Skocz do zawartości

[Hamulce tarczowe] Hygia Usagi


MCT

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie.

 

Chciałbym przedstawić swoje wrażenia po prawie rocznym użytkowaniu hamulców Hygia Usagi. Hamulce zostały zakupione w bardzo atrakcyjnej cenie, kompletne z tarczami i białymi przewodami. Po jakimś czasie zakupiłem do nich olej (motocyklowy wyścigowy o wyższej temperaturze wrzenia) oraz zestaw serwisowy (od polskiego dystrybutora). Dodam jeszcze, że to moje pierwsze hamulce tarczowe, także miały posłużyć mi jako poligon doświadczalny.

Pierwsze wrażenie to na pewno niska waga i wrażenie delikatności. Hamulce zostały założone prosto z pudła z tarczami 160mm. Przy montowaniu pojawił się problem z przednim hamulcem a właściwie adapterem. Po przykręceniu go do amortyzatora (FOX) tarcza delikatnie tarła. Postanowiłem tak wszystko zostawić bo nie było możliwości zrobienia czegokolwiek. Po jakimś czasie tarcie ustąpiło. Hamulce bardzo ładnie się prezentowały, do białej ramy, białe hamulce pasowały idealnie.

 

Pora ruszyć w drogę. Klamka wydaje się delikatna i taka jest w rzeczywistości. Nie mówię, że się wygina, ale miałem wrażenie, że po dociśnięciu "na maksa" jeszcze trochę "płynie". Hamulce posiadają jeszcze dwie możliwości regulacji, a mianowicie odległość klamki od chwytów czerwonym pokrętłem i moment docisku imbusem. Pierwsza jazda była typowo zapoznawcza, musiałem wyczuć hamulce, które początkowo praktycznie nie działały. Pierwsza jazda w deszcz i tylny hamulec dotarł się momentalnie. Przedniemu zajęło to znacznie więcej czasu.

Po dotarciu hamulce działały tak jak się spodziewałem. Na początku miękkie, potem zdecydowanie twardnieją aż do całkowitej blokady. To się chyba nazywa modulacja, i jak dla mnie to idealne rozwiązanie zwłaszcza jak trzeba śmigać zimą po śniegu czy błocie. Klamka spokojnie da się obsługiwać jednym palcem, jak jest potrzeba dociśnięcia jeszcze mocniej można położyć drugiego palca. Mieści się bez problemu nawet w zimowych rękawicach.

Hamulce sprawowały się wyśmienicie do momentu przyjścia pierwszych mrozów. Działanie przedniego hamulca nie zmieniło się drastycznie, delikatnie zmiękł. Gorzej z tylnym. Miękł coraz bardziej, aż przy temperaturach niższych od zera nie działał, brakowało miejsca na mocniejsze dociśnięcie klamki. Rozwiązaniem okazał się regulowany imbusem moment docisku. Po prostu skraca lub wydłuża on komorę w której porusza się tłok. Pojawił się kolejny problem. Jeżdżę rowerem do pracy. W domu stoi on w garażu gdzie temperatura jest niewiele wyższa od tej na zewnątrz. Ale w pracy trzymam rower w pomieszczeniu w którym znajdują się rury ciepłownicze i wielokrotnie zimą temperatura przekraczała 25 stopni. Hamulec sobie z tym nie radził. Kolejne dni to jazda do pracy i codzienna zabawa w kręcenie imbusem. Niestety hamulce przez całą noc wystawione na działanie niskiej temperatury miękły, żeby po pobycie w pracy całkowicie zesztywnieć. Bardziej to tyczyło tylnego, przedni dawał radę. Wydaje mi się, że problemem jest długi i elastyczny (niska masa) przewód tylnego hamulca, ilość zebranego w nim oleju skutecznie wpływa na pracę systemu. Do tego duże wahania temperatury (były dni że na powietrzu -18 a w pomieszczeniu +30). Postanowiłem zmienić olej. Czytając wcześniej opinie o hamulcach nabyłem specjalny olej motocyklowy przeznaczony do wyścigów o lepszych parametrach cieplnych. Sama wymiana oleju wg instrukcji banalna. Jednak nie wszystko poszło sprawnie. Aby włożyć końcówkę w zacisk i klamkę, trzeba odkręcić minimalistyczne śrubki. Z tą przy klamce nie było problemów. Ta druga wystawiona na działanie syfu z dróg nie chciała puścić. Po kombinacjach z różnymi płynami udało się ją odkręcić. Po tym problemie wymiana przebiegła jak w instrukcji.

Pierwsza jazda po wymianie była obiecująca. Korzystając z dodatniej temperatury i chwilowego niedoboru śniegu wybrałem się do lasu. Hamulce przed jazdą były idealnie pode mnie wyregulowane. Dwa szybsze zjazdy zaczęły usztywniać klamki (temp na dworze jakieś 0-3 stopnie)choć może byłem przewrażliwiony. Sytuacja się poprawiła, znalazłem takie ustawienie tłoka, że zarówno rano jak i po południu nie trzeba było niczym kręcić. Co prawda po pracy hamulce początkowo były twarde i szybko łapały, ale kilka minut na mrozie załatwiało sprawę. Komfortowo dojeździłem do wiosny. Gdy temperatury wzrosły problem przestał się pojawiać i wystarczyła standardowa regulacja po wymianie klocków czy oleju.

Wymiana klocków. To osobny temat. Generalnie Hygia korzysta z rozwiązań Shimano. Klocki będące w komplecie przejeździły całą zimę. Na wiosnę złożyłem drugi komplet kół, zamówiłem u polskiego dystrybutora tarcze 180mm i adaptery. 180tki trafiły na przód, z tyłu 160 jeżdżone całą zimę. Postanowiłem wszystko to połączyć, zmienić płyn i klocki. Pojawił się ponownie problem z odkręceniem śrub przy zaciskach do zlania oleju, który udało się rozwiązać. Ale patent z wymianą klocków mnie zaskoczył. Bolec blokujący, trzymany jest w zacisku przez najmniejszą śrubkę jaką w życiu w rowerze widziałem. Musiałem kupić specjalny imbus bo w żadnym komplecie takiego nie miałem. Niestety imbus kupiłem za dobry. Oczywiście przy próbie odkręcenia zapieczonej zimowym syfem śrubki ukręciłem ją. Telefon do dystrybutora i odpowiedź - Rozkręć zacisk! I się udało wymienić klocki. Oczywiście kolejna wymiana oleju. Z drugim zaciskiem nie było tego problemu.

Cieszyłem się dobrą pracą hamulca do czerwca, gdzie w trakcie przejażdżki po lesie miałem wydawałoby się lekką wywrotkę. Niestety. Przy sporej prędkości wchodząc w zakręt wpadłem w koleinę, zarzuciło mną i wpadłem prawym bokiem w krzaki. Niby nic się nie stało, ale przewód przedniego hamulca wypadł jak się mi początkowo wydawało z zacisku. Nie bawiłem się w skręcanie wszystkiego w terenie tylko pojechałem do domu. Okazało się, że przewód został wyrwany z zacisku, nie wiem jak to możliwe ale normalnie zerwało gwint z częścią zacisku tak, że niemożliwe stało się wkręcenie przewodu. Z pomocą przyszedł polski dystrybutor szybko dostarczając mi nowy zacisk. Wszystko złożyłem, napełniłem olejem, przejechałem kilka km i odstawiłem do jesieni sporadycznie wybierając się na przejażdżki z rodziną.

W trakcie takiej jednej z jazd, wpadłem w jakąś kałużę. Niestety zawierała w sobie jakiś tłusty syf. Czyszczenie tarcz, przednie klocki wyciągnięte, odtłuszczone i założone - żyleta. Tylne klocki trzeba wyciągać rozkręcając zacisk jak wyżej już wspominałem. Już się do tego przyzwyczaiłem. Ale tu niespodzianka. Śrubki tym razem nie puściły, nie puściły do dzisiaj.

Tak się zakończyła moje przygoda z tymi hamulcami i ten krótki test.

Podsumowując, zrobiłem na hamulcach jakieś 5,5k km nie oszczędzając ich w żadnych warunkach. Pomimo drobnych problemów działały wyśmienicie i generalnie jestem zadowolony. Zebrałem sporo doświadczeń, zarówno od strony użytkowej jak i serwisowej. Czyli same plusy pomimo tego wszystkiego co napisałem? Otóż nie, uważam, że osoby które niezbyt często czyszczą swój rower i potrzebują śmigać w niskich temperaturach powinny ten hamulec omijać z daleka. Jest zbyt delikatny na naszą zimę i zwyczajne traktowanie. Może ktoś napisać, że powinienem częściej czyścić rower, rozkręcać, smarować itp ale uwierzcie mi, po całym dniu w pracy, po godzinnym powrocie w ciemnościach w drogowym syfie, albo leśnym sniegu jakoś człowiek nie ma ochoty poświęcać kolejnych minut na rozkręcanie wszystkiego.

Komu polecam te hamulce? Wszystkim ścigantom. Hamulce są bardzo lekkie, mają szeroki zakres regulacji i dobrze działają. Dodatkowo można je kupić w dwóch kolorach zacisków i klamek a także w kilku kolorach przewodów. Można je dopasować do barw klubowych lub koloru roweru.

Przyszłą wiosną, sprawny hamulec trafi do roweru żony :)

Pozdrawiam i proszę o pytania. Uprzedzam, że nie mam zdjęć zacisku z którego wyrwało przewód. Próbowałem go reanimować i zniszczyłem doszczętnie. Posiadam jednak jeszcze jeden zacisk z zatartymi śrubami, który zakupiłem za grosze na jakiejś aukcji. Zimą się nim pobawię i jeśli uda się go uruchomić to być może na wiosnę założę Hygie do swojego roweru ponownie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mam żadnych sensownych zdjęć hamulców. Przeszukam swoje archiwa może coś znajdę z trasy, wyścigu czy jakoś przypadkowo strzelone. Zrobię zdjęcia jak hamulce wyglądają w chwili obecnej zdjęte z roweru. Na dniach postaram się napisać tez coś o klockach na których jeździłem i postaram się wkleić zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

A ja zachęcony pozytywnymi recenzjami postanowiłem również zakupić te hamulce. Przesiadłem się na nie z Tektro Draco i przyznam szczerze, że spodziewałem się po Usagi odrobinę więcej. Ale może po kolei. <od rzeczy>Tektro Draco mimo, że są to hamulce z dolnej półki, które ważą wydaje mi się około kilograma, jeszcze zanim zdążyły się dotrzeć to już były żylety. Do tego stopnia, że po trzech dniach jazdy zbyt mocno nacisnąłem przedni hamulec, ale jechałem z nieznaczną prędkością, więc zamiast otb, zaliczyłem delikatną wywrotkę, podczas której niestety klamka tylnego hamulca pękła. To dało asumpt do kupna nowych hebli, a że winę za swoją wywrotkę zwaliłem na brak modulacji hamulców, nie zaś własnych umiejętności, postawiłem na Hygia Usagi, właśnie ze względu na to, że za modulację są one bardzo chwalone.

<do rzeczy>

Hamulce są w porównaniu do Draco drobniuteńkie i sporo lżejsze, niestety nie udało mi się ich zważyć, bo wpadłem w szał montażowy;). Tarcze w zestawie są niemal identyczne co te od Tektro, różnica w wadze była na granicy błędu statystycznego, ale na korzyść Usagi (126g vs 124g dla tarczy 160). Do plusów, oprócz wspomnianej wagi i całkiem niezłej ceny, należy zaliczyć właśnie chwaloną przez wszystkich modulację, bo faktycznie klamka pracuje bardzo miękko i można dozować siłę hamowania bardzo płynnie. Co natomiast bardzo mnie boli, to fakt, że hamulce pod moim ciężarem (92 kg) nie są w stanie zablokować koła podczas jazdy, o postawieniu roweru na przednim kole nie ma w ogóle mowy (z przodu mam tarcze 180). Pierwsza myśl była taka, że może one faktycznie potrzebują się dotrzeć, bo to przecież zestaw wyjęty świeżo z pudła, ale po zrobieniu dziś dość szybkich 40 km różnica w działaniu jest niewielka, chociaż czuć pewną poprawę. Mimo to jestem z nich całkiem zadowolony i myślę, że jeszcze po prostu nie zdążyły pokazać na co je stać, bo co to jest jedna przejażdżka. Poza tym, mimo relatywnie krótkiej trasy, parę razy cieszyłem się w duchu, że to nie są hamulce Draco, bo chyba tylko dzięki płynnemu i przewidywalnemu działaniu Usagi mam jeszcze wszystkie zęby ;).

 

Mam nadzieję, że autor wątku nie obrazi się, że się pod niego podpiąłem. Pozwoliłem sobie na to, gdyż nie czuje się na siłach pisania osobnej recenzji, co zresztą nie ma sensu, bo ta jest w moim odczuciu bardzo dobra i rzeczowa, a chciałem jedynie na gorąco przekazać jakie są wrażenia z obcowania z modelem z 2012 r.

Pozdrawiam

Jędrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...