Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. @wkg No nie wiem.. W przyszłym tygodniu w tatrach ma być 10 na plusie.... Ja jakoś nie mam szczęścia do firnu... Zawsze breja i się zraziłem do wiosennej jazdy. O sztucznych stokach nie wspominam, bo to już jak jazda w błocie. Poza tym i tak co chwile dostaję "delikatny ochrzan". Jak zabrałem dziewczyny na Pilsko to że za wczesnej, że nie umieją... i że nie wziąłem siostrzyczki Jak pojechaliśmy na Kasprowy to, że bez niej i że porąbało mnie, że za wcześnie i że dziewczyny absolutnie nie powinny... No ale ona nie lubi stromizny i prędkości... no i uważa, że mnie porąbało, że chcemy iść do przodu...
  2. W sumie co tu pisać... Dwa tygodnie biedak stał zapiaszczony. Ponieważ łańcuch się wyciągnął jak guma w gaciach a mi sie już nie chce walczyć postanowiłem oddać do ASO Raczej nie przyjmie nowego łańcuch a z kasetami kruchutko więc na razie skracam łańcuszek i dorzynamy... Plus wymiana pancerzy linek i jakieś tam wysiedlania piasku z piast bębenków i innych dziwnych miejsc. No ale jak na niego spojrzałem to się mi go zal oddało no i wstyd takiego brudasa więc najpierw prysznic.. Zdecydowanie napędy powinny byc robione z nierdzewki . Bilans na dzisiaj jedne narty oddane do ostrzenia i dwa rowery na serwis przed psuciem w końcówce zimy i początku wiosny. Tak jest... masochizmu nigdy dość Choć w miarę ciepło było to moje buty nie zmasakrowały mi nóg całkiem Ośla łączka a ja się zastanawiałem co robić z tymi badylami przy nogach. Inna sprawa ze tam jest płasko na górze, a to chyba najtrudniejsze Ale w tym roku raczej sezon symboliczny. Moje narty nie budzą mojego entuzjazmu, bo i stare już i zdecydowanie za miękkie i sobie nie ufamy a jakoś nie wiem czy kupować narty jak pewnie jeszcze ze cztery razy uda sie narty wcisnąć. Szczególnie że prognoza widać sie zmienia i ma wszystko spływać. A ja po mokrej brei to nie lubię... Kasprowy w tym roku raczej muszę odpuścić. Raz, że ja chyba za cienki jestem, żeby tak po jednym wyskoczeniu na oślą łączkę się tam pchać. Może to fobia, ale wolę jednak sobie stopniować i przypomnieć jak się jeździ, szczególnie że jednak goryczkowa jakoś mi nie podeszła a zjazd z goryczkowej jeszcze chyba długo nie będzie dla mnie czymś trywialnym. Dwa, że nie ma opcji, żeby dziewczyny mnie puściły tam samego. To znaczy jak pojadę sam mogę nie wracać do domu I tym bardziej one muszą się rozjeździć. Za to może sie uda choć raz na moje ukochane Pilsko wyskoczyć... Szczególnie że ktoś mnie podpuszcza, żeby pojechać tam rowerem i cos się boję, że ten ktoś może juz potem nie lubić sie z ta górką, bo nie wie, na co się pisze. Tak ze plan na najbliższe dni... A dokładniej do stopnienia śniegu... Nadać totka Odrobić się z robotą. Wyskoczyć wieczorem na Chełm na narty, żeby sprawdzić, czy jeszcze umiem zjechać coś stromszego. Najpewniej wyłuskać czas kolejnego wieczoru, żeby z siostrą pojechać gdzieś, żeby sie rozjeździła... Spróbować pojechać na turbacz rowerem... zrobi sie breja po kolana. (tu prblem bo jedyna przekonana do pomysłu che jechać na nowym rowerze który chyba z patyków dopiero skrobią ) No i może wypożyczyć jakieś narty do chodzenia i zabrać towarzystwo na spacerek, żeby sprawdzić, czy sie nam podoba ta forma masochizmu. Szczególnie ze znowu jeden ktoś sie nauczył jeździć na nartach jak padł luźny pomysł, żeby sie przejść na nartach na Turbacz... No i teraz usłyszałem że obiecałem a ona sie specjalnie na nartach nauczyła jeździć po to. No i odebrać wygrana w toka... Plan na tyle nierealny, że pewnie sie nie uda skoro ma być zaraz 7 na plusie w górach... No chyba ze to taka ściema ja z tymi kilkunastostopniowymi mrozami co miały niby być
  3. Ja chyba za głupi jestem na trenażery i pomiary mocy... Toż to trza się doktoryzować
  4. Bo coś wleciało w kadr
  5. Wczoraj po sporej wymuszonej przerwie 30km klasycznie po wale trenczyńskim. W fajnie było, ale czuć, że w ostatnie dwa tygodnie kilkanaście km zrobiłem tylko. A dzisiaj odłożone plany rowerowe i zebraliśmy sie na narty pierwszy raz w sezonie. Czuć porządnie przejeżdżony rok. 4h na stoku i nie czuć nóg. Mocno sie musiałem postarać, żeby poczuć, że mam mięśnie. Ale buty narciarskie to jednak jest straszna zaraza
  6. KrisK

    [2021] Marin

    Cale to już pieśń przeszłości. To działało przy "klasycznych" ramach
  7. KrisK

    [2021] Marin

    To jest jakaś nowomoda. Większy lepszy.... Jakoś tego nie czuję. Mam wrażenie, że oni się boją tych S jak ognia. @stpman bierzesz tabelki i rozmiary pacjenta i sprawdzasz, jaka będzie pozycja Więc jak nie wiesz czego szukasz to bez przymierzenia się do obu małe szanse, żebyś wiedział, czy jest ok czy nie. Co gorsza, jak nie wiesz czego szukacie to po przymiarce też nie koniecznie będziesz w 100% pewien. Czasem, że rower jest zły dowiesz sie jak wsiądziesz na dobry. Ma być bardziej wyprostowana wygodna pozycja to za duża rama będzie złym wyborem. Obecnie przekrok przestaje być jakąkolwiek wytyczną może być dobry od S do L Za to długość będzie się zasadniczo różniła. I dwa cm w długości to wbrew pozorom całkiem sporo
  8. @Sansei6 Jak w niedziele mnie drażniła ta piaskownica tak dziś Ci zazdroszczę, że mogłeś się pomęczyć. Niestety czasem trzeba pracować, żeby móc potem jeździć...
  9. Poważnie się pytacie żon, czy możecie iść na rower? Jak moja ma jakieś, ale do roweru to mówię jej, żeby pojechała ze mną... Nie chce? to trudno...
  10. KrisK

    [2021] Marin

    Ale przekrok to nie wszystko. Przekrok może być ok a problemem jest w odległościach od kierownicy. Tu zmienia się najbardziej pozycja i rower teoretycznie dobry robi się za długi np. To o wiele ciężej w jakiś sensowny sposób przeskoczyć. Kwestia co kto lubi.
  11. KrisK

    [2021] Marin

    Najpewniej będzie. Może się zdążyć że będzie za bardzo wyciągnięta na nim. Z wygodnej pozycji do bujania się po mieście zrobi się bardziej agresywna pochylona i rower straci swój sens. Kwestia nie tyle wzrostu co proporcji. Długości nogi i rąk. Mniejszy rower jest łatwiejszy.
  12. @Jurek63to ile razy usłyszałem że jazdanjezt bez sensu to moje. A jak przyjd,ie wiosna i te wszystkie pola rozmowną to będzie miała sens? Wbrew temu co wielu sądzi wcale nie jest teraz trudniej. Zime i lód się demonizuje. O wiele gorsze jest błoto. To nie dość że śląskie to grząskie i jeszcze potrafi "złapać". I jak z zaspy masz szansę wyjechać tak z błota o wiele rzadziej. Pomijam że upadki są dość miekkie teraz Ogólnie jazda nie ma sensu i lepiej na kanapie siedzieć. Ale mi się to nie mieści w moich przekonaniach o szczęściu. Jak mi to nic nie da treningowo to da wietrzenie mózgu. Cztery dni grzebałem się w cudzym zaśmieconym życiu. Psychicznie i fizycznie mnie to spompowalo do dna. Zaliczylem jeszcze powrót w kiepskich warunkach... A głupie 16km w polach pokrytych śniegiem zupełnie mnie zresetowało. A taki lodowy podjazd tylko pomaga w takim resecie bo musisz się skupić na tym a nie na myśleniu o niebieskich migdałach czy problemach. Owszem wolałbym piękna pogodę choć czasem wyrypka w syfir daje o wiele więcej. A czy taka jazda coś daje czy nie zobaczę jak się zcznie wiosna. Na razie sobie kręcę. Wiem i akceptuje że jestem słaby. Ale wszyscy którzy nie kręcą na chomikach zeslabli więc może tak.ma być na śniegu i zimnie.
  13. To nie marznacy deszc tylko taka kasza drobniutka kasza. Jest -8 i na deszczyk nie ma szans. I dokładnie w takim sypiacym poziomo syfie dzisiaj jechałem więc jak by to powiedzieć.... Ja odpuszczam jak "misie" albo częściej jak mnie obowiązki rozjadą. Bo z misami walczę żeby się nie panoszyły a poza tym mam motywatorki którym się chce jak mi się nie chce i na odwrót. Więc misie na ten moment sa pod kontrolą.
  14. U mnie niestety wiatr tak skutecznie wywiewal biale że jak by wcale nie padało... Za to pojawiały się zaspy miejscami, dwa razy zarylem kołem w taką że mało nie wysiadłem z roweru. Jak jie przestanie qiac to i nas nie będzie efektu dosypania białego. No może poza drogami gdzie drogowcy skutecznie zlali i spowodowali że śnieg jest mokrą breja Ale fakt że jak się jeździ to ślisko przestaje być jakimś wielkim problemem. Dzisiaj 13% po lodzie i to z serpentynką dało radę zrobić. Już się zastanawiałem jak się ratować jak będę leciał ale kapeć z tyłu nawet nie zauważył że jade po szczerym lodzie.
  15. Zrobiłem zawrotne 16km Ale było wszystko co trzeba. Lód lód jeszcze więcej lodu.... zaspy że śniegu wiatr i śnieg walący w pysk z prędkością ponad 30km No i 8 na minusie.... Ubranie na mnie zamarzło. Warstwa lodu pokryła wszystko od kurtki przez cały rower aż po moje oczy... chyba się ubrałem.i tak minimalnie za ciepło. Garmin miał na wyjeździe 35% naładowania a zdechł po 13km niby mówił że ma 24% Ale się wyłączył. W domu wstał z 5%. Teraz po jakimś czasie ma 13.... cholerna elektronika. A to tylo -8 Chyba musze dopompować tylne koło... pi lodzie wprawdzie idzie jak po suchym asfalcie ale jazda po czymkolwiek innym stała się upiornie ciężka. Jak bym miał że sobą kotwice
  16. A mnie witki opadły i dzisiaj się przekonuje że naprawdę chce jechać na ten rower.... Ale otwarcie drzwi balkonu zdecydowanie daje mi do zrozumienia ze mi się klepki przestawiły.. Wymuszona przerwa bo musiałem trochę podratować sytuację osoby której mottem życiowym jest "nic nie musisz"... kilkudnowy uryp po pachy gdzie nie wiadomo było w co ręce włożyć.... wczoraj powrót po drogach białych... cholera trochę śniegu i autostrady mamy w Polsce białe jak mleko... A tu się szykuje tydzień nadrabiania w pracy i wieczorami mrozy po kilkanaście st.... dzisiaj jeszcze wygwizdów taki że się zastanawiam czy nie mam w domu jakiejś kotwicy żeby na wszelki wypadek zabrać.... A miałem być w górach O poranku omiotlem śnieg z rowerów stojących na balkonie.... Nie wiem jak ale świństwo jest nawet na parapecie... Zima zaczyna mnie męczyć.... więcej błota i lodu niż fajnego śniegu.... zimno ciemno i ogólnie do d.... Kupiłem 0.7 i 1l z deca.... mniejszy wchodzi w uchwyt rowerowy bez problemu nawet z luzem ale to rozwiążesz owijając go dętką. Qiekszy wchodzi do jednego mojego uchwytu i w fullu na widelcu. W każdym razie są tanie i działają bardzo dobrze. A ciepła herbatką zmienia zasady gry. Na lodzie świetnie działa zejściowe ciśnienie w kołach. Ja mam około 1.5... już kilka razy się mało nie wywaliłem odstawiając nogę. Lód szczery pod kolem A ja o tym nie wiedziałem. Ale kolce pewnie pewniejsze....
  17. Poważnie? Soery ale już takie glilupoty wpisujesz że się przykro robi. 4 tabliczki czkolady to żaden problem. Jak jestem głodny to na luzie zjem. Na rower bardzo często biorę właśnie czekoladę. Tabliczka potrafi znikać na raz. Chox ostatnio głównie chauwa. Odbuduje świetnie wchodzi dobrze. Bardzo kaloryczna w małej wadze.
  18. Bo ciemną zimną nocą
  19. @marcusling sorry zakręciłem się i pomyliłem nick .
  20. @marcusling Zapętliłeś się, bo nie bierzesz pod uwagę, że kwasy tłuszczowe są paliwem dla organizmu... Jak nie obżerasz się ponad miarę i dostarczysz tłuszcz to go natychmiast spalisz i przerobisz na energię. Węgle mają o wiele bardziej złożony proces uwalniania energii. I nadal wszelkie dowody naukowe nie pokazują ze tłuszcz odkłada się wprost musi zostać przetworzony i niewykorzystany znowu przetworzony. Nie ma prostego wsadzania sadła łyżka do brzucha.
  21. Beką to jest jak ktoś twierdzi że tłuszcz wprost się odkłada pomijając cały złożony proces trawienia... pomijam że mam dziwne wrażenie że kwas tłuszczowy i tłuszcz to dla ciebie jedno i to samo. Dodatkowo pomijasz cały proces spalania tłuszczy i ich wykorzystania. Dostosowujesz teorie fo swojej wizji wywalając sporo elementów kluczowych.
  22. Tak w skrócie. Musisz strawić, przetrawić i przerobić w sadło. Nie włożysz łyżką do brzucha. Wpakowałeś sie w ślepy zaułek dziwnych teorii, bo próbujesz upraszczać. Ale nie brnij dalej, bo szkodzisz. Dieta KETO jest przykładem na to jak bardzo sie mylisz. I zaraz się zapłaczesz ze przecież coś się tam wchłania No niestety kolego musisz strawić tłuszcz... Żeby zrobić z niego sadło. I jeszcze raz przeczytaj swoje artykuły Zastanów się czego dotyczyły. I badania.
  23. Nie wiem czy platformy z zimowymi butami są 100% odpowiedzią na zimno. Po pierwsze mam wrażenie że jednak w tym momencie to zimno jest tożsame tożsame lekkim cierpnięcie palców. Mam taki objaw w lecie i to dokładnie te palce w zimie marzną. Po drugie w zimowych ciplych butach górskich Po kilku godzinach chodzenia potrafię mieć małe pale u nóg zmarznięte jednak. A jazda rowerem jest specyficzna. Tak że wydaje mi się że powyżej tych 2h bardzo ciężko będzie nogi utrzymać ciepłe bez przynajmniej krótkich zejść z roweru. Jak jeździłem w letnich butach czy jak młoda miała letnie owijane folią to była walka i w ktorymś momencie walka z czasem, teraz to zwykłe mocne marznięcie które utrzymuje się na pewnym stałym poziomie w perspektywie 3-6h. Mam Karolinie zamówić typowo zimowe buty spd więc jeśli to zrobię i a ona wsiądzie na rower to dam znać czy jest różnica. W sumie to strasznie się człowiek robi wygodny miało się te kilka lat leciało się na pole na grube godziny i siedziało w śniegu w ubraniach nieraz całkiem mokrych, nóg nie czuło, rękami ledwo ruszało i co? I głównym problemem było czy uda nam się przekonać mamę że jest świetnie i że to nie problem i wyrwać jeszcze z domu.... Już zupełnie pomijam że jako nastolatek potrafiłem w zimie w lekkich butach polecieć sobie na Jurę. Ani ubrań sensownych ani butów ani telefonu... oczywiście o piciu czy jedzieniu na drogę się nie śniło A 40-60km zimowe wpadało. Z czapką i rękawiczkami wtedy jeszcze ba dokładkę byłem na bakier. Na samą myśl robi mi się zimno
×
×
  • Dodaj nową pozycję...