Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Ano trzeba i najlepiej nasmarować grubo kremem NIVEA tym klasycznym niebieskim.
  2. Przy -8 mi tylna amortyzacja ledwo chodziła a myk myk młodej całkowicie odmówił współpracy. Pomijam, że hamulce też działają różnie przy mrozach. A co do samych temperatur to na rozsądnym dystansie jak się ma sensowny ciuch i utrzymuje tempo nie jest problemem. Czasem mniej sie zmarznie niż przy teoretycznie lepszej temp. ale np większej wilgotności. Za to w nocy przy -20 po intensywnej jeździe trafienie na zamknięty przejazd kolejowy.... Wprawdzie kilka ładnych lat temu to było, ale nie zaponę tego ciekawego uczucia zamarzającego potu na plecach.
  3. Dzisiaj 17km... cóż miało być 30 po śniegach i zapach ale młoda złapała kryzys. Nie mogła się za cholerę dogrzać i złapać komfortu cieplnego. Więc odbiliśmy z trasy i zrobiliśmy sobie w nagrodę podjazd na którym garmin radośnie pokazał 17%. Potem kilka km przez las zabierzowski i byliśmy w aucie. Tak jak patrze to całe przewyższenia załatwione dwoma podjazdami Niby tylkon 2stopnoe mniej niż wczoraj ale zimniej dużo. Ja w sumie też ciągle wypadałem z komfortu. No cóż bywa i tak. Młoda strasznie rozgoryczona że nie poszło dzisiaj zgodnie z planem. Ale już po wypiciu cherbatki w aucie i zjedzeniu zapytala czy jutro gdzieś pojedziemy Tak że nie ma że boli
  4. Bo nie ma odwrotu i trzeba przez zaspy jechać @abra wszystko zależy co masz pod tym puchem. Jak zrytą drogę może być różnie ale jak w miarę równe pole albo grawel czy też przetarty i zawiany i szlak to idziesz jak buża po takim świeżym śniegu. Czasem łatwiej niż po np wydeptanej 20cm ścieżce jest pojechać puchem. Ponieważ wybieram trasy na których dużo ludzi nie ma to sporo się przedzieraliśmy przez ostatnie trzy dni i dość dobrze wspominamy ten puch.
  5. E tam nie chcą.. Chcą tylko trzeba sie troszkę bardziej namęczyć i rower czasem zachowuje się jak szczeniak na spacerze. Czyli ciągnie go wszędzie tylko nie tam, gdzie my Chcemy. Ale dobrze przecieraj szlaki zawsze nam będzie łatwiej.
  6. Bo można było wybrać przetarte szlaki...
  7. Dzisiaj 32km w śniegu (może 2 z tego to był asfalt)średnia wyszła zawrotna bo 10/h Ale miejscami był dość spory dramat bo nie przetate drogi. Co ciekawe najgorsze miejsce to podjazd drogą która trochę aut przejechało i niby ubilo. Jednak śnie spod kół uciekał ślizgało masakryczne a miejscami tam i po 8%. Wjechanie w ślad po aucie kończyło się walką o przetrwanie. Drugie miejsce zabijające to nieprzetarty szlak (czerwony rowerowy od inek od Brzoskwini do Kleszczowa) . Niby było widać że ktoś przejechał kilka godzin wcześniej ale myśmy już mieli nawiany śnieg po kolana a nierówna nawierzchnia pod nim powodowała że jazda była tylko stratą energii. Naszczęście to był krótki kawałek. Pozatym zajefajnie. Nauka i szkolenie techniki pierwszą klasa. Walka o utrzymanie linii jazdy o utrzymanie równowagi... fragmenty na których ludzie chodzą to oczywiście jazda bajka. Te dziksze to jw. Widoki piękne. Oczywiście delektowaliśmy się nimi wtedy jak śnieg nie próbował pozbawić nas wzroku wbijając śnierzynki w oczy. Ja zaliczyłem jedną półglebę . Na zjeździe nagle mi przód wpadł w śnieg tak że całe koło się schowało... Wika trochę więcej ale to jej drugi raz w życiu na śniegu. Poza tym czasem zamiast walczyć poprostu wolała wybrać zaspę . Ewidentnie przeszkadza jej za duży rower z którym przestała się lubić. Więc jak ktoś szuka Dusta 3.0 w M to znam namiar na jednego zadbanego, który szuka nowego domu. A z dni poprzednich? Wczoraj pauza bo odbierałem rower córki z serwisu i było już za późno na szarpanie po śniegu. Przed wczoraj za to wpadło pierwsze śnieżne 20km Wiki. Ale było całkiem dzikie przynajmniej w 1/2. Więc było wesoło. Jutro trzeba skorzystać jeszcze z pogody bo od wtorku widzę w prognozach odwilż i będzie gnój wszędzie. Dzisiaj dojechałem z niezmarznietymi nogami. 3,5h przedzierania się przez śnieg... skarpeta merino z deca i cienka bambusowa buty nie przemokly nie przemarzłem a było -5 Nie są złe a nawet bardzo dobre. Na szosie kolo zera chyba zawsze musi być w nogi zimno . W każdym razie w terenie dzisiaj nie zawiodły a tego się obawiałem. Ale że co? Ściągam ciuchy do pralki na jakiś krótki program, wieszam i na drugi dzień są gotowe. W sumie to rzucam je na ziemię a resztę robi młodsza córka zanim ja zdążę się ogarnąć Najgorzej jest jak jest błoto. Ostatnio po podjechaniu na myjkę, Wikę normalnie potraktowałem strumieniem... Nie wpuścili by jej do domu bo miała całe plecy i nogi w błocie. Jeśli o to chodzi to taka zima jest idealna bo rower mam z każdą jazdą coraz czyszczy Spoko. Ja dzisiaj pierwszy raz od dawna przespałem 5,5h norma dzienna to 3-5 Problem w tym że już nawet jak mogę spać to się budzę po max 5h. A niestety brak snu to masakruje. Zegarek który mi mówił ile śpię oddałem córce żeby mnie nie stresował że za mało śpię Szkoda że takie są drogie.... Swoją drogą to czy na takich rozjeżdżonych brejowatych drogach coś kolce wnoszą do tematu czy też się pływa? Pod spodem nie było lodu. Poprostu śnieg niezwiązany z podłożem
  8. @Accent_Szaj sorry ale się szlajasz po jakichś utwardzonych ścieżkach i uważasz żeby nie ubrudzić. Jedź w pola po gnojówce i glinie daj rowerowi trochę frajdy. Taki czysty rower jest nieszczęśliwy. Jak Ci 10zł na myjce wystarcza żeby sie pozbyć błota to znaczy że nie byłeś na rowerze
  9. Tak Tam jest do 40cm wody dzisiaj mniej nawet... normalnie przejechaliśmy Tylko przy roztopach albo po bardzo silnym deszczu się zdaza że jest sporo głębiej ale wtedy to błogosławieństwo bo zmywa się choc na kilkaset metrów trochę gnoju z roweru
  10. Bo nieprzetarty szlak
  11. https://endurastore.pl/kurtka_pro_sl_primaloft®_ii_2020,22,1281.html sorry, że dopiero teraz, ale przeoczyłem.. Nasz polski viking robi cos podobnego, ale zakołatam ze ocieplina będzie tam sporo gorsza
  12. KrisK

    [2021] Marin

    Z tego co wiem to są na granicy u dystrybutora, a nawet w sklepach. Jakaś dostawa po prostu teraz kapie. Z tego co wiem to większość jest już sprzedana. Następny rzut ma być na wiosnę i też sporo z tego zarezerwowane...
  13. Bo zabłądziłem w drodze z myjki
  14. Ja dzisiaj pobiłem wszelkie rekordy. Prawie 8 km w 40 min.... dobra plan był tej że dzisiaj nie jedziemy żeby trochę to zmroziło i żeby po błocie nie jeździć ale zerknąłem na mojego HH żeby sprawdzić czy jeszcze działa a tam jakieś błoto stare... No to trzeba go umyć... No to się ubieram i pod pretekstem mycia lecę na myjkę. Wymyłem co było do wymycia. W powrotnej drodze jadę kolo takich fajnych pól.... No grzech nie zjechać.... A że już mróz złapał i było twardziej to się przecież nie ubłoci Rower mnie dwa razy wysadził z siodła ale gleby nie zaliczyłem. Cóż śniegu tyle że nie widać po czym się jedzie a trasa wiodła zozjechanymi błotnymi drogami i ścieżynkami przez pola, wieć zabawa była przednia i ćwiczenie techniki też całkiem zacne pomimo że wiele tego nie było. O taki klimacik... Ale ja te setki to ostatnio tak mocno towarzysko i krajoznawczo robie. I w sumie malo ich. Gdyby nie festiva to by były grudniu aż dwie. W styczniu nie wiem czy coś jeszcze będzie A intensywność jest bardzo średnia Ogólnie ostatnio tak się troszkę opierdzielamy. Karolina zaczęła piec ciasta do tego mamy termosik z herbatką i tak od popasu do popasu jeździmy Ja kupiłem sobie z gore texu NW gtx. W sumie cudownego nie ma z temp ale nawet takie 6h w okolicach zera pomimo że zmarzną mi nogi to daje rade jeździć. Kupiłem skarpetki z merino z deca ale na razie nie mogę powiedzieć czy coś więcej dają niż dwie pary letnich bambusowych. Po 50km nieintensywnego kręcenia się miałem nogi zmarznięte przy -4 ale nie odmrożone (ponad 3h z postojami na zdjecia). W sumie ten zakup to był troche błąd bo miały być cieple zimowe ale dają radę i w sumie będą i na jesien i na wczesna deszczową wiosnę. Na OLX ktos je ma po 330zl. Na jakieś ultra dystanse się nie nadadzą ale tak do 7h spoko Przynajmniej dla mnie jest ok.
  15. @Accent_Szaj Ty chyba naprawdę przed każdym zdjęciem myjesz i pastujesz ten rower... Chyba że go wozisz autem na miejsce zrobienia zdjęcia.
  16. Ale że za długo czy za krótko? A tak na marginesie to, co pisałeś o chłodzeniu i kadencji wydaje sie działać. Wprawdzie te 10 minut uczciwie to lekka utopia, bo zapominam, ale ostatnie ~3-4 jak odstawie młodą próbuję i wydaje się to działać. W każdym razie dzisiaj mięśnie inaczej się zachowały po ruszeniu.
  17. A ja dzisiaj dołożyłem kolejne 50km Tak na spokojnie nocna jazda gravelami. Trochę oczywiście drogami, ale sporo gravela plus Lasek Wolski U nas śnieg zaczął sypać pod koniec jazdy więc po nim za wiele nie jechaliśmy.
  18. @Sansei6 No mi Turbacz kojarzy się inaczej ale to dlatego, że za młodu tam fajnych ludzi poznałem. Sentyment ogromny mam do niego. Ogólnie rodzinnie lubiana górka. Moja siostra tydzień w tydzień tam bywała przez długi czas Rowerem tam jeszcze mnie nie było... Ogólnie od lat w górach rowerem nie byłem. Takie pomniejsze to tak ale poważniej to dawno temu. W zeszłym roku miał być powrót, ale... Jakoś tak szosa za mocno weszła. Córka jakoś starciła zapał do roweru górskiego i ogólnie terenu jak dostała szosę. Jej przyjaciółka miała kompletnie niedobrany rower i sie na nim męczyła...Więc ciągły na szosę a full sie kurzył. Ale moja córka stwierdziła ze elektrykiem może jeździć a druga sierotka czeka na rower więc w tym roku pewnie sie już więcej uda. Tylko teraz muszę pokombinować jakieś trasy na początek, żeby nie przerosły towarzystwa. A choć mam Sporo gór schodzone to odniesienie tego do jazdy jest dość trudne. Jednym słowem boisz się samego siebie za kółkiem. Bez złośliwości to piszę, ale pochyl się nad tym. Na prawidłowe wyprzedzenie wszystkich rowerzystów w sezonie szosowym w najlepszą pogodę stracisz w najgorszym razie z pięć minut... Czy to dobry powód wzrostu ciśnienia? Ale to w nocy, bo wtedy w sumie i tak niewiele widać to wszystko jedno gdzie sie jedzie... Choć zdecydowanie jakiś ojców czy Tenczynek to byłaby lepsza opcja. Poza tym wiesz.. za mało km to słabo będzie przyrastać w tabelkach na stravie No i muszę poćwiczyć, bo jak będę drugi to nie będzie próżnej satysfakcji.
  19. No taki gravelowy klimacik z wczoraj
  20. Nie no koledzy się tu na randki umawiali a ja zgarnąłem jedną taką blondynkę i pojechaliśmy sobie takie spacerowe 31km Mrozek bym powiedział słuszny, bo Garmin zgłosił -7. Przy Dąbiu Wisła zamarznięta już. Fragment tych dzikszych wałów nam lekko dał sie we znaki, bo jednak tam zawsze przenikliwie zimno jest wiec odbiliśmy w miasto lekko skracając pierwotny plan... Szczególnie że mi zamarzł hamulec. Nie wiem co jest z cholerą. Chyba mam wodę w pancerzu i ona zamarza, bo po wyjściu z domu po 5min nie dało się go wcisnąć. Wróciłem do domu wyjechałem windą i działa bydle... Ale w sumie jazda spoko. Pomimo pewnego kryzysu na wałach (ręce lekko zaczęły kostnieć) i decyzji ze skracamy dystan młoda jak ją odstawiałem do domu stwierdziła, że trochę mało dzisiaj tej jazdy było. A i dzisiaj mi soft zamrazł... Jednak trzeba inną kurtkę na zimę... No ktoś mi ciągle podsyła jakieś zajawki na zimowy Turbacz i inne górki... A jazda po śniegu to zdaje się jej must have tego roku. Tylko butów nie ma na takie zabawy. Ale na pewno jazdy nie odpuści. A mi sie szykują wydatki, bo mojej córce też będę musiał kupić i buty zimowe i kto wie, czy nie jakiegoś fula. Wprawdzie zarzeka sie ze góry nie jej bajka i że jak to na elektryku z nami pojedzie, ale w sklepie się zaczęła do fuli przymierzać i coś przebąkuje, że jednak w te góry to chyba będzie jeździć i fajnie jak by miała taki rower... Tak wiele razy, co bym nie robił doba ma 24h Wiesz w nocy godzina mojej pracy jest trzy razy droższa. A rower to drogie hobby. Nie mówiąc już o kształceniu trójki dzieci. Te wszystkie pomysły jak mieć więcej czasu to ja znam i zawsze w którymś momencie dochodzę do wniosku, że one są świetne dla ludzi, którzy robią stosunkowo niedużo. Windowsa używasz. Powinieneś przejść na Debiana i to szybko... A najlepiej sobie skompilować PLD. Bill wszystko o Tobie wie... Inwigiluje i wie jak jeździsz... W każdym razie nie rozumiesz. Te tabelki nijak się mają do tego co da Ci strava w połączeniu z nakładkami. A jak do tego dodasz licznik, który Cię wprowadza na wybrane segmenty, na których chcesz docisnąć. Wracam z jazdy wyłączam licznik jak się rozbiorę to mam wszystko policzone i mogę sobie zerknąć jak przebiegła jazda... A to, że ktoś o mnie wie, że jeżdżę rowerem tak a tak... A to wyścig będzie? Jedyny problem jest taki, że Ty nie lubisz chyba jeździć ulicami a ja wały toleruję wieczorami jak tam spotykam dziki i sarny No i ja na tym szybkim rowerze lubię się zgubić na jakichś bezdrożach.
  21. Ach jak kocham ten motywacyjny bełkot... Ja wiem co. Robić mniej. Więcej czasu mieć nie będziesz możesz co najwyżej lepiej go wykorzystać albo z czegoś zrezygnować. Czasem chwilkę a czasem i kilka godzin. Wziąłeś pod uwagę, że robię to "przy okazji"? To są te momenty kiedy nic bardziej konstruktywnego kolejnego nie wcisnę a mam 5min... Czasem taki post piszę na raty w tych wolnych 5min. Taki hobby. Dla tego 99% motywatorów i speców od czasu wprost albo pośrednio radzi rezygnować z tego co nas obciąża... Chorzy rodzice? Chora żona chore dziecko? Czas dla dzieci? W większości tych poradników gdzieś jest wprost albo za zasłoną napisane, żeby się od tego odcinać. Pomijam też że wiele z nich nie przystaje do rzeczywistości autorów. Po prostu piszą pięknie a rzeczywistość swoje. Czasem przeginam, ale staram się nie rezygnować. Najprościej byłoby z roweru. Ale czas ucieka a w trumnie będę miał dużo czasu na wyspanie się. WTF? Co to ma do rzeczy? STRAVA Masz statystykę na segmentach i na tych samych trasach Od razu próżna... Rywalizacja zawsze napędzała ludzkość i będzie napędzała. A rywalizacja z samym sobą nie daje próżnej satysfakcji? Czasem rywalizując z kimś jest o wiele łatwiej o progres. To trochę jak z jazdą w peletonie. Sam się skichasz, a nie pojedziesz tak jak z kimś. Wiesz, że ja jestem cienki ? Popełniam wszystkie możliwe błędy i pewnie dla tego wiele wyżej nie przeskoczę. Być może i tak. Dla mnie to już jak jazda na rowerku stacjonarnym. Takie zadaniowe. A prawda jest taka ze Cię trochę prowokuję, bo mieszkasz w miejscu, gdzie naprawdę dużo można zobaczyć i warto z nudnych wałów wyskoczyć. Inna bajka taki gravel jak sobie wczoraj zrobiliśmy. Człowiek wraca z czystym umysłem. Wiesz, że po BTS twoją nokię można śledzić? Tak jesteśmy inwigilowani. I będziemy. Ale metodą na ukrycie się nie jest rezygnacja z technologi ułatwiającej życie. Najśmieszniejsze jest to ze jak będziesz się starał ukryć to o wiele łatwiej będzie Cię namierzyć. Jak będziesz widoczny w tej pajęczynie to masz szanse część swoich działań ukryć. ale to inny temat Dla twojej wiadomości to 4min zajęło napisanie tego posta.
  22. Pobawię się. Już zainstalowana dzięki
  23. Ale to nie było do Ciebie Tylko do @kosmonauta80 Ja też mam swoje "stałe trasy" ale teraz to służą głównie do sprawdzania co z siebie wycisnę no i czasem jako sposób na szybkie km. Jednak łatwiej się jedzie coś, na czym się zna każdą dziurę i kamień nie mówiąc już o podjazdach. Jeśli chodzi o wały to jest nuda koszmarna. W obu kierunkach, choć w stronę Niepołomic trochę ulic jest. Ale ile razy można? Jak jeszcze w stronę Tyńca dziewczyny pojadą tak do Niepołomic odmawiają. A jak wchodzi temat WTR to chcą mnie zabić. Np ujście Dunajca. Niby fajna trasa, ale jazda 70km wałem i to nieźle wyasfaltowanym to jest hardcor. Wszystko nic, ale ta koszmarna nuda.... Jak sam jechałem kiedyś to poważnie musiałem się pilnować, żeby z wału nie zjechać. Pomijam, że było ze 40st a tam grama cienia nie ma Większość innych "stałych" też modyfikujemy. Jakiś podjazd jakaś dolinka jakiś gravel... Możliwości są choć czasem prowadzą w teren nieprzyjazny naszym rowerom A te cholerne wyjazdy z KRK są na tyle męczące i nudne, że coraz poważniej rozpatruję zaprzęganie kolei. Szkoda tylko ze tak kulawy środek transportu szczególnie dla rowerzystów. No nad tym musze popracować... niestety mam na końcu podjazd... Spróbuję robić go langsam, szczególnie że zrobili śmieszkę i niedługo nie będzie mi wolno ulicą cisnąć. Niestety podobny błąd popełniam na wyjeździe. Kilkaset m i jest dwupasmówka.... Jakoś tak lubię sobie na niej docisnąć i to dość mocno, a to zdecydowanie za wcześnie. Trzeba spać w opasce czy można ją założyć rano? Chodzi mi o to czy zakładanie nie zaburzy to odczytu.
  24. Z jak wysoką? Ja ogólnie staram się jeździć pod 90, choć jak jadę z którąś z dziewczyn zazwyczaj się średnio udaje. Z Karoliną jeszcze, bo ona jest mocniejsza a na pewno równiejsza. Z jej przyjaciółką różnie bywa, bo rzadko ma tak ze cały dystans przejedzie równo. Niestety po zakończeniu jazdy jak odstawie do domu młodą to mam do siebie taki fajny podjazd, który lubię sobie docisnąć... Więc słabo z tym jest, ale spróbuję. O tyle to jest do d że najczęściej powrót mamy po podjeździe. 4km nachylenie niby żadne, bo 0,5-1% i na końcu trochę stromiej pod 3% ostatni km. Ale nie sprzyja to temu co piszesz. Wiem zaliczyłem to jakiś czas temu jak miałem silny komunikacyjnie sezon. Dzień w dzień po mieście między 30-70km. Nawet nie zauważyłem kiedy się zaorałem zupełnie a nic na to nie wskazywało. Szczególnie że to było dużo krótkich jazd. Dla tego całkiem poważnie podszedłem do Twoich słów. Wprawdzie to było ostatnie co brałem teraz pod uwagę, ale nie mówię nie. A jeździłeś czekając aż przejdzie czy zrobiłeś przerwę? Bo ja naprawdę czasem chce odpuścić, ale jak nie pizga niczym z nieba to mi szkoda nie pojechać. Nawet czasem jak pizga to wystarczy ze mnie kroś wi i się zbieram i jadę. Uzależniłem się i jak nie pojadę to mam normalnie głoda... Jedyne co martwi to to ze po jeździe w zasadzie mógłbym tylko iść spać. Ścina mnie i mam przymułę. W tym sezonie w planach jest kierunek góry więc na pewno zmieni się specyfika jazdy. Choć jak wszedłem do domu to mi córka zakomunikowała, że w tym roku zrobimy parę 300 Dobrze w sumie wiedzieć. Jedna zakochana w jeździe po górach druga w szosie wiec pewnie sie skończy tak, że w soboty będę się szlajał po górach a w niedziele te 300 mykał Na razie muszę się jakoś ogarnąć i zacząć poważniej podchodzić do treningu i zmusić je do tego... Jeździ sie fajnie, ale ambicje u nich są a nogi za słabe, żeby to w rozsądnych czasach robić. A i może się pobawimy w zbieranie kwadratów Zawsze to sposób na urozmaicenie jazd. A na dzisiaj muszę hamulce ogarnąć, bo po myjce postanowiły się zatrzeć.... Przód przestał hamować jak by tarcza zatłuszczona (może nie doschła) a tylni klamka się zablokowała Jak się wciśnie to zacisk sie zaciska i tyle.. I to w dwóch rowerach taka zabawa... Tak ze bedzie trzeba rozebrać zaciski i powdychać benzynki albo innego środka do silników... No i pancerze przepłukać Niestety nie bardzo mogę tu cos poradzić. Praca dzieci rodzina i rower... W nocy często musowo muszę robić, bo na rano robota musi być zrobiona. Ile razy trzeba Ci powtarzać ze nie chodzi o żadne pozycje? Zresztą ja jestem na tyle cienki, że nawet wejście do top 10 segmentów jest w większość przypadków mało realne. A Strava to narzędzie i zabawa. Jak czasem sie coś gdzieś wygra albo jakiś rabat przydatny dostanie to fajnie. Nie to nie. Owszem jak mi córka wskoczyła na wysokie miejsce w challenge to mi się miło zrobiło. Ją to też w jakiś sposób dowartościowało. Ale to nie jest najważniejsze. Owszem patrzę na lepszych... Gość trzeci rok z rzędu robi ponad 36k w roku. to 100km dziennie... I w jakiś sposób to motywuje, żeby robić więcej, a nie mniej. Ty jeździsz sobie w koło wałem... W sumie to podziwiam i zastanawiam się kiedy będziesz miał dość. Oczywiście, żeby jeździć, trzeba jeździć i ten cholerny wał jest gdzieś wpisany w taką jazdę dla kilometrów. Ale podziwiam Cię i zawsze jak dziewczyny już mają dość "szybkiej 40" to podaję Cię za przykład niezłomnego. I zawsze zachodzą w głowę jak to jest możliwe, że nie masz dość... Nawet podejrzewamy, że jesteś nie kosmonautą a kosmitą. Dzisiaj 75km i może z 15km z tego po ulicach z jakimś uciążliwym natężeniem ruchu. Takie mniej fajne to może z 4km. Reszta to albo puste drogi albo szutry i leśne ścieżki. Między innymi dzięki tym tabelkom i innym heatmapom i kwadratom się wyrywamy ze szponów wałów. Sporo naszych tras powstaje dzięki stravie. Choćby nad morzem jeździliśmy czymś czego nie było na mapach a tylko korzystałem z zapisów i rady lokalnych osób. Zwiedzamy szukamy nowych tras jedziemy dalej, wyżej... Ale też i w trudniejszym terenie. Duża część dzisiejszej trasy to coś, co jeszcze rok temu jeździliśmy na grubych oponach. Dzisiaj robimy to z frajdą na cienkich. W zasadzie krok po kroku zabijamy sens posiadania cięższego roweru. Jeździ ze mną koleżanka córki. W marcu jej się wydawało, że jak robi 20km po mieście to jeździ. Teraz pozbywa się HT bo nie widzi sensu w jego posiadaniu i kompletnie przebudował sie jej obraz jazdy. Szczęśliwie pomimo kontuzji i choroby zrobiła w tym roku 5,5tyś. Też jej w tym troszkę strava pomogła. W sierpniu zrobiła 1600km bo jest na niej taki challeng i chciała spróbować go zrobić. Żeby to zrobić musiała w ostatni tydzień zrobić 700km. Tabelki w stravie? NIE! Po prostu poprzeczka. Przełamała siebie i swoje zmęczenie. Ostatnie jazdy z łzami w oczach (i to żadna przenośnia), ale dała radę i został jej jeden dzień zapasu... Wiesz co zrobiła w ten dzień rano? Zapytała, czy gdzieś jedziemy. Już Ci pisałem, że moja córka dzięki zimowej8 poczuła ze ma siłę i moc, żeby jeździć. Miała doła i straciła wiarę. Z przytupem zakończyła sezon i odzyskała frajdę z jazdy. Ona lubi rywalizację wiec dało jej to dodatkowego kopa jak zobaczyła, że nie jest słabiakiem, za jakiego się uważała. Gdyby nie zimowa8 nie wsiadłaby już 2020 na rower chyba, że żeby gdzieś dojechać. Była załamana i wypalona. Wiec jak widzisz te "tabelki" potrafią sporo dobrego zdziałać jak do nich mądrze podchodzi. Ja na rowerze jestem od przeszło 30 lat od spokojnie 30 jest to całkiem sporo km niemal rok rocznie. Nie potrzebuję stravy, ale się nią cieszę. Czasem daje mi motywację. Czasem dzięki niej zwlekam dupę z kanapy. Czasem są to dziewczyny, bo np Wika chce zrobić 1600km i sama tego nie szarpnie. Więc ja przebijam 1800. Czasem się wkręcimy w taką zimową8 i jest masa zabawy. Po kilkudziesięciu latach jazdy trzeba sobie jakieś cele obierać, żeby nie cisnąć rowerem w pierony. Za każdą górką musi być coś ciekawego, żeby warto było się męczyć. I sorry, ale jak czytam jak to nie potrzebujesz tabelek konkurencji i że to głupie i niepotrzebne... Jak piszesz o miejscach w nich... Zastanawiam się, czy przypadkiem się nie oszukujesz i nie siedzisz w swojej strefie komfortu tak bardzo, że boisz się po prostu tego gdzie w tych tabelkach byś był i jak by Ci z tym było? Może powinieneś wyjść z tej strefy? Ja dzisiaj dzięki stravie (heatmapa) odkryłem kilka zarąbistych ścieżek, cholerną piaskownicę i dolinkę która, choć krótka to urokliwa. Ta sama trasa stała sie inną trasą i dzięki stravie nie utknęliśmy w środku lasu na ślepej ścieżce co nieraz mi mapy zafundowały. Dla mnie to wartość sama w sobie. Ale żeby to działało wiele osób musi z tych głupich tabelek korzystać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...