A skąd to wiesz? ...
Też zawsze miałem ten problem. Przy wzroście 184cm waga wahała mi się pomiędzy 65-69kg, raz przez pół roku miałem 72kg. Mój tryb życia był sporadycznie aktywny (biegi, rower, taniec, duużo nauki i mało snu = ogólnie raczej kardio + stres). Jadłem jak opętany! Kiedyś podliczyłem sobie ilość przyjmowanych kalorii i wychodziło ok. 5,5tyś/dzień urozmaiconej diety, a waga ani drgnęła w górę. Wyglądałem jak skóra naciągnięta na szkielet + wątroba. I tak było do marca zeszłego roku, kiedy ważyłem 69,5kg. Teraz ważę 79kg (a było więcej, ostatnio schudłem 3kg, ale zaraz się wyjaśni dlaczego).
Przede wszystkim poza trybem życia i dietą, cechy indywidualne odgrywają dużą rolę. Dla osób takich, jak ja, gdzie mogą jeść wszystko i w ogromnych ilościach, ale i tak nie tyją, może być jedno rozwiązanie, które akurat na mnie działa... w sumie odkryłem je z nudów.
Z nudów zacząłem zmieniać trening biegowy na bardziej siłowy (podbiegi i sprinty) i dorzuciłem do tego podciąganie na drążku (najpierw musiałem się nauczyć podciągać, bo nawet tak małej wagi nie mogłem podnieść), brzuch w różnych obciążeniach i różnych technikach, podskoki, wyrzuty nóg i ramion z jakimś niewielkim obciążeniem. Tak czy inaczej robiłem trening siłowy, ale nie zamiast treningu kardio. Zawsze trzeba znaleźć jakiś kompromis (ja robiłem to tak, że rano biegałem 10km w tempie 4.15min/km, a wieczorami 5km tempem 3.55min/km + podciągania + brzuszki + podskoki + co tam mi przyszło do głowy... ). Jak widać cały czas podkręcałem, z doświadczenia wiem, że lepiej jest to robić stopniowo i powoli (cierpliwość jest cnotą), przy "prawie" tej samej diecie ("prawie" = dodałem witaminy typu Plussz z Biedronki i odpadło mi jakieś 2tyś kalorii - oszczędzałem kasę - ale jadłem bardziej regularnie i zawsze po treningach). Aha... zmieniłem jedną bardzo ważną rzecz, starałem się dbać o higienę snu - min 8.5 h/dzień. Jakie były tego efekty?
Na początku waga podskoczyła o jakieś 3kg i ani drgnęła. Później to już się nawet nie ważyłem. I w sierpniu zeszłego roku zaskoczenie (nawet rodzina mówiła, że zmężniałem LOL Wchodzę na wagę i wskazuje 82kg ( na czczo ). A myślałem, że na lato człowiek chudnie?... Czyli? W czasie kwiecień (69.6kg na czczo) - sierpień (81,9kg) 2011 przytyłem ok 12 kg!!! Teraz ważę, te 79 bo nie mam tyle czasu żeby ćwiczyć, ale waga się utrzymuje. U mnie to jest tak, że jak się "zatrzymam" to tracę wagę, dlatego staram się cały czas ćwiczyć.
PS. Jeżeli chodzi o wygląd, to wcale nie byłem wyżyłowany, tłuszczu i mięśni przybyło mi jakoś proporcjonalnie, teraz mam mniej tłuszczu, więc efekt jest miły dla oka, ale najważniejsze, że mam więcej siły (robię nawet blok na jednej ręce na drążku ), i mam pewność, że nie muszę być szczupakiem przez całe życie. Teraz oczywiście mam zupełnie inny trening (próbuję z crossfit, dużo bardziej technicznej jazdy na dualowym, oraz bieganie po... schodach - kombinuję żeby się nie nudzić na tyle na ile pozwala mi czas) i trochę inne tempo życia, no ale co? Tak bywa...
Podsumowując:
Trzeba spróbować z treningiem siłowym na całym ciele. Jakoś stopniowo. Dbać o higienę snu. Więcej witamin, konsekwencji i samozaparcia. Ja na początku nic nie potrafiłem zrobić, ale się udało.
Może Wam też to pomoże. Jeżeli je się mało, to ciało samo będzie chciało więcej przy takim treningu (ja sobie nie odmawiam )
Jakby co to pytajcie.