Ja nie do końca mam zdanie w tym temacie i sam nie wiem co o tym myśleć. Kiedyś miałem Waganta i to był też rower strikte szosowo-szutrowy z uniwersalnymi przełożeniami przystosowany do wycieczek rowerowych czy jak to sie teraz nazywa bike coś tam (sam nie wiem dlaczego wszystko jest zangielszczane). Teraz wymyślono w sumie to samo, ładniejsze i pod inną nazwą prawdopodobnie, żeby się sprzedawało dobrze. I też ma uniwersalne przełożenia, że niby szosa i szuter.... Teraz weżmy większość sprzedawanych w sklepach MTB dla zwykłych ludzi (w tej grupie i ja) - rowery te maja z reguły i nie rzadko przełozenia 3x9 z czego przednia tarcze to 48/36/24 - czyli też uniwersalne praktycznie bo typowe MTB to nie jest.
Sam zmieniałem zebatki na jakieś bardziej MTB (34/22) ale też nie za bardzo, bo sam jezdze i po szosie i po lasach i górkach. Opony mogę sobie też założyć jakieś Maxisy mniej "kostkowe" i na szosie pojdzie lepiej a i w lesie dobrze. A rowery treckingowe? Przecież to chyba one z załozenia miały służyc do turystyki rowerowej bo tez mają uniwersalne przełozenia. opony odpowiednie, ale prostą kierę. I chyba o to tu chodzi, że ktoś założył do tego baranka i nazwał to gravel i teraz każdy szanujący sie były szosowiec sobie go kupi bo do baranka przez lata się przyzwyczaił no i nie będzie przypału, ze teraz wsiadł na treckinga lub MTB. Osobiście jak bede chciał po szosie wiecej pojezdzić to sobie sprawię szosówke (kiedyś juz miałem campa i wiem co to) , póki co moje "prawie" MTB Cayon w zupełności sie sprawdza i nie musze narzekać jak np niektórzy gravelarze na trasie R10 w parku słowińskim, ze nie idzie jechać bo piasek