Skocz do zawartości

HSM

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    607
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez HSM

  1. Oświećcie mnie Panowie, bo czegoś nie rozumiem... Spinning kojarzy mi się ze stałym połączeniem napędu z kołem zamachowym (im większe koło tym w sumie lepiej), a tu trwa rozmowa o interaktywnym treningu, o zmianach biegów itp. No z tym to mi się kojarzy wyłącznie trenażer albo jakiś rower stacjonarny na wzór połączenia trenażer+rower. A tu czytam w opisie z linku: Doświadcz realistycznej jazdyli. Jaka może być realistyczna jazda na spinningu w tym moim rozumieniu? No chyba że mówimy oczekiwaniach kolarza torowego, bo wówczas ta konieczność ciągłego pedałowania i napęd ostre koło, to jest realizm toru kolarskiego, ale dla innych...???
  2. @lexar szczerze... kupcie fabrycznego elektryka. Konwersja może i tańsza i w ogóle, ale nigdy nie będziesz miał tego samego, co od producenta - nawet w kwestii estetyki wykonania (te wszystkie kable z z odstającymi złączkami higo, wyglądające jak wiązka z samochodu 🙂). CR miało takie rowery, jak poniższy eFlitzer w rewelacyjnej cenie,, ale chyba im się wyprzedały i został tylko jeden stacjonarnie, którego pewnie można jakoś z tego Gdańska ściągnąć: https://www.centrumrowerowe.pl/rower-elektryczny-winora-e-flitzer-pd34004/?v_Id=202270 Może znalazłbyś coś równie estetycznego, kompletnego, sensownego do takich właśnie zastosowań, gdzieś indziej...
  3. @lowicZ1 zmiana dla samej zmiany może oczywiście cieszyć, ale jeżeli ta zmiana funkcjonalnie niewiele wniesie, to możesz poczuć spory zawód po wydaniu niemałej sumy. Stąd uwaga @JWO jest całkiem słuszna, bo w określonych okolicznościach niewielki wkład w to, co masz, da Ci to samo (lub niemal to samo) co nowy rower... Piszesz o grawelu o sportowej geometrii... Nie wiem, co to dokładnie oznacza, ale dla mnie - myśląc o takim rowerze - od razu mam z tyłu głowy jakąś maszynę do szybszej jazdy w ok. tych 9-10 kg. A Ty dajesz link do karbonowej szosy, która na dzień dobry waży 9,3 kg (co to karbony, że tyle ważą , ja się pytam??? - tyle to ważą właśnie dobre aluminiowe road plusy i lekkie grawele), więc przynajmniej pod tym względem nie spodziewałbym się jakiejś zasadniczej zmiany. Nowy rower jak najbardziej popieram 🙂, ale przemyśl oczekiwania i sposoby dojścia do celu... Mając grawela, szukając szosy, szedłbym w taką, która jest jak najdalej od świata szerszej opony. No chyba, że pisząc o grawelu, masz na myśli jakiegoś wyprawowego monstercrossa 🙂, to wówczas wszystko lżejsze i na węższym laczku jest "ścigancką szosą"
  4. @MateoP możesz zobaczyć też Marin Fairfax 2 ST (koła 700C 35, napęd 2x8 46/30x11-34, waga ok 12 kg), Trek FX2 Stagger (koła 700C 35, napęd 2x9 46/30x11-36, wersji starszej, w nowszej, droższej jest już 1x9 40x11-46, waga ok 12 kg). A tak w ogóle zlituj się na dziewczyną i kup po prostu drugiego nulane: https://www.bike-discount.de/en/cube-nulane-pro-lady-fireorange-n-black ewentualnie z innym napędem https://www.bike-discount.de/en/cube-nulane-one-lady-mineralgrey-n-black Ten drugi wyjdzie z dostawą do Polski jakieś 3700-3800 zł. To dalej nie będzie porównywalny napęd - tak 1:1, ale mimo że w zakresie 10-18 km/godz. będzie słabo porównywalny, to już w zakresie 19-33 km/godz. porównywalny, albo całkiem dobrze porównywalny. Sam rower też nie będzie odstawał, a nawet będzie lżejszy od Twojego. https://www.gear-calculator.com/?GR=DERS&KB=40&RZ=11,13,15,17,20,23,28,36,46&UF=2220&TF=80&SL=2.6&UN=KMH&DV=teeth&GR2=DERS&KB2=30,46&RZ2=11,13,15,17,20,23,26,30,34,39&UF2=2220
  5. @chudzinki nie do końca się zgodzę 🙂 napęd może i da radę (nawet mimo mniejszych kół), ale to jest dalej więcej kilogramów, nawet więcej niż w Marinie.. @MateoP Będę szczery - jak dziewczyna jest drobniejsza, a być może mniej wysportowana, to żeby były równe warunki jej rower powinien być lepszy niż Twój 🙂 - lżejszy, z podobnym napędem (przynajmniej w porównywalnym zakresie), tym samym rozmiarem kół, podobnymi oponami (o podobnych oporach toczenia). Zazwyczaj ceny rowerów odzwierciedlają ich poziom. Jak jej rower kosztuje 2000 mniej niż Twój, to sam od razu stawiasz miedzy nimi znak nierówności 😞. Niestety... Postaw sobie pytanie - na ile to będzie rower wykorzystywany do samodzielnej jazdy po mieście, do pracy, a i le będzie tych wspólnych wycieczek. Bo obiektywnie Kentfield jest bardzo dobry dla kogoś, kto bez zacięcia sportowego, chce po prostu pojechać do pracy albo sklepu, więc to wcale go nie skreśla. Marin wręcz pisze o nim jako "retro modern" - takiej współczesnej wersji holenderki. Pytanie, czy Ty na tych wspólnych wycieczkach jesteś w stanie zwolnić do jej tempa, a nie na odwrót - bo niestety bez lepszego roweru niż Twój jej zawsze będzie ciężej gonić Ciebie niż na odwrót.
  6. szrotem? nie sądzę. To nie działa tak, że wypożyczalnie zużywają rowery do cna i je wyprzedają. Często po prostu rowery są wymieniane regularnie, może nie co sezon, ale na pewno co dwa-trzy (choć pewnie zdarzają się i takie, że co sezon), bo inaczej oferta wypożyczalni będzie przestarzała (głównie moralnie 🙂), bez względu na to, ile rowery przejechały, i na ile się zużyły... C'mon to nie jest garażowy biznes w Polsce, tylko na tyle dochodowy interes w najbardziej kolarskich miejscach Europy, że warto inwestować w takie wymiany. Zwłaszcza, że tu wymiana była generacyjna, bo pewnie rowery na szczękach się od jakiegoś czasu nie wypożyczały w ogóle, albo trzeba im był robić stawki, które z kolei były niesatysfakcjonujące dla managementu... To jest szosa, a nie jakiś góral DH, albo elektryk. Tam jest niewiele rzeczy do totalnego zepsucia, czy zarżnięcia. A nawet jak przytrafi Ci się na koniec sezonu konieczność wymiany czegoś (suportu, sterów), to nie będą to koszty, przy których klękniesz.
  7. To po co te teksty o zaleceniach lekarza...? Kilka osób wskazało Ci nielogiczność wywodu, to stajesz się nerwowy... nie rozumiem 😞 A te górale z linków, to takie bym powiedział 100% unibike'a w unibike'u - zwłaszcza ten z napędem 3x8. Równie dobrze można na nich nakleić etykietkę cross, tylko z szerszą oponą 🙂
  8. Zadajesz filozoficzne pytania... Skąd mnie to wiedzieć, jaki jest Twój próg akceptowalnej straty, jak bardzo chciałbyś po prostu jeździć. Nie wiem, czy są jakieś lepsze możliwości... I chyba bym w ogóle tak nie myślał. Po prostu czy możesz sobie pozwolić na to, żeby teraz wydać 3,2 tys.. i o nich zapomnieć i jeżdzić... To jest forum, więc ludzie dzielą się przemyśleniami, ale to Ty podejmujesz decyzję. Powodzenia!
  9. Kentfield jest fajną opcją, zwłaszcza żeby poruszać się po mieście. Natomiast nie licz na to, że Twój Nulane i ten Marin są równorzędnymi rowerami. Twój rower będzie z 2,5 kg lżejszy, będziesz na nim jechał w bardziej pochylonej pozycji, ona bardziej wyprostowana. W zakresie 14-30 km/godz. będziesz miał 6 biegów (a jak liczyć te z małego blatu, to i 7), lepiej rozłożonych, ona 5 z większymi dziurami, a tak chcąc gonić Ciebie z 30 km/godz., będzie musiała zwiększyć kadencję, a przyśpieszyć na twardszym biegu. Więc niewątpliwie będzie jej ciężej utrzymywać Twoje tempo... Tylko, że to jest trudne zawsze, jeśli zestawiasz różne rowery, zwłaszcza jak dwie osoby mają różne warunki fizyczne. https://www.gear-calculator.com/?GR=DERS&KB=38&RZ=11,13,15,18,21,24,28,34,40,48&UF=2220&TF=80&SL=2.6&UN=KMH&DV=teeth&GR2=DERS&KB2=30,46&RZ2=11,13,15,17,20,23,26,30,34,39&UF2=2220 Mimo wszystko Kentfield wydaje się fajniejszy od tego Riverside'a, który waży tyle samo (wagę podnosi sprężynowy uginacz), a napęd jeszcze mniej współgra z Twoim...
  10. Pochodzenie centuriona nie jest żadną tajemnicą - z wypożyczalni https://www.huerzeler.com/en (jest na nim nawet adres strony). Takie rowery służyły w Hiszpanii, na kanarach itd. Swoje odsłużyły i się sprzedały - najlepiej hurtowo, by potem różni handlarze wyprzedawali je detalicznie... Jeszcze rok temu na tym, czy na konkurencyjnym forum rowerowym były oferty sprzedaży tych centurionów we wszystkich możliwych rozmiarach i to w dużej ilości... A sam centurion to chyba marka, jakich wiele... Nawet z amerykańskimi korzeniami i jakąś tam historią, choć współczesny centurion to chyba już któreś wcielenie (w rękach niemieckiego dystrybutora rowerów). Jest wiele marek, o których w Polsce mało słyszymy, bo nie są brandem światowym , a na przykład działają na rynku zaraz obok, w Niemczech... Zresztą pamietaj, że Ty ten rower kupujesz, żeby się wkręcić, wyjeździć, zobaczyć, co będziesz chciał dalej, jaki krok zrobisz później. Tu naprawdę znaczek na ramie, czy kolor (choć owszem fajnie, jak rower się podoba) robią mniejsze znaczenie. Jakbyś chciał celować w znaczek i jeździć jakąś fajną szosą na szczękach w rodzaju young timera, albo modelem z historią, modelem, który jakoś się zapisał, aTobie się niezwykle podoba, albo ma jakieś rozwiązania konstrukcyjne, projektowe..., to byś szukał inaczej (nie po cenie i w zgodzie z rozsądkiem), tylko sercem i wydał nawet więcej niż na współczesny wypasiony karbon na tarczach z elektroniczną grupą.
  11. @Artur_Z zmęczone aluminium też może pękać, więc też musisz się go bać 🙂 Generalnie kupując używany rower, musisz liczyć się z wtopą... Cannondale - ładny w tym kolorze, ale szczerze, nie wiem, czy zdecydowałbym się na wydatek 4 tys. na aluminiowy rower nawet na 105... Musiałby być zdecydowanie tańszy - https://buycycle.com/pl-pl/bike/caad-optimo-105-2021-60006 Z kolei karbonowy Trek na ultegrze za 2,2 tys. byłby rewelacyjny, ale wydaje mi się cenowo podejrzany, zwłaszcza, że obydwa są od handlarza rowerów, który nie robi tego charytatywnie i z jakichś powodów aluminiowego Caada wystawił 1,8 tys. drożej niż karbonową Emondę... Może rozmiar 58 będzie dla Ciebie za duży, to nie będziesz rozkminiał i nie będzie problemu. W takich rowerach problemem mogą być koła, bo co z tego, że kupisz Treka za rewelacyjną cenę, jak koła mogą być zużyte, a jak to są jakieś systemówki - jak te maviki - to ich ich naprawa może być dziś niemożliwa, a nawet centrowanie utrudnione. No i musisz liczyć się z tym, że większość takich szosówek będzie miała miejsce pod opony 25C, no może niektóre przyjmą 28C...
  12. Panowie, lekarz nieobyty w rowerówce, to i zalecenia bez sensu... To widać chociażby z poniższego: Lekarz zatrzymał się w czasach, gdzie mtb 26" miały te 3 blaty z przodu.. 🙂 Z przyjemnością poprosiłbym go, żeby znalazł współczesnego górala z tymi trzema - ba!!! z dwoma blatami z przodu... No i nie zauważył, że współczesne mtb są wysoko specjalizowane i o pozycji relaksacyjnej nie ma mowy. On po prostu opisał crossa, nawet o tym nie wiedząc 🙂 A koledze podsuń @normalny9999 coś w stylu Marina Stinsona lub Larkspura. Jedzie się jak na taborecie, duże balony są, lekkie biegi też...
  13. @Artur_Z W sumie jakiś czas temu popełniłem w jakimś wątku bardzo długą odpowiedź na pytanie, czy warto jeszcze rower na szczękach, gdzie krok po kroku rozkładałem na czynniki pierwsze, dlaczego taki zakup jest całkowicie nieprzyszłościowy, ale... No właśnie, ale... To, że nieprzyszłosciowy, to wcale nie znaczy, że zupełnie bez sensu. Taki rower kupujesz z bardzo konkretnymi założeniami i wizją, tego co z nim zrobisz, a czego nie... Na pewno taki rower kupujesz bez wizji jakiejś odsprzedaży. Po prostu bierzesz rower, używasz, jeździsz, korzystasz (często z rowerów o wiele bardziej zaawansowanych za o wiele mniejsze pieniądze niż nowe na tarczach). Żyjemy w momencie (albo właśnie minęliśmy ten moment) tranzycji, gdzie ludzie w pogoni za zmianą sprzedają (sprzedawali) swoje wypasione fury na karbonach i szczękach, żeby kupić takie same wypasione fury na karbonach ale już na tarczach (choć czai się tu jeden problem, o którym za chwilę). Ty możesz skorzystać z momentu i kupić przyjemny rower, który możesz użytkować aż do zużycia albo Twojego znużenia. Natomiast nie licz, że go później sprzedasz i to jeszcze za jakieś sensowne pieniądze. On pewnie na zawsze zostanie z Tobą np. jako wół roboczy na dojazdy do pracy, rower do szwędania się, gdy nowej, kolejnej fury szkoda narażać na obdrapanie... I to wszystko ma sens, zwłaszcza dla kogoś, kto nie za bardzo wie, na ile mu się to spodoba, dla kogoś, kto zaczyna. Dlatego najlepiej byłoby kupić taki rower za naprawdę niewielkie pieniądze. I tu jest niestety mały zonk... Jakieś resztki rowerów na szczękach, jakie jeszcze walają się po sklepach i zapomniane stoją w magazynach, to najczęściej tanie modele (tanie nawet w czasach świetności szczęk), więc są na sorach, clarisach, maks. na tiagrze. Ty chciałbyś jednak poziom 105... Takie rowery z kolei możesz wyhaczyć od szososowców, którzy postanowili wymienić swoje wypasione fury. Tylko Polska jest niestety niewielkim rynkiem używanych szosówek, w dodatku z dziwną mentalnością ludzi, którzy myślą, że jak kiedyś dali za tego swojego wypasionego karbona na 105 z 8-9 tys. zł, to teraz sprzedaż go za 2 tys. będzie jakąś ujmą na honorze i tak kiszą te rowery z cenami 4-5 tys. w nadziei, że znajdzie się jeleń i kupi... Myślę, że na większych niż Polska rynkach spokojnie znalazłbyś wypasiony rower za te 2-3 tys. zł.. Niestety w Polsce (gdzie jeszcze na rynku jest wielu niemal hurtowych handlarzy,) taką karbonową szczękową szosówkę na 105 czy ultegrze znajdziesz niestety za te 3-3,5 tys. np. https://szybkierowery.pl/produkt/centurion-gigadrive-carbon-ultegra/ Czy to dużo i czy warto wydać te 3 tys. na rower, z którego nigdy nie zwróci się ani złotówka (bo szanse, że się kiedyś sprzeda, są żadne, więc, jak pisałem, pewnie będzie Ci służył przez wiele lat, nawet jako drugi czy trzeci rower), musisz sobie odpowiedzieć sam. Gdyby to było te 500-700 zł mniej, to ja nie miałbym żadnych wątpliwości , bo pewnie jazda takim rowerem będzie po prostu przyjemna, eksploatacja powszechnej 11 rzędowej ultegry niezbyt wymagająca finansowo itd., a to nie są pieniądze, które, o czymś tam zdecydują. Jak się wkręcisz, to pewnie i tak dokupisz tego tarczowego, nowoczesnego karbona za milion monet, ale to, co będziesz miał najeżdżone wcześniej, to Twoje...
  14. Kup nowy i ufaj, że nie popęka za szybko... https://www.centrumrowerowe.pl/uchwyt-do-zapiecia-rowerowego-onguard-maxi-8225-pd27860/ https://sprint-rowery.pl/uchwyt-do-zapiecia-rowerowego-onguard-maxi-8225?gad_source=1&gad_campaignid=21014600077&gbraid=0AAAAADF938PdttH4qApVe2ncl24Jw4pCq&gclid=EAIaIQobChMIzcHQh9D8jAMVqJiDBx11iRxdEAQYAiABEgJrcPD_BwE
  15. @W0jt3k85 szukasz roweru crosowego, a raczej jego współczesnej reinterpretacji: opony 40-50 mm raczej bez agresywnego bieżnika, napęd z tarczą co najmniej 36-38 z przodu, a nie 30 (jak w mtb) i to najlepiej z jedną tarczą (po co się bawić w dwa/trzy blaty w 2025 r., zwłaszcza w rekreacyjnej jeździe z rodziną, choć to może być trudne, bo klasyczne crossy miały napędy 3xX, a współcześnie w większości mają 2xX); z tyłu dowolnie, ale lepiej poniżej tych 10 rzędów nie schodzić. amortyzator o niewielkim skoku z przodu, ale najlepiej powietrzny (choć to szukanie igły w stogu siana, bo przytłaczająca większość takich rowerów ma niestety amortyzatory sprężynowe), hydrauliczne hamulce, to oczywistość, sztywne osie, bo mamy 2025 r. (choć to niestety trudne, bo znów większość takich rowerów, zwłaszcza tańszych wciąż jest na szybkozamykaczach). no i na koniec waga w okolicach 12-13 kg za goły rower (bez dodatków w stylu błotników, bagażnika, oświetlenia). Riverside 920 jest wyjątkową propozycją, bo chyba ma to wszystko w komplecie, bez zbędnych kompromisów. Wiem, że przekracza Wasz budżet, ale nawet w samym Decathlonie trudno szukać czegoś tańszego i tylko trichę gorszego. Model niżej - Riverside 700 kosztuje tylko 1999 zł i od razu widać skąd ta przepaść cenowa (prosty sprężynowy amortyzator zamiast powietrznego, napęd Microshift 1x10 36/11-40 zamiast Srama 1x11 38/11-46, hamulce mechaniczne zamiast hydraulicznych, trekkingowe opony 38 zamiast szosowo-szutrowych 40, wyższa waga). Przykładem crossów z wymienionymi wyżej rozwiązaniami są azjatyckie Polygony Heist - w Polsce ich dystrybutorem jest chyba białostocki sprint-rowery. Chodzi głównie o modele X5 i X7. Mają napędy 1x, sztywne osie, opony 45. Różnią się głównie amortyzatorem (X5 sprężynowy, X7 powietrzny) i napędem (X5 Deore 1x10, X7 Deore 1X11). Tylko ich ceny wcale nie są atrakcyjniejsze od Riiverside'a 920 (X5 za 3200, X7 - który może bezpośrednio konkurować z 920, kosztuje już 4000). Sam widzisz, że nie ma łatwo... Może koledzy coś jeszcze podpowiedzą, bo tego typu roweru=y nie są w spektrum moich zainteresowań, więc nie mam przeglądu dostępnych modeli. A i jeszcze ten fotelik. Jeżeli używacie hamaxa, to proponuję za każdym razem zabierać ze sobą mocowanie fotelika na oględziny roweru, bo możecie się srodze zawieść. Decathlon w ramach tych Riverside'ów ostrzega: Rozmiary M i L są kompatybilne z fotelikiem dziecięcym na ramę. Rozmiar S niekompatybilny.. Co to dokładnie oznacza, dla hamaxa, nie wiem, ale inni nawet tego nie piszą...
  16. Nie chcę się specjalnie wymądrzać, ale musisz bardzo wierzyć w możliwości żony, albo jej nie lubić.. jej rower (zakładam, że w rozmiarze S) będzie ze 2 kg cięższy od Twojego Ty będziesz miał powietrzny amortyzator 120 mm, ona najprostszego sprężynowca Ty sztywne osie, ona szybkozamykacze QR Nie wiem, jakie to mają być te leśne ścieżki, ale podejrzewam, że po prostu całkiem przejezdne trakty w lesie, a nie jakieś super techniczne sekcje... A jak piszesz dokładnie w tej kolejności: asfalt - ścieżki leśne, to nie rozumiem potrzeby kupowania mtb z blatem 30 zębów z przodu. Czy to nie będzie overkill do Twoich zastosowań? Na asfalcie to raczej będzie mordęga. Z tymi napędami, gdzieś na 2-3 koronce z tyłu będziesz z kadencją 80 będziesz się bujał maks. 21-26 km/godz. Nawet na pierwszej koronce to i tak będzie maks. w okolicach 30 (jak nie wyzioniecie ducha na szerokich oponach z terenowym bieżnikiem), a użytkowanie roweru z ograniczeniem do najmniejszych koronek szybko je zużyje. Zresztą tu znów pojawia się rozkmina, bo żona będzie musiała żwawiej pedałować, żeby za Tobą nadążyć (raz to mniejsze koła, dwa to inna kaseta)... Nie myślałeś o czymś crosowym w rodzaju https://www.decathlon.pl/p/rower-trekkingowy-riverside-920-sram-nx/_/R-p-352473 No i ten hamax... To się chyba montuje do rury podsiodłowej... Patrzę na obydwa i raczej nie widzę tam miejsca na montaż... Chyba, że chceszto zamontować do sztycy, ale nie wiem, co na to producent hamaxa i samej sztycy 🙂
  17. Widzę, że ktoś pozazdrościł niszy stylistyczno-cenowej, w jakiej swego czasu umościł się tokyobike - tak samo proste (wręcz prymitywne) rowery, za tak samo wysokie kwoty (choć nie, toyobike jest droższy, no ale to światowa marka z salonami na różnych kontynentach, wiec może się cenić bardziej 🙂). Nawet stylistyka strony (minimalizm, high key pastele, delikatne liternictwo) ta sama... Co do zasady nie mam nic przeciwko prostym rowerom, nawet jeśli w oczach niektórych ta prostota trąci wręcz prymitywizmem. Nie mam też nic przeciwko komponentom, których historia niknie w mrokach rowerowych dziejów, zwłaszcza jeśli nadrabiają to estetyką i wysoką jakością wykonania, złożenia. Z tego znany jest chociażby tokyobike - przynajmniej w Japonii, bo jak z rowerami dostępnymi w Polsce (jakością montażu, serwisu itp...), to już nie wiem. W każdym razie - jak ktoś jest miłośnikiem tej estetyki - to czemu nie... A jak jest z Baltica Bicycles - na ile to jest prawdziwe premium, a na ile udawane...? Tego raczej nikt Ci nie napisze, bo takie rowery nie są w mainstreamie, a już sama marka jest np. dla mnie całkowitą nowością. To mogą być dopieszczone rowery, a równie dobrze mogą być całkiem zwyczajne z najtańszych chińskich części kupowanych z jednym warunkiem - żeby było chromowanie, żeby było aluminium, które te chromy będzie przypominało... Nieco niepokoi, że wszystkie modele są sprzedawane w dwóch rozmiarach M i L, co prowadzi do absurdu, że jeden rozmiar jest polecany dla osób o wzroście 165-184 cm... Jak szukasz rowerów w tej stylistyce, to możesz rzucić okiem na https://cremecycles.com/ - co za ironia, bo to marka firmy także z wybrzeża, gdańśkiej 7anna. Możesz też zajrzeć na stronę warszawskiej https://antymateria.com/collections/rowery-antymateria (gdzie przynajmniej te rowery składają ludzie, którzy mają realne sklepy i serwisy, więc można porozmawiać, o coś zapytać - na pewno nie jest to "brand" ograniczający się do importu kontenera z Azji). Możesz też zerknąć na oryginał (czyli markę, na której ewidentnie ta Baltica się wzoruje) czyli https://tokyobike.com.pl/collections/rowery A jak masz więcej pieniędzy, ale wolisz je wydać na rower wyglądający na retro, za to z bardzo nowoczesnymi rozwiązaniami (napęd na pasek Gatesa a nie łańcuch, piasty wyłącznie Alfine 8/11, a nie 3-biegowy Nexus z torpedem, a w elektrykach, które na pierwszy rzut oka nie wyglądają jak elektryki także Pinion - oczywiście za mnóstwo pieniędzy 🙂), to rzuć okiem na berlińskiego Schindelhauera https://schindelhauerbikes.com/en/bikes?category=Classic Jak po prostu chcesz lekkiego roweru do miasta bez tej całej otoczki lifestylowej, to kup https://www.decathlon.pl/p/rower-miejski-dlugodystansowy-elops-500-niska-rama/_/R-p-305054 z dynamem i oświetleniem, błotnikami, bagażnikiem będzie ważył mniej niż najlżejsza Baltica. Rowery a'la retro, jak są ze stali, najczęściej są cięższe, na kiepskich komponentach, a wersje prawdziwie premium, to się składa na indywidualne zamówienie w pojedynczych egzemplarzach, jak to robią np. w japońskim Blue Lug https://bluelug.com/bike-catalog/ i każdy z tamtych rowerów będzie droższy (czasem wielokroć) od jakiejś produkcji "brandu" w stylu Balitki, Creme itd...
  18. @spidelli Te szałasy/wiaty do noclegów muszą być super sprawą w Danii. Widziałem w wielu filmach ludzi tak podróżujących. Choć obawiam się, że z każdą relacją, każdym filmem na YT ich dostępność i klimat będzie "zjeżdżał" w dół - wszak to, co w internecie szybko zyskuje wymiar masowy 😞 No chyba, żeby wybrać się tam w taką porę roku, kiedy tylko pada i piździ, to konkurencji nie będzie 🙂 Tak mi się też skojarzyło, że ten człowiek w 7 dni zrobił te 734 km, a jest na YT przyjemnie humorystyczny film od dwóch gościach. którzy (w zupełnie innym klimacie) wybrali się na mały wypad po wszystkich najbardziej oddalonych od siebie punktach Danii (919 km) w 48 godz. - Randonneurs z 2020 r. (oryginalnie jako film na kanale PAS Normal Studios, ale później z niego zdjęty i umieszczony na prywatnym kanale autora): Jest też kontynuacja po trzech latach - Randonneurs II, gdzie pomysł jest równie głupio nieoczekiwany, a jazda daje w kość (500 km dookoła największej wyspy Danii - Zealandii w 24 godz.): Nawet, jak jeździsz z sakwami, a ten styl szybkiej przejażdżki do upadłego jest czymś całkowicie odległym od Twoich zainteresowań, to filmy (tak je zapamiętałem) mają przyjemny walor humorystyczno-realizatorski i myślę, że pasują do tego wątku 🙂
  19. @chrismel Tam jest chyba kierownica zintegrowana z mostkiem opisana przez producenta jako 660/45, więc nawet nie wiadomo, z jakim kątem ten zintegrowany mostek, żeby sobie porównać. Bez tych danych to można sobie gdybać... @spiwor O ile chcecie podnieść tę kierownicę? Bez tego trudno coś doradzać, bo realnie podnieść chwyty można samą kierownicą o większym wzniosie - coś jak tu https://rowerplus.pl/kierownice-mtb-trekkingowe/8829-ergotec-downhill-riser-bar-kierownica-mtb.html?s=1 gdzie jest wznios nawet 70 mm (ale ta kierownica byłaby za szeroka w stosunku do oryginalnej - 780 vs 660, a nie wiem ile można ją dociąć). Można też mostkiem o większym kącie - ten proponowany przez @chrismel to raczej max, jakie się spotyka . No i w końcu kombinacją nowego mostka i kierownicy, żeby to sensownie wyglądało, a nie maksymalny wznios mostka i zupełnie płaska kierownica, albo mostek małym wzniosie i kierownica podniesiona o te 70 mm... W każdym razie, jak w tym FLY jest rzeczywiście kierownica zintegrowana z mostkiem, to każda wymiana wymaga dobrania pary nowy mostek+nowa kierownica. linki/pancerze i przewody pewnie trzeba będzie i tak wymienić, chyba że ten z wznios ma być niewielki. A wszelkiego rodzaju przedłużki i adaptery bym sobie odpuścił.
  20. @robertive Jak miałbym szukać roweru przede wszystkim na dojazdy do pracy, to szedłbym w coś takiego: https://www.bike-discount.de/en/cube-nulane-one-mineralgrey-n-black tylko dokupił firmowe błotniki i bagażnik (wersja One Nulane niestety nie jest oferowana od razu przez producenta jako fully equipped jak to ma miejsce w przypadku droższych Nulane Pro). szeroka opona - fabrycznie 40 mm prosty i trwały naped 1x9 Cues, a że to Cues to i ewentualne ulepszenia będą łatwiejsze pod względem kompatybilności i mimo tylko tych 9 biegów w miejskim zakresie prędkości (15-30 km/godz.) jest ich 5 - dla mnie wystarczy hydrauliczne hamulce, sztywne osie, aluminium i karbon - nie jak niektóre tańsze fitnesy/miejskie pomykacze ze stalowymi idelcami, więc jest większa szansa na przetrwanie wielu zim, dostępność błotników i bagażników - w tym firmowych, nie najgorsza cena @Greg1 ubiegłeś mnie 🙂
  21. @michalma86 piszę o framesecie Allied Able za 4500 USD. A ten Lauf w Twojej wersji wychodzi z przesyłką do Polski jakieś 5,6 tys. USD (w tym szacowana przez Laufa kwota podatków ponad 1 tys. USD, choć to potwierdzają przed wysyłką) no chyba, że mowa o wersji z tym śmiesznym widelcem
  22. Niby ma wszystko, co potrzeba i nie ma wad Salsy..., ale się ceni, że ho, ho... 4,5 tys. dolarów za sam frameset... O Panie! Za tyle to cały rower od 3T jest 🙂
  23. @aniawili No dobra, żeby utrudnić znalazłem jeszcze jednego grawela dla niskich - to kanadyjski Aragon 18 model Grey Matter https://storage.googleapis.com/argon18craft/files/Tech-Cards/2024/TechCard_GreyMatter_2024_356A_EN.pdf: jest na kołach 700C (maks 43 mm) w rozmiarze XXS (44-46) ma niezwykle krótką górną rurę (496 mm), długą główkę (104 mm), spory stack (525 mm nieco wynikający z suportu opuszczonego o 80 mm), niewiarygodnie mały reach (358 mm) co pozwala zastosować mostek 70 mm (więc jest zapas na wsadzenie krótszego mostka, w razie czego, ale nie wydaje mi się, by było to potrzebne) i z tymi wymiarami nie powinno być problemu z długością (zasięgiem do klamek), ani ze zbyt agresywną pozycją, sensowny przekrok (689 mm), zresztą nawet wyglądu widać, że to raczej żaden ścigant, ale wygodny wszędołaz z dużą ilością puntów montażowych, możliwością mocowania błotników i bagażnika, jest sprzedawany tylko z napędem 1x12 (mechaniczny Sram Apex lub elektroniczny Rival AXS, ewentualnie elektroniczny Rival AXS), jest drogi jak na rower z napędem 1x (nawet 1x12) - ok. 7,5-8,5 tys. jest cholernie trudno dostępny. W Polsce Arrgony ma krakowski Wertykal, ale rozmiaru XXS nawet nie podają w ofercie. Trzeba spytać, czy są w stanie sprowadzić... https://wertykal.com/pl/p/Argon-18-Grey-Matter-28-Apex-XPLR-12s-Tundra-Green/11570 W internecie trudno znaleźć oferty dealerów (może poza Wielką Brytanią i jednym sklepem wysyłkowym ze Szwajcarii, co tylko zwiększa koszty z uwagi na barierę celną). Nie za bardzo widać sklepy w EU, które maja to na stanie przez internet..., więc trzeba by szukać dealerów, wysyłać maile, czy jest u nich XXS i czy wyślą do Polski. Jednak te wady nie powinny przesłonić nam oczywistej prawdy, że dla kogoś o niskim wzroście, albo krótkich rączkach z uwagi na geo ten Grey Matter to rodzynek, a za rodzynki w cieście to się płaci...
  24. Z tą dostępnością do napraw różnych rzeczy w różnych odległych zakątkach świata, to trochę mity mocno siedzące w bańce rowerowej nie nadążają za rozwojem realiów nawet w trzecim świecie... Kiedyś oglądałem materiały o wyprawie - już nie pamiętam - Niemców, czy Austriaków... Jechali na rowerach z Pinionem, wiec rzeczą, która, jak się zepsuje, to się demontuje i wysyła do Niemiec 🙂. Nie przypomnę sobie, czy to była awaria, czy raczej wypadek i rower trzeba było odbudować, a z tym Pinionem dobrać jakieś części... W każdym razie to się zdarzyło na totalnym zadupiu w jakiejś Tajlandii czy Birmie. Oczywiście nic na miejscu nie naprawili, rowery spakowali na dach lokalnego autobusu i pojechali chyba do Bangkoku. I tam był jak najbardziej spec od Piniona i Rohloffa. Do czego zmierzam... Dziś naprawdę nawet na końcu świata da się kontynuować podróż, najwyżej jej część (do takiego speca) dotrze się trochę "intermodalnie"...A na tym zadupiu, ani w okolicach i tak nikt by im nie naprawił, ani nawet nie sprzedał jakichś zaawansowanych komponentów ze współczesnych wysokich grup osprzętowych, więc i tak zazwyczaj to się kończy próbą dotarcia do "cywilizacji"... A i tak wolałbym takiego Piniona, bo jest na tyle dobrze umiejscowiony, że ryzyko urwania, uszkodzenia jest o wiele wiele niższe niż tak delikatnego tworu jak odstająca z tyłu przerzutka. Jak nie ma wad wewnętrznych, to będzie działał niezawodnie w tej olejowej kąpieli. A naprawa zgruzowanej przerzutki na jakimś zadupiu, co co najwyżej będzie polegała na założeniu jakiegoś totalnego strucla, żeby i tak dojechać do tej "cywilizacji" na docelową naprawę.
  25. Jakiś czas temu oglądałem sobie krótki materiał chyba szwajcarskiej telewizji publicznej (jakiś regionalny kanał). Rzecz była o różnych zawodach i ścieżkach kariery dla młodych ludzi - pokazanie na przykładach, jak taka praca wygląda, czego się spodziewać. I w tym odcinku pokazywano dziewczynę na etacie mechanika/sprzedawcy w niezbyt dużym sklepie rowerowym/warsztacie (żaden moloch z magazynem na tysiące rowerów, ale też nie jednoosobowa działalność). Dzień tej dziewczyny to były takie standardowe rzeczy - prace serwisowe z harmonogramu (banalne i skomplikowane), doradzanie klientom w wyborze rowerów i akcesoriów, no i właśnie przygotowanie tych rowerów do wydania klientom. Kobieta przyszła kupić elektryka (jakiegoś mieszczucha czy trekinga) i po rozmowie z tą dziewczyną, jakiejś przymiarce przed sklepem dokonała wyboru, ale wydanie roweru po zakupie nie polegało na wręczeniu egzemplarza z podłogi i do widzenia, ale właśnie na pobieżnym przeglądzie egzemplarza z kartonu (może nie pełen serwis zerowy, ale przynajmniej sprawdzenie połączeń gwintowanych, regulacji przerzutek, hamulców). Tym, co mnie uderzyło, były właśnie czynności dotyczące systemu wspomagani. Rower przed wydaniem został podłączony pod diagnostyczne stanowisko komputerowe. Rutynowo zaktualizowano oprogramowanie wszystkich komponentów no i właśnie "rozhibernowano" system, przełączając go ze stanu magazynowego, na "eksploatacyjny", rejestrując rower w bazie producenta, aktywując elektroniczną książkę serwisową i - nie mam pewności - upewniając się, że wszystkie liczniki, statystyki są wyzerowane. Nie mam tylko pewności, czy ładowano baterię. Kobieta przyszła po kupiony rower tego samego dnia, chyba po południu i wydano jej właśnie ten przygotowany egzemplarz, a nie jakiś ze stanu na podłodze sklepowej wystawy... To w sumie wydaje się oczywiste i tak powinno logicznie to wyglądać, tylko to był lokalny sklep w bogatej Szwajcarii, a nie jakiś januszex w Polsce...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...