Dziś w końcu udało się pojeździć trochę w terenie i ubrudzić PEAK-a, później wyglądał jeszcze gorzej
Z przodu założona agresywniejsza opona (MK II) i zmieniona sztyca na Ritchey WCS. Zostało jeszcze skrócić komin, zdrapać naklejki z amortyzatora, założyć jakiś lepszy koszyk tak żeby bidon 1 L się mieścił, zalać opony mleczkiem (jak się zrobi cieplej) i będzie finał składania roweru.