Jadę wczoraj przez osiedle. Z przeciwka idzie człowiek, na niego szarżuje rozwścieczony pies. A sam mam psa, tyle, że go ułożyłem. Starszy człowiek nie wie co ma robić. Ja jadę w ich kierunku. Jak pies mnie zobaczył jadącego, wydałem mu się bardziej interesujący. Przebiegł z przeciwka i zawrócił z poślizgiem za mną jak amerykański radiowóz. Nie spieszyłem się, bo mógłby mnie jeszcze nie dogonić. Jak już był bliski chwycenia mnie zębami za nogę zainkasował pouczający uzdrawiający dotyk tej właśnie nogi, tylko inaczej niż sobie to wyobrażał. Zdziwił mnie bo był bardziej pojętny niż wściekły. Tyle mu na ten wieczór wystarczyło. Właścicielce spojrzałem w oczy bo i jej przydałoby się parę rzeczy uświadomić. Oczekiwałem wrzasku, ale i ona okazała się pojętna.