Zerwało mu cały bagażnik rowerowy z dachu. Był jakiś uniwersalny, ale wg producenta miał pasować do jego modelu auta. Prędkość była "tylko" 100 km/h ale trafił się chyba bardzo mocny poryw wiatru. Szczęście, że było to bardzo rani, ruch dość mały i gościu z tyłu zdążył zahamować. Rowery poleciały przypięte do oderwanego bagażnika na ulicę. Coś tam z mocowaniem do dachu musiało być nie tak. W efekcie najbardziej ucierpiał jego rower, siodełko, przednie koło, opona, dętka, przedni amortyzator, klamka od hamulca zawinęła się w literę "c', upadło na jego rower, pozostałe to scentrowane koła, jakieś tam połamane plastiki...potem akcja na 4h, zabezpieczeniem tego, szukaniem nowego bagażnika, teraz ma Thule dedykowany i dopasowany. Szarpnęło go po kieszeni, a oprócz napraw rowerów, czeka jeszcze blacharka dachu, tylniej klapy i jednego boku w aucie. I tak było baaaardzo dużo szczęścia w tym nieszczęściu.