Przed zakupem roweru GIANT naczytałem się wiele o serwisie gwarancyjnym tej firmy w Polsce. Podsumowując je wszystkie, miało już być tylko lepiej (ot naiwny).
Okazało się, że w nieużywanym jeszcze rowerze, zaczął cieknąć olej z przedniego zacisku hamulca.
28 lutego 2016 r, hamulec trafił do sklepu. To tyle, co mnie interesowało. Później pewnie trafił do GIANT Polska, który uznał wadę zacisku i ..., i jest już 22 marca br., a hamulca nie widać. Co więcej, nowy hamulec jeszcze nie trafił do sklepu.
Jeśli tak ma wyglądać serwis GIANT, to to jest ostatni rower, jaki kupiłem z logo tej firmy. 23 dni to zdecydowanie za długo na rozpatrzenie reklamacji.