Dziś po za roboczym standardem w opadającej mgle rano, szybki wyskok z młodym na badania, potem popołudniowa przejażżka z najmłodszym i młodym... no i wieczorem jeszcze odebrałem rower żony z na prawy, po tym zmasakrowaniu tylnego koła...czyli sporo rowerów w ciągu dnia w różnej formie... km może i nie za dużo, ale czasowo sporo.