IvanDrago Napisano 23 Sierpnia 2016 Napisano 23 Sierpnia 2016 (edytowane) Decyzja jak zwykle na spontanie: Wieczorem sprawdzam pogodę i rano myk rowerem na PKP. Bilecik Lublin-Puławy i już po godzinie jadę przez Wisłę starym mostem Puławskim. Most jest bardzo sprytny, ledwo mijają się na nim jadące z przeciwka TIRy… …ale dość niedaleko jest piękny i nowy. Zaraz za mostem w lewo odbija zielony szlak rowerowy. Plan miałem jechać wzdłuż Wisły, ale myślę: szlak rowerowy, ktoś to pewnie przemyślał, przygotował, powinno być dobrze. Yhym… jasne. Na początku OK, potem jednak trafiam do lasu, w plątaninę dróg i ścieżek i szlak jakoś się gubi. Licząc na asfalty i szutry zabrałem dość cienkie oponki, które słabo sobie dają radę na leśnych duktach rozwalonych przez traktory. Mimo to staram się utrzymać jakąś rozsądną prędkość aby nie trafić w kłujące objęcia komarów i gzów, których w tym roku jest pełno. Nie mając innego wyboru jadę nasłonecznionym skrajem lasu. ,,Idealne miejsce na wygrzewanie się dla węży”. Sekundę po tej myśli tuż sprzed kół leniwie odpełza jakieś łuskowane, podłużne cielsko. Niebezpieczna sprawa. Zsiadam z roweru i prowadzę go sporo przed sobą aby dać czas gadom na uciekanie. Grunt to nie zaskoczyć żmii, nie wiem, może najechana na ogon akurat trafiłaby zębami na moją łydkę? Wypełzam z lasu i trafiam na piękną drogę za kasę z UE. No więc teraz ognia! Szybko dojeżdżam do Janowa, po drodze nawet dołącza łaskawie zgubiony szlak rowerowy. Zamek w Janowcu z dołu: Pod wejście do zamku prowadzą strome kocie łby. Klasyczne i piękne, moim zdaniem pod każdy zamek powinny prowadzić takie kocie łby Wejście do zamku (niestety płatne) Jeden z ciekawszych obiektów A tak serio, to szkoda, że nie można sobie pochodzić więcej, do zwiedzania udostępniona jest tylko mała część zamku. Jest też dość skromne muzeum w którym na ścianach wiszą np. części nagrobków Firlejów, rodziny która zbudowała ten zamek. Bardzo dobry pomysł! Też chciałbym, aby po mojej śmierci ktoś odłamał kawałek pomnika z mojego grobu i przyczepił do ściany mieszkania w którym żyłem W okolicy zamku jest park, w pełni zachowany dwór, spichlerz z muzeum prezentującym wiślańskie łodzie i inne sprzęty z minionych epok. Zjeżdżam w dół na prom aby przeprawić się do Kazimierza Dolnego. Niestety właśnie mi ,,uciekł” Na szczęście pływa wahadłowo, bardzo często. Ku mojemu zdziwieniu mimo, że na pokładzie jestem tylko sam i rower to prom nie czeka, odpływa na drugi brzeg. Na drugim brzegu nie zajeżdżam już do Kazimierza bo… bo jakoś mi się nie chce. Mijam bokiem i dzida do domu czerwonym szlakiem rowerowym. Szlak jest urozmaicony: zjazdy, podjazdy, asfalty, szutry, piaski. Najbardziej jednak w pamięci utkwią mi te wspaniałe, strome podjazdy dnem wąwozów, wyłożone płytami-dziurawkami. Dzień po jeździe, nie bolały mnie prawie wcale nogi, tylko kark od wstrząsów na tych cholernych płytach Trzeba jednak przyznać, że szlak jest ciekawy i poprowadzony bocznymi drogami, często kręto, nie do końca logicznie, ale za to bardzo bezpiecznie.Trochę mi się spieszy więc wracając zatrzymuję się tylko raz na kanapkę i zakup wody. Takie ciekawe urządzeni pompujące wodę do czyjegoś gospodarstwa: I z oddali sanktuarium w Wąwolnicy: Potem oczywiście gubię szlak, nadkładam drogi, jadę na czuja (bo nie zabrałem drugiej mapy), ale ostatecznie docieram do domu jeszcze przed dobranocką Edytowane 23 Sierpnia 2016 przez IvanDrago Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.