Skocz do zawartości

stiffer74

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Maciej
  • Skąd
    Gdynia

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia użytkownika stiffer74

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Conversation Starter
  • Reaktywny
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

4

Reputacja

  1. Bardzo fajnie wyszedł. Gratuluje projektu. Stare rowery to jak stare auta - mają swój urok i dusze. Klamkami mnie zainspirowałeś. Muszę to przemyśleć (albo portfel musi to przemyśleć). No i te koła. Gdzie i za ile można je kupić ? Bo u mnie to straszą te obręcze. Jedynie co mi tu nie pasuje to dzwonek. Ale to element łatwo usuwalny i praktycznie najmniej kłopotu przy zmianie. Nie myślałeś może nad czymś np w ten deseń - https://allegro.pl/oferta/dzwonek-rowerowy-niski-profil-aluminium-7777179698 albo jak ma się większy portfel - https://allegro.pl/oferta/dzwonek-rowerowy-knog-oi-luxe-maly-czarny-22-2-mm-7920807171 , lub coś w stylu bardziej retro https://allegro.pl/oferta/fantastyczny-retro-dzwonek-z-rowerem-do-klasykow-7545124445 i podwieśićto pod kierownicą ? No i nie zapomnij że obowiązkowe jest oświetlenie. Ale to już inny temat. PozdROWER
  2. Dziękuję wszystkim za miłe słowa. Fajnie jest przeczytać że to co się wymyśliło i zrobiło, podoba się też innym. Aktualnie Orkan ma karę i stoi w koncie Czyli nie miałem czasu za bardzo przy nim dłubać. A teraz po kolei: Garlock – jeszcze raz dzięki za porady. Co do przedniej przerzutki. Wiem że była źle ustawiona. Ale inaczej się nie udało. Albo tył wózka był 3 milimetry nad dużą zębatką (a przód wtedy z 3cm), albo przód na 3 mm a tył haczył już o tarczę i nie było możliwości wyciągnięcia jej nad. Prawdopodobnie, co wnioskuje ze zdjęć jak ten rower dostałem, ta przerzutka wcześniej była już walnięta. Nie ma co zresztą rozpaczać – już się rozpadła i jej nie będzie. Tak to wyglądało po zdjęciu jej z ramy. Jak widać rozpadła się na 2 osobne części. Myślałem żeby zostawić Romka bez przedniej w ogóle. Ale że mam takiego starego japońca, to go wstawię. Miał być do czegoś innego a tak Romek zyska trochę „nowości” i japońskiej technologi A i chyba udało mi się też zdobyć ten sławny „dyngs” do tylniej przerzutki. Więc jak znajdę trochę czasu, to prawdopodobnie będzie wszystko jak trzeba. Malkovic – bardzo fajnie się prezentuje twój Orkan. Widzę że masz tylko przerzutkę z tyłu, trochę inne klamki (czy one nie są aby wygodniejsze w hamowaniu od tego co mam ? Bo może trzeba by takie zakupić). Fajny kolor – czerwony daje +10 do prędkości . I pytanko – co to za felgi ? Gdzie kupiłeś ? I czy pasują bez problemów do hamulców z Orkana ?
  3. W zeszłym tygodniu Romet miał swoją pierwszą jazdę po renowacji. W sumie zrobiłem 20 km. Jakie wnioski. Rower nie do końca podołał trasie. Co na minus - suport korby. Nakrętki kontrujące są na lewy gwint. Obawiałem się że przy kręceniu pedałami dokręcą się tak, że nie będzie można kręcić. A tu niespodzianka - zamiast się dokręcić to się rozkręcił. I to do tego stopnia, że musiałem w pewnym momencie zakończyć jazdę i zabrać go na warsztat. Dokręciłem tak prawie na "chama" - zobaczymy co będzie. Po dokręceniu zrobiłem jeszcze parę km i się nie luzowało więc może będzie ok. Sprawa druga - przerzutka przednia. Nawet się nią nie nacieszyłem. Ani razu nie była użyta. Bo po prostu po wyłapaniu któregoś tam wyboju, ona się rozpadła. Nie mam na to innego określenia. Wszystkie części które mogły wypaść - wypadły ze swoich miejsc. Całość opadła na łańcuch. Musiałem ją na siłę rozgiąć i sklecić w całość za pomocą opasek zaciskowych. Czyli teraz to jest 1x6 z tym że z przodu są 2 blaty (ale tylko jeden używany). Po dojechaniu do domu i oglądnięciu, wniosek prosty - do śmieci. Chwilowo jest na te opaski ale już szukam zastępstwa. Przerzutka tylna - działa. Jest pełen zakres przełożeń. Da się jechać. Chociaż to zgrzytanie jest stresujące. A występuje gdy nie do końca łańcuch wejdzie na zęby. Czyli jak za mocno lub za słabo pociągnę wajchą. Ale to akurat jest kwestia nauki. Hamulce - działają. I to całkiem nawet dobrze (może dla tego że było sucho). Tylko czasem zauważyłem że lubią chwilę pozostać w skrzywionej pozycji. Znaczy że któryś z klocków jest bliżej rantu niż drugi. Koło nie jest po środku. Ale taki chyba ich urok. Cała reszta w sumie zdała egzamin. Jechało się fajnie. Zupełnie inaczej niż góralem. Zobaczymy co wyjdzie następną razom
  4. Wiem że głupio tak samemu po sobie pisać ale cóż. Tak jak mówiłem. W weekend dobrałem się Orkanowi do części Najpierw załatwiłem to co łatwiejsze Później przerzutki. Odkręciłem i jakie było zdziwienie, że moja Favoritka nie ma tego "dingsa" z tyłu. Jak to zamontować. No i niestety - posiłkowałem się druciarstwem rowerowym. Jako że z tyłu przerzutki został bolec, który blokował jej dokręcenie do ramy, dodałem odpowiednio przyciętą podkładkę. Żeby to się trzymało musiałem dokręcić ją w miejsce od błotnika czy tam bagażnika. Najważniejsze że działa. I mam już pełen zakres przełożeń. I o to chodziło. Nawet udało się to dobrze wyregulować. Teraz tylko nauka odpowiedniego pociągania dźwigni by mieć odpowiedni bieg. Ale na to trzeba czasu. Również w weekend z nudów popełniłem filmik o tej renowacji. Jest jaki jest - jak ktoś chce zmarnować 5 minut to proszę. Ale z góry przepraszam za ten twór.
  5. Garlock - wielkie dzięki. Faktycznie jak montowałem przerzutkę i próbowałem ją ustawić, to aż przeklinałem tych co wymyślili montowanie jej wewnątrz widełek. Ale tak było jak rower dostałem (o czym świadczą zdjęcia). Więc tak zamontowałem. Ale w weekend dobiorę się Orkanowi do napędu I zrobię tak jak być powinno. Jeszcze raz dzięki. I ta instrukcja - to się pewnie jeszcze przyda. Co do kupna używanych przerzutek - wiem że są i to za małe pieniądze. Ale chciałem jak najmniej dokupować a jak najwięcej zostawić tego co było. Z kołami to będzie pewnie jeszcze długo zabawa. Chwilowo zostaje tak - z czasem jeśli znajdę coś lepszego to zmienię.
  6. Z ustawieniem przerzutki chodzi mi o to że, nie mogę ustawić wózka tak, by łańcuch zjechał na najmniejszą zębatkę. Nie wiem czy przyczyną nie jest może to, że ktoś kiedyś coś tam w niej zrobił na drut (w przerzutce). Mam nadzieję że widać na zdjęciu te wystające i skręcone druciki. O kołach pomyślę. Te są na 100% Rometowskie. Co zresztą odkryłem zdzierając spray. Chwilowo muszę skończyć zakupy do tego roweru. Bo jak nie to moja żona skończy ze mną Ale dzięki – będę się rozglądał i może akurat uda się gdzieś po taniości te aluminiaki wyłapać.
  7. Więc tak - offset ................ Mógł bym się tłumaczyć że jestem niski. A rama jest jednak duża. Więc tak było lepiej i wygodniej. Ale prawda jest taka, że zamontowałem tak jak rozmontowałem. Nie jestem serwisantem ani ekspertem. Zanim coś rozkręciłem to porobiłem setki zdjęć żeby skręcić tak samo. I tak było. Możliwe że źle. Jeszcze na tym rowerku nie miałem okazji zbytnio poszaleć. Zrobiłem dosłownie kilkaset metrów. Nadal walczę z ustawieniem przerzutek - dla mnie to kosmos. Niby powinny się ustawiać tak samo jak te dzisiejsze - a jednak coś nie bardzo Jak już zrobię na nim chociaż te kilkanaście kilometrów, to napisze co mi się rozpadło po mojej amatorce. A o sztycy będę pamiętał Dzięki.
  8. Dzień dobry. Mam na imię Maciej i jestem roweroholikiem. Chcę się z wami podzielić moją próbą dania drugiej młodości pewnemu rowerowi. Więc od początku ….. DOSTAŁEM (to ważne !!) za darmo rower. Starego poczciwego Orkana. Przepraszam – rower Romet Orkan. Wyprodukowany w lutym 1989 roku. I tak sobie na niego patrząc, pamiętając z forum kilka innych projektów , stwierdziłem że w jego 30te urodziny dostanie nowe szaty. Tak wyglądał w momencie gdy go dostałem: Plan początkowy – wyczyścić, nasmarować, wymienić co wymienić trzeba i jazda. Nie podobały mi się błotniki i bagażnik. Do wywalenia. Owijka z kiery – do śmieci. Pancerze – do wymiany. Łańcuch – no ja cię proszę Lakier miał zostać umyty i lekko wypolerowana rdza. Następnie jakiś lakier bezbarwny żeby to się trzymało i gotowe. Niestety podczas usuwania rdzy lakier po prostu miejscami odpadał. I to odpadał jak skorupki z jajek na twardo. Mając sporo wolnego czasu stwierdziłem że zdrapie cały stary lakier. To pierwszy z błędów jakie popełniłem. Zamiast dać do piaskowania, to zaoszczędziłem te kilkadziesiąt zł, a narobiłem się jak głupi i to jeszcze nie wszędzie wyszło dobrze. No ale miałem czas,sprzęt i miejsce więc dłubałem. Tak wyglądało to dłubanie ….......... Postanowiłem (no a jak) że pomaluje go sam. Zakupiłem podkład, farby z utwardzaczem i odpaliłem YouTube. Czas na szybki kurs lakierowania Jak już wspomniałem – sprzęt był. Znalazł się i aerograf. To kolejny błąd Małe zużycie farby, możliwość dokładnych i delikatnych pociągnięć, ale …......... nie do ramy roweru. Przy słabym oświetleniu nie widziałem do końca co zostało pokryte dobrze a co nie. Mój błąd. Przynajmniej wzór miałem taki jak chciałem. Tak to szło z tym lakierowaniem. Ok – rower pomalowany. Czas dalszych prac. Koła – to mnie bolało. Nie miałem za dużego budżetu. Właściwie – najlepiej jak bym nic na to nie wydał. Ale już farby zabrały 150 zł. Papiery ścierne i jakieś tam benzyny czy inne nitro, nie liczę. Pewnie z 50 pln poszło. Dużo miałem w domu i z takich sprzętów korzystałem. Kupowałem to czego sam nie mogłem lub nie umiałem zrobić. Więc koła …........ ktoś (nie wiem czy poprzedni właściciel czy kto inny), potraktował je czarnym sprayem. Dla tego chciałem kupić nowe obręcze. Niestety zaplecenie koła patrząc w cenniki przerosło moje finanse. Oddałem koła do serwisu blisko domu. Za naciągnięcie szprych, centrowanie, wymianę dętek i opon, smarowanie + nowy łańcuch wzięli 300 zł. I dużo i mało. Sam bym tego nie zrobił a opona potrafi kosztować 80zl. A zrobili 2 koła. No to montujemy. Po zmontowaniu kół, wszyscy znajomi stwierdzili, że jak mi nie wstyd dawać tak chamsko posprayowane koła do tego roweru. Fakt – wyglądało to ohydnie. Na tyle na ile mogłem zdarłem spray. Jest lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej. Zakupiłem i zamontowałem nowe linki + pancerze do hamulców i przerzutek. Do tego udało mi się wyrwać super promocję na owijkę. Za wszystko – linki,pancerze, owijka wyszło ….. 100 (no dobra 112 bo inpost). To właściwie już byłem sporo poza limitem kasy. Ale wypatrzyłem pasujące mi siodło – 40 zł – biere I tak to wygląda. Opis jest taki bardziej poglądowy. Bo w koszty doszło jeszcze kliny (po całe 1 zł za sztukę), łożyska (po 2 zł) itp. Łącznie wpakowanej kasy w ten rower wyszło pewnie ponad 700 zł. Czy było warto ? TAK – mam tak duża frajdę ze zrobienia tego, że warto by było dać dwa razy tyle. Czy dziś zrobił bym coś inaczej ? Tak – bardzo dużo błędów początkującego. Ważne żeby na tych błędach się uczyć. Dla mnie największą premią są słowa tych znajomych którzy wiedzieli że zaczynam ten projekt. Na początku słyszałem … „głupi – kup sobie nową szosę”, „i tak gówno z tego będzie” „bez sensu dłubanina” itp. itd. Teraz właściwie 90% z tych ludzi chce ten rower odkupić. Więc było warto. Jak macie pytania – zapraszam. Komentarze – zapraszam Konstruktywna krytyka – mile widziana. Na koniec chcę tylko zaznaczyć że jestem totalnym amatorem. To był mój pierwszy tak rozkręcony rower. Lubię jeździć, ale nie jestem typem serwisanta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...