Witam wielbicieli dwóch kółek 🙂
W ostatnim poście napisałem "oddaje amortyzator do serwisu". Niestety okazało się, że czas na naprawę to 50 dni roboczych czyli 10 tygodni. Nie jestem wielbicielem jazdy w zimę ale mam nadzieje że w marcu warunki pozwolą aby pomału zacząć się ruszać a przy tym czasie oczekiwania rower miał bym gotowy na połowę kwietnia. Absolutnie nie mam pretesji do serwisu wiadomo jak ktoś czeka np. z ostrzeniem nart na dzień przed feriami to może się zdziwić 😞
Zdecydowałem się sam prze serwisować cześć powietrzną amortyzatora i postaram się podzielić kilkoma informacjami które może się komuś przydadzą w podjęciu decyzji czy robić to samemu czy raczej oddać do serwisu.
Najpierw koszty:
1. Koszt profesjonalnego serwisu całego amortyzatora to 270 zł plus 30 zł koszty wysyłki bez wymiany uszczelek kurzowych.
2. Koszt mniej profesjonalnego serwisu czyli mojego:
- komplet uszczelek amortyzatora powietrznego (Seal Kit 32 FLOAT Na Rebuild) 135 zł, dwie uszczelki Crush Washer 20 zl, koszt wysyłki 15 zł razem 150 zł
- olej FOX 20 WT GOLD 100 ml 20 zł, smar SRAM butter 20 zł, wysyłka 10 zł razem 50 zł, ponieważ ilość oleju i smaru wystarczą co najmniej na dwa razy koszt 25 zł.
3. Rzem 175 zł bez oleju i ewentualnych uszczelek do tłumika plus mój czas,którego nie liczę zwłaszcza, że jest dziwna zima, cały czas pada deszcz i popołudniami nie bardzo jest co robić.
Sama naprawa.
1. Na stronie FOX-a wszytko jest genialnie pokazane i opisane krok po kroku wystarczy wpisać kod amortyzatora.
2. Naprawy niezbędne są podstawowe narzędzia również wymienione na stronie Foxa.
3. Z nietypowych rzeczy potrzebny są:
- klucz nasadowy 26 mm do odkręcenia topcap-u, niestety zwykły z kompletu nie łapie dlatego użyłem specjalnie kupiony ze zeszlifowanym rantem.
- zacisk do wału 10 mm (shaft clamp) do przytrzymania osi sprężyny powietrznej w celu rozkręcenia, ponieważ takowej nie posiadam zrobiłem ją sam z dwóch połówek twardego drewna dodatkowo wyłożonych gumą z dętki aby się nie ślizgało.
- coś do podgrzania wału i śruby w celu zdezaktywowania kleju do gwintów.
- raczej trudno będzie poradzić sobie bez imadła
- generalnie dobrze robić to w pomieszczeniu gdzie nie boimy się rozlanego oleju lub śladów po smarze z dala od czujnych oczu małżonki 🙂
4. Trudne momenty:
- sporo namęczyłem się aby zdjąć pierścień ustalający (sprężynujący) aby dobrać się do sprężyny powietrznej ale tylko dlatego że nie wiedziałem jak to robić.
- mimo podgrzania trudno było odkręcić śrubę zabezpieczoną klejem przykręconą do osi sprężyny powietrznej
- należy zwrócić szczególną uwagę na prawidłowy kierunek jednego z oringów.
5. Nie wymieniłem uszczelki kurzowe bo są w dobrym stanie, gąbeczki za poradą jednego forum wyprałem w płynie do mycia naczyń wysuszyłem i nasączyłem olejem.
Posumowanie:
- zajęło mi to trzy wieczory po 2-3 godziny, teraz pewnie bym się uwinął w jeden .
- jak ktoś lubi taką zabawę, ubabrać się w smarze i w oleju oraz ma niezbędne zaplecze i czas to polecam bo satysfakcja jest niesamowita.
- świadomość, że teraz można w każdej chwili rozebrać amortyzator, wymienić olej i przesmarować sprężynę powietrzną
- jeżeli ktoś nie ma czasu, narzędzi i zaplecza to lepiej wydać te 300 zł i mieć święty spokój bo finansowo wychodzi to bardzo podobnie.
Pozdrawiam jak koś ma jakieś pytania to chętnie odpowiem 🙂