
KrisK
Użytkownik-
Liczba zawartości
3 807 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
34
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez KrisK
-
Tak jest, czyli każda. Pęcherz jeden jedyny niewielki w przewodzie i masz hamulec o losowej sprawności mocno obniżonej. Teraz auta... Zdarzało się nam często jak się ścigaliśmy. Zresztą w rajdach hamulce nie raz wyłączały zawodników. Zagotujesz w zaciskach płyn i zaczynają się problemy. W rajdzie z jednym hamulcem jest ciężko. Naprawdę. Pomijam, że po dachowaniu często łapały powietrze. Tak samo po przewrotce. Ale i zdarzyło nam sie zapowietrzyć hample w terenówce. A przewróciłeś sie kiedyś na rowerze? Pomijam ze ludzie rowery kładą gdzie bądź w górach czasem kierownicą do dołu... Padnie coś i obracają, żeby ustawić przerzutkę... Wystarczy, żeby sie zapowietrzyły. A jeszcze jak ktoś, podnosząc rower zaciśnie klamkę... Dzisiaj przy -6 już mocno się dało odczuć niedomagania hampli.
-
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Zimno Dla tego kupiłem sobie buty z goretexem. Nie typowe ziówki, ale tak podnoszą komfort, że nie ma już problemu. Tak palce potrafią zmarznąć mocno nawet pobolewać ale nie ma odmarzania. 4-6h sie kręciliśmy i było naprawdę przyzwoicie. Teraz Wika kupiła takie same i też nie narzeka. Owszem marzną jej nogi czuje lekki ból palców, ale nie ma mowy o odmrożeniach. To zimno w nogach jest związane głównie z ciągłą jazdą. Jak sie staje i przejdzie kilka kroków to momentalnie sie łapie komfort cieplny. Bardzo też zależy od profilu trasy. Jak masz długie odcinki dość szybkie to sie robi zimniej jak bardziej techniczne to utrzymasz komfort. Zimowe buty 280zł najtaniej... A używki za 300 kupisz. Co do spd to jedyny problem taki, że ciężko się wpina jak jest mokry marznący śnieg. No i słabo trzymają... Nie wiem, w czym rzecz, ale o wiele łatwiej sie wypinają. No i bardzo zbawienny jest termosik z cherbatką. 0,7 z deca wchodzi w większość uchwytów na bidon Na setkę może być to bardzo ale to bardzo wskazane, bo jednak się z czasem wychładza. -
1. niektórzy tu katują sprzęt mocniej... Ja w moich głupich mechanicznych hamplach w gravelu muszę grzebać ciągle, bo klocki znikają w oczach. Czemu? Bo jeżdżę po tym syfie jesiennym w błocie i deszczu. Jak rzuciłem okiem na klocki w góralu to niestety też mnie czeka za chwilę wymiana a jeszcze miesiąc temu były zupełnie ok. Są tacy co po jednym dniu w górach klocki mają takie że przed następną jazdą zmienią. I to jest zgodne z założeniami tak samo jak grzanie się. 2. a znikł Ci kiedyś hamulec na zjeździe kilkunastoprocentowym i przy prędkości 40+? JA miałem taką wątpliwą przyjemność. Fart i opanowanie mnie uratowały. A wybacz ale jak w góralu potrafi sie hamulec zapowietrzyć na zjeździe to nie jest zabawne. Ale nie wierzysz, bo nie widziałeś tak samo jak nie widziałeś rozgrzany do czerwoności tarcz. 3 A i czekają na to ponad rok, żeby się zapowietrzyć, bo wcześniej te nieodpowiednio odpowietrzone hamulce działały Dobry żarcik... Kłócisz się z faktami....
-
No właśnie.. Co obchodzi Cię rzeczywistość, niewygodnie sie zrobiło, bo bzdury się urzeczywistniły? Ale wielu ma. A ponieważ może od nich zależy ich życie to mogą mieć odmienne zdanie od kogoś, kto nie widział czerwonych od hamowania hamulców. Mi mechaniki w gravelu udało się dogrzać tak ze parzyły. Normalnie Świństwo przenika niemal przez wszystko. Po to dot jest mieszalny z wodą, żebyś nie maił w układzie wody, A przecież układ masz "szczelny". Wilgoć się dostanie przez uszczelki. Skąd w amorach wilgoć przecież mają uszczelki ? Hamulce pracują i powolutku łapią tą wilgoć z syfu, którym są raczone non stop. A mówimy o ilościach liczonych w kroplach. W takim układzie tyle wystarczy, żeby odparowane spowodowało ze masz miękki hampel. Oczywiście przy rekreacyjnej jeździe temat jest rzekłbym akademicki do momętu kiedy nie zostawisz roweru do góry nogami na 8h. Pisałeś też coś o topieniu i inne dziwne rzeczy. Ale przyjmij do wiadomości ze układy hydrauliczne się zapowietrzają, pomimo że są prawidłowo serwisowane i używane. To jest fakt.
-
I właśnie udowodniłeś że NIC nie wiesz o materiałach stosowanych w hamulcach i ich działaniu i zachowaniu. Oczywiście ze tarcze hamulcowe sie grzeją do czerwoności i w autach jest to zjawisko dość naturalne. W rowerach mniej ale też nie jest tak ze nie zdarza się. Źle trafiłeś, bo sie obracałem w środowisku, w którym sporo się ścigaliśmy i hamulce rozbierałem i składałem "z zamkniętymi oczami" na czas, bo najnormalniej nieraz po jednej jeździe tego wymagały. Widziałem czerwone wielokrotnie na własne oczy. Nic sie nie spalało. Po to masz klocki z radiatorami, żeby choć trochę odprowadzać ciepło. Jak zagłębisz sie w temat będziesz wiedział ze to ciepło jest realnym problemem. Kolejna bzdura to że układ jest szczelny. Nie jest. Nie może być bo taka jego budowa. Już pisałem jest szczelny dla płynu hamulcowego. Wszystko mniej gęste wypluje aż miło. A wilgoć wlezie nawet przez przewody hamulcowe. I nie nie bredzę za to Ty udowodniłeś, że mało widziałeś i sporo się musisz nauczyć. Zastanów się czemu potrafią sie tarcze hamulcowe rozhartować. I nie nie topi się nic, bo żeby się stopił metal to ciut więcej trzeba żeby go do czerwoności rozgrzać. Za to żeby zgotować płyn i wypluć go już nie tak wiele. Masz filmik poglądowy. https://www.youtube.com/watch?v=MSaomFqdNr4 I jeszcze jeden https://www.youtube.com/watch?v=2S1KoZnIjbg Mało wiesz i nie widzisz skrótów myślowych a piszesz ze ktoś pisze bzdury... Wychodzi słabo
-
Widziałeś kiedyś rozgrzaną do czerwoności tarczę hamulcową? A może spróbuj po długim trudnym zjeździe zejść z roweru i dotknąć tarczy? W wodą się do układu dostaje z zewnątrz. Nie musi jej tam być. W starych stojacych układach potrafisz mieć rdze że aż miło pomimo że były szczelnie zamknięte i nie miało prawo tam być tyle wody. Płyń w takich układach był tak cudowny że hample zachowują się jak rowerowe z rozciągniętą linką.
-
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Widze, że jakaś nowa moda na forum... Jak ktoś komuś zajdzie za skórę ten drugi śledzi go po tematach i szpile wbija... Strach sie bać.... -
Wywala na zewnątrz, bo uszczelki są do płynu nie do gazu. No nie bo zużywają się klocki i najnormalniej robi sie w układzie manko różnica ze zbiorniczka wyrównawczego jest w formie minimalnej ilości powietrza. Jak obrócisz rower to to powietrze albo przewędruje do układu albo nie. Jak przewędruje to albo po jakimś czasie wróci do zbiorniczka albo nie.... Ja np po drodze nad może nie miałem problemu a jak wróciliśmy to hample się zapadły. Powiesiłem rower na hak i po 3 tyg już działały jak miałem go zwieść na odpowietrzanie. Prosta mechanika. Pomijam ze jak nawet staniesz na rzęsach jest szansa, że jakiś mikro bąbel się pojawi w zbiorniczku. jak obrócisz rower i dostanie sie do przewodu to wystarczy, żeby hamulce zachowywały sie nieprzewidywalne. Kolejna sprawa to woda. Wilgoci Ci u nas dostatek. Układ hamulcowy nie jest tak szczelny, żeby wilgoć sie tam nie dostawała. Co gorsza, mamy w rowerach płyny silikonowe, które nie chłoną wody wiec ona się zbiera tam oddzielnie. Ma zupełnie nieakceptowalny poziom sprężania. Co ciekawe potrafi odparować i nie nie koniecznie zostanie, bo j/w... Pod ciśnieniem układu wypchniesz ten gaz przez uszczelki. W samochodach miałeś najczęściej dot4, który jest higroskopijny i miesza się z wodą. Dla tego go się wymienia, bo traci przez wodę właściwości stając cię zbyt sprężalny. Układy hamulcowe są bardzo małe i ilość płyny powoduje, że jakiekolwiek odstępstwo będzie bardzo wyczuwalne. Piszesz, że układ hamulcowy jest szczelny, ale to jest nieprawda i bluźnierstwo z mechaniki. On jest szczelny dla płynu hamulcowego, który ma założoną gęstość i lepkość Jak wlejesz wodę i wciśniesz porządnie heble będziesz miał swoją szczelność w pełnej krasie A teraz odpowiedź moja dla @HIHI18 Ja mam hamulce shimano koleżanka srama... Dwa lata działają i dopiero dzisiaj mi przymarzły a jak je woziłem do góry nogami to jakiś czas w pionie rozwiązał problem. Ona od początku narzeka ze są takie se ze słaba modulacja ze... Jeździłem jej rowerem i nie są złe, ale zdecydowanie lepiej mi sie hamuje moimi szczególnie na trudnych zjazdach. IMO kultura pracy schimano jest wyższa. Co do napędu mam sramowskiego NX i nie narzekam, ale i nie jestem zachwycony. Żaden cuda, a jednak chyba schimano tańsze w eksploatacji i decydowanie bardziej mi pasowały ich manetki. Skłaniam się do wymiany jak nadejdzie jego czas po kolejnym zapewne sezonie, choć jeszcze nie przesądzam.
-
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
No właśnie się zastanawiałem czy o to nie chodzi... Jak dodasz fotkę do jazdy i dasz udostępnij (jazdę)możesz wybrać żeby przesłał do zdjęć google i się taka generuje. Zresztą jest tam pierdylion opcji gdzie ją ma wypluć -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
@wkgJedzie się np do Ojcowa w ładną pogodę na zupełnie nic niedającą jazdę... Zatrzymuje się w miejscu, w którym normalnie absolutnie Ci sie nie chce zatrzymać np. na kilkunastoprocentowym podjeździe wyciąga telefon... walczy z cholernymi rękawiczkami i już... Grunt to się zatrzymać, choć czasem w czasie jazdy też sie uda coś fajnego pstryknąć. Czasem mi sie serce kraje jak widze kadr ale już mi sie tak nie chce... albo na mnie krzyczą A poza tym to mnie sie tak sobie podobają, ale miło że komuś sie podobają . -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Dzisiaj Totalnie spacerowo. Kierunek Ojcow ale nie dojechaliśmy bo po zjechaniu do doliny zaczęło się robić mocno zimno i postanowiliśmy wracać. Sporo lodu pod kołem. Fajne zjazdy i podjazdy... walka o utrzymanie przyczepności przy 16% ... na nowo odkrywałem lasek Witkowicki. Garmin zanotował najmniej -6... Ale dzisiaj wiatr spoko był no i piękne słońce więc jazda to sama radość. Poza tym to był niespieszny spacerek. Najlepsze że średnia wyszła minimalnie lepsza niż wczoraj kiedy starałam się jechać mocniej. Mk ale dzisiaj twardo pod kołem było. -
[Zdjęcia] Codziennie Jedno Zdjęcie
KrisK odpowiedział klon → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
To była prowokacja, Żebyś miał tę satysfakcję. A fakt faktem, że czasem cennym jest móc zobaczyć jak sie wypada na tle populacji. To jest jakiś punkt odniesienia. To skrót myślowy był, ale znowu to jakaś informacja z jakiejś analizy danych. W wielu miejscach używam maszynowej analizy danych bo to skraca czas. Tej garminowej średnio ufam, acz chyba nie jest z nią aż tak źle. Po to programiści piszą żebym ja nie musiał sie zastanawiać co mówią wykresy i dane. Choćby elevate i rzut oka na wykresy daje mi jakieś pojęcie czy już się katuję czy może jeszcze opierniczam. Kiedyś się wierciło ręcznymi wiertarkami a teraz mamy elektryczne... Jak byś mówił ze zachwyt elektryczną jest głupi bo do się ręczną... A ja używam sds-a do wiercenia, bo łatwiej milej i szybciej... (znowu skrót myślowy) Ruda na napędzie będzie jak w deszczu pojedziesz... A zdeklarowanie suchych dni w Polsce jest może z 80. Poza tym szmatka wd 40 a potem smarowanie. 5 min zero rudej. W śniegu nie ma problemu najgorzej jest w syfie i błocie pośniegowym zmieszanym z piachem. A ryzyko gleby jest może większe, ale akurat w śnieg się bardzo miękko upada. O wiele bezpieczniejsze niż jazda po błocie. Poza tym kolega wyżej pisał o kolcach i masz niejako problem z głowy. Ja mam ciśnienie zejściowe w oponach w tym momencie poniżej 2bar... Szczery lód odkrywasz jak staniesz i postawisz nogę na ziemi. Opona idzie jak po asfalcie. Na gravelu też lód jest mniejszym problemem niż zamarznięte błoto pośniegowe. -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@Kemusi No widzisz a ją się cieszę że mialem szczęście i nie zrobiłem sobie wiekszego kuku i że w sumie przeżyłem to złamanie. Teoche mnie jedynie ogranicza strach przed bólem bo jednak kilka lat każdy głupi krok przypominał mi o tym błędzie. -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Wczoraj się przecież regenerowałem i to po dniu z tą samą 30 A potem następnym z spacerkiem.... wcześniej były dwa przerwy. Ogólnie ostatnio się opierniczam że aż strach. 4 dni w tygodniu aktywne to przecież profanacja. I te dystanse.... A co do dawania to psychika to podstawa, dzisiaj strasznie potrzebowałem.... szczególnie ze w przyszłym tygodniu najpewnej stracę ostatnie 4 dni tyg. A że się trafiło trudniej niż łatwiej? Bywa. Nie pierwszy i mam nadzieję nie ostatni raz. No to po czym dzisiaj jechałem nie przypominało puchu.... ogólnie to u nas najczęściej jest breja. A jazda ulicami to w większości jazda po strasznym syfie albo błotnym albo z błota pośniegowego. Takiej pięknej zimy to były u nas może było 4 dni. A reszta to stany przejściowe o średnio romantycznym charakterze. Jak się jeździ częściej niż jak jest dobra pogoda to to mocno uprzykrza i stąd biale g. -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Czasem to robię ale jestem z tych co jednak unikają. Nie lubię bezczynności męczy mnie psychicznie. Dostaje autentycznego kręćka jak mam nic nie robić. Życie jest jedno jak się skończy będę se leżał i pierdział w trumnę. Przecież to jest najfajniejsze. Całkiem sporo. Technika... dość specyficzne podłoże i choćby ostre podjazdy z uciekającym gruntem. Przyda się w górach taki trening a ja dzisiaj niemal każdy podjazd taki miałem. Trawersy po sliskim. Jazda po wądolach przykrytych śniegiem na gładko więc nieprzewidywalna i umiejętność utrzymania się. Coraz lepiej to idzie. Przyda się w górach jak się wyrwiemy. Kolejna sprawa to dzisiaj starałem się trzymać kadencję ale i miejscami siłę na pewno ćwiczyłem bo mi się na podjazdach kaseta kończyła. Snieg wiatr w pysk i 11% zabijało system ale takie zeczy też trzeba przejechać bo choćby w zimie w górach nie będzie zmiłuj. Tam już czesto nie ma miejsca na płacze i ucieczki. To może być kosztowne. Oczywiście daje też kolejną cegielke do planów. Mam swoje założenia i je realizuję. To jest systematyczność. Mam 30 km ponad plan... Jak będzie prało marznacym deszczem mogę odpuścić. Ale jak jest względnie ładnie z białym g zamiast ton błota to nie widzę powodu. Dodatkowo zamknąłem jakieś tam wyzwanie na strawie zrobiłem sobie pucharek co na takiego leszcza jak ja jwst wyczynem i takie tam inne płytkie przyjemności. Oczywiscie to wszystko przy okazji głównych celów. Więc to tak pól żartem Zrobiłem kilka nowych fotek. Wypróbowałem nowa kurtka w specyficznych warunkach. Garmin twierdzi że Tętno śr 146. Ale zaliczyłem spory kryzys w pewnym momencie i nie mogłem się rozkręcić i jechałem spory kawałek z 120. Zimny wiatr kopnie pod kołem i nie szło się przełamać. Błąd bo jak bym tam wyją dodatkowa warstwę to bym się dogrzał i pewnie zaskoczył. Drugi taki że nie zjadłem. Nie chciało mi się A jednak z sił opadłem. I co jeszcze... wiesz ja to lubię. Przejechałem swoją ukochaną trasę w nowym wariancie z fajnym zjazdem po schodach. Trochę oblodzone ale i tak fajnie z długością taka że oba koła naraz ze stopni spadają. Zresetowałem się i wyczyściłem mózg z spraw codzienych. Zerknąlem na KRK z góry. I niestety ta trasa będzie zaorany obwodnicą i S7 więc korzystam ile mogę. Nie zawsze musi to mieć jakiś głebszy sens. Czasem to ma być relaks. A ja się nie boje tego że będzie ciężko. Nawet się cieszę -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@Kemusi stałem sobie kulturalnie na drabinie opartej o ścianę i skrobałem sufit. Schodząc sięgnąłem coś jeszcze zabrać i drabina pojechała. Spadłem biodrem na szczebel i złamałem. Tak lekarz na sor mi powiedział że zdziwiam i się może bo nie mogę mieć w tym miejscu złamanej nogi. Dopiero jak mi zrobili fotle to już nie pozwolili nawet drgnąć. A doktorek z koziej trąba stwierdził że mam niesamowita odporność na bol bo powinienem się zwijać z bólu... Nie wierzyli że złamałem kość. Ale nie nie mam osteoporozy ani żadnego innego badziewiam jak wiercili to stepili wiertło i lekarka potem narzekała że strasznie się umodrowala żeby black wkręcić. Zreszta było zabawnie troche sobie cisneliśmy będę bo nie spałem podczas operacji. Mało delikatna była i mnie zbudziła. Też na to liczę... wykrywacz Boscha coraz słabiej reaguje a ostatnio jak szedłem do sądu to już mnie bramka nie wyłapala więc chyba się rozpuszczają powoli @Kemusi nie ma co płakać. Żyję. Lekarka na zdjęciu pokazała mi ile dzielilo mnie od śmierci.... od tętnicy krawędź kości była jakieś 0.5cm... dla tego do operacji nie pozwolili mi się ruszać prawie wcale. Tylko potem się spasłem bo 6mc miałem bana na rower i na auto ze sprzęgłem potem jeszcze przez trzy naciśnięcie kilkukrotne sprzęgła powodowało lekki blocout następne dwa lata każdą jazdą rowerem to niestety była walka z bólem. W sumie ładne kilka lat każde potkniecie postawienie źle nogi to było tak se. Niestety została mi obawa przed upadkiem i trochę jak leszcz teraz jeżdżę. -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Dzisiaj 29.5km Ciężko. Średnia 12,3 ale śnieg mokry ciężki a większość trasy nieprzetartymi drogami. Niesamowite jak ta śnieżna breja zatrzymuje. 3% zjazd i rower po 4m stoi jak wryty . Jeszcze spore odcinki po szcztach podkrakowski pagórków to i wiatr dzisiaj dał mi znać o sobie. Zakwaszone mięśnie już wiem ze nam... takie piekące mięśnie nak spacerowej trasie to coś czego się nie spodziewałem. -
[Zdjęcia] Codziennie Jedno Zdjęcie
KrisK odpowiedział klon → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
Złamanie przezkrętarzowe kości udowej. ładne parę lat temu ale śrubki nie miałem czsu iść wyjąć bo trzeba by albo sezon rowerowy albo narciarski zawalić . Pozatym lekarze byli dość niejednomyślnie w kwestii czy lepiej zostawić czy nie. -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@wkg uciekło mi że w śladówkach nogą jest wolna. Choc kółka razu widziałem supeł z biegacza w każdym razie z mojego doświadczenia chodzenie i bieganie bardzo obciąża. Przynajmniej u mnie z moimi śrubkami bardzo to odczuwam i choć lubie to to drogą przez ból i tk długo po . Zobaczę może jak będzie na jakichś nartach chodzonych . Ale biegowe mnie nie przekonują .. jakieś takie chude toto... -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@wkg ostatnie dwa znane mi przypadki zerwanych wiązadeł na nartach to jedna osoba stojąca sobie spokojnie która straciła równowagę. Droga powolutku jadąca przed wyciągiem. Nie wiem jak w śladówkach ale waga niestety i przy chodzeniu zwiększa ryzyko kontuzji. A jak wiemy na nartach jest ślisko choć jak ktoś umie jeździć to na pewno.lepsze od chodzenia czy biegania. Ale przy masie i tak basen i rower najmniejsze szkody powinien robić. -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@BPatryS zadne wiadro pomyj. Ale ja mam tak że jak ktoś pyta to nie owijam kupy w sreberko. Pisałeś o swoich nieudanych próbach i w zasadzie zniechęceniu. Wynika ono z tego że miałeś nakreśloną zła perspektywę. Pomijam absurdalną redukcję , jakimiś dziwnie niskimi ilościami kal. Ale nawet to mogłeś utrzymywać lekko modyfikując. Problem taki że jak coś ma dzialac a nie działa to zniechęca. I ludzie odpuszczają co jest naturalne. A ja tylko próbuje Ci uświadomić że potrzebujesz konsekwencji i niestety walki że sobą. Bardzo dużo by Ci dala druga osoba która pojedzie te pierwsze tys km z tobą. Która jak łapiesz lenia zapyta gdzie dzisiaj jedziemy. Która powie ci ze ten deszcz na polu to się Ci przywidział i przecież wodą przykrywa tylko opony a nie oski więc w czym problem Ja Ci piszę że będzie boleć musi i ma boleć. Jak to przejdziesz będziesz się z tego za dwa lata śmiał. Ale musisz się nastawić że pomimo że musisz się trochę w masochiste zmienić. Dalm Ci przykład przyjaciółki córki. W marcu zdychała na 30km chwile później zabijał ja każdy podjazd. Miała tą kondycję że pocharatala sobie więzadła w kolanach niemal natychmiast. Ban na rower straszne wizje. Naszczescie dobry fizjoterapeuta rozmasowal i kazał jeździć powiedział jak. Ona się stosowała ja pilnowałem i masowaliśmy. W tym możecie jal nie ma podjazdow na trasie to jest niedosyt. Ale to była jazda z bólem. I jej drogą przez mękę bo startowała z poziomu zero. Ale chciała i lubi. W tym momencie potrafi mnie wyciągnąć jak mam lenia. Zima śnieg sypie albo i leję a ta pyta czy jedziemy. I to pomimo że jest chora i czuje się do d. Tu nie chodzi o wiadro pomyj o zniechęcanie czy ranienie Cie a o to żebyś na starcie wiedział że będzie ciężko że będzie boleć ale na końcu masz nagrodę w postaci osiągniętego celu i większych możliwości Masz niezły czas na Ty swoim rowerze. Ja Ci jeszcze proponuję czujnik kadencji z licznikiem. Sprobuj zwiększać kadencje żeby nie jeździć siłowo. Powinno to dać dobry efekt. U mnie jazdy kadencyjne dawały zdecydowanie większy spadek masy niż te bardziej siłowe (te z mniejszą kadencją). Za rok jak przebolejesz to będziesz kuń. Ja Ci podałem 10K km bo to codziennie 1,5h jazdy. Wiem ze to daje efekt. A raczej należę do osób którym trudno schudnąć a łatwo nabieram masy. Do tego mam tragiczny tryb życia i lubie jeść niezdrowe żeczy. I co gorsza uważam że jak mam umieć stary i chudy ale jeść syf przez całe życie to wole umieć młody i najedzony... Taki żarcik ale nie zamierzam rezygnować że smażonych ziemniaczków a ciepła kolacja przed snem nieraz jest zbawieniem dla umysłu pomimo że wiem ze zabijam system. Tylko że w okresie kiedy zobaczyłem na wadze 96kg nie było zmiłuj skończyło się popuszczanie sobie pasa. Liczenie kalorii zniechęca i jest upierdliwe. Tak ale bardzo pomaga znaleźć przeciek. Poprostu na redukcji musisz wyeliminować przecieki. Pozatym się nauczyć co ile waży w kaloriach. A fitatu poda Ci też skład. Bedziesz miał oszacowane ile jesz białka ile tłuszczy ile węgla. To cenne dane bo jak masz zdrowe nerki bialko może pomóc zejść z spadła. I tu możesz nie widzieć efektu na wadze. Też pamiętaj że jeśli masz spore mięśnie to jak zaczniesz ćwiczyć one mogą nabierać gęstości i będziesz chudł ale nie spadał na wadze. Ja miałem taki moment że waga szła w górę a wszyscy mi mówili że chudnę w oczach. Sporo białka po każdej jeździe i siłowe podjazdy... problem w tym że 14 kg mniej a dalej nie mogę dobrać spodni bo w udach są za ciasne a z tyłka lecą. Tak samo w barach nie poleciałem z obwodów bardzo. Już mi syn truje że powinienem zacząć ćwiczyć brzuch bo kaloryfer trza odsłaniać.... pomimo że jeszcze sporo przede mna i to zdecydowanie nudnej siłowki to częściowo udało mi się nie wychudzić a przebudować. A kwestią tego spania. Wiesz nikt Ci nie ciśnie ale jak będziesz tak robił będzie Ci trudniej. Po jeździe jak nie masz siły jeść wypij białko i dorzuć do tego jakiekolwiek węgle. Nie wiem wmiksuj w to banana. To jest proste i szybkie. Ja nie lubię więc rozrabiam w minimalnej ilości wody wypijam powsztrzymuje odruch wymiotny i zapijam dużą ilością wody po chwili. Potem albo jem albo i nie ale to Ci da choć ochronę mięśni a pomimo dodania kalorii na pewno jie utuczy Potem jak padniesz to ok choć lepiej by było poczekać żeby później sen był lepszy. Tu chodzi bardziej żebyś był świadomy błędu i co on za sobą niesie niż żebyś tego nierobił. Ja wiem ze nie spanie i jedzenie przed snem pasie mi brzuch. Robie to bo jestem leń i lubie... Ale przynajmniej jak widzę brzuch nie wmawiam sobie ze nie mam efektów jazdy. Poprostu wiem że je skutecznie przeciwwarzę błędem żywieniowym i higieną snu. Wiec jie zrażaj się bo My tu nie ciśniemy Ci tylko mówimy że lekko nie będzie ale podejrzewam że każdy dopinguje. Jak liczysz na głaskanie to chyba nie tu ale Ty potrzebujesz nie głaskania a pomocnej ręki i kogoś kto potwierdzi Ci ze masz przerąbane że będzie ciężko jeszcze da web jak się będziesz łamał na koniec kopnie w tyłek.... Ale tak pomoże dotrzeć do celu. Jak będziemy Ci opowiadać bajki motywacyjne to polegniesz. Jak mi któraś z dziewczyn na trasie zalicza kryzys to myślisz że słyszy że będzie dobrze lekko i przyjemne? NIGDY. Zawsze prawda. Zawsze wie że ma jeszcze kilkaset m przewyższenia i że to orka. Karmimy odpoczywamy i kop w tylek.... A jaka satysfakcja na końcu że nie odpuściła... A zaliczaliśmy mocne wtopy i załamania np pogody. Myślisz że One nie są wrażliwe? Wiec nie łam się nie czuj urażony ani zniechęconym. Prawda jest bolesna ale najłatwiej przygotuje Cię na przetrwanie. Motywacyjne "będzie dobrze dasz radę" zabije Cię przy drugim kryzysie. Więc przyjmij że będzie do d i orka z potem łzami i krwią... a może się miło rozczarujesz jak na końcu się uśmiechniesz i stwierdzisz że nawet było fajnie sobie dziury w udach wytrzeć a te blizny i tak niewidoczne. No i się lepiej ze sobą czujesz.. jak zrobisz pierwszą setkę po której stwierdzisz... mało mi, to będziesz rozumiał co piszę. Niestety przy sporej nadwadze utrzymanie reżimu kalorycznego jest trudne a alko go zabija niesamowicie. Bardzo trudno redukować. Pozatym nie wspomaga przemiany materii. Dodatkowo wpływa na zmniejszenie wydolności w nawet małej dawce to rzutuje na kilka kolejnych dni. U osoby otyłej dodatkowo układ krążenia obciążony ma po alko trudniej. Po treningu już zupełna wtopa bo zmniejsza jego sens w sposób radykalny. Ja wiem że nasza narodowa tradycja że relaks że... Ale prawda taka że szczególnie na początku drogi trzeba eliminować. A z sportem ogólnie nie idzie w parze alko. A fakt faktem że ja się tak do bezalkoholowych piw przyzwyczaiłem że nie brakuje mi. Od wielkiego dzwona z synem się jakiegoś whisky napije albo innego spirytusu mi poleje... Ale u niego też już wietrzeją butelki :). Zaczął ćwiczyć uczyć się jeszcze więcej i po prostu mu zaczęło to przeszkadzać. @wkg basen fajny i rozwija ale to nie siłka jednak. Glownie chodzi o kręgosłup a to pływając tylko częściowo wzmocnisz. No i dwie godziny pływania jest dla.mnie nudniesjsze niż 100km na rowerze. Ale fakt świetnie wpływa na organizm. Co do nart to niestety nie zgodzę się. Duża waga i nie koniecznie mocne mięśnie nóg mogą dać brzydkie urazy kolan. Niestety narty są mocno kontuzyjnym sportem i łatwo coś pozrywać. A waga to działa na niekorzyść. Oczywiscie poza tym to masz rację że są świetne. A co do umiaru to tak oczywiście. Tylko że ba pewnym etapie tym umiarem jest powiedzenie sobie zero tolerancji dla popuszczania dalej pasą. Jak już przyjdzie zawał czy inne bydlę to jest za późno. @BPatryS nie zaczynaj na cito zacznij dzisiaj do tego nie musisz mieć lekarza. Każdego dnia zrob coś dla siebie. A to co napisałeś o jeździe dla przyjemności i turystycznie to fajne. Kuriozalnie do chudnięcia takiej potrzebujesz tylko musisz jeść przy tym z głową żeby organizm miał paliwo a nie zajęć tego co przejedziesz żeby chudnąć. To że piszę o pocie łzach i krwi nie znaczy że to nie może być przyjemne. Ale ze strefy komfortu musisz wyjść. Jak dzisiaj powięź że zaczniesz jutro to wiedz że jesteś w ciemnej czarnej. Pamiętaj ze dzisiaj jest lepszy dzień niż jutro. Jutro będziesz starszy i bliżej przepaści. Wieć dzisiaj będzie Ci łatwiej. I traktuj to co piszę z dystansem ale nie licz że to nieprawda... z każdym dniem jesteśmy bliżej końca więć czasu nie ma co marnować bo nie wiemy ile go mamy -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
KrisK odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
@BPatryS Jak sobie sam robisz żarcie to musisz je liczyć. Są aplikacje, które Ci pomogą. Skanujesz kod i masz nieraz każdy plasterek sera czy kaloryczność na gram. Co do Twojego zdjęcia to jest bardzo niemiarodajne, bo w ciuchach zimowych wszyscy wyglądamy jak bałwan czy inny plemnik. Ale IMO to ty jesteś nie typem ulańca a bardziej napuchnięty jesteś. Jeśli bierzesz jakieś leki zobacz czy to nie one bo bardzo często tak jest i wtedy tyjesz jak to określił @wkg z powietrza. Jeśli nie to jednak mądry lekarz. Ale naprawdę mądry... taki któremu się chce i myśli... Wiem przejechanie ciurkiem dzisiaj 500km będzie łatwiejsze niż znalezienie takiego... Większość myśli ramowo i krótkowzrocznie niestety. Ale jak masz jakieś choróbsko nie koniecznie nawet trudne w leczeniu to nie schudniesz nawet jak sie zagłodzisz. Trzeba wyleczyć. Zakładam, że badania na tarczyce masz zrobione? Na zdjęciu wygląda, że masz grubą szyję.. Pytanie, czy to nie wole tarczycowe. Tu znowu dobry endokrynolog jest przydatny, bo większość zbywa drobne odchyły a jak się okazuje one mogą świadczyć o problemie i należy to leczyć, choć większość nie przejmuje sie lekkim odchyłem. Teraz sprawa alkoholu. Jeśli pijesz jakikolwiek to musisz przestać. Wszelkie mity, że wódka nie tuczy sa mitami. Tak jak będziesz ją pił zamiast posiłków jak wytrawni koneserzy trunków wyskokowych to będziesz wychudzony (ale zamiast bo oni sporadycznie jedzą bo na bułki jak zbierają to kupują substytut.. ). Jak będziesz jadł i nawet od czasu do czasu popijał to bilans kaloryczny się rozlatuje. Głupie piwo wieczorem zabija system. Pomijam, że metabolizm się sypie. Nie zakładam ze widziałem tu dyskusję i mnie lekko zmartwiła... Alko i sport średnio idą w parze. Alko i odchudzanie nie działają. Jedzenie po treningu. Popełniasz dwa błędy. Po pierwsze idziesz spać. Z tego co piszesz dość szybko. To pierwszy błąd, bo tracisz sporo z nakręconego metabolizmu. Dodatkowo sen jest do bani, bo mniej efektywny po wysiłku. Owszem padniesz zaśniesz i Cię nie dobudzą ale organizm i tak będzie działał naprawiając zniszczenia po wysiłku, a nie spał. Co gorsza jak mu nie dostarczysz posiłku to go głodzisz. Niby masz spalać tłuszcz, ale to nie do końca tak działa. Żeby spalać tłuszcz potrzebujesz kuriozalnie energii, której nie dostarczasz. Na regenerację też. Wiec organizm zamiast po tłuszcz sięgnie po mięśnie. Nie taki masz zamiar. Posiłek po treningowy ma na celu dostarczenie białek do odbudowy Węgli, które posłużą do uzupełnienia energii i do przemian i umożliwią sięgnięcia do tłuszczy. Złośliwe tłuszcz jest rezerwą na czarną godzinę i wykorzystasz go na końcu kryzysu żywieniowego... A tym jest pójście spać bez jedzenia. Dajesz sygnał organizmowi, że go głodzą i ze trzeba magazynować każdy gram nadmiaru. Więc nawet na defcycie będziesz magazynował bo organizm najpierw zabierze mniej potrzebnym organom. Pamiętaj ze ludzie otyli mogą umierać z głodu, choć jakoś ciężko się to do wielu przebija. Pamiętaj też że takie olewanie po treningowego posiłku może mieć dalekie konsekwencje w postaci deficytów w mózgu, ale i w wielu innych organach. No i będziesz niewyspany. I będziesz tył. Jakość snu jest ważniejsza od długości a ta zależy od wielu czynników. Jeszcze kwestia reżimu. Musisz sobie uczciwie popatrzeć na przekąski soki i inne pierdółki. Z pozoru nic nieznaczące. Każda łyżka musztardy i ketchupu. Każdy hamburger na szybko w macu. Kilka orzeszków w pracy dla zabicia głodu. Jak zaczniesz liczyć każdy gram szybko się skapniesz gdzie ci wcieka do organizmu. Łyżeczka soku do herbatki trzy razy dziennie potrafi zabić bilans. Nawet sie nie skapniesz jak w tygodniu zrobisz +1000kal. Trzy paluszki kilka razy dziennie. Krakers... To rozwala bilans. Kolejna spraw to to chudniecie i brak efektów. Moją małżonkę utuczyło leczenie. Jak zaczęliśmy być razem ważyła 38 albo 37kg.. po ciąży koło 45 i zasadniczo to była jej waga, w której nie czuła się źle. Po leczeniu przebiła 72. Odstawiła leki zaczęła ćwiczyć. 5h dziennie treningów. dwa mc... I dopiero zaczęła łamać wagę. Nie mówimy też o osobie, która by nie umiała utrzymać reżimu żywieniowego. Ona jest anorektyczką z wieloletnim doświadczeniem i liczenie kalorii to jej drugie imię a sięgnięcie po przekąskę niemożliwe. Dieta 500kal to dla niej potrafi być obżeranie się. Od razu zaczną się mądre słowa chorobie i takie tam... nie Ona jest świadoma ma wiedzę olbrzymią z zakresu medycyny i dietetyki. Wiedziała dokładnie co chce osiągnąć, ale droga do tego nie była łatwa i miła, bo punkt startowy i problem był złożony. Nie ma zasady, która mówi, że zaczniesz chudnąć od razu. Złamanie organizmu w tej materii może trwać. Dla tego wiele osób nie może schudnąć. I jeszcze raz powtórzę to jest proces BOLESNY. Pisałem o reżimie i konsekwencji. Nie ma innej drogi jak żelazna konsekwencja i pogodzenie sie z tym że będziesz się głodził. Głód to jedna z najgorszych rzeczy dla nas. Twój organizm zrobi wszystko, żeby mieć zapas. Będzie Cię oszukiwał, kłamał mamił, żebyś tylko go nakarmił. Włącznie z tym ze bedzie czekał aż powiesz, że nie ma sensu, bo nie ma efektu... Jak zaczniesz poważnie ćwiczyć zaczniesz być głodny. I musisz jeść. Musisz mądrze liczyć ten minus, bo łatwo jest powiedzieć, że masz mieć minus i już, ale ten minus nie jest taki oczywisty. Jak stracisz mięśnie będziesz w ciemnej D. I nie ma tak, że je sobie potem odbudujesz. Nie schudniesz, a i mięśni nie odbudujesz. I dochodzimy tu do siłowni. Śmierdzi? Też tak uważam. Dla tego mam swoją ławeczkę sztangi i całą resztę badziwia. Jak nie zaczniesz ćwiczyć choćby mięśni wkoło kręgosłupa zaczniesz mieć straszne dolegliwości od kręgosłupa. Chudnięcie zżera mięśnie, a to może szkodzić w wielu punktach. Jak najbardziej rozsądny trening siłowy ma sens. Pisałeś, że załatwiłeś kolano... A po co ćwiczyłeś na nogi? I jak? Na nogi możesz brać ciężar, ale niewielki na pewno żadnych przysiadów i innych cudów. Podejrzewam ze wskazane większość ćwiczeń robić w odciążeniu nóg, a i pewnie kręgosłupa. I żadne wielki ciężary. Chodzi o wzmacnianie mięśni, a nie o pompowanie. Więc też ciężary inne i dynamika. Nie krótkie serie a długie z mniejszym obciążeniem. Ale zdecydowanie wzmocnienie gorsetu, żeby kręgosłup sie nie rozsypał. Zdecydowanie wzmacnianie nóg, ale nie z dużym ciężarem raczej. Choć jak będziesz jeździł na rowerze nogę możesz zrobić jeśli będzie podaż białka a masz jakieś mięśnie. -
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
KrisK odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Dzisiaj 30km. I holender było sucho a jak wyjechaliśmy zaczęło ciapać białym topniejącym G. Oczy od tego świństwa bolą wszystko zasyfione No ale dzisiaj testowałem nową kurtkę, którą wreszcie poczta dostarczyła... Ze śląska przez lublin do KRK Ciekawa musze przyznać ta mt500 FP.. 0 st cipie a w niej jest... ni to ciepło ni zimno. Jechałem w merino i kurtce i uczucie jak bym jechał w chłodny wiosny wieczór w podkoszulku, ale nie przewiewa mnie. Na rzie trudno coś powiedzieć poza tym ze nogi mi zmarzły i ręce w rękawiczkach pierońsko. niby tylko ~0 a przecież w niższych było ok a tu niespodzianką. A i przyjechałem niespocony, ale i tempo dzisiaj bardzo spacerowe.