Skocz do zawartości

CzyzbyBlog

  • wpisów
    37
  • komentarzy
    5
  • wyświetleń
    26 455

Nowy Rok


Czyzby

568 wyświetleń

Pogoda w dalszym ciągu zaskakuje, tym niemniej zima coś tak jakby ale nie dopisuje. Spadł śnieg tylko wcale nie za dużo a teraz topnieje i breja / błoto wszędzie. Po początkowym entuzjazmie, póki co wstrzymuję się z przekładaniem błotnych Dirty Danów na kolczaste Ice Spikery. Zresztą i tak jestem w trakcie przerwy technicznej – raz, że praca i maratony dyżurowe; dwa, że przechodzę aktualnie małą regenerację kolan – tak więc zobaczymy co będzie dalej. Do kręcenia tęskno.

 

Warsztatowo pozostało mi jedynie odpowietrzyć przedni hydraulik bo go prawie nie mam (plus ew. dolać DOT'a), klamka – pomimo regulacji – jest stanowczo za miękka i nie są wcale to klocki. Reszta jest w miarę na bieżąco, wszystko wyczyszczone i przesmarowane. Nowy łańcuch zakupiony i założony (stary umarł po dokładnie 2.020 km), tylni V-brake wyregulowany na żyletę plus ma nowe klocki, przerzutki dociągnięte / wyregulowane, całość gęga jak trzeba. Pogiętych po wywrotkach platform nie wymieniam, Maszyna wygląda bojowo. Jak pedały padną zupełnie na śmierć to wtedy, chwilowo szkoda mi kasy. A może jak już to wymienię na jakieś SPD’ki od razu ? Pożyjemy zobaczymy.

 

Początek nowego sezonu skłania do podsumowań sezonu minionego. Generalnie nie było źle, z przygodami i do przodu ale tak jakoś niedosyt wrażeń mam, hehe. :) Poprzedni sezon był, jak dotychczas, wręcz przełomowy dla mnie. Wiele się nauczyłem w kwestii samoobsługi oraz autoserwisowania roweru. Najważniejsze, że przestałem bać się gmerania w Maszynie i zaczęło mi to sprawiać autentycznie frajdę. Coraz więcej czynności warsztatowo-naprawczych wykonuję teraz samodzielnie. Skompletowałem pełen zestaw narzędzi serwisowych (oraz stojak, a w zasadzie dwa, hehe) i raczej nie oddaję już swojej Maszyny do serwisu, który – jak nauczyło mnie doświadczenie – nie zawsze okazuje się fachowy i godny zaufania, tylko staram się zawalczyć co się da samemu (znalezienie dobrego serwisanta nie jest wcale łatwe, nie wystarczy oddać rower do pierwszego lepszego sklepu / serwisu; w każdym razie ja takiego w końcu znalazłem więc i na tym polu sukces). Jeżeli chodzi o przebyty dystans to na liczniku kliknęło mi równe 2.319 km. W/g planu, w minionym sezonie zakładałem wykręcić ciut więcej (tj. 3.500-4.000 km). Ale dzięki kontuzjom obu kolan, długotrwałej rehabilitacji itd. wyrwało mi z kalendarza równe 18 tygodni (!) bez roweru, tak więc uważam przebyty w 2011r. dystans za swój i tak naprawdę spory sukces. Tym bardziej, że w/g specjalistów dokonujących cudów (czyt. panów lekarzy) w ogóle nie powinienem był powrócić na rower… Konowały sie nie znają sie, WHO DARES WINS ! :woot: Za to nie udało mi się zrealizować zaplanowanych wypadów w Karkonosze ani w Bieszczady (czy też w żadne inne góry lub na dłuższe / kilkudniowe wyrypy po lesie), na przeszkodzie stanęły mi obowiązki rodzicielskie, pół roku remontów i pewne perturbacje w pracy. Cóż, życie. Ale liczę, że uda mi się w tym roku. :027:

 

Chwilowo nie planuję nic w kwestii nowego sezonu (chociaż pewnie wyjdzie to w praniu), aczkolwiek mam kilka wręcz szatańskich pomysłów – grunt żeby powrócić na szlak. Jak ja przeżyję jeszcze 2 tyg. bez roweru ?!

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...