Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

czy tym w słuchawkach uda się uniknąć niebezpiecznych sytuacji tak jak tym bez oraz jak się zachowują na drodze z ograniczonym/wyłączonym jednym bodźcem.

Biorąc za wytyczną program popularno-naukowy to 60% nie miało problemów z obserwacją otoczenia, a 40% nieświadomie liczy, że inni ich zauważą, co oznacza, że pięciu wyjedzie z domu, a dwie ulegną wypadkowi, albo go spowodują. Co gorsza mogą nawet nie być tego świadomi, że ktoś OTB zaliczy ratując się przed którąś z nich. Tak jak wcześniej powiedziałęm wszyscy będą w 100% uważać, że panowali nad sytuacją i poszkodowanemu rowerzyście bezczelnie powiedzą "jak jeździsz baranie", bo przecież oni uważali.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Chodzi o bezpieczeństwo na drodze, czy tym w słuchawkach uda się uniknąć niebezpiecznych sytuacji tak jak tym bez oraz jak się zachowują na drodze z ograniczonym/wyłączonym jednym bodźcem.

 

Jeżdżę w słuchawkach na ścieżkach rowerowych. Na moje szczęście dość rzadko uczęszczanych, ale i tak trzeba mieć oczy dookoła głowy. Nie można zapomnieć, że trzeba się oglądać nawet przy przesunięciu toru jazdy o 40 cm, bo może być mało ciekawie. 

Jazdy w słuchawkach na drodze w ogóle sobie nie wyobrażam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja cały czas myślę o zakupie słuchawek (tylko kasy mi szkoda ;) ), żeby sobie jazdę uprzyjemnić. 

I tak prawdę mówiąc to nie wiem w czym mi to miałoby przeszkadzać jadąc DDR-em.
Czy ktoś przede mną jedzie widzę, czy ktoś przede mną jedzie niebezpiecznie i muszę na niego uważać widzę. Czy ktoś z naprzeciwka jedzie widzę. Czy ktoś z naprzeciwka jedzie niebezpiecznie i muszę na niego uważać widzę. Ew. pieszych też. 

Do czego ten słuch potrzebny jeśli będę ciął swoim tempem przy prawej krawędzi? 

Problemem jest fakt, że na rower wsiadają osoby, które tego "skomplikowanego" mechanizmu nie ogarniają. Nie potrafią jeździć, skręcać, trzymać prostej linii. A słuchawki kastrują ich możliwość usłyszenia, że ktoś zaraz w nich przypierdzieli, bo nie wierzę, że taka babka na kozie bez tych słuchawek nagle zaczęłaby jechać prosto i nabrała umiejętności jazdy. 


Dla testu czytając ten temat zrobiłem sobie test i dzisiejszą trasę samochodową (120km, z czego dużo po miastach itd.) przejechałem na zmianę włączając i wyłączając muzykę - sprawdzając ile daje mi utrata opisywanej tu "możliwości słyszenia innych samochodów" itd...

 

I wiecie co? Nawet bez muzyki ich nie słyszałem. Po prostu. Samochód jest na tyle wygłuszony, że tak naprawdę jedyne dźwięki, które "dopychają" się do środka i do świadomości (bez skupiania się na nich) to syrena karetki/policji/straży, klakson i pisk hamujących opon (tylko jeśli jest to dość blisko). I tak jeżdżę dziesiątki tysięcy km, ludzie tak jeżdżą i jakoś jest ok. 

W takim razie w czym miałoby to tej jednej czy drugiej rowerowej niedorajdzie pomóc to, że usłyszałaby jak hamujesz i w nią wpadasz? 
 

Gdy jadę do pracy to do moich uszu dobiega tylko szum opon sunących po kostce i skrzypienie siodełka. Z czasem irytujące. I często marzę sobie, żeby sobie posłuchać jakiejś fajnej nastrajającej muzyczki. Czasem sobie nawet z tego braku podśpiewuję. I powtórzę co napisałem na początku:

"I tak prawdę mówiąc to nie wiem w czym mi to miałoby przeszkadzać jadąc DDR-em."

 

Jeżeli czegoś naprawdę mi brakuje i mogłoby to zwiększyć bezpieczeństwo to jest to lusterko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę w słuchawkach od początku czyli jakieś 4/5 lat i ani razu nie miałem przez to nieprzyjemności - jazda bez nich jest dla mnie po prostu nuda i nie sprawia mi tyle frajdy. Uwielbiam pompować energię z muzyki w siebie. Owszem trzeba być o wiele bardziej skupionym na jeździe i pamiętać o pewnych nawykach takich jak rozglądanie się przy wszystkich manewrach. Choć na dobrą sprawę to kiedy nie trzeba :)

Jednych podnieca szum wiatru, drugich opon a trzecich muzyki. I to jest właśnie magia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domyślałem się, że zaraz znajdą się posty "za" słuchawkami. Osobiście nie mam jakoś szczególnego zdania na ten temat. Wyjątkiem, może użytkowania ich w centrum miast. Natomiast nikt nie może się nie zgodzić, że słuchawki ograniczają bądź eliminują słuch z jazdy. Sam nie jeżdżę w słuchawkach bo wykorzystuje słuch na skrzyżowaniach żebym się nie musiał stawać (oczywiście zwalniam na nich :thumbsup: ).

 

Dla testu czytając ten temat zrobiłem sobie test i dzisiejszą trasę samochodową (120km, z czego dużo po miastach itd.) przejechałem na zmianę włączając i wyłączając muzykę - sprawdzając ile daje mi utrata opisywanej tu "możliwości słyszenia innych samochodów" itd...   I wiecie co? Nawet bez muzyki ich nie słyszałem. Po prostu. Samochód jest na tyle wygłuszony, że tak naprawdę jedyne dźwięki, które "dopychają" się do środka i do świadomości (bez skupiania się na nich) to syrena karetki/policji/straży, klakson i pisk hamujących opon (tylko jeśli jest to dość blisko). I tak jeżdżę dziesiątki tysięcy km, ludzie tak jeżdżą i jakoś jest ok. 

  

 

Z samochodem o tyle jest inaczej, że tam słuch rzeczywiście nie odgrywa zbyt dużej roli (wygłuszenie wnętrza) ale sprawy tam się mają trochę inaczej niż na rowerze. W aucie masz oczy dookoła głowy (lusterka, oczywiście bez martwych punktów) dzięki czemu twoja zdolność obserwacji sytuacji na drodze jest większa. Poza tym w ruchu samochodowym występuje większa przewidywalność sytuacji i większa kultura jazdy zgodnie z przyjętymi zasadami. Nie jeżdżę DDR więc nie wiem jak tam jest (zawsze staram się omijać drogi z DDR) ale w tym temacie widać, że różne rzeczy się tam dzieją. Wszystko jest dobrze dopóki się komuś coś nie stanie i tyle. Argumenty, że ktoś jeździ w słuchawkach ileś lat są chybione. Możesz i 10 tys. km przejechać bezpiecznie a kolejny kilometr będzie twoją zgubą.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Do czego ten słuch potrzebny jeśli będę ciął swoim tempem przy prawej krawędzi?

 

A zmysł równowagi?

Z zmysł orientacji?

 

Zapominasz że uszy to nie tylko słuch.

Radio w aucie do pewnego poziomu nie zaburza orientacji.

W przypadku słuchawek granice tą bardzo łatwo przekroczyć.

 

 

. Samochód jest na tyle wygłuszony, że tak naprawdę jedyne dźwięki, które "dopychają" się do środka i do świadomości (bez skupiania się na nich) to syrena karetki/policji/straży, klakson i pisk hamujących opon (tylko jeśli jest to dość blisko).

 

Karetki to wiadomo że warto usłyszeć. Muzyka może nam wprowadzać dźwięki które dokładnie pokrywają się z sygnałem i ślicznie wyciąć.

Za głośna potrafi doprowadzić do sytuacji ze karetka stoi za baranem na światłach trąbi wyje i nic. (nie rzadkie) Jaką taki delikwent ma orientację?

 

Pomińmy syt. skrajne i przejdźmy do szumu zablokowanych kół albo stukotu ABS.

Warto to usłyszeć. Czy to autem czy rowerem wycięcie tego dźwięku z swojego postrzegania to jakaś tam forma próba zrobienia sobie kuku.

Czasem to czy usłyszymy że ktoś właśnie traci kontrole jest naszym być albo nie być.

 

Klakson analogicznie ale nie wiem jakie trzeba by mieć słuchawki żeby go nie usłyszeć.

Gorzej jak nie usłyszysz karetki a ta ci przetnie drogę (wcale nie takie trudne bo jakoś tak dziwnie karetkę czasem słychać w całym mieście ale najciszej w jej bezpośredniej okolicy)

 

 

W takim razie w czym miałoby to tej jednej czy drugiej rowerowej niedorajdzie pomóc to, że usłyszałaby jak hamujesz i w nią wpadasz?

 

W tym że została by wyrwana z swego świata i np odbiła w prawo robiąc mi miejsce?

Jeżdżąc wałami wiślanymi są miejsca gdzie  ucieczka w prawo przed niedojda w słuchawkach jest równoznaczna z trudną technicznie wycieczką ~15-20m trawersem  w dół  po wale... zachęcające?

 

Wielokrotnie już w ostatniej chwili udało mi się uniknąć tam zderzenia. 

Człowiek słysząc zablokowane opony reaguje w sposób natychmiastowy. Czasem (a nawet często) jest to skuteczniejsze od dzwonka.

 

 

 

Do czego ten słuch potrzebny jeśli będę ciął swoim tempem przy prawej krawędzi?

 

Do usłyszenia krzyku matki której dziecko się wyrwało z poprzedniego chodnika i właśnie wbiega ci pod koła?

Można by mnozyć niebezpieczeństwa których nie zanotujesz.

 

Ale też nie usłyszysz zbliżającego się za tobą rowerzysty który cię wyprzedza...

Już parę razy delikwent w słuchawkach zaczynał manewr wyprzedzania w monecie kiedy ja go wyprzedzałem.... 

Jak jest szeroko to ok, a jak jest wąsko?

 

Wiesz jak są zaskoczeni?  Nagminnie tacy ludzie ufają swojemu słuchowi który wyłączyli.

 

 

Zauważyłem jedną zależność.

Ludzie z słuchawkami w uszach niezmiernie rzadko jadą prosto (na palcach jednej ręki można zliczyć tych z ostatnich kilku dni). Większość jedzie zygzakiem.

Czemu?

Podejrzewam że ma na to wpływ jakieś oddziaływanie na ośrodek równowagi.

Może to tylko wina relaksu?

A może ludzie którzy zakładają słuchawki mają taką "technikę" :) Jakiś związek  jednak ewidentnie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwę wątek o słuchawkach (tak na marginesie to ktoś wcześniej mówił o słuchawkach nie blokujących kanału, też gdzieś mam link, ale to nie jedyna firma sprzedająca tego typu słuchawki, wystarczy na ebayu wyszukać boneconduction - przewodzenie kości, każdy kto ma regularne badania słuchu w pracy wie o co biega, najczęęściej się je wykorzystuje jako słuchawki dla pływaków) i wrócę do kolesia z blackberry. Z 30 metrów "airzundowany" złapał się za kierownicę, ale telefonu nie wypuścił. Topiero jak go mijałem (dystans jakieś 2-3 metry) zorientował się, że to był rowerzysta, myślę że więcej taki głupi nie będzie, bo następnym razem dam znak tuż przed nim, że zmieniam pozycję na drodze w obrębie pasa (zgodnie z konwencją wiedeńską i obowiązującym tutaj kodeksem drogowym).

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio obserwuję wysyp rowerowych komórkowców

 

Przyzwyczajaj się za dwa trzy lata będą przyszywać noworodkom do reki jeszcze w szpitalu a do 10 genetycznie podmienią rękę telefonem.

A i antenkę do głowy wbudują żeby nawet w szczerym polu byli online.

 

A wracając do bezczelności rowerzystów.

Wczoraj idąc przez błonia jedną z ścieżynek usłyszałem dwóch "pyrtków"  (max 9 lat starszy) jadących za mną więc zszedłem na trawę coby nie musieli po trawie mnie omijać.  Jakie było moje zdziwienie jak jeden z nich mijając mnie rzucił "dzięki"...

 

Wyszło mu to tak naturalnie że czuć było że to dla niego rutyna :)

Miło że są jeszcze ludzie którzy przekazują "kulturę" młodym i młodzi którzy sienie wstydzą/nie maja oporów się do jej kanonów stosować.

 

Jak wyeliminujemy z dróg sfrustrowanych aktywistów rowerowych i uzależnionych od swoich słuchawek hipsterów jak i tych uzależnionych od jazdy pod prąd w imię swojej niezależności. No i oczywiście tych co przekazują na faceboga relacje z podroży  do domu rowerem to może jest nadzieja? 

 

 

PS

 

i skrzypienie siodełka. Z czasem irytujące.

 

Ten problem da się rozwiązać prostymi metodami jak smary/wd40/kilka kluczy...

I jakieś 10-15 min roboty

Potem można posłuchać kojącej ciszy/szumu opon  bażantów i innych ciekawostek miasta ;) 

Włączenie muzyki nie rozwiąże problemu skrzypiącego siodełka a jak się już bydle odkręci może boleśnie o sobie przypomnieć.  Czasem warto sprawdzić czemu skrzypi albo stuka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj idąc przez błonia jedną z ścieżynek usłyszałem dwóch "pyrtków"  (max 9 lat starszy) jadących za mną więc zszedłem na trawę coby nie musieli po trawie mnie omijać.  Jakie było moje zdziwienie jak jeden z nich mijając mnie rzucił "dzięki"...

 

Wyszło mu to tak naturalnie że czuć było że to dla niego rutyna :)

Miło że są jeszcze ludzie którzy przekazują "kulturę" młodym i młodzi którzy sienie wstydzą/nie maja oporów się do jej kanonów stosować.

 

Ja do dzisiaj jestem w szoku po pewnej sytuacji na Bobrzyńskiego. Zapewne jechali starszy brat tak na oko z 15lat i jego siostra z 7-8 lat. W ciągu DDR było przejście i zapalone czerwone światło. Brat przejechał a siostra się zatrzymała i po mimo usilny próżb brata za cholerę nie chciała ruszyć. Doszło nawet do tego, że w pewnym momencie miała już dość tej namolności i zrobiwszy złą minę odwróciła głowę.

 

Widuję też co jakiś czas chłopaczka tak z 10 lat jak jedzie w ciągu Wadowicka-Kalwaryjska i też jestem pod wrażeniem jego kultury jazdy więc być może jest nadzieja na normalne zachowanie jak dorosną.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale też nie usłyszysz zbliżającego się za tobą rowerzysty który cię wyprzedza...

Już parę razy delikwent w słuchawkach zaczynał manewr wyprzedzania w monecie kiedy ja go wyprzedzałem.... 

Jak jest szeroko to ok, a jak jest wąsko?

 

Bardzo dobry przykład

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry przykład

To ja głupi zawsze myślałem, żeby odwrócić głowę za siebie i spojrzeć czy ktoś nie próbuje mnie wyprzedzać - jeśli tak, dać mu tą możliwość i ruszyć za nim jeśli ktoś przede mną również wolniej jedzie.

Jak widać słuch jedynie wystarczy :)

 

Bez jaj nie popadajmy ze skrajności w skrajność choć jazda po ulicy w słuchawkach jest dla mnie ryzykowna z tym się absolutnie zgodzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja głupi zawsze myślałem,

 

No widzisz ty głupi myślisz a wielu mądrych nie myśli co stanowi pewien drobny problem:)

 

Są tak przyzwyczajeni że słyszą że pomijają ten drobiazg jak spojrzenie.

 

Wielu niestety ma z tym problem nie przewidując kompletnie takiej możliwości że ktoś ich wyprzedza.

Niestety często się to zdarza prof z koziej D trąbą którzy myślą że jak jadą te 30+ to nikt absolutnie nikt nie może lecieć szybciej i zupełnie ignorują zerkniecie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam, że jak jadę sobie te 28 po DDRe to jeśli ktoś mnie mija to jest to zwykle jakaś kolarka, albo treking, albo porządny MTB. Takie sprzęty nie skrzypią, nie piszczą, nie wydają głośnego dźwięku silnika, czy wydechu, więc przez szum moich kostek pode mną i tak ich nie słyszę (szczególnie jak są na slickach, czy innych semislickach), więc po prostu zawsze się do tyłu oglądam... Stąd moje wcześniejsze stwierdzenie, że najbardziej brakuje mi nie słuchu, a właśnie lusterka... 

Tak czy siak sprawa jest o tyle ciekawa, że jak się w końcu słuchawek dorobię to pojeżdżę trochę, zobaczę i sam ocenię czy faktycznie zaczęło mi czegoś brakować i zacząłem powodować jakieś niebezpieczne sytuacje mimowolnie... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie mam nic do tego, że ludzie jeżdżą w słuchawkach. Sam tak czasami robię jeżdżąc sobie po mieście, po ścieżkach rowerowych. Po prostu umilam sobie czas. Robiąc na krakowskich błoniach kilkanaście kółek, trasa może mimo wszystko nużyć - dodatek muzyczki niweluje znacznie nudę.

 

Skoro jestem akurat przy błoniach, to 8 na 10 osób tam ma w uszach słuchawki. Biegacze, rolkarze, rowerzyści i... jakoś biegają, jadą i żyją. A według niektórych teorii tutaj, taka sytuacja nie miałaby miejsca bytu, bo błonia wtedy obstawione by były karetkami ratującymi potłuczonych ludzi.

 

Mam wrażenie, że "słuchawkowiczów" wrzuca się do jednego worka. Niektórzy nie potrafią jeździć i zachować się na rowerze i słuchawki nie mają tu nic do rzeczy. A jak czytam, że rowerzysta zakłada słuchawki i zaczyna jeździć slalomem, patrzeć w niebo itp to ogarnia mnie śmiech :D Bądźmy poważni.

 

Wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do dzisiaj jestem w szoku po pewnej sytuacji na Bobrzyńskiego. Zapewne jechali starszy brat tak na oko z 15lat i jego siostra z 7-8 lat. W ciągu DDR było przejście i zapalone czerwone światło. Brat przejechał a siostra się zatrzymała i po mimo usilny próżb brata za cholerę nie chciała ruszyć. Doszło nawet do tego, że w pewnym momencie miała już dość tej namolności i zrobiwszy złą minę odwróciła głowę.

 

Widuję też co jakiś czas chłopaczka tak z 10 lat jak jedzie w ciągu Wadowicka-Kalwaryjska i też jestem pod wrażeniem jego kultury jazdy więc być może jest nadzieja na normalne zachowanie jak dorosną.

Niestety, ale to nie jest jeszcze kultura drogowa. Po prostu te dzieciaki są jeszcze na tyle młode, że stosują się do wszystkich zakazów, które zostały im wtłoczone do głów. Zapewne jak podrosną i zaczną samodzielnie myśleć, to już tak wspaniale nie będzie, ale obym się mylił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem wracałem samochodem do domu. Szeroka, trzypasmowa droga, z boku ścieżki rowerowe i ciągi pieszo- rowerowe. Jechałem lewym skrajnym pasem i w pewnym momencie w okolicy lewego krawężnika oddzielającego asfalt od trawnika zauważyłem nikłe, czerwone światełko. Zwolniłem, zjechałem na sąsiadujący pas i z niedowierzaniem wyprzedziłem rowerzystę. Pomijając już obowiązek jazdy przy prawej krawędzi jezdni  i fakt, że wzdłuż drogi były ścieżki  rowerowe, to najbliższy zjazd w lewo był dopiero za jakieś 800 metrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wrócę do problemu słuchawek w uszach podczas jazdy.

Robię to zawsze gdy jadę sam i w długie trasy, po to żeby jakoś sobie umilić czas. Nie mam ustawionych na najgłośniejsze granie, tylko tak średnio, że dźwięki z otoczenia słychać.

Nie zdarzyło się się ani raz, żeby ktoś na mnie zatrąbił, czy próbowałem wyprzedzać gdy ktoś mnie wyprzedzał. Dlaczego?

Nie, nie mam lusterka. Wyrobiłem sobie nawyk bardzo częstego oglądania się za siebie właśnie wtedy gdy mam słuchawki w uszach i czegoś sobie słucham. Nawet na prostej drodze, gdy nie mam zamiaru nikogo wyminąć lub czegoś ominąć, gdy z naprzeciwka też nic nie jedzie oglądam się za siebie. Jak nic za mną nie jedzie to ok, słucham dalej. Ale gdy widzę za sobą jakiś pojazd, to zazwyczaj wyciągam prawą słuchawkę, samochód mnie minie, upewnię się czy coś jeszcze za mną nie jedzie, zakładam słuchawkę i jadę dalej, ot cała filozofia...

 

Jak chce się jeździć bezpiecznie na rowerze ze słuchawkami w uszach, to trzeba bardziej wyostrzyć inne zmysły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wrócę do problemu słuchawek w uszach podczas jazdy.

Robię to zawsze gdy jadę sam i w długie trasy, po to żeby jakoś sobie umilić czas. Nie mam ustawionych na najgłośniejsze granie, tylko tak średnio, że dźwięki z otoczenia słychać.

Nie zdarzyło się się ani raz, żeby ktoś na mnie zatrąbił, czy próbowałem wyprzedzać gdy ktoś mnie wyprzedzał. Dlaczego?

Nie, nie mam lusterka. Wyrobiłem sobie nawyk bardzo częstego oglądania się za siebie właśnie wtedy gdy mam słuchawki w uszach i czegoś sobie słucham. Nawet na prostej drodze, gdy nie mam zamiaru nikogo wyminąć lub czegoś ominąć, gdy z naprzeciwka też nic nie jedzie oglądam się za siebie. Jak nic za mną nie jedzie to ok, słucham dalej. Ale gdy widzę za sobą jakiś pojazd, to zazwyczaj wyciągam prawą słuchawkę, samochód mnie minie, upewnię się czy coś jeszcze za mną nie jedzie, zakładam słuchawkę i jadę dalej, ot cała filozofia...

 

Jak chce się jeździć bezpiecznie na rowerze ze słuchawkami w uszach, to trzeba bardziej wyostrzyć inne zmysły.

 

Mam dokładnie to samo. Wypracowany odruch rozglądania się/patrzenia w lusterka przed każdym manewrem przeniosłem z jeżdżenia rowerem na kierowanie samochodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie to samo. Wypracowany odruch rozglądania się/patrzenia w lusterka przed każdym manewrem przeniosłem z jeżdżenia rowerem na kierowanie samochodem.

Ja jeszcze samochodem nie jeżdżę, a tego odruchu nauczyłem się właśnie na rowerze ;)

A rozglądam się nie tylko przed wykonywaniem manewru, tylko co jakiś czas by wiedzieć co się dzieje za mną.

I czuję się bezpiecznie jadąc tak, myślę również że takim stylem jazdy nie przeszkadzam innym użytkownikom drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metoda dobra, ale wypadki dzieją się niespodziewanie. Spojrzysz za siebie 1000 razy i w ciągu 5 sekund w których będziesz patrzył prosto coś cię wyminie na gazetę czego wiedział nie będziesz przez słuchawki i możesz sobie zrobić kuku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metoda dobra, ale wypadki dzieją się niespodziewanie. Spojrzysz za siebie 1000 razy i w ciągu 5 sekund w których będziesz patrzył prosto coś cię wyminie na gazetę czego wiedział nie będziesz przez słuchawki i możesz sobie zrobić kuku. 

 

A jak go zagłuszy pojazd z dziurawym tłumikiem lub co gorsze pęknie rama albo owad mu wpadnie do oka - też sobie może zrobić kuku.

W sumie z takim podejściem najlepiej nie wychodzić z domu - tyle niebezpieczeństw czai się za rogiem.

 

Powaga - takie gdybanie nie ma sensu. Lepiej wyjść i kręcić korbą :thumbsup:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...