Skocz do zawartości

Pasmo Łososińskie w Beskidzie Wyspowym, Jaworz. Czy ktoś zna?


vwothyn

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Czy ktoś ma jakieś dokładniejsze informacje o tym wzgórzu? Ciągnie mnie tam ostatnio, bo mam niedaleko a wygląda na fajną grzbietówkę (przynajmniej na mapie). Interesuje mnie optymalna wersja trasy (jak najmniej asfaltu), jak wygląda szlak (dużo błota? kamienie?) W którym kierunku najlepiej go przejechać, gdzie najlepiej zostawić auto, żeby zamknąć fajną pętelkę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robiłem kiedyś to pasmo więc co nieco Ci pomogę. Z Limanowej dostałem się szosą (na końcu szutrówka) w rejon przeł. Pod Szałasem. Tu znajduje się niebieski szlak. Nie lubię pchania więc pojechałem dalej tą szutrówką aż do szlaku czarnego z Laskowej a potem w prawo trawersem na Sałasz. Dalej jest bardzo przyjemnie na sam Jaworz i z tego co pamiętam nawet szeroką drogą się jechało aż w rejon kościoła za Babią Górą. Potem wróciłem już szosą do Limanowej.

 

Co do samochodu to ja zawsze zaczynam w rejonie Szczawy pod Gorcami więc to raczej nie po drodze. Chyba, że jeżdzisz ostro to można by zaliczyć też rejon pobliskiej Mogielicy lub Łopienia na którym jednak nigdy nie byłem więc nie wiem co i jak . Jeśli tak to samochód można zostawić na przeł. Rydza Śmigłego.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na mapę wykoncypowałem sobie, że mógłbym zostawić auto w Laskowej (dojeżdżam od północy), następnie asfaltem wzdłuż rzeki Łososiny poturlać się do Świdnika i stamtąd albo od razu rozpocząć podjeżdżanie niebieskim szlakiem, albo od Zawadki spróbować zaliczyć Chełm, tylko nie ma tam znakowanego szlaku i nie wiem czy warto się tam pchać. Następnie cały czas niebieskim po kolei Babia Góra, Jaworz, Sałasz, Sałasz Zachodni, zjazd na przełęcz i tutaj nie wiem czy ciekawiej byłoby jechać dalej zielonym przez Sarczyn, Groń i Dzielec do Łososiny Górnej i stamtąd do auta, czy raczej zjechać niebieskim do Limanowej zaliczając po drodze Łysą i Miejską Górę (punkt widokowy). Być może przy okazji będąc w rejonie podjechałbym jeszcze na Kamionną. Co sądzisz o takim wariancie?

 


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  No i przejechałem to dzisiaj. Zgodnie z planem zostawiłem auto pod kościołem w Laskowej i stamtąd poturlałem się asfaltem wzdłuż Łososiny do Świdnika, stamtąd już niebieskim szlakiem mozolny asfaltowy podjazd do Rojówki a następnie na Babią Górę, gdzieś tam po drodze kończy się asfalt a zaczyn droga bita. Potem krótki podjazd pod wieżę widokową przed Jaworzem - wykonalny, aczkolwiek raz mnie zrzucił. Chwila przerwy, wyjście na wieżę (piździ dużo bardziej niż na dole), i dalej w drogę. Podjazd pod Jaworz jak dla mnie miejscami niepodjeżdżalny, być może jakiś madafaka na fullu by to ogarnął, ja mimo determinacji spadałem kilka razy i odcinki 30-50m musiałem podprowadzać, duża ilość śliskiego rumoszu skalnego w połączeniu z nastromieniem skutecznie wysadza z siodła.

  Reszta szlaku wygląda dość podobnie - bardzo dużo kamieni, duże stromizny, brak rozciągniętych odcinków grzbietowych gdzie można by "popłynąć", jak na nieodległym przecież paśmie Szpilówki, które uwielbiam, a na to miałem nadzieję. Zamiast tego rąbanka albo pod górę, albo z góry , często po dużych stromiznach, zazwyczaj wisząc za siodłem z piekącymi już od tej pozycji udami (w rejonie Sałasza były miejsca gdzie zrzucało mnie też na zjazdach - klasyczny hardtail XC 100mm lekko zmodyfikowany pod kątem "trailbike" to nie jest najlepszy wybór na tę trasę, myślę że jakiś konkretny full AM w okolicach 150mm skoku byłby bardziej odpowiedni, no ale jak się nie ma co się lubi...). Zdecydowałem zjeżdżać zielonym szlakiem do Łososiny Górnej. W rejonie Sarczyna jechało się nieźle (Sarczyn w całości podjeżdżalny), ale Między Groniem a Dzielcem znowu kamienny rollercoaster, tyle że już głównie w dół.

  Szlak oznakowany jest tak sobie, sporo znaków jest zatartych, brakuje ich zwłaszcza tam gdzie są najbardziej potrzebne, czyli wtedy kiedy ścieżki się rozwidlają, stąd było trochę kombinowania czy aby na pewno w dobrą stronę jadę. Na Sałaszu jakieś matoły przewróciły słup ze szlakowskazami, akurat mnie w tamtym miejscu drogi to nie utrudniło, ale bezmózgowie u ludzi wkurza i tak.

  Podsumowując - jeździłem w obu głównych pasmach Beskidu Sądeckiego, jeździłem w Pieninach, i w Beskidzie Niskim, ale nigdzie chyba nie urąbałem się tak jak na tym szlaku, był o wiele bardziej męczący, niż się tego spodziewałem patrząc na niego od północy, skąd wyglądał jak fajna grzbietówka. Polecam jak ktoś lubi się zmęczyć, ewentualnie jeśli ktoś ma dobrego enduraka, być może da radę wykorzystać potencjał tej góry, ale podejrzewam że wtedy będzie miał jeszcze więcej wypychania pod górę niż ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...