Skocz do zawartości

[technika jazdy] hamowanie


Rekomendowane odpowiedzi

Czyli wypuszczasz dziecko do nauki jazdy rowerem samo?...

 

nie...... ale już na zabawę z kumplami tak, stąd usunięcie tego hamulca na ten czas (nikt nie nauczy się w ciągu jednego dnia choćbyśmy bardzo tego chcieli). Wiem, wiem, że to może wyglądać na niedorzeczne.

 

Basiq pewnie tak, ja nie wiedzieć czemu wolę dmuchać na zimne, za dużo już chyba widziałam, żeby tak lekko podchodzić do ewentualnych urazów, które można ominąć (wiadomo, wszystkiego się nie uniknie ale nieraz warto spróbować)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jest to zdecydowanie niedorzeczne. Dziecko ma (z reguły) coś takiego jak mózg i, nawet jeśli ograniczony, także rozum. NAJPIERW jazdy jako nauka zabawy na rowerze - jeśli uznajesz że dziecko sobie nie radzi, zwyczajnie go samego nie puszczasz, nie tylko z powodu hamulców. Po drugie jeśli dzieciak zacznie świrować a będzie miał tylko jeden hamulec to pomyśl co się stanie jeśli koledzy rozbujają się na swoich markeciakach a twoje dziecko również, z jednym tylko hamulcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile z pierwszą częścią wypowiedzi się częściowo z Tobą zgadzam, to do tej mam wątpliwości:

 

Po drugie jeśli dzieciak zacznie świrować a będzie miał tylko jeden hamulec to pomyśl co się stanie jeśli koledzy rozbujają się na swoich markeciakach a twoje dziecko również, z jednym tylko hamulcem.

 

nie miałeś nigdy hamulca torpedo? Coś się stało?

 

 

Dziecko ma (z reguły) coś takiego jak mózg i, nawet jeśli ograniczony, także rozum.

tylko dziecko, ma jeszcze w sobie coś takie, że się niczego nie boi, myśli, przez pewien okres swojego życia, że jest nieśmiertelne. Stąd między innymi te głupie pomysły dzieciaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Basiq pewnie tak, ja nie wiedzieć czemu wolę dmuchać na zimne, za dużo już chyba widziałam, żeby tak lekko podchodzić do ewentualnych urazów, które można ominąć (wiadomo, wszystkiego się nie uniknie ale nieraz warto spróbować)

Patrząc na dorastanie dzisiejszych dzieciaków po prostu im współczuję, bo wiem, że nie jesteś odosobniona w takim podejściu, natomiast my - pokolenie wielkiej płyty ('70-'80) wychowujące się między blokami, nie mieliśmy takich problemów i jakoś każdy z nas życia tam nie stracił - a dorosłych próżno było szukać ;) Dlatego z tego miejsca chciałbym podziękować moim rodzicom (i wielu innym), że nie byli nadopiekuńczymi panikarzami :D bo m.in. dlatego potrafię skutecznie hamować przednim hamulcem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam mojemu 5-latkowi tłumaczyłem co i jak z hamulcami kiedy nie używać przedniego, teraz mu każę hamować oboma ale przedni ma nieco "słabiej" ustawiony i nie powinno się dać go całkiem zblokować... mimo to ja jeżdżę cały czas obok niego i mu podpowiadam jak trzeba, a właściwie to ostrzegam kiedy lepiej by przodu nie używał... ale samego bym go raczej nie puścił z takim hamulcem przednim co może zablokować przód i tak mam drżenie gdy hamuje na piasku, w zakręcie itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile z pierwszą częścią wypowiedzi się częściowo z Tobą zgadzam, to do tej mam wątpliwości:

 

 

 

nie miałeś nigdy hamulca torpedo? Coś się stało?

 

 

 

tylko dziecko, ma jeszcze w sobie coś takie, że się niczego nie boi, myśli, przez pewien okres swojego życia, że jest nieśmiertelne. Stąd między innymi te głupie pomysły dzieciaków.

Dzieci boją się bardzo wielu rzeczy, nie wiem skąd bierzesz takie teorie.

Nie wiem co się miało stać ale ZDECYDOWANA większość dzisiejszych rowerów nie posiada systemu torpedo poza absolutnie najmniejszymi. Poza tym najpopularniejszy rower to "góral", bez względu na to jak bezsensowny jest taki wybór, a ten typ roweru posiada DWA hamulce obręczowe lub tarczowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo m.in. potrafię skutecznie hamować przednim hamulcem

 

ja przez większość swoich lat dziecięcych i młodzieńczych przejechałam na składaku i takim starym bmx (który miał właśnie hamowanie w pedale) oba nawet nie miały zalążka przedniego hampla, na dzień dzisiejszy przedni używam wydaję mi się, że dość skutecznie.

 

Za to przez nadopiekuńczość prawie nie nauczyłam się pływać, jednak wszystko się dobrze skończyło, dziś idzie mi to bardzo dobrze - na szczęście :]

 

 

Dzieci boją się bardzo wielu rzeczy, nie wiem skąd bierzesz takie teorie.

tak jakby z praktyki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko, że dziecko do pewnego momentu uważa, że jest nieśmiertelne i np jak sobie skoczy z 10 piętra to nic się generalnie nie stanie podane przez Ciebie przykłady (ciemność, puste mieszkanie, to dla dziecka sytuacje nie pewne i nie znane) jazda na rowerze, jak i hamowanie jest dziecku znane, dlatego może związku z tym wpaść na dziwne pomysły, które można uniknąć, ale nie sprzeczajmy się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jazda na rowerze, jak i hamowanie jest dziecku znane, dlatego może związku z tym wpaść na dziwne pomysły, które można uniknąć

Natomiast Tobie podobni rodzice (np. Sensei6) traktują dzieci tak, jak by się miały zabić przy pierwszym użyciu przedniego hamulca bez opieki dorosłego (przepraszam za brutalne przejaskrawienie), a w 99,9% przypadków grożą mu obtarcia, siniaki itp. niegroźne urazy. Przez takie podejście stworzymy drugą Norwegię w której niedopuszczalne jest aby dzieci miały jakiekolwiek urazy (tobo tak jest w rzeczywistości, czy tylko media tak demonizują Norwegię?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można uniknąć demontując hamulec? Można komuś wybić zęby, żeby nie miało się co psuć...

Ja sie nie spieram - po prostu trzeba uczyć dziecko od najmniejszego jak korzystać z czegoś tak banalnie prostego jak hamulec. Skoro przedni posiada rower na kołach 12 cali, zaopatrzony w twoje lekarstwo na całe zło, czyli torpedo, i boczne kółka to trzeba nauczyć dziecko korzystać z hamulca w rowerze na kołach 12 cali. Pracuję w serwisie i ustawiam taki hamulec najlepiej jak się tylko da - ma hamować tak dobrze jak to tylko możliwe. To czy taki wynalazek w chińskim rowerku będzie działał to inna sprawa i na pewno nie "gryzie" jak pit bull.

Dla mnie problemem jest to, że w tanich rowerach są badziewne hamulce v-brake, których często nie da się ustawić tak by działały zadowalająco.

Iście akademicki natomiast jest spór, czy lepiej żeby dzieciak miał przy swojej wybujałej fantazji hamulec z przodu za mocny, przez użycie którego zaryje twarzą, czy lepszy jest brak hamulca, który przy prędkości nadświetlnej spowoduje że dziecko nie zahamuje dostatecznie szybko i na coś wpadnie. Ja wychodzę z założenia - tak jak i dla siebie - że lepiej jest mieć czegoś za dużo i mieć zapas, niż za mało.

 

Natomiast Tobie podobni rodzice (np. Sensei6) traktują dzieci tak, jak by się miały zabić przy pierwszym użyciu przedniego hamulca bez opieki dorosłego (przepraszam za brutalne przejaskrawienie), a w 99,9% przypadków grożą mu obtarcia, siniaki itp. niegroźne urazy. Przez takie podejście stworzymy drugą Norwegię w której niedopuszczalne jest aby dzieci miały jakiekolwiek urazy (tobo tak jest w rzeczywistości, czy tylko media tak demonizują Norwegię?)

Nie bardzo rozumiem co to znaczy że jest nieedopuszczalne by dzieci miały jakiekolwiek urazy? :) Wydaje mi się że norweskie dzieci to jedne z najbardziej samodzielnych i zdolnych do szaleństw dzieci, a zezwala się im "legalnie" na tyle, na ile nie zezwala się chyba wszystkim dzieciom razem wziętym na świecie :)

Z moich obserwacji wynika że Norwegowie to bardzo aktywny naród, spędzający mnóstwo czasu poza domem. Ekstremalne przypadki to np jogging z dzieckiem w wózku albo w nosidełku na plecach, czy wycieczka mtb z przyczepką, lub zapierdzielanie z takową po asfalcie :) Rodzice zabierają ze sobą dzieci i to chyba w tej sytuacji nieuniknone żeby nie było urazów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym jak czytałem, o rodzicach (Norweskich) którzy musieli przed opieką społeczną udowadniać (sądownie, a więc z całą otoczką biegłych), że niegroźne siniaki czy zadrapania na ciele dziecka to nie efekt zaniedbania rodzica oraz podbudowany wiedzą o bardzo restrykcyjnym prawie do dowolności w wychowywaniu dziecka odniosłem wrażenie, że poziom abstrakcji w tej dziedzinie osiągnął poziom amerykańskich swobód obywatelskich i szeroko pojętej "nietykalności"... No ale może tak nie jest...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast Tobie podobni rodzice (np. Sensei6) traktują dzieci tak, jak by się miały zabić przy pierwszym użyciu przedniego hamulca bez opieki dorosłego (przepraszam za brutalne przejaskrawienie), a w 99,9% przypadków grożą mu obtarcia, siniaki itp. niegroźne urazy. Przez takie podejście stworzymy drugą Norwegię w której niedopuszczalne jest aby dzieci miały jakiekolwiek urazy (tobo tak jest w rzeczywistości, czy tylko media tak demonizują Norwegię?)

 

Bez przesady, to że poświęcam mój czas dziecku i z nim razem jeżdżę taktując go jako partnera do rozmów itp. omawiając różne aspekty prowadzenia roweru (w tym przypadku) chyba nie robi ze mnie jeszcze nadopiekuńczego rodzica. I zaręczam jeszcze upadków ma sporo, na szczęście znosi to dzielnie i nawet nie jeździ w ochraniaczach, tylko kask... a że drżę, by nie stało się nic złego to chyba normalny rodzicielski odruch, nie oznacza to, że biegam za nim z poduszką itp... ostatnio to bardziej boję się o innych użytkowników chodników itp ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, jaki to problem spiąć hamulec na podwórku (i przed powrotem do domu rozpiąć) lub pożyczyć rower od kolegi? Dzieciaki nie są takie głupie. Jeśli tylko będą chciały, zrobią wszystko wbrew wam, kochani rodzice. Dlatego lepiej uświadomić swoje dzieci wcześniej, nauczyć je korzystać z przedniego hamulca..

 

I to samo tyczy się później fajek, wódki, narkotyków czy seksu*. Młodzież to cnotliwi abstynenci? Brednie!** Możecie zabraniać, karać, a presja otczenia i tak zrobi swoje.

 

*niepotrzebne skreślić

**oczywiście nie wszyscy, są tacy, którzy trzymają się swoich zasad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym jak czytałem, o rodzicach (Norweskich) którzy musieli przed opieką społeczną udowadniać (sądownie, a więc z całą otoczką biegłych), że niegroźne siniaki czy zadrapania na ciele dziecka to nie efekt zaniedbania rodzica

 

a nie jest przypadkiem tak, że te norweskie przypadki to przypadki w których było przez kogoś zgłoszone, że dziecko może być zaniedbane? U nas też by to sprawdzili i rodzic musiałby się tłumaczyć, gdyby takie zgłoszenie trafiło do odpowiednich służb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta tylko jak dziecko jest poobijane to równie dobrze może być pobite, jak ktoś jest życzliwy to zgłosi to, że dziecko często jest posiniaczone. To jest powód, żeby domniemać przemoc fizyczną i gdyby ktoś życzliwy takie coś zgłosił, to rodzic tłumaczyłby się również w Polsce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy kto ma zgłosić poobijane dziecko? Z reguły dziecko obijane przez kogoś wstydzi się śladów takiego traktowania i eksponować ich nie będzie a dziecko z podrapaną twarzą od gleby na rowerku raczej biega zadowolone i nie odczuwa potrzeby ukrywania tego. Tu przemoc w rodzinie też na pewno jest ale na dużo mniejszą skalę niż w Polsce. Pracowałem przez dosyć długi okres w szkole i w niektórych środowiskach/miejscach przemoc była normą a normalność odchyleniem. No ale chyba to nie jest temat pasujący do techniki hamowania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo odniosłem wrażenie, że Ty kompletnie nie zrozumiałeś togo co miałem do przekazania. Różnica jest taka, że w Polsce taką sytuacją zainteresują się odpowiednie instytucje, zrobią wywiad środowiskowy, poprowadzą obserwację i jeśli coś będzie nie tak to stanie przydzielony kurator, natomiast w Norwegii (z tego co wówczas wyczytałem) wynikało, że takie sytuacje kierowane są przez OS bezpośrednio do sądu i aby ograniczyć/odebrać prawa rodzicielskie wystarczy opinia jednej urzędniczki... a o takich incydentach najczęściej informują nauczyciele którzy mają codzienny kilkugodzinny kontakt z dzieckiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaa to owszem, system jest tu znacznie ostrzejszy niż w Polsce (choćby znana sytuacja pewnego detektywa, który interweniował tu w sprawie odebranego przez Norwegów dziecka Polakom). Nie znam jednak szczegółów tego jak się takie akcje odbywają.

Często się śmieję, że w Polsce dużo mówi się o prorodzinności Polski w duchu wartości chrześcijańskich. Tu się mało mówi o prorodzinności za to więcej się robi :) Oczywiście winę za to w głównej mierze ponosi ropa, gaz ziemny i inne takie pierdoły :) Wiele (złego) mówiło się w Polsce o skandynawskim bezstresowym wychowaniu jednak jak przyglądam się ludziom i obcuuję z wieloma na co dzień to odnoszę wrażenie że ichni system ma miażdżącą przewagę nad innymi mniej wyluzowanymi systemami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu może podsumuję jak powinno wyglądać hamowanie rowerem górskim.

 

Hamulcem który można uznać za zasadniczy jest przedni i do jego skutecznego używania wymagane jest umiejętne korzystanie z jego siły oraz obycie z własnym rowerem. Istotnym jest również umiejętne zachowanie ridera na dwóch kółkach w sytuacjach "normalnych" tj. nie stawanie na pedałach, oraz nie przemieszczanie środka ciężkości w kierunku kierownicy - więc tak naprawdę pozostanie w siodle (aby zapobiec przeleceniu przez kierownicę). W sytuacjach "ekstremalnych" należy środek ciężkości w miarę możliwości maksymalnie oddalić od kierownicy i go obniżyć - osiągamy to po przez przeniesienie naszych czterech liter za siodełko. W każdym z przypadków staramy się aby nie dochodziło do zablokowania przedniej osi ponieważ grozi to na przyczepnej drodze przelotką przez kierownice, natomiast na luźnym bądź śliskim podłożu uślizgiem koła i sytuacją co najmniej stresogenną (jeśli damy radę utrzymać równowagę na sunącym rowerze) lub upadkiem.

 

Hamulca tylnego używamy z odpowiednio mniejszą siłą ze względu na mniejszą zdolność tylnego koła do zatrzymania zespołu, mając na uwadze przyczepność koła. W terenie doprowadzanie do uślizgu tego koła może pomagać w utrzymywaniu równowagi i przy odpowiednim balansie ciała wspomaganie w obieraniu odpowiedniego kierunku jazdy (strome leśne zjazdy). W miejscach o większej przyczepności można pozwolić sobie na silniejsze oddziaływanie na prawą klamkę jednak starając się nie blokować koła, ponieważ w takich warunkach nie uzyskujemy żadnych pozytywów z blokowania tylnej osi.

 

Generalnie staramy się używać obu hamulców, ponieważ nie bez przyczyny rower je posiada, pamiętając aby robić to z wyczuciem. Dostosowujemy prędkości poruszania do umiejętności zatrzymania w danych warunkach uwzględniając wszelkie zmienne (np. zastosowane opony). Modulację hamulca oraz klocki dobieramy w taki sposób aby były dla nas przewidywalne i możliwe do opanowania mając na celu maksymalizację skuteczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...