Skocz do zawartości

[gorzkie żale] rowerzysty


Adam LSTR

Rekomendowane odpowiedzi

Hehehe wyprawa się odbyła poznaliśmy się i polubiliśmy :) i mam nadzieję na więcej takich wypraw. Pogoda dopisała uczestnicy również -prawie 80 km myknęło nie wiadomo kiedy. Ale wiadomo w dobrym towarzystwie czas szybko mija :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam w całej rozciągłości tematu ;)

...i nawet nie padało.

A na kolejne wypady już się szykuję. (Aha! Ta urwana lampa już zamocowana i jeśli na kolejnym wyjeździe znowu ułamie się wspornik w ruch pójdzie spawarka ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Cześć

 

Dawno tu nie zaglądałem ale widzę że się dzieje :)

Super że udało Wam się wspólnie wyruszyć na taką wycieczkę, ja niestety marnie z czasem ale mam silne postanowienia... ale jak wiemy mało z tego wynika - he he he

 

Kolejny raz jechałem na hel i postanowiłem zrobić coś zwariowanego... mianowicie trochę rowerem trochę pociągiem, co prawda miało być ambitnie ok 260 km na rowerze ale niestety pogodna nie dopisała wiec było tak:

 

Warszawa, Działdowo - pociągiem

Działdowo. Iława - rowerem ok 80 km

Iława, Gdynia - pociągiem

Gdynia, Chałupy - rowerem - ok 50 km

 

Myślę że w lipcu będę chciał podejść do tematu ambitniej, zabrać ze sobą namiot (bo jeszcze nigdy tak naprawdę nie spałem pod namiotem ) i spróbować pokonać ten dystans rowerem.

 

 

Kiedy się gdzieś wybieracie ?

Nie chce już nic obiecywać że się przyłącze ale... jak będę wiedział to zawsze będzie jakiś punkt zaczepienia.

 

Nie macie ochoty na jakąś wyprawę 2-3 dniową ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cze wszem i all :)

 

RobsiWawa no super sobie urozmaiciłeś drogę na hel -trzeba pochwalić takie postępowanie :) aż Ci zazdroszczę szczególnie tego odcinka Działdowo-Iława -super.

Teraz najbliższy termin wyprawy to 15-17.07.2011 i jest to właśnie wyprawa pod namioty. Start z Giżycka rano. I robimy pętlę mazurską.

Ale wszystko wieziemy sami tzw. "na ciężko" w naszej gwarze rowerowej -więc namiot i całe wyposażenie, ubranie wieziemy ze sobą.

Jest też w planach wyjazd od 11.07 też "na ciężko" i połączenie go z trzydniowym 15-17.07 ale to w planach i nie wiadomo czy wyjdzie lub dojdzie do niego :)

jak jesteś zainteresowany daj znać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Tak wiem znowu muszę jechać i będę robić kolejne podejście, bo czuje po ostatnim mały niedosyt 

Teraz ruszam w najbliższy Piątek, wiec znowu się nie załapię na Twój termin, ale może masz ochotę przyłączyć się do mnie – He He He, napisałem taki temat na ogólnym , zawsze raźniej niż samemu.

Zdam relacje jak byśmy się już nie słyszeli, życzę powodzenia na Waszej wyprawie.

 

Ps. Możesz polecić jakiś namiot, matę i co jeszcze potrzebne bo to będzie mój pierwszy taki wypad pod namiot :)

Pozdrawiam Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Heeejka!

Oczywiście, że wyjazd suwalszczyzno mazurski doszedł do skutku, odbył się i odniósł sukces. Objechaliśmy w czwórkę wschodnio-półnoocną granicę naszej Polski. Po drodze mijaliśmy na wyciągnięcie ręki słupy informujące, że w tym miejscu już kończy się Polska. Kąpaliśmy się w cudownie czystych jeziorach suwalszczyzny, próbowaliśmy naprawdę miejscowych serów podpuszczkowych -do piwka wieczorem wyśmienite :-D i nalewki też swojskiej była okazja spróbować co skrzętnie uczyniliśmy. Gościnność tamtejszych ludzi jest ogromna i wymyka się ocenie. To jest poprostu GOŚCINNOŚĆ najwyższej próby. Jeszcze tam pojadę bo krajobrazy są przecudne i jest klimatycznie. No i teren jest bardzo urozmaicony: jest i płasko i ze wzniesieniami -co kto lubi :-D Zrobiliśmy pętlę z Augustowa na wschód do granicy, później na północ i dalej na zachód prawie do Gołdapi i z powrotem do Augustowa.

Następnie przenieśliśmy się w rejon mazur. Tu już było komarowy i gzowo -czy wiecie, że giez (taka końska mucha) umie lecieć z prędkością 25 km/h ścigając zapiekle biednego bikera -sam widziałem jadąc za kolegą. I atakuje taki skurczybyk lotem koszącym bezlitośnie gryząc. Nawet nie trzeba się zatrzymywać :-D Mazury, ech mazury..... krajobrazy piękne i jest więcej atrakcji do zobaczenia. Ale jest też oczywiście więcej ludzi no i jest drożej z mniejszym standardem agro-kwater. Niestety to smutna prawda -wyżymają biednego turystę z każdego dudka i za wszystko każą płacić :-(

Ogólnie zrobiliśmy 528 km. i było fajnie i to było to co lubię. Dam znać jak będę robił powtórkę suwalszczyzny gdzieś we wrześniu. Chcę zrobić taką wyprawę na ok 15 osób jak się znajdą chętni.

no to by było tyle w krótkim skrócie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Hmmm to to daliście czadu, aż miło się czyta... zazdrość mnie ogarnęła ale taka pozytywna :)))

 

Moja wyprawa nad morze, przebiegła szybko zrobiłem w 4 dni 400 km i dojechałem. Ale zrozumiałem że jazda sama dla jady mnie nie kecie, myślę że prawdziwą przyjemnością jest taki plan jak u Was.

 

Pojechaliście w tym terminie o którym pisałeś 11.07 - 17.07 ?

Lecieliście na ciężko z torbami namiotami itp czy zdecydowaliście się na kwaterki ?

No i pytanie klucz, ile kam dziennie robiliście ? (myślę że powyżej 100 / zaczyna się wyzwanie a kończy się przyjemność, przynajmniej jeśli chodzi o moje doświadczenia, no i tyłek boli :))) )

 

Może skrzykniemy strunnika i gdzieś tu w Wawie na coca-cole , podjedziemy i w końcu się poznamy ??

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak najbardziej trzeba się skrzyknąć. Strunnika już znam więc pozostajesz Ty żeby gdzieś się wybrać. Pogoda, że tak powiem ostatnio nam rowerzystom trochę nie dopisuje -ale będzie lepiej.

byliśmy w tym terminie co pisałem 11-17.07 i pogoda dopisała. Tylko pół dnia padało. Namioty wzięliśmy ale po namyśle zostawiliśmy je w samochodzie. Obijaliśmy się po kwaterkach. Ale sakwy ciągnęliśmy ze sobą. Rzeczywiście jazda na odległość nie sprawia aż takiej frajdy. Najwięcej przyjemności daje jazda połączona ze zwiedzaniem w grupie 4-8 osób. Taka opcja jest najlepsza.

Dystanse nie były powyżej 100km. Planowałem odcinki po ok.70-80km. Zazwyczaj wychodziło więcej o jakieś 10 km. Najdłuższy odcinek to 94km jaki zrobiliśmy. Ale jak będę jechał tam drugi raz to zmodyfikuję trasę. Wiem już co i jak.

Na najbliższe 3 tygodnie może być mi ciężko się umówić -plany urlopowe :-D ale później jak najbardziej chętnie.

p.s. dupsko zawsze boli na rowerku :-D tylko przed setnym kilometrem mniej :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klikam "zobacz nową zawartość", widzę temat o "gorzkich żalach", myślę, że znów będę mógł się pośmiać jak to ludzie mają pretensje do całego świata, że ktoś jako dzieciak jeździł na rowerze a potem to porzucił i przesiadł się do samochodu lub zaczął szpanować czym innym. W zamian widzę umawianie się na wyprawy i opisy gościnności w różnych częściach Polski. Piszcie sobie PW albo wysyłajcie maile. :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale przecież to nic złego dzielić się doświadczeniami -tym bardziej, że są one pozytywne. A Ty niedźwiedź chciałeś się pośmiać z ludzi -no, no, no nie ładnie :down: . Wchodzisz, patrzysz a tu miła niespodzianka :icon_mrgreen: to chyba dobrze??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Ja osobiście wolę czytać o wycieczkach, wyprawach i tego typu rzeczach, jeśli ktoś lubi gorzkie żale to oczywiście ma do tego prawo, mamy demokracje he he he

 

Napisałem kiedyś taki post, myślę że tam możemy sobie spokojnie rozmawiać...

 

http://www.forumrowerowe.org/topic/94307-wyprawa-warszawa-%26-8211%3B-chalupy-2011-07-08/

 

Zapraszam tam Carminex

 

mam pytanko odnośnie namiotu, maty i śpiwora, napisze tam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...