Lata temu przejechałem owczarkowi niemieckiemu zwanemu zazwyczaj wilczórem po ogonie. Mimo moich najszczerszych chęci bydle samo się pchało pod moje koła. Wiadomo ja od razu dałem po hamulcach i zwrot w prawo, on też w prawo, to ja w lewo, on też. Skutek wiadomy. Co mnie zdziwiło nawet nie jęknął.
Propo zwierząt byłem kiedyś świadkiem jak facet jadąc myśle koło 35 km/h bez hamowania udeżył jakiegoś kundla bodajże korbą prosto w łeb. Po wypadku ten pies wcale się nie ruszał, tylko leżał na drodze. Myśle, że niestety zakończyło się to zejściem śmiertelnym dla owego psa, ale cóż sam wskoczył pod rower.