Roboczy standard, ale powrót z przygodą... dla ominiecia samochodowych chlapaczy jechałem spokojnie przez park.. a tam sobie stała pani... spoko ominę ale co to jakaś linka.... aha... piesek... awaryjne hamnowanie, piesek ocalony ... rower po ziemi, ja ustałem w telemarku... ale nie dobrze przy takiej pogodzie i mżawce mieć okulary... no i cóż pani stała po prawej stronie szerokiego chodniak, malutki piesek był całkiem po lewej smycz na całej długosci chodnika plus ściólka... a apni z nosem w telefonie... ale na spokojnie, nawet światełko mi podała co odpało... tylko mnie kostka nieco boli od tego nagłego lądowania... ale już spoko...