Cześć, stoję przed podobnym wyborem jak przedmówca. Trek Procaliber 6, Scott Scale 950, ale pod uwagę biorę jeszcze Scale 940. Ponieważ od lat nie siedzę w tematach sprzętowych więc mam kilka pytań.
Czy Judy jest dużo gorszym amortyzatorem od foxa ze Scale 950? Z tego co wiem, jest tańsza, prostsza i chyba rzadziej wymaga serwisowania? Czy tak?
W Scott scale 640, chyba też mam gorsze hamulce i opony, czy jest to duża różnica w stosunku do tego co siedzi w Sale 950 i Procaliber 6?
No i najważniejsza kwesta. Karbon. Ważę 70-75kg w zależności od sezonu. Za małolata trenowałem pod XC. Teraz na kondycję też nie narzekam, ale uprawiam inne sporty, wiec noga mimo wszystko nie ta. Zajechania karbonu na mój aktualny stopień wytrenowania, raczej się nie obawiam, ale o jego odporność na ewentualne wywrotki, uderzenia w wyskakujących z pod kół patyki, kamienie już tak. Jeżdżę w terenach nizinnych, głównie leśne drogi, wszelkie okoliczne górki. Być może skuszę się też na jakiś wypad w górki typu Izery, Góry Sowie itp., Nie wykluczam też startu w lokalnych maratonach.
Warto w moim przypadku pakować się w ten karbon? Odczuję jakąś różnicę w komforcie w stosunku do aluminium. Jak pisałem obawiam się tylko o jego trwałość.
Dodam jeszcze, że mimo iż większość moich jazd można podciągnąć pod jazdy treningowe (interwały, tempówki, podjazdy), to roczny przebieg z powodu uprawiania jeszcze innych dyscyplin wynosi nie jest duży bo wynosi nie więcej niż 3000 km.
Będę wdzięczny za wszelkie sugestie.