Skocz do zawartości

ZAGGI

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ZAGGI

  1. Dorzucę swoje trzy grosze... Zapasowa dętka bądź łatki to podstawa (3 kapcie w cągu miesiąca i min. godzina pchania do najbliższego punktu z dętkami skutecznie mi to uświadomiły). Zwykle łapałem kapcie przez dobicie więc nie sprawdzałem wnętrza opon ale raz zdarzył mi się drut (3 dętki poszły zanim zdecydowałem się sprawdzić, wcześniej podejrzewałem zadzior przy otworze na wentyl). Dawniej bawiłem się w łatanie i przy dobrym założeniu nie było problemem nawet 5 czy 7 łatek na każdej dętce (na obu kołach jednocześnie) - zero uchodzenia powietrza itp. Łatka na łatce... Osobiście nie miałem ale znan opinie że tak się da i nawet nie stwarza to problemów . Podobnie jak "łatki" z kawałków innej dętki. Obecnie łapię kapcie na tyle rzadko że wymieniam całą gumę a stara idzie do kosza (szybciej i mniej kłopotliwie), zawsze przez dobicie (stąd uraz do wszelkich dziur, krawężników itp - w terenie nie zdarzył mi się dotąd flak ). Co do zdejmowania opony... najlepsze są plastikowe łyżki do opon, za parę złotych w każdym sklepie rowerowym - bez problemów zdejmiemy i założymy nią każdą drutówkę (kevlarówki zwykle zdejmuje się bez problemów palcami). Nie ma sensu bawić się w metalowe fanty typu śrubokręty itp - przy szczególnie opornej oponie łatwo o przecięcie gumy lub uszkodzenie rawki. Aha, warto jeszcze przed założeniem łatki sprawdzić czy nie mamy "snejka" - przykra sprawa gdy nałożyliśmy już ostatnią łatkę a jest więcej niż jedna dziura .
  2. Oponki (kevlarówki) dostałem lekko przechodzone, po ok. 1000 km i przejechanej Transcarpatii więc nie wiem jak się sprawują od nowości. Po przejechaniu ponad 5000 km stwierdzam że warte są więcej niż każą sobie za nie płacić. Oczywiście cudów nie ma - zapychają się błotem (co mnie akurat nie przeszkadza - pierwszy lepszy zjazd załatwia sprawę ale uwaga na oczy, czasem nawet okulary nie pomagają ) i ślizgają na mokrych korzeniach (bolączka większości, jeśli nie wszystkich opon). Trzymanie się drogi na zakrętach i szum podczas jazdy asfaltem, to wszystko prawda. Co do odporności na przebicia... Moja jazda (pół na pół asfalt/teren) nie jest mega hardcore'owa itp ale zachęcany możliwościami sprzętu pozwalam sobie na coraz to większe szaleństwa . Na pierwszym maratonie zjeżdżałem z duszą na ramieniu po ostrych kamolach, jednak przebicia nie było . W ogóle na żadnym z kilku maratonów w jakich jechałem ani nigdzie w terenie nie złapałem gumy. Jedyne brały się z mojej winy (dobicia na dziurach albo krawężnikach) Poza tym oponki wręcz bajecznie łatwo zdejmuje się gołymi rękami. Dość powiedzieć, że wymiana dętki z napompowaniem na full teleskopówką zajęła mi jakieś 4,5 minuty i to bez specjalnego pośpiechu, a jak wiadomo na maratonie każda minuta jest na wagę złota . Po tych 5000 km bieżnik z przodu nie wygląda na specjalnie zużyty, w przeciwieństwie do tyłu (o dziwo, bo hamuję głównie przodem) ale powinny spokojnie starczyć na drugie tyle (nie zdzieram opon przy hamowaniu ). Gorąco polecam, a do planowanego sprzętu (s-works epic, marzocchi marathon race itp) kupię takie same.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...