niemamweny Napisano 21 Września 2021 Udostępnij Napisano 21 Września 2021 Cześć, Chcę sobie i babie kupić rower. Wiek 50+. Sprawność w normie (maks. mój zasięg- przejadę wolno dookooła Tater na szosie). Baba trochę gorzej, ale trzyma się znacząco lepiej niż średnia krajowa. Aktualny sprzęt.Nasze MTB są stosunkowo nowe (~~25lat) i dobrze wyposażone (mój nie ma amora, bo nie ma jak go dołożyć), babie jakieś dziadostowo dołożyłem bo chciała, ale to bez sensu. V-brake to był już upgrade. Ale dawno temu te rowery nie były najgorsze (np. STX). Jak korzystamy z rowerów? Lubimy góry. W zimie biegówki, więc fat bike mnie nie interesuje. W pozostałych porach roku wycieczki rowerowe. Czasami dłuższe wyjazdy z sakwami. Lubię jak nie ma asfaltu. Ostatnio byłem na Turbaczu- do zjazdu wystarczy oczy zamknąć i trzymać mocno kierownicę. Z żoną Las Wolski, Jura, Mogielica, Jakieś łatwe single typu Tabakowy Ch(ł)odnik. 2 tygodnie temu Góry Lewockie. Mam marzenie żeby kiedyś przy zjeździe otworzyć oczy i żeby nie bolały ręce, a żona nie groziła, że naśle na mnie policje i założy niebieska kartę, bo chcę ją zabić (ma rację w sumie). Na podjazdy chyba nie ma rady trzeba próbować, bo na elektryki chyba jeszcze poczekam do emerytury. Na szosę, mam szosę i na razie nie będę z nią nic robić. Po MTB kupić zamierzam gravela, żeby żonę do niego przekonać, a i samemu skorzystać. Jesteśmy podobnego wzrostu. Na razie to nie temat. W związku z tym szukam św. Graala, a nawet 2 (bo 2 osoby). Poczytałem dla mnie bardzo dobre (szacun) teksty o MTB na portalu ‘enduro coś tam’, recenzję Bobcata i artykuły na ‘poradach’. Czytam niektóre wątki na różnych forach i siwieję. Chłopaki piszą: kupiłem rower za 6tysi i wymieniłem tektro na shimano ale nie 200 bo one w ogóle nie hamują tylko 400, amory są do bani Do tego sztywne osie, piasty boost i ‘tapirowana główka’ ;-), no i grube golenie (to akurat mam z natury). Wychodzi na to że trzeba 6tysi x2 na rower wydać o od razu wymienić w nim prawie wszystko żeby się przejechać w komforcie, na Turbacz. Ponadto na Puszczę Niepołomicką gravelka, na urlop jakiś wyprawowy, na dookoła Tatr szosę za 10tysi. Dobrze, że nie chodzę do kościoła i roweru tam nie potrzebuje. Dla sportu zadzwoniłem po jakiś używany ‘kupiłem w 2018 za 4300 chcę za nigo 3900, bo wymieniłem hamulce i dołożyłem regulowaną sztycę, oczywiście mało jeżdżony’, potem zszedł do 3600PLN. Jak żyć? I to w czasach zarazy pod okupacją? Na razie dzięki ‘Enduro coś tam’ widzę, że może by się Bobcat (tylko nie wiem który, ale raczej 5) nadał, nawet ma mocowania na sakwy. Może jakaś goła używka ‘kupiona w 2020/21’ i do tego samemu dokupiony myk-myk? Dwie tarcze z przodu pewnie byłyby lepsze niż 1. Dla ‘Indian’ jestem chyba za mały (175cm). Co innego polecacie? Co dla baby? Jakby ktoś się jeszcze nie zorientował jestem centusiem, ale zapłacę jak będzie trzeba. Z góry dziękuję, sorry za długość, lekką prześmiewczość ( z siebie też). Nerka, Niemamweny Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.