Witam, czytam, czytam i czytam i jakoś nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie, które sobie stawiam: czy znajdę alternatywę dla pary Shwalbe Racing Ralf - Racing Ray. Kiedyś(2014? jakoś tak) jeździłem na zwijanych Rocket Ron 2,25 2x nawet spoko ale po dwóch upadkach na asfalcie jakoś zraziłem się do tej pary (najprawdopodobniej opony były zbyt stare bo bieżnik jeszcze nie był jakoś specjalnie wytarty). Potem jeździłem chwilę (zanim sprzedałem z nimi rower) na 2x Vittoria Suguaro 2,25 też zwijane i mięciutko (to chyba najlepsze słowo) się jeździło. Obecnie mam już lekko zjeżdżone ralph-ray zwijane 2.25. Na wszystkich tych oponach fajnie się jeździło ale to opony już trochę stare. Może dziś jakaś marka czy konkretny produkt wyróżnia się i zdobyła przewagę lub "zeszła na psy"?
Jeżdżę po wydawałoby się płaskim Podlasiu głównie asfaltami ale jak tylko mam możliwość uciekam w las, szutry drogi leśne, zarówno ubite jak i sypki żwir. Jest troszkę wniesień i innych wertepów. Preferuję gorsze "osiągi" na asfalcie ale chciałbym więcej pewności na sypkim żwirze, piachach czy leśnych drogach. Szukam "złotego grala" coś maksymalne przyczepne z przodu i niskie opory z tyłu. Może Vittoria Barzo i Mezcal? I nie wiem dlaczego ale ciągnie mnie do szerszego 2.35.
Rower to trek procaliber, 29 cali
Moja waga 105 kg
Opony zwijane na mleko.
felgi 2.25 mm DT X1900
Dziękuję za wszelkie odpowiedzi.