Szczerze mówiąc to kupowanie oleju do smarowania łańcucha  dla mnie jest wywalaniem pieniędzy w błoto. Tym bardziej że większość ludzi nie wie jak smarować łańcuch i wszystkie te metody 'kropelka na ogniwo' sa do kitu bo olej musi dostać się nie pod okrągłą  rolkę tylko bezpośrednio do pina łancucha. A dostać się tam jest  olejowi dość cieżko ze wzgl na  konstrukcję  ogniwa. Dlatego po wielu próbach doszedłem do jedynej słusznej metody, jaką  motocykliści starej daty używali  wieki temu.  W skrócie. Raz na miesiąc zdejmujesz wieczorkiem łańcuch, wsadzasz do beznzyny albo i nie jak ci się nie chce ( mi nie więc tylko precieram szmatą z piachu)  a potem do pojemnika z olejem.  Dobrze wstrząsnąć, zostawic na 15min, wyjąć , powiesic do odcieku , przetrzeć szmatą i masz nasmarowany łańcuch na miesiac jak nie dłuzej  a nie tam  dziabać dozowniczkiem  co tydzień a i tak niewiele to da bo do pina to tam niewiele spłynie przez tą szczelinkę. natomiast czy to olej z teflonem czy nanocząsteczkami to mnie kompletnie nie interesuje bo dla obciązen łańcucha rowerowego to bez znaczenia dla trwałości. jedynie brudzenie z zewnątrz moze być problemem ale to problem raczej natury estetycznej. Wszystkie zlewki z olejów do słoja i tak sobie płuczę co miesiąc a że mam warsztat samochodowy po drugiej stronie to jak już jest usyfiony mocno to zdaję do utylizacji i po problemie.
 
	Kiedyś byłem purystą, kupowałem Rohloffy, markowe łańcuchy cuda wianki na wodzie...  z biegiem lat  poszedłem w stronę maksymalnej prostoty, minimalizmu i ciecia kosztów. jedyną wadą jaką dostrzegam  takim podejsciu jest waga sprzętu - co boli. nie powiem. Ale mam za to w d.. koszty, zamartwianie się stanem korb czy łańcuchów czy uszkodzeń. Na wyścigi już nie jeżdżę, czasu nie liczę