Mimo, że trochę wiało, to znów rodzinnie pokręcone około 25 km i do tego trochę zakupów w rowerowym dla rodzinki, jakieś tam odświeżone dodatku dla młodego, dozbrojenie roweru żony w uchwyt na bidon, torbę na kierownicę i w końcu po tylu latach w końcu wybrała sobie kask, teraz już cała rodzina kaskowo jeździ.
A na koniec jeszcze przetarłem szmatkę i nasmarowalem łańcuch... nie pamiętam kiedy padało, więc bez głębokiego czyszczenia itp.