Skocz do zawartości

[2000-3500] Trekking na wyprawy wielodniowe


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam,

 

szukam roweru trekkingowego, którego głównym przeznaczeniem będą wielodniowe wycieczki z sakwami i namiotem, po drogach utwardzonych ale niekoniecznie asfaltem (np. litewski szuter) oraz niekoniecznie płaskich (też górskie podjazdy). Zasadniczym kryterium jest dla mnie niezawodność. Z tego powodu stanowczo odrzucam modele z hamulcami tarczowymi i hydralicznymi. Dotychczas jeździłem na scottcie sportsterze 40 z 2012 roku, który mi odpowiadał, szczególnie jeśli chodzi o geometrię, ale niestety został skradziony. Byłbym skłonny go odkupić, ale wersja 2015 występuje już tylko z hydralicznymi hamulcami tarczowymi. Ponadto myślę o przerzutce w piaście, a konkretniej o korzystnym cenowo giant tourer cs1. Oprócz niej ma on

na +: bagażnik, błotniki, oświetlenie w cenie, dynamo w przedniej piaście, amortyzację, podobny kształt ramy.

Na -: wygiętą kierownicę, czego nie lubię, brak blokady amortyzatora, amortyzację w sztycy (dopłacam, a nigdy mi jej nie brakowało).

W zeszłym sezonie wydałem na same łańcuchy około 320zł, więc deklaracja sprzedawcy, że na jednym można jeździć 3 lata zrobiła na mnie wrażenie. Nie mam niestety zielonego pojęcia o osprzęcie w tym modelu a cena jest zauważalnie niższa, niż w sportsterze, mimo dynama, bagażnika itd. Nie chcę jednak być tym głupim, który kupi drogi rower tylko dlatego, że jest drogi.

 

Z drugiej strony rozważałbym modele podobne do mojego poprzedniego roweru, ale obecnie standardem jest, że rowery powyżej pewnego pułapu hamulce tarczowe po prostu mają. Nie ma chyba sensu finansowego kupować taki a następnie osobiście zmieniać układ hamulców (pomijając często brak zaczepów pod v-brake'i). Niestety nie znam się dobrze na osprzęcie i boję się, że rower z v-brake'ami będzie cały 'o oczko' gorszy, a nie tylko różnił się mniej popularnymi hamulcami. Patrząc w zakresie cenowym 2500-3000zł praktycznie nie znalazłem podobnych rowerów z v-brake (może źle szukałem)?

 

Patrzyłem na ofertę różnych producentów, ale zawsze coś nie pasowało. W górnym zakresie cen podobał mi się np. cube travel pro rf, ale nie ma w ogóle amortyzacji, co go praktycznie przekreśla.

 

Poprosiłbym o opinie o przerzutkach planetarnych w trasie (może podkreślę, że nie będę na pustyni, gdzie od mojej zdolności naprawy zależeć będzie przeżycie. Po prostu chciałbym, żeby była mało awaryjna), podlinkowanym giantcie oraz inne modele do rozważenia, szczególnie propozycje rowerów z klasyczną przerzutką, podobnych do mojego poprzedniego.

Napisano

Jest obszerny temat dotyczący wykorzystania piast planetarnych (wprawdzie w MTB) ale polecam przejrzeć, sporo na ich temat wyjaśnia. 

http://www.forumrowerowe.org/topic/168583-piastapiasta-wielobiegowa-do-mtb/

 

Na pewno Nexus 8 który znajduje się we wspomnianym Giancie będzie miał za wąski zakres przełożeń.

 

Ile kilometrów pokonujesz rocznie (albo w sezonie) że napęd kosztował Cię aż tyle? W swoim trekkingu mam napęd 3/8 i na zestawie za ok. 250 złotych (kaseta + łańcuch + zębatki korby) zrobiłem ponad 11 tysięcy kilometrów z czego większość z sakwami. 

 

 

 

Zasadniczym kryterium jest dla mnie niezawodność.

Brak amortyzacji faktycznie przekreśla dany rower? Bo najbardziej niezawodny byłby rower na stalowej ramie i ze sztywnym widelcem.

 

Jeśli chodzi o hamulce tarczowe to nie podpiszę się pod tym że są "zawodne" - o ile faktycznie w przypadku hydrauliki mogą zdarzyć się awarie nie do naprawienia w trasie to w przypadku zacisków mechanicznych zapasowa linka w sakwie i klucz imbusowy w zupełności wystarczy. Jeśli chodzi o siłę hamowania to będą niewiele gorsze od hydraulików a na pewno bardziej niezawodne i bezobsługowe od hamulców typu v-brake. 

Napisano

Dziękuję za odpowiedzi.

 

Mam problem z powiedzeniem ile dokładnie pokonywałem, bo jeździłem bez licznika. Patrząc po mapach myślę, że w sezonie robiłem około 3500km w wycieczkach, a w przejazdach po mieście nie mam pojęcia. Pewnie nieco mniej. Jeździłem na napędzie 3/9 i łańcuch kosztował mnie 80zł (przyznam się bez bicia, że nie wiem co za jeden), miał wytrzymać 1000-1500km. Stosowny moment do wymiany poznawałem za pomocą takiego wzorca długości, mierzącego stopień jego rozciągnięcia. Wyszły 4 wymiany, czyli właśnie 320zł. Faktem jest za to, że kaseta wymagała wymiany tylko raz w ciągu 3ch lat, a korba w ogóle.

 

Czy brak amortyzacji przekreśla rower? Mój tyłek jest dość zahartowany, ale amortyzacja zawsze dawała mi poczucie, że zjeżdżając z górki byle kamień nie zcentruje mi koła. Chodzi mi o sytuacje typu zjazd po zdezelowanym asfalcie w Beskidzie Niskim. Podobnie na 'tarkowatym' szutrze widziałem bardzo dużą przewagę mojej amortyzacji nad sztywnym rowerem kolegi. Ale faktycznie jak patrzę np. na http://www.bicycle-touring-guide.com/touring-bicycle/ to większość proponowanych rowerów ma sztywny widelec. Czy to będzie bardzo znacząca różnica?

 

Dlaczego rama stalowa? Pod kątem niezawodności można ją spawać u chłopa na podwórku, ale poprzednia aluminiowa mi nie pękła i chyba bardzo jej do tego było daleko. Jeśli nie ma jakichś innych powodów dla stali, to chyba jednak preferuję oszczędzone kilogramy.

 

Co do samych hamulców tarczowych też nie jestem absolutnie krytyczny, chodzi mi bardziej o hydrauliczne. Słyszałem natomiast opinię, że mechaniczne tarczowe są wręcz słabsze od v-brake'ów. Czy to jakieś banialuki?

 

Też byłem nieprzekonany do zakresu zmiany biegów nexusa 8 biegowego, szczególnie, że wyrobiłem sobie nawyk bardzo precyzyjnego dostosowywania przełożeń, żeby jechać jak najbardziej jednostajnym momentem obrotowym. Powyżej nexusa jest chyba już tylko wyczynowy rohloff liczony w tysiącach pln? W takim przypadku mógłbym zamknąć poszukiwania w tym kierunku.

 

Pozdrawiam

Napisano

 

 

Jeśli nie ma jakichś innych powodów dla stali, to chyba jednak preferuję oszczędzone kilogramy.

W obecnych czasach różnica w wadze między ramami alu i CrMo jest praktycznie niezauważalna, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rower wyprawowy z całym wyposażeniem. Więc nie o to chodzi. Nieprawdą jest też że ramę można pospawać u pierwszego lepszego chłopa (swoją drogą uszkodzić stalowa ramę to dopiero sztuka :) ).

Ale stal w przeciwieństwie do sztywnego alu tłumi drgania wiec jazda na takiej ramie nawet ze sztywnym stalowym widelcem będzie w miarę komfortowa.To jest najważniejsza różnica. 

 

Amortyzatory są wygodne, to prawda ale raz że ważą więcej niż sztywny widelec a dwa że jednak co jakiś czas trzeba o nie zadbać - ja wolę z nich rezygnować tam gdzie są niepotrzebne ale podejścia do tematu są różne.  

 

 

 

Słyszałem natomiast opinię, że mechaniczne tarczowe są wręcz słabsze od v-brake'ów. Czy to jakieś banialuki?

Piszą takie bzdury w internetach i potem krążą wprowadzając ludzi w błąd. Oczywiście że to ściema, dobre mechaniki typu Avid BB5, BB7 choć pracują nieco inaczej niż hydrauliki to są równie skuteczne i wiele osób stawia je na równi z hydrauliką. Także nie ma się czego bać. Do tego regulacja jest bardzo wygodna i można ją robić w trasie nawet nie wyjmując narzędzi. 

A jak dojdzie do jazdy w deszczu/błocie to w przeciwieństwie do nawet najlepszych v-brake-ów będą działać  :thumbsup:

 

Co do napędu to myślę że można nieco zejść z kosztami, czy to bawiąc się i  jeżdżąc na dwa łańcuchy czy na jeden i zajeżdżając kasetę do końca, zestaw łańcuch + kaseta za niewiele ponad 100 złotych wystarczy spokojnie na jeden sezon. 

 

Napisano

W wynalazki typu Magura HS11 na pewno nie ma się co pchać, jeśli już to hydrauliczne tarczówki chociaż będą zbędne - BB5/7 są naprawdę dobre :)

 

Podlinkowany Radon jest ciekawy ale o ile wyrzucenie amortyzowanej sztycy to drobiazg to zmiana napędu na 3/9 nieopłacalna - a z kolei mam wrażenie że napęd 3/9 a nawet 3/8 jest do trekkingu wystarczający. 

 

I właśnie sobie uświadomiłem że podejść do trekkingu i roweru wyprawowego można na kilka sposobów i każdy będzie na swój sposób dobry :)

 

Jeden z nich to te Rohloffy, nie korzystałem więc nie mam pojęcia jak jest z awaryjnością i czy komfort pracy mają wyższy niż tani Nexus którego używam. Na pewno dochodzi coroczny drogi serwis i o ile z dbałością o sam łańcuch będzie mniej problemów to dojdzie zabawa z napinaniem łańcucha a sama wymiana dętki będzie dużo bardziej upierdliwa niż przy pionowych hakach (chociaż są ramy które łączą te dwa rozwiązania). 

Dbając w miarę o napęd wielorzędowy nie jest tak źle, a problem napinania ma się w nosie. 

Jadąc w jakieś piachy śniegi i inne trudne warunki sytuacja na pewno się zmienia ale jeśli autor planuje wycieczki po drogach utwardzonych i tylko w sezonie (jak podejrzewam letnim) to ja bym sobie planetarki odpuścił. 

 

Sztywna rama alu i sztywny widelec z tego materiału - Cube chyba nie zna pojęcia trekking ;)

Napisano

Dziękuję za konkretne sugestie.

 

Jeśli szukałbym używanego rohloffa, to czy przy ocenie stanu można założyć, że jeśli jest i przerzuca, to znaczy, że jest w porządku? Nie znam się i nie mam jak skontrolować jego stanu technicznego, ale jeśli wierzyć legendzie marki, to jest to sprzęt binarny: albo działa albo nie.

 

Co do Cube'ów i radonów: widzę, że wszystkie mają hydraulikę. Więc zapytam się, jak to rzeczywiście jest z tą awaryjnością. Podejrzewam, że dobrze wykonana nie zepsuje się od pociągnięcia za wajhę, ale jak oceniacie ryzyko uszkodzenia przewodów i wycieku (bo rozumiem, że to głównie o to chodzi) w przypadku upadku roweru w krzaki, zaplątania jednego w drugi w tłocznym wagonie rowerowym PKP i tego typu sytuacjach? Czy będą jakieś problemy związanie z nienajlepszymi warunkami eksploatacji, np. polewaniem deszczem parę dni z rzędu (do namiotu go nie wezmę). Wiem, że mechaniczne linki raczej się nie porwą, w najgorszym razie będą wymagały regulacji.

 

Zgadzam się z MikeSkywalkerem, prawie nie używałem największej tarczy z przodu, realistycznie 2/7 też by mi pewnie wystarczało. Ale 8 shimano to niewiele.

Napisano

Witam,

 

szukam roweru trekkingowego, którego głównym przeznaczeniem będą wielodniowe wycieczki z sakwami i namiotem, po drogach utwardzonych ale niekoniecznie asfaltem (np. litewski szuter) oraz niekoniecznie płaskich (też górskie podjazdy). Zasadniczym kryterium jest dla mnie niezawodność.

W zasadzie w tym wątku prawie zostało wszystko powiedziane ale mimo to wtrące swoje 3 grosze.

 

Rama

Podstawa roweru. Stal czy aluminium? Obalamy mit , że stalową ramę zwłaszcza cieniowana naprawimy u kowala. Także obalamy mit, że rama aluminiowa jest lżejsza. Przy Twoim doświadczeniu i wymaganiach to materiał będzie pomijalny. Z praktyki powiem, że różnicy w jeżdzie pod sakwami praktycznie się nie odczuwa.

 

Amortyzator kontra widelec sztywny

Mimo, że sztywny widelec jest zalecany przez wszystkich podróżników to ja tego nie potwierdzam. Zdecydowanie amortyzator z minimalnym skokiem jest lepszy niż sztywny widelec zwłaszcza jak się poruszamy to szutrowych tarkach czy brukach.

Wspomniałeś wyżej o blokadzie. Szczerze to ten bajer w turystyce jest kompletnie zbędny.

 

Hamulce

Mechaniczne tarczówki są porównywalne z V-kami. Dobrze wyregulowane w moim odczuciu działają nieco słabiej niż V-ki jednak za to są niewrażliwe na błoto, deszcz i długie hamowanie jakie występuje w górach.

 

Przerzutka

Planetarna jest długowieczna ale jest ciężka i kłopotliwa w obsłudze. Klasyczna przerzutka wielorzędowa pomimo skomplikowanej dla laika obsłudze czy ustawieniu, to w trasie jest przyjażniejsza i łatwiejsza do naprawy.

 

Coś pominąłem? Masz jeszcze jakieś dylematy?

Napisano

Co do to hydraulicznych magur HS 11. Tak się składa,że mam je w swoim rowerze wyprawowym. Do tej pory przejechałem na nich jakieś 10tys. km. na 4 wyprawach. Kupiłem je razem z rowerem z 2009r.  Dosłownie nic przy nich nie grzebałem- żadnego odpowietrzania, regulacji . W zeszłym roku przed wyprawą do Rumunii wymieniłem po 7000 tys.km.(!)  przednie klocki hamulcowe. Tylne na oko pociągną jeszcze jakieś 2-3tys. Z pełnym obciążeniem jestem w stanie bez problemu zahamować blokując tylne koło. Są raczej nie do zdarcia, jeżeli nie uszkodzimy ich mechanicznie. Jak uszkodzimy je na wyprawie to zawsze można kupić za grosze awaryjnie zwykły hamulec w  każdym sklepie rowerowym. Także nie ma co się bać "wynalazku", który jest na rynku od lat 90-tych. Mechaniczne tarczówki też nie są złe,ale tylko te z górnej półki,czyli Avid bb7 ,Hayes MX Expert ,CX. W hydrauliczne tarczówki bym się nie pakował.

 

Z amortyzatorem trekkingowym według mnie jest tak: albo kupujemy coś z najwyższej półki np. RST Vogue, Suntour NRX Lite, albo sztywny widelec cr-mo, carbon, magnez. Wszystkie zwykłe pseudo amortyzatory są bardzo ciężkie, ledwo co tłumią drgania i łapią straszne luzy. Na pierwszej wyprawie miałem zwykłego seryjnego NEX-a, po przyjeździe od razu wywaliłem to dziadostwo i kupiłem sztywny wideł. Po wymianie rower schudł o 1,5kg, różnicy w komforcie nie odczułem.

 

Nexus raczej jest dobry do rowerów miejskich,a nie wyprawowych. Jak piasta z biegami to tylko 11rz Alfine lub Rohloff.

 

Napisano

Nie twierdzę że Magury są złe ale ciągle do hamowania "używają" obręczy która to lubi się uświnić. Wiec tylko z tego względu uważam je za "wynalazek" bo choć oferują siłę hamowania i inne profity płynące z hydraulików to ciągle korzystają z tego słabego punktu jakim są obręcze. 

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...