjką ciśnieniową. Mycie ręczne to przecież sama przyjemność ;)

 

Dokładnie!

Po ostrej jeździe po błocie, strumieniu, itp w ramach dbałości o sprzęt należy całość rozebrać wyczyścić posmarować. Po tym zabiegu masz pewność, że sprzęcik Cię nie zawiedzie.

Myjką ciśnieniową świetnie można wymyć rower bezpośrednio przed czyszczeniem poszczególnych części. Czyli najpierw myjka dokładnie. Całe błoto won z roweru. Potem rozbieranie, czyszczenie i smarowanie piast, suportu, łańcucha, sterów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myjkę ciśnieniową posiadam i myłem rower za pomocą tego sprzęta. W zasadzie nic się nie działo złego , może dla tego że nie przesadzałem . Ale teraz wolę myć wężem ogrodowym ( mniej zachodu= nie trzeba się motać z podłączeniem i tp )

I powiem szczerze że lepiej mi się myje wężem ogrodowym, fakt że troszkę więcej czasu pochłania ale co tam. No i obowiązkowo koła odkręcam, myje je osobno a ramę na stojak i mam dostęp do wszystkich zakamarków :icon_wink: Dwie szczotki , dwie szmatki i rowerek jak nowy :)

http://picasaweb.google.pl/lh/photo/3j48ECfBryLZyTLw2m-2sw?feat=directlink

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojego bike'a myje zestawem gąbka, miednica z wodą, papierowe ręczniki i nie ma problemu z utrzymaniem czystości. Jak miałem brudne koła albo strasznie zasyfiony napęd to szło wszystko do wanny i prysznicem było traktowane. Większość komponentów nie ma łożysk z uszczelkami wodnymi więc mycie myjkami ciśnieniowymi to moim zdaniem bomba z opóźnionym zapłonem. Woda pod tak dużym ciśnieniem strasznie głęboko penetruje. Jak nie od razu to za jakiś czas się zaczną odzywać skorodowane łożyska. No chyba, że ktoś to robi umiejętnie (choć trudno mi w to uwierzyć), albo po każdym myciu rozkłada na części i smaruje dokładnie. Wiem jedno, sam się nie skuszę na taką oszczędność czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i ....... nadziwić się nie mogę. Jak rozumiem część z Was nie jeździ rowerem jak pada. Słusznie!! Wody się napcha tu i tam. Po co? Lepiej w domu szmatką przecierać i raz na miesiąc na spacer wyprowadzić :( Przepraszam za sarkazm ale wytłumaczcie mi proszę jaka jest różnica pomiędzy jazdą w deszczu (średnio umiarkowanym) a myciem Karcherem (program spłukiwanie) z odległości ok.2-2,5m (czego pilnie przestrzegam). Po ostatniej eskapadzie rowerowej podczas deszczu wodę wylewałem nawet z opon. Po przesmarowaniu wszystko działa jak trzeba :D i nic (nacisk na NIC) się nie zepsuło.

pozdrawiam

marcin

 

P.S. Sam widziałem obrazki jak na "stare konstrukcje" psikali z Karchera wkładając lancę prawie w suport i piasty. Takie działanie może (nacisk na może) być szkodliwe ale nie musi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do jazdy w deszczu nic nie mam prócz tego, że się usyfię strasznie (jadąc do albo z pracy to mi średnio odpowiada). A jeżeli chodzi o różnicę, to nie wiem pod jakim ciśnieniem jest wyrzucana woda z myjki w danym trybie mycia, ale jedno jest pewne. Deszczówka nie uderza w rower pod takim ciśnieniem i nie ma takich zdolności penetrujących, a co za tym idzie nie wypłucze smaru (chyba, że jakiś strasznie lipny ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i ....... nadziwić się nie mogę. Jak rozumiem część z Was nie jeździ rowerem jak pada. Słusznie!! Wody się napcha tu i tam. Po co? Lepiej w domu szmatką przecierać i raz na miesiąc na spacer wyprowadzić B) Przepraszam za sarkazm ale wytłumaczcie mi proszę jaka jest różnica pomiędzy jazdą w deszczu (średnio umiarkowanym) a myciem Karcherem (program spłukiwanie) z odległości ok.2-2,5m (czego pilnie przestrzegam). Po ostatniej eskapadzie rowerowej podczas deszczu wodę wylewałem nawet z opon. Po przesmarowaniu wszystko działa jak trzeba :) i nic (nacisk na NIC) się nie zepsuło.

pozdrawiam

marcin

 

P.S. Sam widziałem obrazki jak na "stare konstrukcje" psikali z Karchera wkładając lancę prawie w suport i piasty. Takie działanie może (nacisk na może) być szkodliwe ale nie musi.

 

Poczytaj sobie dokładnie co inni napisali. Przeciwnicy mycia karcherem mają zazwyczaj złe doświadczenia, a nie teoretyzują jak ty. Ja choć bardzo ostrożnie obchodziłem się z myjką, załatwiłem sobie suport. Znam parę innych osób, które w podobny sposób straciły suport lub piastę. Jasne jest, że nie każdemu coś padnie, ale to czysta loteria. Jedni myją latami, innym wystarczy jedno feralne mycie. Mam kumpla, który mówił dokładnie jak ty. Właśnie musi wymienić piastę. Niech każdy robi jak uważa, ale nie opowiadajmy bzdur o tym że karcher jest jak jazda w deszczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj sobie dokładnie co inni napisali. Przeciwnicy mycia karcherem mają zazwyczaj złe doświadczenia, a nie teoretyzują jak ty. Niech każdy robi jak uważa, ale nie opowiadajmy bzdur o tym że karcher jest jak jazda w deszczu.

Primo:

Nie teoretyzuję bo jak zapewne mogłeś sam przeczytać: śmigam w deszczu, myję karcherem i ........ dziękuje wszystko dziala.

Secundo:

Proponuję abyś dokładnie oblookał myjkę ciśnieniowwąi sprawdził (organoleptycznie) jakie jest ciśnienie z lancy w odległości 2-2,5m przy programie spłukiwanie wodą miejską ;). Jeśli piasty nie dają rady to może należy je z czasem wymienić. Bo widzisz rower to nie jest twór wieczny tylko mechaniczny. Tak jak z autem czasem coś padnie czasem nie. No ale jeśli kolega nabrał wody do piasty . Mogę wiedziec jakiej firmy był ona (ta piasta)?

pozdrawiam

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj sobie dokładnie co inni napisali. Przeciwnicy mycia karcherem mają zazwyczaj złe doświadczenia, a nie teoretyzują jak ty.

To dziwne bo Ci, którzy wymienili co im padło jakoś są w mniejszości. Zdecydowana większość podchodzi do sprawy asekuracyjnie i stara się przekonywać jakie to mycie gąbką i szczotką jest przyjemne i jak relaksuje. Nie neguję że komuś może to sprawiać przyjemność - dla mnie jest to przykry obowiązek i w dodatku nie mam na to miejsca.

Nikt nie pisze, że np. suport, który padł miał przejechane 10k km i najzwyczajniej wymiana mu się już należała.

Jeśli dobrze pamiętam to tylko 2 osoby konkretnie opisały wodę w elementach roweru (amor i zdaje się piasta tylna). Reszta to było teoretyzowanie odnośnie zła jakie wyrządza myjka ciśnieniowa. No było jeszcze kilka postów, że koledze/wujkowi/znajomemu znajomego coś padło od mycia myjką, ale nadal brak szczegółów.

Podsumowując jestem zdania, że nie ma większych przeszkód w myciu roweru myjką ciśnieniową, pod warunkiem że okolice newralgiczne (piasty, suport) nie będą traktowane wysokim ciśnieniem. Co do reszty nie widzę przeszkód by potraktować je lancą z bliska.

Sam myłem poprzedni rower przez ponad 2 lata na myjkach ciśnieniowych i nie oszczędzałem wysokiego ciśnienia na suport i piasty, a rower nadal jeździ i pewnie jeszcze pojeździ.

Co ciekawe wcześniej rower myłem wężem ogrodowym gdzie ciśnienie wytwarzałem przez ściśnięcie końcówki węża i suport zaczął mi skrzypieć po niecałym roku od zakupu roweru.

Wymieniłem na porządniejszy i bez problemu kolejne mycie wężem a potem myjkami mu nie zaszkodziło przez kilka lat.

Nowy rower także myję na myjkach, z tym że suport i piasty czyszczę z większej odległości (profilaktycznie) i z pewnością nie omieszkam zasygnalizować w tym wątku jeśli pojawią sie jakieś niepokojące usterki, wynikłe lub mogące wyniknąć z stosowania myjki.

Te 4 czy 5 razy w roku jak wyląduje na myjce nic mu się nie stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Doczu gdyż sam bym tego lepiej nie ubrał w słowa ;)

No i kolega poruszył bardzo (wg mnie) istotna kwestię - mianowicie częstotliwość. W moim przypadku (no bo tu mogę się wypowiadać) to rower myję albo po błotnistym maratonie, albo po jeździe w piachu i pyle wtedy kiedy jest to absolutnie koniecznie (mieszkam w bloku i jakoś musimy dzielić przestrzeń). Czasami raz w miesiącu, czasami dwa. No i też jak kolega podchodzę do mycia raczej z obowiązku niż z przyjemności. No i aby rozwiać wątpliwości wszelakie śmigam na: suporcie XT, piasty DTSwiss (na maszynach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie namawiam nikogo do zaprzestania używania karchera, tylko nie przekonujcie, że mycie karcherem nie może zaszkodzić, bo to nieprawda. Niech każdy robi jak chce, ale ze świadomością czego się może spodziewać. Argument w stylu: myje karcherem i nic mi nie padło to żaden argument, bo kompletnie niczego nie dowodzi.

Co do szczegółów, to padł mi suport XT o przebiegu 1000 km, po rezebraniu, nie było żadnej wątpliwości, że zabiła go woda i nie była to raczej deszczówka. Karchera użyłem wcześniej może ze 3-4 razy i wystarczyło.

Nie twierdzę, że używanie myjki nieuchronnie prowadzi do uszkodzenia jakiejś części, ale że zwiększa to ryzyko, i każdy powinien być tego świadomy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie namawiam nikogo do zaprzestania używania karchera, tylko nie przekonujcie, że mycie karcherem nie może zaszkodzić, bo to nieprawda. Niech każdy robi jak chce, ale ze świadomością czego się może spodziewać. Argument w stylu: myje karcherem i nic mi nie padło to żaden argument, bo kompletnie niczego nie dowodzi.

Podobnie jak argument "myję gąbką to mi nic nie padnie". Owszem ryzyko mniejsze, ale nie da się go wykluczyć.

Co do szczegółów, to padł mi suport XT o przebiegu 1000 km, po rezebraniu, nie było żadnej wątpliwości, że zabiła go woda i nie była to raczej deszczówka.

 

A to co się stało ? Zardzewiał ? i po 1000 km się nie nadawał do jazdy ? Historia trochę nieprawdopodobna zwłaszcza przy tej klasie osprzętu i tak krótkim okresie używania, ale różne cuda się zdarzają. Po czym zorientowałeś się że zabiła go woda ?

 

Nie twierdzę, że używanie myjki nieuchronnie prowadzi do uszkodzenia jakiejś części...

Ty nie, ale dało się tu wyczytać takie głosy.

Problemem jest to, że rower składa sie z części, które się zużywają i prędzej czy później te elementy i tak trzeba będzie wymienić. Ja się z tym godzę i mycie myjką mnie nie przeraża, ale czytając niektóre wypowiedzi nie sposób odnieść wrażenia, że niektórzy chuchają i dmuchają na sprzęt i obchodzą sie z nim jak z jajkiem. Trochę mi to przypomina ludzi trzymających pilot TV w worku foliowym żeby przyciski się nie starły ;)

Oczywiście celowo przesadzam, ale mam nadzieję że rozumiesz o co mi chodzi.

Każdy z nas ma swój rozum i podejmuje decyzje autonomiczne. Na pewno do nikogo nie będę miał pretensji jak ewidentnie z powodu myjki ciśnieniowej padnie mi jakiś element. Ba nawet napiszę tu o tym. Tymczasem cieszę się czasem zaoszczędzonym na mozolnym głaskaniu roweru gąbką ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doczu jeden rower, jeden użytkownik i dosłownie 4mycia karcherem bez specjalnego zbliżania "laski".

Wynik klamki Juicy Carbon dostały piachu pod uszczelki. Po serwisie nadal nie mogę z nimi dojść do ładu. Serwis kosztował 200zł.

2łożyska ramy w Mongoose Cannan do dokładnego czyszczenia i smarowania bo po karcherze rzęził ja zarzynana świnia.

 

Karcher jest wygodny i szybszy w czyszczeniu to nie podlega dyskusji. Ale jeśli coś się stanie a takie przypadki są na porządku dziennym na serwisowanie stracisz więcej czasu niż na czyszczenie gąbką.

 

I nie obchodzę się z rowerem jak z jajkiem. Z ostatnich płukań bike'a w strumieniu jestem bardziej zadowolony niż z karchera :icon_mrgreen:.

Porównywanie ciśnienia karchera nawet z 2m do padającego deszczu - sory "obcy17" ale o czym Ty kurde mówisz?

 

Pozdrawiam!

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to o czym ja mówię (w zasadzie piszę)?? A no mówie (piszę), o tym że ciśnienie jest wtedy na tyle małe że z trudem odrywa błoto (lub inny syf) od roweru i nie sądze aby w takim wypadku (cały czas mam na myśli swoje doświadczenia) mogło coś złego się stać (specjalnie czas przyszły). Jeśli się stało/stanie to znaczy i tak do wymiany było - no skoro uszczelnienie dało d..y to już był kres tej części (bądź uszczelnienia). Śmigam różne dystanse w różnych warunkach i coś co nie wytrzyma mi pseudo ciśnienia z karchera (czyt. min 2m) jest mi poprostu niepotrzebne = nie spełnia moich oczekiwań. Może u "nieszczęśników" pozostaje sprawa pomyjkowego przesmarowania newralgicznych częsci?? Nie wiem? Przeca w większości przypadków do łożysk (piasty czy też suportu) dostęp jest "zaje" prosty?? Jaki problem wymienić łożyska (jeśli padną - co i tak nastąpi wcześniej czy później z powodu eksploatacji). Jaki jest problem w wyczyszczeniu hampli jeśli one dają "luftu"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnego interesu w tym żeby wypisywać dyrdymały wyssane z palca. Gdybym nie był pewny tego co piszę, to nie zabierałbym głosu w dyskusji.

No ja nie mam z kolei powodu by Ci nie wierzyć, ale chętnie się dowiem po czym wnosisz, że to uszkodzenie przez wodę. Pytam by samemu zdobyć doświadczenie w tej kwestii, bo najzwyczajniej mnie ten problem nie dotyczył.

Co zaś do samych karcherów - nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że mam rację. Po prostu mnie problemy o których piszecie nie dotknęły (i oby tak dalej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ślady wilgoci, drobinki piachu oraz rdzawy nalot.

I w jaki sposób to zdyskwalifikowało suport do dalszego używania ?

IMO to nic nadzwyczajnego w suporcie, może nie z takim przebiegiem, ale prędzej czy później każdy tak kończy.

Płuczka w nafcie, trochę smaru nie wystarczyły by dalej go używać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...