Skocz do zawartości

[kolizja z samochodem]


jakuba

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, dzisiaj miałem nieprzyjemna sytuację, z której na szczęście wyszedłem bez szwanku, natomiast mój rower to już ruina. Na ścieżce rowerowej zostałem potrącony przez samochód, który dodatkowo przejechał po moim nowym rowerze. Oba kola pogięte, tarcze pogięte, rama pogięta. Rower miał niecałe 3 tygodnie. Oczywiście wezwałem policje, która potwierdziła winę kierowcy a mi pozostała sprawa dochodzenia kosztów naprawy z ubezpieczenia OC sprawcy. Czy ktoś może ma doświadczenia w takiej sytuacji. Proszę o radę na co powinienem zwrócić uwagę przy szacowaniu szkody. Czy dobrym pomysłem jest zgłoszenie się do ubezpieczyciela ze spisana oceną szkody z autoryzowanego serwisu. Czy jest maksymalny czas, w którym powinienem zgłosić się do ubezpieczyciela i czy ubezpieczyciel może podważyć ocenę serwisu. Dziękuje za rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie to dzwonisz do ubezpieczalni przyjeżdża rzeczoznawcza ocenia szkodę, i kasa wpływa na kont. Ale tak jest w przypadku samochodów i w skrócie :voodoo: Jak masz rachunek za rower to go przedstaw ubezpieczalni i niech ci dają kasę na nowy rower. Uważaj na cwaniaków tam w ubezpieczalni bo się tacy czasem trafiają i kombinują żeby jak najmniej zapłacić.

Dobrze że wezwałeś policje, załatw to jak najszybciej, przedzwoń do ubezpieczalni właściciela pojazdu i powiedz co się stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idz do rowerowego niech Ci dobrze wycenią rower, a pozniej zalatwaisz inne sprawy:)

 

 

To jak najbardziej dobry pomysł, ale obawiam się, że ubezpieczyciel i tak sam zechce oszacować szkodę - taka już jego rola... Bardzo dobrze, że wezwałeś służby porządkowe w ten sposób zaoszczędziłeś sobie nerwów związanych z tzw. "dogadaniem się" (i tak pewnie nie było z kim gadać co? :)

 

P.S.

Taka mała prośba... opisz co się dalej działo w twojej sprawie, z całą pewnością pomoże to niejednemu rowerzyście...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower albo to co z niego zostało zawiozłem do serwisu gdzie obiecano mi dokładne sprawdzenie. Na dzisiaj jestem umówiony z rzeczoznawcą ubezpieczyciela na oględziny i spisanie protokołu. Żeby nie było niejasności i niedomówień zaprosiłem pana do serwisu, w którym zostawiłem rower i mam nadzieje że wszystko zostanie dobrze załatwione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A co to za ubezpieczyciel? Bo jeśli PZU, to raczej nie ma problemu, żeby od nich dużo wyciągnąć. Poza tym, w ubezpieczalni nie znają się na sprzęcie, więc jak dobrze pokombinujesz, to możesz dostać nawet więcej niż rower był warty ;) I musisz im pokazać, że znasz się na sprzęcie i dobrze ich przycisnąć. Ja za niewielkie szkody w rowerze dostałam więcej niż kosztowała mnie wymiana zniszczonych części. Straty wyceniono mi w serwisie i myślę, że to też miało duży wpływ na wysokość odszkodowania. Oprócz tego, jeśli w kolizji uległ zniszczeniu np. kask albo odzież, to też zgłaszasz i za to też muszą Ci zapłacić. Mi zwrócili kasę również za pęknięty kask. Niestety miałam mniej szczęścia, rower w małym stopniu uległ uszkodzeniu, za to dla mnie wypadek skończył się złamaną kością strzałkową... I męczę się z leczeniem już 3 miesiąc, ale to osobna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem a w zasadzie mam podobna sytuacje.

Był wypadek z winy kierującego autem były policjantki i karetka wszystko jak należy.

W mojej sprawie potoczyć się mogło to w dwojaki sposób.

1) Zgłosiłem szkodę w TU, zrobiłem ekspertyzę w serwisie rowerowym i przesłałem mailem do likwidatora.

Likwidator (tragiczny przypadek człowieka) zastanawiał się 2-3 dni i powiedział, że jak chce to mogę naprawiać rower (na swój koszt) w zakresie przedstawionym w ekspertyzie i jak dostarczę im fakturę na tą naprawę to zwrócą mi pieniądze.

Taki obrót sprawy mi się mało podobał bo to koszt ponad 1500zł a poza tym były by kłopoty z zamiana części na lepsze/droższe z dopłatą z mej strony, bo likwidator miał kłopot z porównaniem cen części „odtworzeniowych” z tymi ew. użytymi i domagał się faktury na naprawę.

Nie podobała mi się również w tym wariancie kwesta ew. uznania gwarancji przez serwis rowerowy.

Chodzi mi o części które w wypadku nie zostały uszkodzone np. przerzutki bo jak rozmawiałem w serwisie (innym niż mój gwarancyjny) większość serwisów widząc że rower jest poskładany czyli miał jakiś wypadek będzie starała się wymigać od naprawy gwarancyjnej twierdząc, ze do uszkodzenia mogło dojść (doszło) w wyniku kolizji, a czego od razu nie było widać i ze to uszkodzenie mechaniczne itp. Itd.

Oczywiście teoretycznie wtedy trzeba znów pisać do TU i sprawa się ciągnie a my rowerku nie mamy…

Po wymianie korespondencji i wyjaśnieniu, że ja nie mam obowiązku dokonywać w ogóle naprawy a odszkodowanie winni mi wypłacić, likwidator w końcu zdecydował się przysłać rzeczoznawcę (o niego prosiłem od razu) i poszło wiec droga druga.

 

2) Mając ekspertyzę i rower w serwisie rzeczoznawca przyszedł zrobić zdjęcia i wycenić szkody (zrobił to od razu) , jako że nie znał się na rowerach swą wycenę oparł o kosztorys serwisu i wyliczył kwotę dal do podpisu i wysłał do TU (bardzo porządny człowiek).

W TU mielili znów parę dni te zdjęcia opinie itp. aż wydumali że wypłacą mi całą kwotę jaka wpisał rzeczoznawca (była ciut wyższa bo doszedł zegarek).

Dysponując kasa z TU można wtedy decydować już wedle uznania.

Naprawić by był jak nowy lub naprawić po kosztach i zrobić np. rower zimowy w końcu sprzedać na części i za to co dostaliśmy z odszkodowania oraz części kupić nowy na pełnej gwarancji.

Ja poszedłem w tym kierunku, jednak TU nie wypłaciło jeszcze przyznanej kasy bo niby czekają na notatkę z policji.

W zasadzie to zostało im 2 dni do ustawowych 30 bo jak sami w nagrywanych rozmowach przyznali nie ma podstaw do przedłużenia terminu wypłaty odszkodowania, ja zaś jutro mam zamiar udać się do komendy i zapytać czy wysłali takie pismo Ew. wziąć takie pismo jeśli mi wydadzą ale skoro jestem strona w sprawie to raczej powinni.

 

Co do rad to powiem, że zależnie od tego na czym wam zależy wybierzcie drogę dla was najodpowiedniejsza (kasa, faktura) i ewentualnie wtedy żądajcie ekspertyzy bo jak już zrobią zdjęcia uszkodzeń możecie naprawiać rower a do tego czasu musi leżeć w takim stanie jaki był po wypadku.

Pamiętajcie też o swoim zdrowiu i jak cos wam dolega (nawet jeśli po paru dniach to wyjdzie) to zgłaszajcie do TU. Mi po 2 tygodniach siadło kolano, na razie nie wiem co i jak bo do lekarza ortopedy w kolejce czekam ale zgłosiłem to na wszelki wypadek, bo jak wyjdzie cos większego to niech zwracają kasę za leczenie.

 

Cytując napotkanego w serwisie rowerzystę „Złodziejami nie jesteśmy ale oszukać się nie damy”

 

Pozdrawiam i życzę braku wypadków/kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiec jak dotąd idzie całkiem dobrze. Ubezpieczyciel sprawcy to Alianz i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem sprawności działania. Wszystko odbywa się albo mailowo, albo telefonicznie, żadnego chodzenia i czekania w kolejce. Dostałem już wstępną propozycję wielkości odszkodowania do wypłaty. Jako, że koszt naprawy przewyższał koszt zakupu nowego roweru (według wyceny autoryzowanego serwisu) ubezpieczyciel przyjął szkodę całkowitą i zaproponował wypłatę w wysokości kosztów jakie poniosłem na zakupu roweru minus wartość tego co zostało. Wartość tego co zostało przyjął na 10% czyli 500 złotych. Oczywiście nie zgodziłem się na tą propozycję, gdyż za 5000 pln nie jestem w stanie kupić już tego modelu. Poprosiłem w sklepie o wystawienie faktury pro-forma za zakup nowego roweru tego samego modelu i wystawili na 5690 - cena cennikowa od dystrybutora. Wysłałem ją do TU. Czekam obecnie na odpowiedz. Mam nadzieje ze będzie pozytywna i jeżeli tak to chyba będę celował w wyższy model. Całe szczęście nie poniosłem, żadnych obrażeń fizycznych. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Całą sprawę udało się zakończyć. Co prawda nie obyło się bez drobnych zgrzytów. Po upływie 29 dni od zgłoszenia szkody dostałem informację od ubezpieczyciela, że ze względu na brak notatki z policji nie mogą zamknąć sprawy w ustawowym okresie 30 dni. Trochę się tym poirytowałem i sam zadzwoniłem na policje aby wyjaśnić dlaczego zwlekają z wysłaniem notatki. Miła pani odpowiedziała, że nie dostali żadnej prośby w tej sprawie. Wiec jeszcze bardziej poirytowany napisałem reklamacje do ubezpieczyciela i zażądałem jak najszybszego przelania uzgodnionej kwoty. Dodam tylko, że moja reklamacja dotycząca wysokości kwoty odszkodowania została pozytywnie rozpatrzona i ostatecznie dostałem równowartość zakupu roweru minus 250 zloty i mogłem zatrzymać wszystko co z roweru zostało. Po tygodniu od złożenia reklamacji pieniążki w ustalonej kwocie znalazły się na moim koncie. Reasumując mogę powiedzieć, że ogólnie ubezpieczyciel na posiada żadnego systemu do oceny szkód w rowerach i opiera się tylko na kosztorysie serwisu rowerowego i przy uporze ze strony poszkodowanego można dużo ugrać. Części zatrzymałem i wydaje mi się, że jestem w stanie złożyć z nich przy niewielkim nakładzie całkiem niezłą maszynkę. Za przelane pieniążki dzięki posezonowej obniżce kupiłem pięknego Sparka. :):P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja tylko dodam, że rzeczoznawca to nie jest jedyna droga w ustalaniu kwoty odszkodowania. Po wypadku samochodowym, jeżeli nie zgadzasz się z wyceną rzeczoznawcy, to idziesz do serwisu samochodowego i dokonujesz naprawy. Firmie ubezpieczeniowej przedstawiasz rachunek i bez większej łaski mają zapłacić, gdyż autoryzowany serwis jest większym autorytetem niż rzeczoznawca . Nie wiem nawet czy to nie jest tak że faktura za naprawę nie idzie z serwisu do ubezpieczalni i w ogóle nie trzeba w to wnikać, bo kiedyś mój szwagier tak właśnie miał, że dał do naprawy, a serwis rozliczał się dalej z ubezpieczycielem. Trochę późno napisałem, ale może komuś się przyda :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem nawet czy to nie jest tak że faktura za naprawę nie idzie z serwisu do ubezpieczalni i w ogóle nie trzeba w to wnikać,

 

Jak ustalisz bezgotówkową likwidację szkody, to tak jest, ale równie dobrze możesz wybrać przelew kasy na konto i jak w warsztacie wyjdzie mniej to jesteś kilka złotych do przodu. Która drogę wybrać to już zależy na ile wycenił rzeczoznawca, a na ile warsztat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...