Witam,
Mój obecny rower (główka nie taperowana,brak sztywnych osi, no press fit suport) przestał sprawiać mi przyjemność z jazdy bo:
o ile w terenie jest wszystko ok , to jazda asfaltem przy wysokiej kadencji to pompowanie jak przy slabym fulu ...czyli chcąc podążać na miękkim przełożeniu i przyspieszyć obroty korby do takich max .cały rower zaczyna pompować przód- tył jakby był z plasteliny ..i jedynym sposobem na utrzymanie predkości jest zrzucenie na twardszy bieg i siłowa jazda z mniejszą kadencją.
Po napompowaniu dampera do 180psi jest ciut lepiej przy blokadzie w pozycji " on" i w końcu poczułem, że nacisk na korbę przekłada się na przyspieszenie ALE ciągle jest daleko od ok. Podejrzewałem luzy na sterach (fsa z plastikowym pierścieniem środkowym) ale serwis twierdzi że zero luzu ...i wszystko jest prima (ale tester ważył na moje oko 65kg)
A może jest to wypadkowa wszystkich słabych punktów,braków sztywności tego bik'a czyli koła,osie,stery,rama amelinium itd?
W związku z tym mam pytanie do doświadczonych czy to jest normalne i szukać sztywniejszych sterów na łozyskach maszynowych i aluminiowym pierścieniu środkowym czy dac sobie spokój i szukać nowego roweru ,ramy z taperowaną główką ,sztywnymi osiami ,suportem pressfit ,ramą z carbonu itd ,
który zapewni mi sztywnosc przy wysokiej kadencji przy moich 110kg?
I tutaj kolejny problem ,carbon -wiadomo lżejszy ,sztywniejszy ,bardziej komfortowy ale czy wytrzyma 110kg?
Jak sie wygoogla sprawę to KAŻDA carbon rama pęka i to przy zawodnikach 75kg....bez względu na producenta...
Czy jest na rynku producent który kosztem tych 200-300g buduje carbon ramy boolletproof?
santa cruz?