Skocz do zawartości

Mtalamu

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mtalamu

  1. Znajomy mi mówił ze ma taki licznik, który ignoruje mu prędkości poniżej ustawionej , np, 30 km/h. Zawsze ma średnia powyżej 30 🙂 . Są liczniki, które po 3 minutach postoju przestają liczyć średnią. Ja mam tylko takie na obu rowerach trekkingowych, Jak jeżdze sam w trybie "sportowym" , co ma miejsce najrzadziej (zazwyczaj po toby coś zwiedzić, albo na zakupy) to po to by się zmęczyć, ale przede wszystkim , aby dać radę dojechać do celu. Wtedy robię przeważnie miedzy 50 a 70 km. Nawet jak rzadko schodze poniżej 30km/h to i tak średnia mi wychodzi 24 km/h, bo trzeba przejechać przez szosę na światlach (zielonym 🙂 ; nie tak jak często widze ścigantów - na czerwonym 🙂 ), a to przeszkoda, piach, to owoce na straganie. A na trasie np 110km średnia wychodzi mi 20 km/H, przy małej ilości postojów, bo to już dużo dla mnie i nie mogę szybcej. Jak ktoś pisze o 19km/H na dystansie powyżej 20 km to raczej wolno nie jechał. 13 km/H i miał długie postoje , to nie znaczy, że jachał wolno . Zalezy od licznika, cf 2 w/w przykłady. s
  2. rzadka przyjemność cieszy. W tym roku tylko raz tak się udało.
  3. Ustąpiłem wraz z inymi pasażerami miejsca w kolejce rowerowi. P. konduktor uzasadniła : "rowery maja w pociagu pierszeństwo", bez złości. NB w komunikacji miejskjej kierowca wyrzuca z autobusu rodzica z niepełnosprawnym dzieckiem i z rowererm , bo jest w nim wózek. Naturalnie pokaz chamstwa kierowcy, jakżeby inaczej. Tak trudno użyć uprzejmych słów. NB autobus pustawy - 10/36 osób. Motorniczy "nie pojedzie z młodym rowerzystą dopóki nie wysiądzie drzwiami i nie stanie w tym miejscu". Motorniczy poczuł słabszego, był groźny. Nie było tłoku w tramwaju. Ten sam kraj, ale lokalni władcy inni.
  4. Jak się sam nie pochwalisz to cie nikt nie pochwali. Przyręciłem (SAMODZIELNIE!!!) nosek do pedała. Szukanie śrubki 51 min, przykręcenie 3 min. Sukces 50%, jak wytrzyma miesiesiąc -kolejne 50% jak kolejny - kolejne 50% itd. W kwestii km - 56 dzisiaj, to była konieczność życiowa. Ten to ma klawe życie, musi jeździć na rowerze. Tylko, że reszta pażdziernika zapowiada się mało rowerowo.
  5. 2 wyczyny 1 nocy, może i 3! Naprawić łańcuch tak, żeby jeszcze przejechać 140 km! Mnie też się czasami nic nie chce, poza rowerem. po 100 km już nawet i tego. 3 w nocy to ulubiona pora dzików. Ile razy jechałem do tzw miasta w nocy , tyle razy były dziki, w mieście:-) np 9 z 7 małymi, na środku drogi. Gacie się zatrzęsły
  6. 9 dni 271 km W sumie 5300. Latem bywało 40 km dziennie albo i nawet 50 (tylko gdy byłem sam). Dobry czas na wypady rodzinne sie kończy. Będę się cieszył jak uda mieć średnią 15km/dzień (solo + z rodziną), a w grudniu 150 km w sumie. Ciekawe są tacy co jeżdża nawet przy -20.
  7. Temperatura w Shanghaju i wilgotność powietrza raczej niesprzyjają wyczynom. Takie mam wobrażenie. Byłem raz na równiku. nawet o 4 rano nie da się niespocić
  8. @JWO Gratujuję wyczynu. A jak sie ma hard lock down w Shanghai'u ? Albo jak się miał? Bo kilka miesiecy temu też CHYBA, a może i nie, jeździleś. Ciekawi mnie bardzo jak sie ma rzeczywistość do przekazu medialnego.
  9. Tak ogólnie muzyka z przesłaniem, albo perły artystyczne. średniowieczna ( wbrew sterotypom to nie były wieki ciemne) , religina, francuska ( zwłaszcza starsza, ale młode i średnie pokolenie też potrafi, np Marcelle Jean Louis Aubert'a, ) , Afryka Zachodnia - np. el hadz n'daye. Jona Sobareth (polecam raz posłuchać, Afryka Zachodnia jest muzycznie naprawdę inna niż cała reszta i poruszajaca, dla kontrastu Afryka Wschodnia, pomimo że znam trochę swahili, jest po prostu nudna, i bez emocji, takie miałkie brząkanie i pomiałkiwanie do kocich rytmów, z wyjątkiem kilku - Maisha = życie i Baba Yetu = Ojcze Nasz wykonaniu chóru- naprawdę niezłe! , Khadja Nin, język którym śpiewa jest tylko podobny do swahili ale momentami trudno zrozumieć co ona śpiewa, NB ale wiem bo znalazłem tłumaczenia np. Sambolera - rodziera serce -o ludobójstwie w Rwandie) i kilu innych. Rai. słucham i oglądam teneczna Woogie-Boogie, Rock'n'Roll, bo facynuja mnie pokazy tańca, chciałbym umieć tak jak oni, ale i rytm też, itp. ale łacina już mniej. Dire Straits, The Animals - i inni wirtozi instrumentów/głosu trochę poezji śpiewanej - np Ewa Demaryczyk
  10. Dzięki za wsparcie. Jak sie zapytałem czy potrzebują coś jeszcze. Powiedzieli, że nie. Zabolało. Tylko kazali się umyć
  11. Wysłali mnie do pobliskiej Biedronki, rzut beretem, po mleko i ser. Jakoś mi wyszło 11 km. Nie żebym zrobił sobie wycieczkę. Uwijalem się jal mogłem. Na liczniku było też 36km/h. To nie pierwszy raz już tak. Coś mi się nie udaje.
  12. Shwalbe Marathon 11 tys i jeszcze niewytarte. Zadziwiają mnie, jak to możliwe,. Drugi,a w zasadzie 3-ci, rower Unibike używany - dobrze niesie. Też mile zaskoczony. Kupiłem go, po 2 tyg namyśle, bo rzadko tam bywam . A tu masz 700 km rosnącego zadowolenia z niego, na nim się zbliża. Na starym Crossie z 2008 --1100 w tym roku. Po 6000 2-ga wymiana opon. Marzenie dobić do 6000 w tym roku, brakuje jeszcze 1000, ale zaczyna byc zimno, nie składa się, itd. Nałóg to za mało. Dzisiaj tylko 17 km, razem . Rodzina zadowolona, szkoda ze tak mało. To tylko cyfry skala nałogu, a widoki, wspólnie spedzony czas w wyśmienitym towarzystwie, dobre samopoczcie, tego nie mierzy sie cyframi.
  13. Co do samej trasy, Szepietowo - Płonka Kość. Nie była wybitnie piękna, ale niektóre odcinki były bardzo ładne. A te takie zwyczajne - zupełnie inne niż w centralnej Polsce gdzie najszczęsciej trekinguje i to też było ciekawe. Za to ludzie po drodze naprawdę fajni. W sumie warto było. A Łapy podałem po aby łatwiej skojarzyć gdzie to w ogóle jest. Przemknąłem tylko przez nie, jesli można uzyc takiego określenia do predkości 24-30h/h , z jaka zazwyczaj sie poruszam.
  14. Nie jestem juz młody, rzadko mam tyle czasu, aby cały dzien jeżdzić, ale 100 km na dzień to jest wtedy w sam raz, wiecej nie próbuję, bo czasu nie maam i nie wiem czy bym podołał. Choć120 się zdarzało , a nawet 150 km też było, i to w upale 34 st, ale na następny dzień leżałem zdechły, bo spaliłęm sie na słońcu. Jak jest dłuszy odcinek niż 100 km to posiłkuję się pociagiem, bo i tak przewaznie zgubię drogę. Nie uzywam googli ani innych, jak nadloze drogi to nie narzekam wrecz odwrotnie, byle by na pociąg powrotny/kolacje / nocleg zdarzyć 🙂 Jak jeżdze sam, co sie rzadko zdarza, to wtedy zwiedzam. Nachetniej wybieram cele sakralne i po drodze naturalne karobrazy, wiejskie czy jakieś parki krajobrazowe.Uwielbiam stare kościoły. Dla mnie to coś cudownego. O Płonce Koscielnej czytałem i wiel lat temu tam nawet zawitałem, no i nakręciło mnie, aż udało się w tym roku. Do kościoła nie wszedlem , bo jak zwykle zgubiłem drogę , i był już zamknięty, bo pojechalem piękniejszym kawałkiem 🙂 więc za rok będę probował znowu. Jeszcze w tym roku kombinuję jakby tu zwiedzić kościoły na Wzniesieniach Łódzkich. Nie bedzie łatwo, bo trzeba wliczyć czas na pociąg...Ale cała trasa przepiękna. no kilka starych kosciołów z historią przyciąga.
  15. Piszesz jakbyś choć w części ją znał. Duży ruch samochodowy na tej trasie? Na tej co sprawdziłem , był znikomy. Przyznam, że raz tylko jechałem mały kawałek po drodze wzdłuż autostrady, pusto, asfalt z szutrem na przemian, co mi nie przeszkadza na rowerze trekingowym. Wzdłuż płotu. Średnio ciekawie, nawet nie śmierdzało. Choć niektórzy mówią, że przeważnie czuć spaliny, no chyba , że wiatr je rozwiewa. Jak odbiłem na bok, od razu widoki były lepsze i ciekawiej się zrobiło.
  16. Na w/w mapie-turystycznej brak niektórych szlaków i ważnych ponktów orientacyjnych dla porównania patrz : Mapa szlaków turystycznych w Kampinoskim Parku Narodowym - Kurier Kampinoski
  17. A jak w tym roku? Ma ktoś ochotę na relacje. Ja nie mam niezwykle ciekawych tras za sobą, choć jazda na rowerze dla mnie i dla mojej rodziny to wielka frajda, jak jest jakieś muzeum albo kościół po drodze to jesteśmy podwójnie zadowloleni. A jak nie to same wiejskie krajobrazy też mnie kręcą. Polska jest piękna. Każdą wolną chwilę nabijamy licznik i uzależnienie od roweru rośnie a przez to dystanse bywają dłuższe i ochota jeszcze wieksza. Ostanio zdarza mi się wpadać do Łodzi. Łagieweniki, sanktuaria, trochę po obrzeżach Wzniesień Łódzkich (to jest coś pięknego) i gdzie mnie tam poniosło, byle nieznaną trasą. To tyle urozmaiceń, zględem zeszlego roku. Z checią poczytam co się komu w tym roku spodobało. Może kiedyś się tam wybiorę. Pocigiem można dojechać , a potem to wiadomo- rowerem.
  18. Zanowu mnie przywiało do Łodzi. Ile tu tras ze znikomym ruchem samochodowym! Wyszystkie ciekawe, bo po raz pierwszy, a niektóre wręcz malowinicze. Jadę bez planu, nie korzystam z googli , trochę pobładzę , a jest gdzie 🙂 , regularnie po kilku zakretach mylę kierunki, wiec zawsze wychodzi więcej i ładuję się w takie miejsca, których bym na pewno nie zaplanowal i muszę przycisąć aby zdązyć na kolację. Co tylko powieksza radochę. Jednym słowem szybko się nie znudzi!
  19. Wiem, że inni robia wiecej i jeżdżą szybciej. Bez kategorii wiekowej to jestem średniakiem - 2,385 km w tym samym okresie; choć ze zględu na wiek - pewnie powyżej średniej. Miałem przerwę ponad 20 letnia, a od 3 lat jezdzę regularnie, Najwiecej w tym roku to 505 km / 9 dni - miałem wtedy wiecej czasu. Nie jeden młody odpadał mi z koła przy prędkości 33-39 km/h mojego trekingowca. 33km/h , ulubiona prędkość relaksacyjna drogich szosowców, to moja granica, udaje mi się posiedzieć im na kole przez kilka kilometrów. Powyżej 33 km/h, samemu, tylko na odcinku 1-2 km, i to nie tylko gdy mam 70 - 100 km w planie. Już za stary jestem na takie szybkości. W młodości, jechałem 45 km za motorem, przez mniej niz godzinę , cała trasa w tamtym dniu wyniosła 160 km , rower co prawda był lepszy, ale to tylko wymówka. A inni potrafią, tacy 55+ , średnia na wyścigu amatorów , na dystansie 120 km powyżej 33 km/h, w tym tez pagórki!!! Przede wszystkim to cieszę że w ogóle jezdże! Na wiecej i tak nie mam czasu, nie robię tego dla "wyników" , tylko bo lubie zwiedzać, a przede wszystkim z rodzina wtedy to krócej i wolniej, za to częściej.
  20. Odcinek Kurowice Kość. Bukowiec można pokanać ul. Sosnową, ładna trasa, las, w jdnym miejscu zaryłem się w piachy, przeprowadziłe rower 10 m, potem dobry asfalt, zamiast wzdłuz drogi 713
  21. Łódź Widzew do Piotrkowa Trybunalskiego i z powrotem Wczoraj przejachałem tą trasę, tym razem wyszło 102 km. Więcej samochodów na trasie ale więcej otwartych sklepów. Było chłodno, więc 3 l wody wystarczyło. Na niektrórchy odcinkach nowy asfalt. aaa jeszcze jedna uwaga; końcowka Cegielnianej ,przed lasem, czarny szlak, nieprzejezdna - duzo wody, lepiej na odcinku las , Cegilenia Moszczennicka, Kosowska wybrać ulice Hodowlaną. Ni odwedzic kapliczkę przy Cegilenii Moszczennickiej, jest tan ławeczka
  22. Zgadzam się. centrumrowerowe.pl - ocena dobra; dostawa za darmo, dostawa była zawsze w nastepny dzień roboczy, chat ze sprzedawcą, na maile tez odpowiadają ( a to chyba jednak rzadkość, przeważnie szkoda trudzić się pisząc malie) , no i duzy asortyment. Od nich przeważnie zaczynam zakupy. Jak nie maja szukam gdzie indziej. Zatem w innych sklepach zakupy robiłem tylko okazjonalnie.
  23. @Juboox "Będę może jednych z osób na forum ale mam na dzieje że to nie będzie problem. Pochodzę z okolic Grudziądza i na rowerze codziennie latam." Raczej znadją sie tacy którzy zapoznają się ciekawymi trasami i objektami do zwiedzenia. Jeżdżenie po tych samych trasach staje sie coraz mniej ciekawe. Można wsiąść w pociąg i zobaczyć okolice Grudziądza. Ja wolę sprawdzone/polecone trasy <1 samochód na godzine, do 100 km, najlepiej gdy sa ciekawe obiekty sakralne po drodze, aby wrócić jeszcze tego samego dnia na nocleg do siebie czy dalszej rodziny.
  24. Sprawdziłem trasę Szepietowo =>Dąbrowa Koscielna => Jabłoń Dąbrowa=>Drągi => Płonka Kościelna (jeden głównych wyprawy celów zaliczony) => dalej. Mały ruch samochodowy w niedzielę, urozmaicona trasa, ale dobrej jakości, choć miejscami bez drogowskazów, wiejskie krajobrazy. Masa boćków. Życzliwi mieszkańcy wiosek. Polecam. Google po raz kolejny pokazały drogę , której nie ma. Z przyjemnościa przejechałem 14 km wiecej. ------------------- Taka ciekawostka. Jak zapytałem drogę do wioski lokalną młodzież , NB na rowerach, 4 km od tego mijesca gdzie byliśmy - usłyszałem "nie wiemy, trzeba sprawdzić w GPS". Ja nie potrzebowalem internetu. Chciałem się tylko upewnić. Spojrzenie na okoliczny kierunkowskaz i dedukcja wystarczyła, a po 2 km byłem pewny, że jadę dobrą drogą. Nadużywanie telefonów komórkowych jak widać robi z nas niezaradne gapiszcze. O dyskalkulii u dzieci i młodzieży to pewnie wielu słyszało. To jest kolejny przykład z tej samej dziedziny. Żeby dojść do pobliskiego miejsca w rodzinnej miejscowości muszą skorzystać z internetu. Znam takich osobiście. Jak to pierwszy raz zobaczyłem to niemogłem sie nadziwić. Umiejętność orientacji w przestrzeni zanika.
  25. 1100 km po wymianie kół w tandemie przejechane, las, szutr, szkosa, u https://www.blackcatwheels.pl/p/about-me.html bez problemów. Koła lepiej się toczą. Co prawda poprzenie miały gorsze piasty, wiec to nie jest dziwne. Jestem po 1100 km zadowolony ze zmiany z dwóch powodów. Obawiałem sie ze 36 szprych to bedzie za mało. Myślę, że p.Tomasz bardzo dobrze zaplata koła i zmniejszenie szprych o 12 nie odbiło się na jakości i bezpieczeństwie . Samo kupowanie, pomoc w wyborze jak najbardziej w porządku. Polecam p.Tomasza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...