Witam, temat znany chyba większości rowerzystom, sporo o tym czytałem bo tematów jest masa na ten temat, opisze swoją sytuację.
Na rowerze jeżdżę nie cały rok, ale intensywnie, i dosyć ciężko, jadąc pod górkę nie zmieniam od razu na najniższy bieg, lubię jak jest opór i ciężko, dynamicznie. Jeżdżę na mtb xc, opony 2.3 gł lasy, wiec szutry, kamienie, doły itp więc jest co toczyć.
Oprócz roweru chodzę na siłownię 3-5 dni w tygodniu, ogólnie dużo sportu i aktywności. Na początku jak jeździłem po 30 km to nie doskwierały mi skurcze, zaczęło się od 50+ i jest to losowe, raz przejadę 80km i nic, a dziś 40 i skurcze, czytając różne tematy często się widzi, ze może brakować witamin, myślę że z tym nie ma problemu, dobrze się odżywiam, dużo warzyw, chude mięso, białko, suplementacja witamin, odpowiednia ilość błonnika dla zdrowych jelit, więc witamin raczej nie brakuje potas, magnez itp. gdzie często na forum to było omawiane, cukru nie spożywam w ogóle, ogólnie zdrowo się odżywiam, alko to mało kiedy, mniej więcej raz na 2 mies, tak to nie tykam, nie mam potrzeby strzelić sobie w tyg piwka.
Ostatnio pomyślałem że może nogi słabe, od jakiegoś czasu ćwiczę tym co mam w domu, więc gł przysiady i wykroki, zdarzy mi się pominąć nogi w tyg. a czasami jest tak że pykne kilkadziesiąt km na rowerze i jeszcze zrobie nogi w domu, i nic się nie dzieje, zawsze ten ból pojawia się w tym samym miejscu a dokładnie w tym mięśniu
i prawie zawsze pojawia się pod obciążeniem, czyli jak daje w korbę pod górę, najpierw małe ukłucie, wtedy już wiem ze nie wiele mi km zostało i czas zawijać do domu, raz miałem z 7 km do domu i kilka górek, to ból już się rozszedł na całe uda, z roweru to prawie spadłem, bo jak się siedzi to ok, ale jak przychodzi zejść to wtedy łapią skurcze bo nogi się prostują i robi sie napięcie, nogi dosłownie łamią się w pół, wtedy gdyby nie rower padłbym na glebę, ale mocno trzymałem rower i się podparłem
Sam już nie wiem jaka może być przyczyna, jest to frustrujące, jest krzepa, siła, masz ochotę strzelić trasę, a tu cyk blokada i do domu, dzisiaj miałem ochotę zejść i pizdnąć rowerem o ziemię, może ktoś miał takie problemy i udało mu się to okiełznać.
Pozycja na rowerze myślę że jest dobrze ustawiona, jeździ mi się wygodnie, nic nie boli, wysokość siodełka ustawiałem według jakiegoś tam poradnika, czyli gdy siedzimy to możemy piętę oprzeć na pedałach, i tak jest mi wygodnie, nie wachluję biodrami na boki podczas pedałowania, więc nogi nie są naciągane, kolana też nie podchodzą za wysoko.