Dzień dobry,
zastanawiam się nad zakupem pierwszego roweru szosowego do ok. 3000 zł i jest to już raczej górna granica. Stawiam na nowy rower. Ma to być rower do szybkiego kręcenia kilometrów i jeżdżenia też na dłuższe, ale szybsze trasy typu 200 km. Ważne jest też dla mnie, żeby rower był tani w utrzymaniu.Teraz sezon zacząłem kupując gravela Rometa Finale (https://www.decathlon.pl/p/rower-gravel-romet-finale/_/R-p-X8951920), ale zauważyłem, że lwią część "dupogodzin" spędzam na asfalcie i chciałoby się jednak coś lżejszego i stworzonego do szybkiej jazdy.
Czy w ogóle ma sens taka zmiana?
Najchętniej bym zostawił sobie Rometa na luźne kręcenie kilometrów z dziewczyną po lasach i ścieżkach, a samotnie wybierałbym się na szosę, bo czuję, że prędkość na asfalcie daje mi najwięcej frajdy.
Natrafiłem na taką sensę https://www.centrumrowerowe.pl/rower-szosowy-sensa-emilia-disc-tiagra-pd23168/?v_Id=261260 , wydaję się to być przyzwoity rower w tej cenie. Jedynie zastanawiam się czy to nie będzie problem, że jest to wersja damska, a jestem mężczyzną?
Czy Waszym zdaniem to dobry wybór w tej cenie, czy może lepiej jeszcze poszukać czegoś innego?
A może opłaca się poczekać do zimy na wyprzedaże i wtedy w podobnym budżecie da się dorwać coś lepszego sprzętowo?
Iść w tiagrę i hydrauliczne hamulce jak w tej Emilii, czy może celować w jakąś niepełną 105 i hamulce szczękowe?
Dziękuję i pozdrawiam. 😁