Skocz do zawartości

Bagins

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    184
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bagins

  1. Całkowicie odstawić węglowodanów się nie da, chodzi tu o cukier spożywczy, słodycze i takie tam ;-) Z tymi 50g to mocne uproszczenie, nie radziłbym tym się sugerować, gdyż w za dużym stopniu zależy to od zawodnika Wysłane z mojego Pentagram Monster przy użyciu Tapatalka
  2. Zielony FinishLine to inna klasa Panie Rohloff co prawda brudzi, lecz nie jest to to samo co zielony FL, a przy tym starczy na dłużej. Ale w sumie co ja będę pisał, właśnie wspomniałeś o terenach po jakich się poruszasz, a więc moje doświadczenia dotyczące w 99% szosy, gdzie konsystencja nie ma większego znaczenia, nie mają tu przekładu.
  3. A miałeś okazję porównać go do Rohloffa? Zanim sam spróbowałem to uważałem że zielony FinishLine jest świetny
  4. Też mam taką zniżkę, ważną do septemberu 2014 , również chętnej osobie podaruje. Chociaż swoją drogą wątpie, aby ktoś się pokusił na kupowanie tego badziewia.
  5. Tak standardowo dołączona. Te dołączone do licznika kadencji oraz czujnika prędkości wytrzymały mi miesiąc krócej. 20zł za baterię? U mnie w sklepie stacjonarnym najtańsza była za 6zł, a Philips, którego kupiłem, za 10zł.
  6. Bateria 2450 (Sony) wytrzymała mi 12tys. km. Co ciekawe po wyjęciu i wymianie baterii nie zresetowało ustawień licznika.
  7. Codzienne posiłki zawierają wystarczająco soli aby pokryć zapotrzebowanie, dlatego też po co specjalnie dosalać, biorąc pod uwagę że może to w tym wypadku zaszkodzić. Ostro... A ja myślałem że na skurcze mięśniowe ma o wiele większy wpływ K i Mg... Widać ze złych książek korzystam. Poza tym sam link wyklucza co mówisz, nie ma słowa o wpływie na mięśnie.
  8. Bardzo trafnie zilustrowałeś przykład z wiadrem. Jednakże śmiałbym się nie zgodzić co do kolejności zachodzenia katabolizmu, według którego mięśnie miałyby się spalać przed tłuszczami. Owszem podczas intensywnego wysiłku mięśnie także z deka coś ucierpią, ale tłuszcze najpierw będą użytkowane.
  9. Deter po części masz racje. Jednak przekładasz prawa fizyki nad fizjologię człowieka. Człowiek podlega tym prawo od urodzenia, a nie powiedzmy od poniedziałku, więc możliwe jest spalenie więcej niż się dostarczyło danego dnia, gdyż się korzysta z magazynów wcześniej zdeponowanych, tak uproszczając.
  10. O, to mnie zaskoczyłeś. Nawet nie wiedziałem że są to podróbki, lecz sądziłem że jedynie ot taki chiński produkt jakich pełno. A odnośnie pytania - nie zamierzam się kreować na osobę która szpanuje oryginałami lub podążającą za tym czy dany produkt to oryginał czy też zwykły produkt made in china - więc nie przeszkadza mi to.
  11. Jesienna pogoda nie odpuszcza, nie pozwalając przy tym na to co rowerzyści lubią najbardziej, więc postanowiłem podzielić się spostrzeżeniami dotyczącymi licznika Sigma 2209 MHR. Poszukiwałem rozwiązania typu all-in-one, dlatego też skusiłem się na dany model. Jest to wersja bezprzewodowa (STS) wyposażona w czujnik kadencji oraz pulsometr. Wraz z opakowaniem, poza powyższymi czujnikami oraz instrukcjami, otrzymujemy opaskę za pomocą której możemy nosić licznik tak jak zegarek, np podczas używając pulsometru podczas biegania. Czujniki kadencji oraz szybkości można przymocować za pomocą dostarczonych gumek lub opasek. Dostarczony magnes do czujnika prędkości jest dość porządny i po zamocowaniu nie przemieszcza się wzdłuż szprych (w przeciwieństwie moich poprzednich liczników, w których magnes miał prowizoryczne, słabe mocowanie). Trochę problematyczne może okazać się umieszczenie magnesu od czujnika kadencji, w rowerze moim MTB musiałem dorobić podkładki z dętki, aby zaczęło zliczać, a w szosie musiałem zrywać fabryczną gąbkę aby nie kolidował z czujnikiem (nie chciałem przesuwać samego czujnika dalej). Mocowanie w tym przypadku odbywa się przy pomocy opaski. Licznik możemy umieścić tradycyjnie na kierownicy lub też na mostku, a to za sprawą faktu, że w stacji można go wpinać co 90 stopni, myślę że zdjęcie wyjaśni o co mi chodzi. Dość ciekawą funkcją jest możliwość używania licznika z 2 rowerami. Po dokupieniu dodatkowej stacji (w której należy przełożyć blaszkę stykającą się z licznikiem, aby automatycznie przełączało na drugi rower) i skonfigurowaniu pod oba rowery (obwód koła, dystans, itp) momentalnie można przesiadać się z roweru na rower wyjmując licznik z 1 i przekładając do drugiej stacji. Po przesiadce następuje zmiana zaznaczonych w kółkach symboli. Wysokościomierz uważam za niezbyt przydatny bajer, z uwagi na konieczność dość częstej rekalibracji. Kilka nieprzyjemnych słów mógłbym powiedzieć o pulsometrze współpracującym z licznikiem. Przez pierwsze 3 tygodnie użytkowania działało wszystko jak należy. Następnie pulsometr tracił sygnał, aż w końcu całkowicie odmówił współpracy (problem z baterią wykluczyłem). Skończyło się na wymianie na nową opaskę. Zwykle działa jak należy, lecz z rzadka przyłapuję, że traci na kilkanaście sekund łączność (np pokazuje 95, gdy czuję gdy jadę przynajmniej 140, a następnie przeskakuje na prawidłowe wartości). Nie wiem, może wynika to z tego, że czujnik się zsuwa lub zmienia położenie, lecz uważam to za wątpliwe (niby leży OK, lekko go się przemieści i dopiero wtedy łapie znowu sygnał). Pewnie jest to wina modelu, ale wolałem nie wybielać i wspomnieć. Czujniki dość długo trzymają na dostarczonych bateriach. Używam już zestawu kilka miesięcy i przejechałem ponad 10tys. km, a dopiero wczoraj pojawiła się informacja o niskim stanie baterii w czujniku kadencji oraz czujniku prędkości ( w obu równocześnie ). Wspomniałem, że musiałem wymienić opaskę z pulsometrem. Tutaj należy się kilka dodatkowych słów. Licznik kupiłem przez Allegro, lecz dopiero jak zaczął szwankować pulsometr zorientowałem się że uczciwy sprzedawca nie wysłał mi rachunku. Poczytałem trochę opinii o krajowym serwisie Sigmy i wiedziałem, że raczej zostanę na lodzie bez dowodu zakupu. Jednak wyczytałem kilka bardzo przychylnych opinii o serwisie w Niemczech. Skontaktowałem się, wyjaśniłem sprawę i ku zaskoczeniu, bez żadnego typowego dla polskich serwisów gwarancyjnych mataczenia, kazali mi wysłać sam pulsometr. Nikt nie pytał mnie gdzie, kiedy lub za ile go kupiłem, lecz po prostu wymienili bez zbędnej gadki. Gdyby tak działały polskie serwisy to żylibyśmy w lepszym kraju. Licznik uważam za udany produkt, lecz mógłbym go polecić z czystym sercem jedynie, gdybym nie miał problemów z pulsometrem.
  12. Jako że deszczowa pogoda nie odpuszcza i nie pozwala wystawić nosa z domu postanowiłem podzielić się paroma spostrzeżeniami odnośnie okularków, które używałem w tym sezonie. Na początku sezonu postanowiłem sprawić sobie okulary, które miałyby możliwość doczepienia wkładki na szkła korekcyjne. Za dużej palety wyboru nie miałem, więc podążając kryterium finansowym kupiłem sobie okluraki OKEY, które miały takową wkładkę. Same okulary kosztowały mnie 110zł, a wraz z dorobieniem szkieł korekcyjnych zamknąłem się w 250zł (wszystko u 1 sprzedawcy, po uprzednim podaniu wszystkich pierdół z recepty od okulisty). Całość otrzymujemy w sztywnym etui, w którym znajdziemy okulary z 5 kompletami wymiennych szybek, wkładkę korekcyjną, pasek który można stosować wymiennie z standardowymi nausznikami (czy jak to się zwie), materiałowe etui na okulary. Co do szkieł, to otrzymujemy: - lekko przyciemnione; - lekko przyciemnione (mniej niż powyższe) z filtrem polaryzacyjnym; - żółte, rozjaśniające; - niebieskie, lustrzane, najciemniejsze. Białych ani razu nie używałem, zresztą jaki sens nakładać okulary z wkładką oraz na to szkła przezroczyste? Żółte naprawdę poprawiają widoczność po zmierzchu i raczej tylko na takie warunki pogodowe się nadają. Lustrzane, które mają może najfajniejszy wygląd za bardzo się nie nadają do jazdy, gdyż za mocno przyciemniają obraz. Rewelacyjne okazały się szkła z filtrem polaryzacyjnym. Niby patrząc tak na szkła w opakowaniu, gdy leżą obok siebie, to można dojść do wniosku że nie będą spełniać za bardzo swojej roli. A wyszło nic bardziej mylnego! Widoczność nie jest w tym przypadku za bardzo przyciemniona, a za sprawą filtru ani razu nie byłem oślepiony letnim słońcem. Swoją drogą dziwnie było wychodzić na słońce w zwykłych okularach, bez filtru, ze względu na oślepianie. Sam pasek za bardzo nie przypadł mi do gustu, więc z niego nie korzystałem. Początkowo obawiałem się problemów z wkładką korekcyjną. Zastanawiało mnie jak zostanie wykonana optyka, która musi być dość dokładnie dopasowana pod daną osobę. Zwykle po zmianie szkieł przez jakiś czas bolała mnie głowa lub oczy. W tym przypadku tego nie dostrzegłem i okulary dobrze się przyjęły. Punkt dla optyka. Okulary posiadają w górnej części gąbkę/piankę, która poprzez przyleganie do łuków brwiowych zapobiega otarciom powstałych na skutek ocierania podczas jazdy po nierównym terenie. Noski, w przeciwieństwie do niektórych okularków w podobnym przedziale cenowym, wykonane są z gumy, a nie plastiku. Z okularami po paru miesiącach użytkowania nie miałem żadnych problemów. Przydały się bardzo, nie tylko ze względu na słońce oraz korekcję, lecz także ochronę. Kilkukrotnie dostałem w szybkę kamieniem wystrzelonym spod koła wymijającego samochodu, o muchach i innych takich tam to już nawet nie wspomnę. Jadąc po piaszczystej drodze podczas wymijania samochodu nie trzeba zamykać oczu, w obawie przed piachem lub kurzem, gdyż okularki dość dobrze odizolowują oczy od otoczenia (w przeciwieństwie do zwykłych korekcyjnych). Ogólnie jestem zadowolony, a zakupu nie żałuję. Uważam je za pewnego rodzaju "must have" osobom z wadą wzroku.
  13. Czytając temat aż ręce opadają. Widać, że argumentacja bardziej doświadczonych (stażem rowerowym oraz przez życie) nie przemówi, gdyż jaśniejszych przykładów przydatności chyba wymienić nie można... Tym bardziej nie ma sensu przekonywanie co do tego, że jazda bez kasku jest lepsza, powołując się nawet na statystyki on 90% nieprzydatności kasku, gdyż nigdy nie będziesz miał pewności że nie znajdziesz się w tych 10%. Tylko proszę Ciebie, abyś nie próbował ślepo przekonywać do Twojego zdania. To tak samo jakby przekonywać co do słuszności jazdy samochodem bez świateł (statystycznie zmniejsza żywotność akumulatora) lub bez pasów (statystycznie liczba sytuacji w których pasy się przydały względem ilości wyjazdów samochodem jest bardzo mała). Napisałeś swoje - OK - zostałeś zbesztany na całej linii - spróbuj przyjąć to z pokorą i nie pogrążaj się jeszcze bardziej. Po prostu nie zamierzasz jeździć w kasku - nie jeździj. Nam to nie robi większej różnicy. Inni użytkownicy chcieli przekonać o tym jak bardzo cenne jest zdrowie, które niestety się docenia dopiero wtedy gdy jest już za późno...
  14. Jeszcze rok temu miałem takie same zdanie. Jednak od tego roku zacząłem jeździć w kasku i powiem szczerze, że dziwnie się teraz jeździ bez niego. Kwestia przyzwyczajenia, a i bezpieczniej ciutkę przy okazji.
  15. Mógłbym napisać że jest idealny, ale Ci tego nie napiszę, gdyż nie miałem dłuższej styczności z innymi kaskami. Jednak moją subiektywną opinię podtrzymuję i jeśli nie masz możliwości doboru kasku w sklepie poprzez przymierzanie, to mógłbym Ci go polecić.
  16. Ehhh... Mądry Polak po szkodzie... W zeszłym tygodniu chciałem zamówić buty SPD-SL z paroma innymi akcesoriami (pedały, olej do łańcucha, pompka). Jako że chciałem zamówić wszystko u jednego sprzedawcy, skontaktowałem się czy mają mój rozmiar buta (na aukcjach nie było więc zadzwoniłem). Pan zapewnił, że w 3 dni sprowadzą i wszystko sprawnie zostanie załatwione. No więc wziąłem. Było to, jak pamięć mnie nie myli w zeszłą środę, a teraz jest już sobota... Po tygodniu napisałem maila czy oby już wysłali. Odpowiedzieli tylko, że "jutro będzie dostawa i wyślemy" (maila wysłałem rano, odpowiedź otrzymałem w przeciągu godziny). W piątek wysłałem powtórnie wiadomość w sprawie stanu wysyłki. Jak dotąd odpowiedzi nie otrzymałem, czyli pewnie nie. W poniedziałek zadzwonię, ciekawe czy odbiorą. Wkurza robienie ludzi w ciula. Wolałbym usłyszeć, że nie mają na stanie, a sprowadzenie niestety trochę potrwa np tydzień. Możliwe, że też bym wziął, ale nie czułbym oszukiwany. A zaufanie i szczerość chyba powinna być podstawą w handlu. Jak dojdzie (no i kiedy) to dam znać.
  17. Pewnie mnie wyśmiejecie, ale gdy wybieram się na dłuższe wyprawy, na których nie zależy mi na jak największym tempie to zapuszczam jakiegoś audiobooka. Ostatnio, za sprawą serialu, słucham Grę o Tron
  18. Giro Indicator też ma siateczkę. Chociaż swoją drogą uważam ją za nie do końca przydatny bajer.
  19. Długo przymierzałem się do zakupu kasku. Początkowo zamierzałem kupić kask w sklepie stacjonarnym. Przymierzałem wiele modeli - Kelly's, Decathlonowe Bell'e, Met i parę innych - jednak mało który był wygodny; a jeśli już to w cenie >400zł. Dlatego też poszperałem trochę w internecie i zdecydowałem się na Giro Indicator (z przesyłką jak dobrze pamiętam wyszło 175zł). Szczerze nie żałuję wydatku, gdyż kask, w przeciwieństwie do pozostałych które przymierzałem, jest wygodny. Początkowo było dziwnie, ale to mija z czasem. Teraz byłoby ciężko jeździć bez kasku
×
×
  • Dodaj nową pozycję...