Skocz do zawartości

[ostry hardkor] Dzwony na ostro i singlowo


IvanMTB

Rekomendowane odpowiedzi

brawo za kadencję

zapraszamy na goldsprinty

 

 

 

najlepsza nauczka że po ulicy powinno się chodzić w kasku

 

 

i chodzić w kasku też?? gdyby ten koleś miał kask i by z niego wygarnął dzieciakowi. ale by bylo wesoło.

...najlepsza nauczka że po ulicy nie powinno się skidować :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za bajtla wypadkow mialem co niemiara wiec nie bede sie rozpisywal. Ostrzege za pamieci przed pasami dla pieszych: Deszcz. Przecinam, nie dalej jak miesiac temu, conajmniej ruchliwa droge, wyjezdzajac z podporzadkowanej oczywiscie. Nikt nie raczy nawet zwolnic.Chwila, prawa wolna (nadmienie tylko, ze ruch tu obowiazuje lewostronny)wtaczam sie na pasy z lewej aby wymusic niejako zatrzymanie panow i pan z lewej. wiec stojka na pasach...jest, ktos mnie zauwazyl. W sama pore bo robie juz korek z prawej. Ruszam z prawej nogi, kolo wpada w poslizg na mokrym, bialym pasie dla pieszych. Rower kladzie sie na prawo,nosek nie puszcza(ani jeden ani drugi). Podobno swietnie wygladalem w tej kaluzy :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

ja w swojej ostrej karierze miałem tylko 1 ostry dzwon. przejeżdżając przez zakorkowane skrzyżowanie zjechałem z drogi z pierwszeństwem i tusz za skrzyżowaniem drugi w rządku samochód nagle namyślił się na wyjazd na lewy pas (blondyna chciała chyba nawrócić i pojechać na około) odrazy zablokowałem pedały :P ale to niewiele dało bo było po deszczu. skuteczniejsze w dalszym hamowaniu okazało się przednie koło oparte o zderzak które zatrzymało rower w miejscu, szkoda że tylko rower :P, a ja zgrindowałem oczywiście lewym barkiem maskę ciągnąc za a dokładnie nad sobą rower trzymając go noskami było to dość przyjemne dopóki nie skończyła się maska. potem wysunąłem tylko podwozie i wylądowałem( tu stwierdzam że dłonie nie są stworzone do robienia za podwozie :P. no i po tym już nic ciekawego wyplątałem nogi wplecione w ramę i pojechałem. No a blondyna przynajmniej wykazała zainteresowanie pytając czy nic mi nie jest, co troszkę ją zrehabilitowała :P.

 

miałem jeszcze jedną sytuację niebyła straszna ale kolega który to widział stwierdził że był to najśmieszniejszy wypadek jaki widział.

uczyłem się jeździć siedząc na kierownicy tyłem do kierunku jazdy. przejechałem parking i pomyślałem że zaraz się skończy i aby nie wjechać na krawężnik już zaczynałem hamować kiedy nagle jakaś siła wyrwała mnie do góry i tyłu po krótkim przelocie zacząłem opalać się na trawce i pojawił się obiekt zidentyfikowany jako mój rower lecący i wirujący prosto we mnie, ale na szczęście dał się złapać i obroniłem się przed atakiem wykonując przerzut niczym ze wshodnich sztuk walki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

odświeżę temat, chociaż wolałbym tego nie robić...

(jak ktoś z opola to sobie umiejscowi tę historię)

 

o dziwo

jadę sobie nysy łużyckiej w stronę zaodrza, przejechałem całe rondo "górą" i zjeżdżam na most

pędzę drogą i nagle ######S z prawej strony, na pełnej prędkości

dwa fikołki ja na glebie, 10m przede mną stoi na awaryjnych jakiś srebrny samochód i wybiega z niego kierowca

zorientowałem się, że zmieniał pas i mnie zahaczył

zaczynam na niego ######ić, o co chodzi, czy mnie nie widział?

on mnie uspokaja i zeszliśmy na chodnik

ja dalej w######iony pytam go co się stało

kierowca pyta mnie czy wszystko ok

chyba tak, bo upadłem na bok, lekko udo boli, ale nic poza tym

czyli żyję

masakra, wyprostowałem kierownicę, on zgarnął z ulicy lampkę

######.....

mi serce wali, kierowca zesrany totalnie

ale jest ok, nic mi nie jest poza siniakami...

 

historia sprzed 30 minut

 

nikomu tego nie życzę, najgorsza gleba ever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatnio tir przyczepą potrącił, jak bym nie zahamował od razu jak mnie ciul kabiną tylko wyprzedził, to bym upadł po 1 czy 2 uderzeniu, a wtedy by ze mnie naleśnika zrobił. Goniłem go potem, żeby policjantów wezwać, ale mi uciekł. Zrobił to na bank specjalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 1 miesiąc temu...

he.zadupcam sobie dzisiaj z paczką przez zachodnią w łodzi i kobitka w jakiejś toyocie przede mną przyhamowała fest.

ja na dohamowaniu przydupcyłem przednim kołem w zderzak, tylne koło w górę, ja w górę, ryjem (w kasku) o szybę i z powrotem na nogi.

policjant co stał obok i pisał mandat sie uśmiał, kobita się przelękła, że malowanie części do toyotów jest drogie (ale szkód nie wyrządziłem), ja podziękowałem bogu że auto miało wysoki tył bo gdyby to było jakieś coupe to bym jej na kufrze wylądował i pogryzł wycieraczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

policjant:pan na przyszłość skupi się bardziej na drodze

ja:i zachowam odpowiednią odległość, obiecuję

policjant:trzymam za słowo

generalnie to skończyło się na strachu/śmiechu

nawet koło przód mi się nie skrzywiło (bardziej niż jest)

chwalmy mavic ma2 na 36 otworów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie tak

jadąc miedzy pasami nie dość że przeciskasz się miedzy autami bez problemu to jeszcze kierowcy mimo iż trąbią (nie rozumiejąc zasadności) mogą bez problemu jechać bez konieczności wyprzedzania cię.

na środku jest dużo bezpieczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dzisiaj w na sciezce rowerowej wdluz Al. Solidarnosci w Poznaniu - sciezka przecina wyjazd z parkingu.

 

Ja jade z dziewczyna nie wiecej niz 20km/h i nagle slysze jej krzyk "hamuj" no i chwile pozniej bylem na masce a potem na asfalcie (wynioslo mnie praktycznie na pas jezdni al. Solidarnosci).

 

Ja szok, kierowca prawie zszedl na zawal.

 

Poobijany jestem mocno ale lekko jak na takie zdarzenie, ford mondeo wgnieciona maska i nadkole. Moje przednie kolo raczej zdechlo (pokrzywione w...).

 

Poczatkowo myslalem, ze to moja wina (nie mam pojecia jak to sie stalo, ze go po prostu NIE WIDZIALEM, a zawsze patrze daleko w przod). Koles przyznal od razu, ze to jego wina bo jechal za szybko i nie spojrzal tylko juz myslal o tym zeby sie sprawnie wlaczyc do ruchu.

 

No i tak jakos mnie zgarnal.

 

Dziewczyna spisala jego dane, dane swiadkow i sie rozeszlismy.

 

Naprawde potworne doswiadczenie, wszystko zdawalo sie trwac z pol minuty (uderzenie o maske a potem o asfalt), a tak naprawde to mogla byc moze sekunda.

 

Uwazajcie chlopaki na takich nierozgarnietych kierowcow...

 

Codziennie do pracy robie 20km w jedna strone, jade ruchliwymi ulicami, trasa katowicka, a tu jadac do tesco po paluszki krabowe moglem stracic zycie.

 

Szok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo ścieżki rowerowe są dla kobiet z wózkami

tażdy to wie

źle zrobiłeś że go nie wykasowałeś od razu (za cokolwiek)

teraz nawet jeśli okaże się że ci przetrącił ramę albo kolano nic mu nie udowodnisz

szczególnie, że nie spisaliście żadnego protokołu wypadku

dane to sobie z neta ściągnąć można

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo ścieżki rowerowe są dla kobiet z wózkami

tażdy to wie

 

No to by zginela kobieta z wozkiem.

 

Co do reszty to ciezko mi sie zgodzic, bo ostatnie o czym myslalem to kasa, w momencie kiedy uszedlem z zyciem ze slabej dosc sytuacji.

 

Ogolnie to powinienem wezwac policje po prostu, ale jakos nie bylem przekonany, czy na pewno orzekna jego wine i czy w ogole warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a hamulec był?

 

Mam hamulec.

 

@painmaker: nie zebys nie mial racji, po prostu nie bylem za bardzo rozsadnie myslacy po wstaniu z asfaltu.

 

Do teraz nie wierze w te akcje, i w to ze zyje, bo lot byl wysoki i dlugi. Nadal tez nie wiem czyja wina by byla orzeczona przez policje.

 

W ogole to jak zostalem potraktowany dzisiaj w szpitalu (w pracy mi kazali jednak pojsc) bylo jeszcze gorsze niz sam wypadek. Serio, milej wspominam goscia, ktory mnie potracil niz lekarza. Ale to w sumie juz nie jest temat na to forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ogolnie lekarz zrobil sobie ze mnie szydere, razem z jakims ratownikiem medycznym. I naprawde, mam dystans do siebie i nie byly to przyjazne zarciki.

 

Teksty typu "co ty tu robisz, jak nie zginales od razu to znaczy ze nic ci nie jest" i "to co, mam ci teraz powiedziec gdzie cie boli" (ze niby do pracy mi sie nie chcialo isc i potrzebowalem papier), "to nie jest tak ze od razu ci sie cos stanie w kregoslup"

 

I takie tam. chcialem tylko sie upewnic czy mi jakies dyski sie nie poprzesuwaly, bo plecy bolaly dosc konkretnie. no ale ostatecznie nie doszlo do badania, bo udalo mu sie wyprowadzic mnie z rownowagi.

 

podciagnijmy to pod ciag dalszy dzwona, zeby nie bylo ze offtop:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

24 maja

lecę ścieżką rowerową ul. krzywoustego we wro, z lewej wyjeżdża mi stary bus. Próbowałem odbić w prawo i czmychnąć przed nim ale typ się nawet nie zatrzymał, w konsekwencji skleiłem się z nim lewym bokiem, urwałem mu łbem lusterko i wylądowałem na drodze. Mocowanie od lusterka (taki pręt fi 10mm ostro zakończony) rozcięło mi szyję obok krtani, skutek: 7 szwów, odma podskórna, 3 dni w szpitalu (zatrzymali mnie w razie W gdyby obrzęk mnie przydusił i byłaby konieczność robienia tracheotomii). Tak sobie myślę że miałem mega farta bo do tętnicy było blisko.

 

17 sierpnia

chodnik, zagapiłem się na dosłownie sekundę, podnoszę głowę a przede mną inny rowerzysta, wpadliśmy że tak to nazwę w "rezonans unikań" :D czyli odbijaliśmy w te same strony, było stanowczo za późno na hamowanie i czołówka. Trochę nas poobijało ale nic poważnego chyba z tego nie będzie.

 

z ciekawszych to tyle, pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...