Dzień dobry,
Jeżdżę blisko trzydziestoletnim Giant Sierra przerobionym (zmieniony mostek, kierownica), żeby plecy były nachylone pod kątem ok. 60 stopni. Jestem po urazie kręgosłupa i czuję go mocno po 20-30 km (Kraków i okolice, asfalty, szutry, ścieżki polne na przykład w Olszanicy itp.). Problemem są nawet dziurawe asfalty.
Zastanawiam się nad albo zamontowaniem sztycy Cane Creek ST ze skokiem raptem 33 mm za 700 zł (tylko na tę sztycę mam miejsce pod siodełkiem), albo nad kupnem nowego roweru full. Sztyca mnie kusi, bo tania (względnie), ale jeśli niewiele pomoże, to...
Wstępnie znalazłem :
MTB Rockrider ST 540 S 27,5" (https://www.decathlon.pl/p/rower-gorski-mtb-rockrider-st-540-s-27-5/_/R-p-301117?mc=8500761&c=Niebieski)
MTB Rockrider ST 900 S 27,5 " (https://www.decathlon.pl/p/rower-gorski-mtb-st-900-s-27-5/_/R-p-301099?mc=8500764&c=Szary)
Marin Rift Zone 2 27,5 " (https://sprint-rowery.pl/rower-gorski-marin-rift-zone-2-27-5-2021?gclid=Cj0KCQiAz9ieBhCIARIsACB0oGLNArpw9I2uixej2obJRZflHIEEd3iiIbEB225g_4uh6JXX1Krn6-gaAkrCEALw_wcB)
Niby rowery górskie, ale ze zdjęć wynika, że pozycja rowerzysty jest niespecjalnie pochylona. Czy ja czegoś nie rozumiem?
Dodatkowo Rockridery mają regulowany mostek i pewnie musiałbym go podnieść na maksa.
Marin to dwa (w przybliżeniu) rowery z Decathlonu-trochę dużo jak na mój gust.
Warto tyle dopłacić?
Jeśli tak, to dlaczego?
Dziękuję za pomoc :-)