Wyebałem się na asfalcie (szlif przy 20 km/h) i pozdzierałem w Fuelu przerzutkę, platformę, a w sobie łapę, kolano i kostkę. Było cudnie i krwiście. Potem 20 km do domu. Wyszło 42.
Żona opatrzyła, polała wodą utlenioną i jeszcze zrobiłem 15 km na otarcie łez na sztywniaku.