Skocz do zawartości

[Wyprawa]11 państw i wybrzeże M. Czarnego w 25 dni!


iKasia

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, ja już od początku tego projektu uczestniczyłem nawet pisałem do nich itd. Także wiem o co chodzi .Trudno jest kogoś namówić na taki wyjazd jeśli nie lubią takich rzeczy,ale może pewnego dnia uda się namówić :D Jeśli chodzi o bagaże to przecież mi chodziło o sakwy,namiot itd jeśli to mnie tyczyło :)?

 

Może będę mogła Ci pomóc znaleźć ekipę? Tzn. nie będę szukać wśród Twoich znajomych ;) ale.. może ktoś z AZSu się znajdzie? Tylko wtedy warto wcześniej potrenować z kompanami przed długą trasą. Wiadomo.

 

Tak tak, Ciebie dotyczyło. Nie przeczytałeś chyba naszego planu (albo też ja źle zrozumiałam Twoją intencję). Bagaży nie powieziemy na rowerze.

 

KoĹo na rowerze. Na okrÄgĹo z AZS!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wyprawie rowerowej ze wsparciem samochodu nigdy nie byłem. Mam trochę wątpliwości co do pomysłu Kasi ...

Jakim samochodem będziecie dysponowali ? Musi to być takie auto , które pomieści bagaże i co najmniej jeden rower kierowcy

/ kierowczyni ,kierowcowej ? /. Czy uczestnicy wyprawy będą dysponowali odpowiednim doświadczeniem w prowadzeniu takiego auta? A stan techniczny auta ? Jeśli będzie to starsze autko i stanie ? Czy kierowca będzie w stanie zdiagnozować usterkę i ewentualnie ją usunąć? Koszty paliwa . Czy koszty paliwa pokryje sponsor czy uczestnicy ? Łączność między kierowcą a grupą rowerową komórkowa ... Czy robicie zakupy ze wspólnej kasy i wspólnie przygotowujecie posiłki ? A noclegi ? Jeśli nieznany Wam uczestnik wyprawy znaleziony "przez internet" będzie głośno chrapał ? Zabijecie go zaraz czy dopiero w Rumunii i całą winę zrzucicie na Draculę ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamek62 :"w ciągu minionych trzech lat przekręciłem rowerkiem 23200 km, wiem jak trzeba pracować na każdy jeden km.

autor(ka) postu(a) w ciągu 25 dni nie przejedzie (na rowerku)3675 km z bagażem, troche się męczyłem więc wiem.

w samochodzie towarzyszącym (asekurującym) może przejechac, ale nie na rowerku !"

 

 

Nie wiem ile km przekręciłem w ciągu minionych 3 lat (swoją drogą nie wiedziałem, że są tak młode osoby na forum), ale pewnie mniej niż Ty. Wiem jednak, że Kasia to imię żeńskie. Grodzka za takie coś z pewnością poczułaby się urażona.

Co rozumiesz pod pojęciem bagaż? Czy kryją się pod nim jakieś ciała fizyczne? Jeśli tak to jakie?

Czy to, że nie potrafię przeskoczyć dwumetrowego płotu, świadczy o tym, że jest to niemożliwe? Pomyśl o tym...

"w samochodzie towarzyszącym (asekurującym) może przejechac, ale nie na rowerku"- hurrra, a więc jesteśmy już w połowie drogi!

Być może nam się nie uda. Ale nie dlatego, że jest to dla nas niemożliwe.

 

Adamek62 gdybym przedstawiła się jako facet i wkleiła zdjęcie jakiegoś dwudziestoparoletniego kolesia, to nadal nie zastanowiłbyś się przed napisaniem tego zdania:

 

"w samochodzie towarzyszącym (asekurującym) może przejechac, ale nie na rowerku !"

 

"w ciągu 25 dni nie przejedzie (na rowerku)3675 km" Chyba jeszcze nie zdarzyło mi się nie sprostać wyzwaniu, które sama sobie postawiłam. Jeśli nie sprostam, po prostu przyznam, że miałeś rację. Nie udało mi się. To było rzeczywiście większe ode mnie! Ale jeśli sprostam, zwrócisz mi honor?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamek62 :"w ciągu minionych trzech lat przekręciłem rowerkiem 23200 km, wiem jak trzeba pracować na każdy jeden km.

autor(ka) postu(a) w ciągu 25 dni nie przejedzie (na rowerku)3675 km z bagażem, troche się męczyłem więc wiem.

w samochodzie towarzyszącym (asekurującym) może przejechac, ale nie na rowerku !"

 

 

 

Adamek62 gdybym przedstawiła się jako facet i wkleiła zdjęcie jakiegoś dwudziestoparoletniego kolesia, to nadal nie zastanowiłbyś się przed napisaniem tego zdania:

 

"w samochodzie towarzyszącym (asekurującym) może przejechac, ale nie na rowerku !"

 

"w ciągu 25 dni nie przejedzie (na rowerku)3675 km" Chyba jeszcze nie zdarzyło mi się nie sprostać wyzwaniu, które sama sobie postawiłam. Jeśli nie sprostam, po prostu przyznam, że miałeś rację. Nie udało mi się. To było rzeczywiście większe ode mnie! Ale jeśli sprostam, zwrócisz mi honor?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wyprawie rowerowej ze wsparciem samochodu nigdy nie byłem. Mam trochę wątpliwości co do pomysłu Kasi ...

Jakim samochodem będziecie dysponowali ? Musi to być takie auto , które pomieści bagaże i co najmniej jeden rower kierowcy

/ kierowczyni ,kierowcowej ? /. Czy uczestnicy wyprawy będą dysponowali odpowiednim doświadczeniem w prowadzeniu takiego auta? A stan techniczny auta ? Jeśli będzie to starsze autko i stanie ? Czy kierowca będzie w stanie zdiagnozować usterkę i ewentualnie ją usunąć? Koszty paliwa . Czy koszty paliwa pokryje sponsor czy uczestnicy ? Łączność między kierowcą a grupą rowerową komórkowa ... Czy robicie zakupy ze wspólnej kasy i wspólnie przygotowujecie posiłki ? A noclegi ? Jeśli nieznany Wam uczestnik wyprawy znaleziony "przez internet" będzie głośno chrapał ? Zabijecie go zaraz czy dopiero w Rumunii i całą winę zrzucicie na Draculę ???

 

Jeszcze nie wiemy co to będzie za samochód. Sądzę, że nawet Tico pomieści bagaże i rower (rzecz jasna na bagażniku).

Grunt, żeby posiadali dokument międzynarodowego prawa jazdy w kat.B i odwagę, żeby wsiąść za kółkiem. Oczywiście, to że ktoś ma prawko nie znaczy, że jest dobrym kierowcą, ale doświadczenia w prowadzeniu samochodu nabiera się do końca życia (lub do odebrania uprawnień).

Nie warto na mnie liczyć w usuwaniu ewentualnych usterek.

Kwestia pokrycia kosztów paliwa jest jeszcze nierozstrzygnięta. Najpewniej przynajmniej część kosztów zostanie pokryta przez sponsora.

Wierzę, że kwestia robienia zakupów nie wpłynie na powodzenie wyprawy. Myślę, że naturalną sprawą będzie robienie składki na pewne produkty. Sądzę, że zawsze dojdziemy do konsensusu.

Ja nie chrapię. Myślę, że nie możemy być aż tak wybredni w dobieraniu sobie ekipy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wyprawie rowerowej ze wsparciem samochodu nigdy nie byłem. Mam trochę wątpliwości co do pomysłu Kasi ...

Jakim samochodem będziecie dysponowali ? Musi to być takie auto , które pomieści bagaże i co najmniej jeden rower kierowcy

/ kierowczyni ,kierowcowej ? /. Czy uczestnicy wyprawy będą dysponowali odpowiednim doświadczeniem w prowadzeniu takiego auta? A stan techniczny auta ? Jeśli będzie to starsze autko i stanie ? Czy kierowca będzie w stanie zdiagnozować usterkę i ewentualnie ją usunąć? Koszty paliwa . Czy koszty paliwa pokryje sponsor czy uczestnicy ? Łączność między kierowcą a grupą rowerową komórkowa ... Czy robicie zakupy ze wspólnej kasy i wspólnie przygotowujecie posiłki ? A noclegi ? Jeśli nieznany Wam uczestnik wyprawy znaleziony "przez internet" będzie głośno chrapał ? Zabijecie go zaraz czy dopiero w Rumunii i całą winę zrzucicie na Draculę ???

 

Na wstępie dziękuję za Twój normalny wstęp! :) Dziękuję też za to pytanie, bo może podsuniecie nam ciekawe pomysły, które bardziej się przydadzą, niż pisanie, że "nie dasz rady!".

 

1. Generalnie jeśli chodzi o samochód, to bierzemy pod uwagę:

- wypożyczenie od dealera samochodów- tutaj pojawiło się kilka fajnych kontaktów, ale proces ten jeszcze potrwa- a nie ukrywam, ze samochód ma dosyć kluczowe znaczenie w tej wyprawie;

- któryś z uczestników będzie mógł udostępnić taki samochód. Mój jest stary.. hmm no teoretycznie mogę go spisać nawet na straty, ale potwornie dużo pali i myślę, że skoda favoritka nie sprawdzi się na tę ilość bagaży. Stare autko, ale nie bardzo ma się co w nim psuć ;)

- kupno samochodu na spółę i sprzedanie go po powrocie.

 

2. Myślę o tym, żeby wypożyczyć bagażnik zewnętrzny na rower(y).

 

3. Może właśnie polecicie, jaki typ auta się nada? (kat. B) - jeden z uczestników robi prawko na C, ale C nas nie dotyczy. Może takie coś w stylu Renaut Kangoo? Dużo jeździłam takim autkiem- dobrze się prowadzi i jest bardzo pakowne. Oczywiście czerwone ;) joke

 

4. Jeśli stanie.. hmm, zasadniczo ono ma nam pomagać, ale może się zdarzyć, że nie podoła tej jazdy Vmax 30 km/h, wtedy musimy coś wykombinować. Podjedziemy rowerem do jakiejś wioski i myślę, że jakoś dadzą radę nam pomóc. Może się mylę, ale chyba nawet lepiej, żeby samochód był "nie zbyt skomplikowany", hmm? Od razu mówię, że jako kierowca/ kierownica.. oooo. No nie zdiagnozuję, ale uwierzcie, że łatwo jest prosić o pomoc w takich sytuacjach, będąc dziewczyną. Jeśli oczywiście jest kogo prosić ;)

 

5. Koszty paliwa- uczelnia szepnęła słowo, że wesprze reprezentację (2 osoby z tej samej szkoły wyższej);

 

6. Łączność.. hm. CB radio :D jest coś takiego na rower?? Może np. umawiamy się w jakiejś miejscowości i tam kierowca na Nas czeka? Jeśli nie dojedziemy, to wtedy ostatecznie komórka- wyniesie Nas to drogo niestety. Jakieś pomysły???

 

7. To jest do dogadania. Generalnie myślałam o tym, żeby przy wjeździe do nowego kraju zrobić zrzutkę na stacji benzynowej, albo w sklepie, tak, żeby później nie było, że ktoś akurat nie miał drobnych... i skarbnik traci. Jeśli będziemy robić ognisko (piec na palniku), to myślę, że wspólna kasa się przyda! Warto jednak pokosztować różnych rzeczy- tutaj już się dogadamy.

 

8. Noclegi: namiot(y), od czasu do czasu, jak się uda, to może jakieś przyjazne gospodarstwo Nas przygarnie. Mam nadzieję, ze się uda chociaż raz na kilka dni wziąć choćby najzimniejszy, ale jednak prysznic u kogoś. Stacje benzynowe i jeziora- tam też można się umyć. Względnie :D

 

9. Myślę, ze będziemy tak padnięci, że może sobie chrapać do woli ;) (Planujemy treningi i wyprawy przed tym wyjazdem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z pewnością, możemy dziś wsiąść na rowerek i kręcimy, jeżeli zaplanowane 3500 z hakiem przejedziemy w ciągu 25 dni rowerkiem, bedę miał wielką satysfakcje, a honor już w tej chwili Ci zwracam ! ,

staraj sie przejechać rowerkiem zaplanowana trase, Ja będąc w trasie ciągnąłem za sobą ok.35 kg bagażu, wiem ile można przejechać rowerkiem pod takim obciążeniem, poprzeczke postawiłaś sobie wysoko, nawet bardzo wysoko, pomyslności, temat będę monitorował ale już bez komentarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z pewnością, możemy dziś wsiąść na rowerek i kręcimy, jeżeli zaplanowane 3500 z hakiem przejedziemy w ciągu 25 dni rowerkiem, bedę miał wielką satysfakcje, a honor już w tej chwili Ci zwracam ! ,

staraj sie przejechać rowerkiem zaplanowana trase, Ja będąc w trasie ciągnąłem za sobą ok.35 kg bagażu, wiem ile można przejechać rowerkiem pod takim obciążeniem, poprzeczke postawiłaś sobie wysoko, nawet bardzo wysoko, pomyslności, temat będę monitorował ale już bez komentarza.

 

 

Dziękuję. :)

 

Mamy o tyle łatwiej, że nie musimy wozić za sobą, ani tym bardziej na rowerze dodatkowego, bardzo istotnego obciążenia.

 

Mogę Ci obiecać, że przygotuję się do wyprawy najlepiej, jak tylko mi czas będzie pozwalał (a nawet jak mi nie będzie pozwalał). Żeby nie zawieść przede wszystkim mojej grupy, a także wszystkich tych, którzy będą nam kibicować!

 

Obiecać Ci mogę, ze wszystko będziemy dokumentować: trasę, liczniki też. Samochód ma pełnić funkcję psychicznego wsparcia i może być przydatny w nieprzewidzianych sytuacjach. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebny w innych momentach. Mam nadzieję, że nie zawiodę jako organizator wyprawy, i członek tej pięcioosobowej grupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lista osób chętnych na wyjazd została zamknięta!

 

Potwornie cieszy fakt, że znaleźli się ludzie chcący podjąć się tego wyzwania!!! Jest nas więcej, niż przewidywaliśmy, mianowicie aż siedem osób!

To dużo, jak na tak długą i trudną wyprawę, nie mniej jednak stwierdziliśmy, że taka ekipa będzie musiała wykazać się bardzo dużą motywacja już w trakcie indywidualnych i wspólnych treningów (o których wkrótce).

 

Jeśli znajdzie się ktoś chcący jechać, to będzie musiał znaleźć nowych ludzi (tutaj chętnie pomogę) i utworzyć z nimi kolejną grupę, jadącą z nami (korzystającą z Naszego panu, mającą ten sam cel, ale niezależną od Nas), zwaną GRUPĄ TOWARZYSZĄCĄ.

 

Za tą grupę odpowiedzialności jednak się już nie podejmuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :) Liczę się z tym, choć bardzo bym chciała, aby wszyscy dotrwali z nami do września. I we wrześniu przede wszystkim!!!

 

Będzie trudno, jeśli pojedzie nas mniej, niż pięć osób. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, że wszyscy mocno się zaangażują w ten projekt.

 

Realnie patrząc znalezienie kogoś na miejsce jednego z członków naszej ekipy graniczyć będzie za dwa miesiące z cudem! Grupo trzymaj się!

Mamy mocną grupę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radio ESKA i Radio WAWA Naszym Partnerem!!!

 

Jako grupa Koło na rowerze właśnie podjęliśmy współpracę z mediami!

 

Wszelkie nowinki dot. wyprawy rowerowej pojawiać się będą rano, w programie po 6 na opolskich odbiornikach (bardzo możliwe, że dotrzemy także do centrali!)! Będziemy mieli swoją stałą relację na antenie w trakcie podróży!!! :D

 

Dzisiaj założone zostanie konto grupy Koło na rowerze, na które towarzysząc nam, będzie można dokonywać wpłat na wakacje dla dzieciaków. Wszystkie grupy zrzeszone w stowarzyszeniu Travelling Inspiration będą rywalizowały o statut tej, która uzbiera najwięcej pieniędzy :)

Każdy będzie miał wgląd na to, ile wspólnie uzbieraliśmy!

 

Radio zaprosi nas także do udziału w akcjach promujących jazdę na dwóch kółkach i pomoże w organizacji imprezy w dniu rozpoczęcia i zakończenia wyprawy!!!

 

Będziemy się chwalić logo Partnerów na naszych koszulkach :)))

 

To wszystko bardzo dobre wieści! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z PAMIĘTNIKA...

-Dzień 9 - Udovice - Majdenpek 134 km

Poprzedniego dnia bez mapy trochę błądziliśmy po Belgradzie,limit kilometrów trochę przekroczony.

Namioty rozstawione w krzakach obok szosy. W nocy budzi nas deszcz bębniący po namiocie.

Ósma.Leje. Naradzamy się , jechać czy poczekać ?Dziesiąta.Ciągle pada, decydujemy , po śniadaniu ruszamy.

Przekopujemy bagaże w aucie w poszukiwaniu ubrań przeciwdeszczowych.Wiatr i deszcz utrudniają gotowanie wody na herbatę.Robert marudzi -znowu ta kiełbasa ! Zwijamy mokre ,zabłocone namioty, buty przemokły... Autem jedzie Marek. Po drodze ma kupić jedzenie .Planujemy spotkanie z Markiem po przejechaniu 40 km. Ruszamy o 11:30. Mijamy Udovice. Przeciwdeszczowe peleryny wydymane wiatrem utrudniają jazdę.Z Markiem spotykamy się o czternastej. Deszcz przestaje padać . Robimy obiad.Marek zapomniał napełnić wodą pojemniki... Musi jechać po wodę bo mamy gotować makaron.

Wiatr utrudnia gotowanie .Pakujemy brudne naczynia do torby foliowej , wieczorem umyje je Bartek dzisiaj jego kolej...Patrzymy na mapę i umawiamy się w Kucevie. Ruszamy o 15:30. Zaczynają się podjazdy... Znowu zaczyna lekko padać.Anka i Marta zostawiły mokre peleryny w aucie. Chłopcy odstępują im swoje. O osiemnastej spotykamy nasze auto.

Jemy tylko batoniki i postanawiamy jechać dalej. Na następne spotkanie z autem umówimy się przez komórkę.Tereny coraz bardziej odludne ,wjeżdżamy w góry.Po kilkunastu kilometrach Adam "łapie gumę " w swoim góralu. Deszcz na szczęście nie pada ale robi się zimno. Okazuje się że Adam zostawił zapasową dętkę w aucie. Nasze zapasowe nie pasują bo my mamy koła 28" a Adam 26". Znalezienie przebicia i klejenie zajmuje prawie godzinę. Dętka zaklejona ale nie można jej napompować

bo jedyna pompka jaką posiadamy pasuje tylko do zaworów Presta.Dzwonimy do Marka po pomoc. Bezskutecznie ! Widocznie odjechał daleko a w górach brak zasięgu. Źli i głodni ruszamy pieszo do pobliskiej wioski.Tu udaje się pożyczyć pompkę . Już po dwudziestej i sklepik niestety zamknięty,Zaczynają się spore podjazdy, na wzniesieniach bezskutecznie telefonujemy do Marka. Mimo wolnej jazdy na podjazdach zawsze ktoś zostaje i musimy na niego czekać. Jadące z góry auto miga światłami .To nasze, czerwone autko !!! Robi się ciemno , postanawiamy nocować. Nie ma gdzie umyć brudnych naczyń ,przecieramy je papierem toaletowym i gotujemy herbatę.Marta przypomina Bartkowi że jutro musi porządnie wyszorować naczynia.Myślał że mu się uda. Niestety...

Na kamienistej polance trudno znaleźć równe miejsce pod namiot a jeszcze trudniej wbić śledzie. Polankę oświetlają reflektory naszego autka. Spinamy rowery i wilgotni, zmarznięci , nieumyci znikamy w śpiworach.

Do planowanego dystansu zabrakło 38 kilometrów...Gasną światła latarek w namiotach. Zasypiamy ! Nikt nie słyszy jak dwa

serbskie koty rozrywają zostawioną obok namiotu reklamówkę z naszym jedzeniem. Nie pogardzą nawet kiełbasą tak nielubianą przez Roberta !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janku!

 

To, co piszesz robi naprawdę duże wrażenie! Pozwoliłam sobie przedstawić taki przykładowy dzień grupie.

 

Godzimy się z tym, że może być bardzo trudno i bardzo też tego chcemy. Chcemy to przeżyć, chcemy sobie poradzić.

 

W końcu kiedyś minie ten wrzesień i będziemy przeszczęśliwi, że to zrobiliśmy! Że się tego podjęliśmy i walczyliśmy do końca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...