Skocz do zawartości

szy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    948
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez szy

  1. W nawiązaniu do foty @Baboonsta na poprzedniej stronie - latarnia morska Kurmrags na łotewskim wybrzeżu z drugiej strony: A więcej z mojej Łotwy obok: Szy.
  2. Droga rowerowa Menu - Frankonia, Bawaria, Niemcy. Więcej na: Szy.
  3. @Baboonst , a dokładnie latarnia Kurmrags daleko w tle, prawda? Spałem tam dwa tygodnie temu :) Jechałeś po EV dookoła Bałtyku, czy tylko po Łotwie? Szy.
  4. Cześć. Forteczna Trasa Rowerowa istnieje już chyba prawie 10 lat, ale w ostatnich latach znacznie zmieniła swój charakter dzięki odnowionym wybranym fortom Twierdzy Przemyśl. I odrobinie nowego asfaltu gdzieniegdzie. O samym szlaku za wiele nie można napisać od strony infrastruktury - to poprowadzona po publicznych, polnych i leśnych drogach trasa przede wszystkim o wybitnych walorach krajoznawczych i krajobrazowych. Specjalnie zbudowanej infrastruktury tutaj nie znajdziecie. Poza stojakami rowerowymi pod fortami, o których m.in. piszę zachwycając się "szatą estetyczną" wykonanej rewitalizacji: http://www.znajkraj.pl/podkarpacie-twierdza-przemysl-i-forteczna-trasa-rowerowa Te walory krajoznawcze to kilkadziesiąt mniejszych i większych, zwykle zniszczczonych, czasem zachowanych obiektów fortyfikacyjnych Twierdzy Przemyśl. Temat tak ogromny i tak ciekawy, że naprawdę jazdę po Fortecznej Trasie Rowerowej warto zacząć od wizyty w którymś z muzeum Twierdzy. Nie wiem czy dla każdego to szokujące, ale na mnie zrobiło wrażenie, że budowana kilkadziesiąt lat Twierdza służyła zaledwie przez niecałe 9 miesięcy, od października do maja. I została zniszczona przez... samych budowniczych - Austriaków, którzy... odbili ją już dwa miesiące po wysadzeniu w powietrze jej obiektów. Ufff! Te ładniejsze miejsca wyglądają tak - zwróćcie uwagę na zadbane otoczenie, wykoszoną trawę, jednolite tablice, płoty, ławki... Fort Łętownia: Fort Duńkowiczki: Fort Borek: A te bardziej zniszczone: Obydwie pętle Fortecznej Trasy Rowerowej przecina podkarpacki odcinek Green Velo - jeśli ktoś ma dużo czasu, to zdecydowanie warto zatrzymać się na pętelkę dla urozmaicenia. Kto wie, jak długo utrzyma się piękna oprawa fortów za unijne fundusze... Zdjęcia wykonałem we wrześniu 2017 roku - mam nadzieję, że wciąż jeszcze jest tak efektownie? Z pozdrowerem Szy.
  5. Poznaję skarpę koło bazy harcerskiej - w zakolu Warty - zgadza się? Sympatyczna rowerowa okolica. Szy.
  6. Z lewej strony Elberadweg, czyli droga rowerowa Łaby, w miejscu ujścia kanału Haweli do Łaby (po prawej) na terenie Brandenburgii: Więcej o krótkiej "wyprawie" w wątku: Szy.
  7. Trasy rowerowe wzdłuż Łaby i Haweli. Dookoła Brandenburgii: http://www.znajkraj.pl/trasy-rowerowe-wzdluz-laby-i-haweli-dookola-brandenburgiielberadweg-droga-rowerowa-laby-brandenbu

  8. Hej, rowerowe remanenty - grudniowy weekend na... Łódzkim Szlaku Konnym. Bo kto powiedział, że konne szlaki nie mogą być inspiracją dla rowerzysty? :-) Właściwie miałem wrażenie, że w Łódzkiem lepiej się traktuje koniarzy niż rowerzystów. Bo podobnego szlaku to chyba nie macie tam dla rowerów? Tablice informacyjne, miejsca postojowe, wypożyczalnie - koni!, stajnie - wszystko to robi wrażenie przyjemnie zorganizowanego przedsięwzięcia dla miłośników podróży w siodle. Drogi są bardzo różne i raczej niespójne. Tzn. ani głównie dla MTB, ani na szosę - wydaje mi się że jest i tych, i tych po połowie. Za to zdecydowana większość przyzwoita jeśli chodzi o ruch - to rzeczywiście jakieś małe, ciche drogi na uboczu. Mapa szlaku, katalog obiektów powiązanych ze szlakiem na oficjalnej stronie szlaku na www.wsiodle.lodzkie.pl. Więcej wrażeń, fragment szlaku na mapie, trochę zdjęć: http://www.znajkraj.pl/dolina-warty-po-lodzkim-szlaku-konnym-aktywne-lodzkie Drogi wyglądają tak: Piękne i zupełnie nieoczekiwane klimaty nad Wartą - trzeba się kawałek wznieść w górę, by zobaczyć jak Warta meandruje w pobliżu Działoszyna, a czasem jak mroczne, jesienne klimaty dodają specyficznego nastroju: A najciekawszy na trasie na pewno Wieluń. Pięknie prezentujący się z powietrza, chociaż... niestety, widać, jak bardzo poszkodowany przez II wojnę światową. Z ciekawym ratuszem i ocalalą Bramą Krakowską i wieloma obiektami sakralnymi. I Muzeum Ziemi Wieluńskiej z wielkimi fotografiami miasta zniszczonego podczas wybuchu wojny. Bardzo sympatycznie. A latem, ze względu na pogodę, musi być jeszcze przyjemniej. Z noworocznym pozdrowerem Szy.
  9. Hej, na początku jesieni spędziłem weekend na polsko-słowackim pograniczu - trochę Beskidu Żywieckiego i więcej słowackich Beskidów Kisuckich - czy może raczej Kisuc ogólnie, po słowackie Beskidy oglądałem z dolin. Z całej wycieczki podrzucę Wam dwie dobre rowerowe trasy o których warto pamiętać wybierając się w tamte regiony. Jest ich tam wiele więcej oczywiście, ale te dwie ładnie wpasowują się w weekendową pętlę o której piszę na blogu: http://www.znajkraj.pl/beskid-zywiecki-i-kisuce-rowerem-po-pograniczu-polsko-slowackim Mapa poglądowa tras rowerowych regionu Mała Fatra i Kisuce: Pierwsza ze wspomianych tras to Bystrzycka Magistrala Rowerowa - od czerwonej strzałki gdzie stoi mapa ze zdjęcia aż do sztucznego zbiornika Nowa Bystrzyca układającego się w literę "C" na prawo od strzałki - czerwona linia. Trasę poprowadzono po śladzie nieużywanej od wielu lat leśnej kolejki wąskotorowej. Ma długość około 25 kilometrów, prowadzi cały czas w oddali od wsi i zabudowań - wzdluż rzeki Bystrrzyca. Po drodze zdarzają się miejsca odpoczynku, tablice informacyjne o mijanych wsiach i miejscowościach, kilka drewnianych mostków. Wszystko w świetnym, turystycznym standardzie. Początek w Kraśnie nad Kisucą: Specjalna kładka pod mostem na Bystrzycy: Most miłości pełen kłódek - obok trasy Tablica z historią leśnej kolejki i historią powstania rowerowej trasy. Dolna część po polsku - zawsze! Pozostałości II wojny światowej: Przeciętny widok z trasy: Oddalenie od cywilizacji widać na ujęciach z góry: Dużo ludzi na trasie - rodzin, lokalsów, szosowców, górali... Bliżej rzeki - czasem pojawiają się bariery: Ale nie zawsze: Są niewielkie mostki nad schodzącymi do rzeki potokami: Oznaczenia okolic: Trasa wiedzie południowym brzegiem rzeki, więc właściwie cały czas naprzeciw mamy przyjemne widoki na słowackie Beskidy: Są efektowne, drewniane mosty: I naprawdę nietrudno o innych rowerzystów - nawet wpięknie wpasują się w ustawianą samokę Koniec jednej trasy oznacza początek drugiej - to rowerowa trasa wokół zalewu Nowa Bystrzyca - czarna linia na mapie na pierwszym zdjęciu. Z góry prezentuje się tak: Na początku na wysokości zapory to jeszcze jakieś przebłyski starego asfaltu: Potem robi się terenowo, chwilami mocno terenowo - koleiny po leśnym sprzęcie, jednak generalnie jest dość przyjaźnie nawet z sakwami: Bardzo przyjemny klimat, zupełne odludzie, efektowne widoki: Ślad wycieczki, więcej wrażeń, ciekawe miejsca - na blogu, adres na początku posta Z pozdro Szy.
  10. Cześć, naszego podróżowania rowerem po Niemczech część kolejna. Były góry - Harz, były trasy nadrzeczne - Wezera, trochę Haweli, Łaby, były trasy bardzo leśne - Tour Brandenburg na północy, ale nigdy jeszcze nie było morza. Padło więc w tegoroczną majówkę na niemieckie Morze Wschodnie, czyli polskie Morze Bałtyckie Dodatkową motywacją był start projektu EuroVelo 10, jakie w Polsce realizować będą Pomorze Zachodnie i Pomorskie. Móc zobaczyć, jak wygląda niemiecka trasa, by wiedzieć czego wymagać od polskich samorządów - dla mnie świetna sprawa. Niemcy wzdłuż swojego wybrzeża puścili Ostseeküsten-Radweg, która pokrywa się z przebiegiem EuroVelo 10. W większości to drogi rowerowe lub ciągi pieszo-rowerowe, rzadko drogi publiczne o małym ruchu, czasem miejskie promenady nad morzem. To piąta-szósta najpopularniejsza turystyczna trasa rowerowa w Niemczech według ADFC. Zaczęliśmy w Lubece, skąd dojechaliśmy nad Bałtyk, a potem pięc kolejnych dni posuwaliśmy się na wschód, do Stralsundu. Po drodze Wismar i Rostock. Wszystkie cztery miasta to dawna potęga Hanzy. Nie zobaczyć ciekawego muzeum Hanzy na początek - niemożliwe. Niestety, trzeba było wyjść po trzech godzinach, by jednak trochę pokręcić tego dnia. Szkoda, bo właściwie można tam spędzić cały dzień. Lubeka klimatem przypominała mi bardzo Gdańsk. Ta sama gotycka dusza, te same powojenne plomby. Tylko można sobie wyobrażać, w jakim innym świecie żylibyśmy - i w Polsce, i w Niemczech, gdyby nie bombardowane miasta. Po Lubece był ciekawy Wismar, który - dzięki nieosiągalnej w Lubece ciszy i spokojowi - podobał nam się chyba najbardziej. Dalej mniej porywający Rostock, za to ze świetnym rejsem do Warnemunde, a na koniec Stralsund - z kolorowym kościołem św. Mikołaja i fajnym Ozeaneum (oceanarium), ciekawym chyba dla każdego. Na trasie sporo ciekawostek, które sprawiają, że jest naprawdę ciekawie. Ot, podnoszony most drogowy w Lubece - naprawdę robi wrażenie, gdy nagle staje przed Tobą kilkanaście pięter asfaltu. Albo to, że Lubeka jest stolicą.. marcepanu. I wiele więcej. Gdyby udało się taki produkt stworzyć w Polsce, byłoby wyśmienicie. Trochę się obawiam pójścia na skróty w wielu przypadkach, prowadzenia szlaku w Polsce po po prostu zwykłych szosach, zamiast inwestowania w separowane trasy na uboczu. Ale - może? Nasza relacja na blogu, zapraszam: http://www.znajkraj.pl/szlakiem-wybrzeza-morza-baltyckiego-rowerem-po-niemczech Wybrane momenty: Tak bardzo często wygląda trasa - asfaltowy dywanik, wybrzeże. Tu chyba dwie foty z półwyspu przed Stralsundem, gdzie chyba był najdłuższy pojedynczy, ciekawy odcinek trasy: Takich obrazków "z katalogu" było mnóstwo. Okazuje się, że to właśnie w Rostocku zbudowano pierwszy taki charakterystyczny kosz plażowy: Bułka z rybą (do wyboru mnóstwo gatunków) do dostania w każdej z miejscowości. To jak podają - klasa. Pycha! To niemieckie spojrzenie na wojnę - nie pamiętam jednego miejsca w Polsce, gdzie stoi ruina kościoła. Tu zostawia się ślady, zarysy budynków, itp. jako pomniki wojny. Tu dzwony, które upadły podczas bombardowania w 1942 i tak leżą do dziś. Cała Lubeka fajna. Może to Gdańsk nas nauczył takiego sentymentu do nadmorskich miast. Takie widoki - uwielbiamy! Bardzo polecamy. Dotrzeć do Lubeki można bezpośrednio regionalnym połączeniem ze Szczecina. Szy.
  11. Od tego miejsca wzdłuż Orawicy na południe, do Orawic: https://goo.gl/maps/ZaHhrMwcMkM2 Szy.
  12. Jak tu? W dzisiejszej rzeczywistości rowerzysta, czy turysta w ogóle, dla Lasów Państwowych pewnie w ogóle przestanie istnieć. A to właśnie one powinny prezentować tę najwyższą świadomość. Całe szczęście że podczas naszego wyjazdu to był margines. Szy.
  13. Mówisz o tym krótkim odcinku? ... i tej szosie tam pod lasem? Jeśli tak, to ja bym sobie życzył więcej takich. To wcale nie 2-4 metry od szosy - to raz. A dwa - to górski teren, tu najnormalniej w świecie nie ma opcji by drogę prowadzić w inny sposób. Jechałem (samochodem) tej zimy drogą z Trzciany do Nowego Kubina i dalej - czyli przyszłą kontynuacją istniejącego odcinka od Nowego Targu. To też dolina rzeki, co prawda szersza, ale tam będzie pewnie podobnie jak przed Orawicami. Moim skromnym zdaniem to bardzo dobry deal dla rowerzysty . Szy.
  14. Dla turystyki im dłuzej, tym lepiej Z punkt widzenia Słowaka to świetnie - tworzą dłuższy, ale wygodniejszy wariant trasy, wciąż mając krótszy Drogą Wolności. Czyli mają dwie trasy wokół Tatr. I większą ofertę. Choć pewnie w praktyce chodziło o to, by zaliczyć większe miejscowości, które w ten sposób zyskują też drogi dla lokalnego transportu - takie są również założenia szlaku. Szy.
  15. Bardzo rowerowy jest Gościniec Jo-Jo w Brusach: http://www.gosciniecjojo.pl/Oferta_Rowery.jpg Kilka fajnych miejsc możesz znaleźć także w Airbnb. Przy okazji, nasze rowerowe Bory: http://www.znajkraj.pl/kaszubska-marszruta-bory-tucholskie-na-rowerze http://www.znajkraj.pl/majowy-rower-przez-bory-tucholskie-i-kaszuby I jeszcze trzeci post niedługo, tej jesieni. Szy.
  16. Masz oczywiście rację, choć... ja też nie jestem tak zupełnie bez racji Tak, miałem na myśli część Jury leżącą w granicach województwa śląskiego, tak nam się wygodnie ułożyły plany, że w kilka leniwych dni akurat ten fragment nam pasował. Ale rzeczywiście - przyznaję - czytelniej byłoby nazwać ją północną Jednak "Śląskie Smaki" to już niezaprzeczalny fakt, nazwa własna szlaku tematycznego, za którym podążam podczas rowerowych wyjazdów. Ot, jeszcze jeden motywator do zajechania tu i tam. I właśnie wspominane przeze mnie knajpy w Częstochowie czy smażalnia w Sygontce to punkty na trasie "_Śląskich_ Smaków" jakkolwiek może to dla Ciebie brzmieć dziwnie (i boleć, co naprawdę rozumiem). A co do szlaków rowerowych. Niestety, wydaje mi się, że jednak zmierzając do światowych standardów ludkowie jak Ty i zapewne wielu, wielu z Was tutaj na forum, jesteście na straconej pozycji. Trendy jednak zmierzają prosto w kierunku przygotowywania rowerowym turystom jednak asfaltowych dywaników, wypychając pozostałych rowerzystów na specjalne przygotowane górskie trasy, albo gdzieś na jakiś lokalny, bardziej dziki margines. I to wcale nie jest jakiś akt rowerowej, turystycznej agresji , a jedynie bardzo rozsądna kalkulacja. Brak drogi zniechęca do uprawiania turystyki osoby słabsze, młodsze, moze niepełnosprawne, rodziny z przyczepkami. Choć znowu - 100% racji, że musi to być robione z głową. I nawet co do pętli możesz mieć rację - my podczas naszego przejazdu "wzdłuż" Jury tej pętli nie wykorzystaliśmy. Więc może rzeczywiście wystarczyłby jeden wariant? ... ale na pewno zaraz się odezwie ktoś, kto widzi szansę dla Żarek i okolic w postaci stacjonarnych pobytów. I jego taka pętla cieszy... Nigdy wszystkim nie dogodzisz Btw, za chwilę Małopolska ukończy prawie 200 kilometrów własnie takiej drogi wzdłuż Wisły, potem dojdzie Dunajec, dalsze etapy trasy wokół Tatr. Śląskie wielkimi krokami zmierza ku pokryciu dawnych torowisk też takimi trasami. Dziesiątki tysięcy takich dróg służą już w Niemczech. Itp... Szy.
  17. Może to przez fakt, że rzadko której hodowli z własną restauracją odpuszczamy podczas rowerowej wycieczki i smaków smażonych lub gotowanych pstrągów mamy w głowach mnóstwo, ale aż tak nie byliśmy w Złotym Potoku zachwyceni. Było po prostu smacznie, tak jak powinno A naprawdę, większe wrażenie zrobiła na nas Sygontka oryginalnością smaków - tymi wspomnianymi wyżej potrawami. To może 10 kilometrów od Złotego Potoku, jeśli nie byliście, to warto choć raz "na spróbowanie" Szy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...