Skocz do zawartości

[Trekking z Elementami Frirajdu] Wielkokiszkowa ostrzejsza jazda


IvanMTB

Rekomendowane odpowiedzi

...nie ma roty na Sep jeszcze, z wakacji nie zwrocilem jeszczem, ale postaram siem przebojem zdobyc te wolne, gdyż historię snołdona mam po trzykroć rozrywkową, schodząc zawsze rozkminiałem traske pod kątem zjachania kiszką...in touch mate!

 

...osz kulka, właśnie ogarnąłem czym Cader Idris pachnie - niejednego Cidre trza tam bedzie w koło zrobić! Dam znać w sobotę(;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan,

 

Wolne ogarnięte w robo na sobotę pierwszego, tak więc słucham - jaki plan - ja raczej będę jednodniowy tylko(family guy, eh?), transport prawdopodobnie ogarnę sobie, możliwe że Kubusia wyciągnę, z kolesiem co już raz w Cannock'u gwiazdki liczył, a my liczyliśmy jego jak w ringu, ewentualnie mam w zanadrzu eks-wojskowego Serba który ma ostrego fisia na punkcie 29erów, męczy mnie żebym z Nim wystartował w jakiejś serii Enduro w przyszłym roku...oprócz tego że koleś wygrał kilka zawodów w kulturystyce i MMA to spokojny zeń chłopczyk po czterdziestce, i jak znam życie będzie się starał bajkiem na samiuteńki Snowdon wjechać(czego i sam z chęcią bym spróbował;)

 

A czyżby "przypadkiem" właśnie taka a nie inna data zapodana została? Cwanie, oj cwanie :D

 

Raczej nie ogarnę nowej maszyny dowtenczas, Bandziora chyba rozwinę za to do 140mm...na bank się nada - tu

 

 

p.s: to zaś mój On-One, Łanią nazwany, w Ojczyźnie pozostawiony...przyglądałem się gusset'om i wyglądaja na takie same jak u Cie...120mm? Hmmm :D

 

POZDRo-:ver

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Mod Team

Kłaniam,

 

Nie było mnie bo byłem gdzie byłem :)

 

W oczekiwaniu na Apokalipsę 2012 postanowiliśmy udać się z koleżką na Walijską Kampanię Wrześniową

 

Jak się obrobię z pracą i domem to może dorzuce jakieśtam komenty no i oczywiście ustosunkuję się do innych bieżących sprawek - vide Kucie :)

 

Szacunek...

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

Walijskie... Czemu nie, przyczym, nie umniejszając ochocie Waszmościów czy nie prościej i taniej bedzie mnie jednemu przetrasferować się w Beskidy?

 

No i jeszcze żeby nie było, że tylko za fotoreportera robiłem. Parę impresji z aparatu kolegi.

 

Na szczycie Snowdon

img0400ul.jpg

 

 

Żółwie-Ninja atakują :P

img0404kt.jpg

 

 

Miejscami dawało się podjeżdżać...

img0438hi.jpg

 

 

Przeważnie jednak wtaszczanie na plecach było efektywniejsze.

img0462j.jpg

 

 

Taniec Haka Małego Wkurzonego Stormtrooper'a.

img0464ac.jpg

 

 

Poprawna pozycja zjazdowa :P : łokcie na boki, pięty na dół, ciało zawieszone nad centrum roweru.

img0469aw.jpg

 

Szacunek...

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Mod Team

Kłaniam,

Zaduszki, Samhain i cotambądź czyli jak dla mnie, w związku z pogodą lekki koniec imprez wielodniowych-touring'owych.

A żeby nie było nudno postanowiliśmy sezon wilodniówek zamknąć z przytupem, 4-ro dniową tułaczką po Lake District.

Garść statystyk i spostrzeżeń.

1. 115.2 mili - czyli po naszemu 185.4 km.
2. Najwższy zdobyty punkt to Helvellyn 950 mnpm
3. Najniższy punkt wyprawy to Loughrigg Terrace - około 60 mnpm.

Dzień pierwszy to permanentny deszcz. Całebożeszczęście, że nie jeździliśmy z całym majdanem na plecach, tylko zostawilismy większość gratów w samochodzie.

img0761uu.jpg

Schronisko było prawdziwym wybawieniem...

img0765ws.jpg


Dzień drugi to zupełne przeciwieństwo pierwszego.

Pełne słońce, zimno, wietrznie poprostu wspaniale...

img0771gt.jpg

... widoki spomiędzy chmur czaderskie...

img0775mc.jpg

... chwilowe "rozmazanie" na kamienistym zjeździe i ...

img0778tc.jpg
(Tutaj pozdrowienia dla Mareckiego, zdrowiej szybko kolego!)

Efekt: lekko skancerowany nos, lewe kolanao, lewy bark i lewy łokieć. Dobre OTB nie jest złe, Flux ma ładna sznytę i wgniecenie w skorupie...

Nic to, jechać trzeba dalej, tymbardziej, że pogoda zajefajna i do końca trip'a jeszcze 2 dni.

img0782wn.jpg

- Coś mi strzeliło do głowy i wycieka :wallbash:
img0787dt.jpg

Dzień trzeci to Epickie, Czyste Wariactwo...
Czego jak czego ale w środku Anglii nie spodziewałem się zastania następujących warunków:
1. Wiatr w porywach do 90 km/h (no dobra, to nic niezwykłego)
2. Śnieg po kolana.
3. Skoki ciśnienia - powodowane wiatrem i ukształtowaniem terenu - po którychmiałem trudności oddechowe
Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłem na rowerze w przeciągu ostatnich 15 lat. Coś o czym zdecydowanie będę opowiadał wnukom.
A najfajniej było jak na szczycie Helvellyn mój ponad 15-to kilogramowy rower na wietrze zachowywał sie jak Power Kite. 2 czy 3 razy zostałem powalony na glebę i pociągniety - ja, rower i 10-cio kilowy plecak - 3-4 metry w kierunku przepaści. Nie polecam :sick::bye2:

img0798m.jpg

img0801bu.jpg

img0803fo.jpg

Schronisko ponownie jak Ziemia Obiecana...

img0807ia.jpg

Dzień czwarty to najgorsza pogoda jaką trafiliśmy.

Śnieg był już na 450 mnpm... Tu Kirkstone Pass

img0809jk.jpg

Uciekliśmy na dół tak szybko jak się tylko dało.

img0812fq.jpg

Mission accomplished!!!

img0825q.jpg

Bilans strat:

1x Buff - porwany wiatrem gdzieś w okolicach szczytu Helvellyn.
1x Szczoteczka do zębów w "trumnie" - wypruszyłem ją z plecaka (najprawdopodobniej...) kiedy to w wiatrochronie na Helvellyn zmieniałem rekawice.
1x Time Z-Freeride - w końcu posypała się tymczasowa - mająca ponad 2 lata - wklejka na niebieski Loctite pina trzymającego sprężyny lewego pedała. Czas najwyższy wkleić to ... na zielony Loctite :P

Zatem sezon na "etapówki" zakończony, czas otworzyć sezon na sztywne singlowanie :icon_mrgreen:

Szacunek...
I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

No to zacznę.

 

Trochę jazdy

 

ig716_WP_000252.jpg

 

Trochę zjazdu

 

vv926_WP_000244.jpg

 

I trochę trekkingu ;)

 

cy342_WP_000257.jpg

 

To ostatnie wrzucam w zasadzie tylko po to żeby pokazać, że mam duży rower ;)

 

Wszystko na naszej mazowieckiej namiastce gór, czyli Szczeblu.

 

Dlatego mało hardkoru, ale za to dużo fanu. Się poprawi dalej w sezonie, hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

"Tutaj" czyli na FR czy "tutaj" czyli w tym temacie?

 

Bo ja tu miejsca dla krosiarstwa i ściganctwa nie przewiduję jako Ojciec Założyciel :

 

Bardzo podziekował kol Nabiałowi za ostudzenie zapałów moderatorskich tego czy tamtego :thumbsup:

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

2013-05-11 Stilo

Miało być tak :
Wypad całodniowy (max. 10-12 godzin) - tempo umiarkowane, trasa po drogach polnych - leśnych - lokalnych asfaltach, nastawienie na poznawanie okolicy (a jest gdzie zajrzeć), a nie na pośpiech i wyścigi (czyli ma być fun chociaż niekoniecznie lekko) czyli taka "Wielkokiszkowa TROCHĘ Ostrzejsza Jazda".

Start rano (najpóźniej ok 8.00) Wejherowo, Gniewino, latarnia morska Stilo, Białogóra, Dębki, Jastrzębia Góra, latarnia Rozewie, Władysławowo, Puck, Wejherowo/Reda/Rumia/Gdynia.
Długość trasy - min.80-100 km, max. może być i 150 km.

A było tak:
Pojechaliśmy we trzech - Arturo, Italiano (dwaj moi koledzy na 26") i marekgda na 29", przejechaliśmy się po intrygujących i miejscami wymagających terenach Kaszub, wjechaliśmy pod samiuśką latarnię Stilo i cało wróciliśmy do domu. Zajrzeliśmy w parę ciekawych i tajemniczych miejsc.

Założonych celów w 100% nie zrealizowaliśmy - w Dębkach (po ok. 100 km jazdy terenowej) z powodu braku czasu (a i sił zaczynało brakować) zarządziliśmy zjazd do Wejherowa.
Myślę że udało się zrealizować Funową Ostrzejszą Jazdę. Moi koledzy mówią że było fajnie.

Czas jazdy 7:45 godz., na świerzym powietrzu 12 godz., przejechane ponad 122 km drogami leśnymi, polnymi, brukowanymi, piaszczystymi i błotnistymi oraz lokalnymi i niestety krajowymi asfaltami - dla mnie przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Asfaltu to w sumie było ze 30 km.

Trasa pokonana i parę fotek - link do Picasa Web Album

https://picasaweb.google.com/109499522104275032083/20130511Stilo?noredirect=1

 

Pozdrawiam


 

Edytowane przez marekgda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Napisano (edytowane)

jest OK! Ja rozumiem z tego co widzę, że zadbałeś o "właściwe" proporcje: trasa, widok, elementy historyczne po 33% na każde :)


ps; pytanie z retorycznych lub głupich na boku - czy dla chłopaka lat  8 rower na 24", lat 6 i 20" i przejazd trasą "tatusia" wąwozami, piaskami, korzeniami to już "wielkokiszkowy trekking z elementami gleby"? :)

Edytowane przez anarchy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

2013-06-09 Dębki & Rozewie

 

Trzeba było zakończyć trasę od latarni do latarni (Stilo - Rozewie) .

Działając wspólnie i w porozumieniu ze Skwarkiem2 pojechaliśmy sobie z Wejherowa przez Piaśnicę, Warszkowo, Tyłowo, Żarnowiec, Dębki, Karwię , Jastrzębią Górę, Rozewie, Władysławowo, Puck, Rumię do Gdyni.

 

Trasa długości ok. 120 km. Czas jazdy 6:45.

Jak zwykle jechaliśmy po drogach leśnych i polnych (piaszczystych, błotnistych, kamienistych), po lokalnych asfaltach.

Od Władysławowa pędziliśmy popularną ścieżką rowerową nad brzegami Zatoki Puckiej.

W Jastrzębiej zrobiliśmy dłuższy postój na małe co-nieco, żeby nam sił nie zabrakło. Dla Skwarka było to malutkie co-nieco  :rolleyes:  i musiał jeszcze dopełnić bak pierogami. Ale to i tak było mało ...

W Żelistrzewie wjechaliśmy (przez niezłe krzaczory) w pasiekę i dość żwawo musieliśmy umykać przed pszczołami.

Po drodze, a szczególnie na podjazdach, Skwarek wyśpiewywał różne piosenki swojego autorstwa :icon_lol: .

Na szczęście teksty były przeznaczone dla słuchaczy w wieku od lat 5 do 105 (znaczy się cenzuralne).

 

Dziękuję Skwarkowi2 za miłe towarzystwo i do nastepnego razu.

 

Parę fotek

https://picasaweb.google.com/109499522104275032083/20130609DebkiRozewie?noredirect=1

 

PS

Ja tak krótko na temat - może Skwarek2 coś od siebie jeszcze dopisze ...

 

Pozdrawiam

Edytowane przez marekgda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak krótko na temat - może Skwarek2 coś od siebie jeszcze dopisze ...

Hej, wycieczka bardzo fajna. Pogoda czerwcowa. Pierwsza ponad setka na Shermanie i zarazem pierwszy tysiąc.

Rzyć obolała jak cholera, bez pampersa na tej desce to prawie płakałem. Nowe siodło w drodze, sztyca i chwyty.

Fakt - przekąskę w Jastrzębiej musiałem dopychać bananem i bułką. Co dowodzi, że z FatIvanemMTB nie możemy dzielić garnka. 

A co do przyśpiewek to nie zaprzeczam, że mam coś w sobie z Maryli i Jacka Cygana, z lekką nutką Stahurskiego!

Jedyny minus trasy to zawiłości w tym sezonie z tramwajami wodnymi, bo byśmy pocisnęli do Jastarni i wrócili morzem do Gdyni.

 

Next time - kierunek południe, może Wierzyca, może Bory. 

Edytowane przez skwarek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
  • Mod Team

Hallloo... Je tu kto? Somebody? Anybody?

 

No to w takim razie ja :P

 

PB170278.JPG

 

Jako remedium na uziemienie Lorda oraz niebezpieczny wzrost poziomu estrogenów w moje najbliższej okolicy postanowiłem W KOŃCU popełnic dłuuugo odkłdana wycieczke w okolice Ladybower Reservoir

 

Wyszło 7 godzin epickiej rąbanki po kamlotach, błocku, koleinach i trawach podlanej jednymi z najwredniejszych podjazdów jakie dotychczas mi się udało - będź nieudało zrobić.

 

Garść impresji fotograficznych poniżej.

 

 

Ucieczka przed hromosomem Y czyli Liściopad inda Peaks

 

 

Z cyklu ciekawostki:

 

1. Ostatni raz jeździłem z przerzutkami ponad rok temu. Interesujące doświadczenie :icon_mrgreen:  Przez dobrą godzinęmentalnie  upominałem siebie, że nie muszę cisnać jak debil tylko mogę kadencyjnie oszczędzać kolana.

2. W związku z lenistwem nie montowałem licznika, także wypad liczyłem na godziny a nie na mile ale myślę że oparłem się o 40-tkę. Sugerowałby to poziom zeszmacenia na sam koniec oraz fakt że ostatni, terenowy - z reszta całkiem trudny tak technicznie jak i gradientowo - podjazd w 2/3 podchodziłem :icon_mrgreen:.

3. Miałem też swoje Niedźwiedzie Mięso na sam już koniec wypadu. Zjazd średnio kamienisty, błotnistym "wyposażonym" w strumyk płynący "poręcznie" wzdłuż środka szlaku przez jego większość, przy absolutnie ostatnich ostatkach światła dziennego i na dodatek w gęstym lesie. Miałem wprawdzie ze soba lampkę ale nie zabrałem adaptera na kask, także doczepienie jej do kiery nie wniosłoby żadnej poprawy widoczności, a może nawet zamuliłoby odbiór. Całebożeszczęście, że zdecydowana większość kamlotów to był jasnoszary slate który dość dobrze kontrastował z ciemnym błockiem i koleinami.

4. Muszę popracować nad ustawieniem SAG w amorze i tłumiku. Amor wykorzystał cały skok przynajmniej raz - czyli w sumie był ciut za miękki, za to tłumik ani razu, czyli moge sobie pozwolić na dodatkowa odrobine luksusu pod żopą.

5. Reverb - czy tam jakikolwiek inny dropper to naprawdę zajedwabisty wynalazek. Pomijając oczywiste oczywistości na zjazdach i interwałach bardzo miło odciąża łydki na postojach. Siodełko minimalnie w dół i juz nie musisz podpierać sie na czubkach palców tylko na całej stopie. Brilliant :thumbsup:

 

Szacunek...

I.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...