To ja dorzucę moje 3 grosze w temacie kurtek rowerowych na deszcz.
Jeździłem ostatnio na szosie w bluzie z długim rękawem, tzw jersey (chiński FDX), temperatura na zewnątrz ok. 16 stopni.
Złapał mnie lekki deszcz, jechałem dalej ale deszcz się nasilał - byłem w lesie i nie za bardzo było się gdzie schować więc cisnąłem dalej.
Po 15 minutach jazdy w deszczu znalazłem wiatę przystankową gdzie się schowałem - siedziałem tam przemoczony ok. 30 minut ale deszcz nie ustawał.
Jak się siedzi zmokniętym w bezruchu to zaczyna się robić zimno więc stwierdziłem, że wszystko mi jedno - i tak jestem mokry więc jadę dalej w tym deszczu.
Doznania były hardcorowe, byłem totalnie przemoczony ale jak pedałowałem to było mi w miarę ciepło.
Po ok. 30 minutach wyjechałem z deszczu i pojawił się w miarę ciepły wiatr - jak się okazało bluza zaczęła dość szybko wysychać (ok. 30 minut i pojawiło się wrażenie suchości bluzy).
Głównym problemem była woda w butach (skórzane SPD) ale zatrzymałem się, wykręciłem wodę ze skarpetek założyłem lekko wilgotne skarpetki i pojechałem dalej.
To wystarczyło abym czuł się w miarę sucho i komfortowo podczas jazdy (zrobiło się dość ciepło ok. 20 stopni).
Po co to wszystko piszę?
Bo też szukam kurtki przeciwdeszczowej na lato i zastanawiam się czy ta 100% ochrona przed deszczem jest mi aż tak bardzo potrzebna.
Mam wrażenie, że lepiej skupić się na dodatkowej, cienkiej warstwie ocieplającej, która szybko schnie i daje komfort cieplny w deszczu.
Podczas jazdy na rowerze i tak jesteśmy przepoceni a dodatkowa warstwa (wodoodporna), która utrudnia odprowadzanie potu może tylko przeszkadzać i dawać uczucie "gotowania się"
Miałem kiedyś kurtkę przeciwdeszczową z Decathlona - taka cienka, czarna (Van Rysel Racer Ultralight) - wrażenia? Sauna - byłem cały mokry od środka.
Kolejna kurtka, jakiś model Shimano (wiatrówka) - wrażenia? Sauna ponownie.
Obecnie patrzę na coś pokroju GoreWear ale nie wiem czy nie za dużo sobie obiecuję po tego typu produktach i czy ja tego w ogóle potrzebuję.