Wczoraj na szosie 57 km z kolegą @Marcz24 - świetna jazda, spokojna przy dużym wietrze. Pogoda była bajeczna, ale wiatr dał znać o sobie. Potem jeszcze drobne jazdy na mtb z synem - dodatkowe 7 km.
Dzisiaj tylko gruntowne czyszczenie roweru szosowego, wymiana łańcucha na nowy (stary sh 5700 przejechał jakieś 5 tyś i już się prosił o wymianę), nawet siodełko nasmarowałem oliwką
U nas wieje jak diabli (jak zwykle tej wiosny) i nie bardzo chciało mi się dzisiaj wyjść na rower. Trochę kusiło, żeby z wiatrem pognać jak szalony na niektórych odcinkach ze stravy, ale odpuściłem. Byłem zmęczony po ostatnim jeżdżeniu. Zaraz włączę TV i Giro, bo dzisiaj bardzo chyba będzie bardzo ciekawy etap. Już wczoraj, pomimo, że miało być nudno, to poszła ucieczka, która mogła zmienić losy tegorocznej edycji wyścigu, ale na szczęście faworyci dali ognia i nadrobili straty. Piękne wczoraj było też to, że wygrał facet, który uciekał niemal cały etap - młodziutki kolarz Davide Formolo. Miło było patrzeć na to zwycięstwo. Facet ma talent i niezłą nogę. Trzeba na Niego patrzeć, bo do tej pory był nieznany.
pozdr