Baikal Napisano 9 Września 2014 Napisano 9 Września 2014 Na początku roku udało mi się namówić Magdę na wycieczkę nad morze (chciałem jechać już z Gorzowa ale się nie zgodziła) więc zaczęliśmy wycieczkę od PKP = Gorzów - Warnowo (wioska gdzieś na Wolinie - 7km obok Międzyzdroje są) Wycieczka miała być bardzo rekreacyjna i taka była Rowery - No cóż mam już dosyć stary sprzęt Trekking o nazwie "Active Alu" - (opis na dole) . Rower dziewczyny to również niemiecka konstrukcja "Rixe" więcej o rowerach na samym dole Sakwy - 2x30L Crosso + 60L wór Crosso <---- z całości jestem BARDZO zadowolony, M. miała tylko sakwę na kierownicę Meridy H-Bag II <- też bardzo fajna nosiłem ją cały czas po znalezieniu noclegu, spokojnie drobiazgi się mieściły Części: 2 dętki, zestaw łatek, 2 łyżki, multitool, imbusy (mam mały lekki fajny zestaw), klucz nastawny, kluczyk do szprych, 2 spinki, \mały wd40 i małą buteleczkę smaru a raczej oleju "Vexol" trochę opasek zaciskowych czyli takie podstawy które prawie zawsze wożę ze sobą, poza tym Polskie może to nie jakieś odludzie wszystko weszło w torbę pod siodłową Pozostałe: Śpiwór, 1x Karimata(do siedzenia na piasku bardzo przydała się) Pałka teleskopowa 23", gaz pieprzowy, ubezpieczenie Planeta Młodych (110zł/rok), 2 moje telefony - solid (zalet nie trzeba przedstawiać odporny i bateria trzyma mega długo) no i Note do nawigacji i fotek (sierotka moja zapomniała aparatu) 3 expandery Moje rzeczy zajmowały pół 1 sakwy więc nie było źle i zmieściliśmy się była to moja 1 wycieczka z punktu A do B która trwać miała kilka dni, zawsze instalujemy się z rodziną w jakimś miejscu i tydzień jazdy po tamtejszych terenach i tak już od 12 lat może więcej. Jeżeli chodzi o wydatki to zabraliśmy może trochę ponad 2000zł + karty nie zależało nam na żadnych luksusach ale zawsze warto mieć więcej, mi wystarczył by namiot^^ __________ Przygotowania: Ja na kondycję nie narzekam nie widzę problemu, żeby wstać rano wymyślić 100km trasę i sobie ją zrobić średnie moje tępo nie powala ale na takich dystansach to 21-23km/h, miesięcznie różnie jeżdżę 400km, w wakacje jak pogoda była to i 1300km miesiącu wyszło jeżeli chodzi o M. ma ona sporo mniej czasu na jazdę i często jej się nie chce więc w miesiącu czasami przejedzie 0 czami 150km więc malutko Pakowanie - spakowałem wszystko w woreczki do żywności z biedry pozwoliło to zaoszczędzić sporo miejsca i nieprzyjemnych zapachów, nie żałowałem i zabrałem sporo 6 koszulek (pływam na kajcie więc wiem, że późnym latem są same wyprzedaże i można się obkupić) gaci też na każdy dzień, kilka par skarpet - lubię mykać w sandałach, 1 kurtka 2 longsleeve'y do tego żelo-szampon, antyperspirant szczoteczka i pasta więc ani mało ani dużo. I teraz zaczyna się lepsza historia pakowanie wdg. M. nie licząc łaszków woziłem suszarkę, prostownicę, peeling, "masło o smaku Pina Colada" jakieś tam maziowidło, i całą kosmetyczkę sam nie wiem czego. ogólnie sakwy z worem ważyły nieco ponad 20KG (ważone były) + 2 razy wylądowała w nich 1L flaszka łychy. Ogólnie moja M. nie bardzo nadaje się na takie wycieczki a nie chciałem jej obciążać dodatkowym bagażem Trasę tylko i wyłącznie pod M ustalałem ;/ 0. dzień: pociąg Gorzów - Warnowo 06:14-11.35 na miejscu i rozgrzewka Warnowo - Łukęcin Luzik lądujemy w jakiejś dziwnej mieścinie po środku niczego pogoda to ok 18stopni lekkie zachmurzenie trasa do Łukęcina prosta, przyjemna parę pierwszych km ubita droga później asfalcik i ddr. Ogólnie nie ma się do czego przyczepić fajnie było zapoznać się z pełnymi sakwami - ciężar co dziennie idealnie mi się udawało rozmieścić więc ok. Łukęcin (kiedyś tam na obozy sportowe jeździłem) ogólnie wioska bez szaleństwa mała, ryba kiepska ;( Nocleg 80zł za 2 osoby łazienka, pościel, miejsce na rowery w budynku kuchnia (wspólna) poza tym czysto i sympatycznie 1. dzień: Łukęcin - Grzybowo -pobudka, pakowanie, śniadanko wyjazd 9:30-10:00 jakoś tak - trasa: bardzo fajna sporo jazdy przy wodzie (zdarzało mi się przez ostatnie lata bywać w tamtych rejonach więc wiedziałem, że łatwo będzie) fajny kawałek jest przy Trzęsaczu - w tym roku niestety nie widziałem paralotniarzy ale na YT wszystko jest. najgorszy kawałek to Pogorzelica - Mrzeżyno kocie łby (kostka) najlepiej jechać bokiem po igłach to tak nie trzęsło (1 szprycha nie podołała i ukręciła się koło nypla), minęło nas kilka pojazdów wojskowych i dosłownie z 5 rowerzystów i kilku pieszych, za Mrzeżynem już lepiej asfalt z wydzielonym kawałkiem dla rowerów później fajna droga rowerowa (asfalcik) po zainstalowaniu się na noclegowni przy próbie wymiany szprychy okazało się, że leżą one w Gorzowie i się śmieją, że ich zapomniałem razem z aparatem. Miasteczko: dużo fajniejsze od Łukęcina bardzo turystyczne, przyjazne nawet na wypad z rodziną na dłuższy weekend fajnie klimat, miejscówkę znaleźliśmy szybko (1 zapytanie 80zł/2os) również bardzo czysto kołdry nie chcieliśmy ale pani się uparła i nam przyniosła, kuchnia lodówka, leżaczki mieszkanko przy główniej ulicy 100m od ddr ok 150m od morza rowery za domem w garażu nocowały więc nie mogę przyczepić się do niczego plaża ładna, czysta tak jak i miasteczko dzień bez rybki na obiad miałem ochotę na zupę i pierogi:P na kolację rybka wędzona mniam 2. dzień Grzybowo - Łazy W ten dzień moja M 2 razy kasowała trasę "przypadkiem", odwiedziłem w Kołobrzegu sklep rowerowy, lidla (łycha jak łycha droga w małych miejscowościach za to piwo tanie "Brok sambor" posmakował mi jak płaciłem to się śmiałem bo potrafił kosztować 2.10 z butelką^^ Grzybowo - Kołobrzeg blisko i fajna droga, przez kołobrzeg i dalej na wschód najfajniejsza droga rowerowa jaką jechałem mimo upartych ludzi wchodzących pod koła, latarnia morska w Gąskach też nie brzydka chciałem wejść na górę ale kolejka mnie przeraziła zjedliśmy po bananie i kanapczorze zrobionym rano, dalej prosta i ładnie oznaczona droga na której ciężko się zgubić przejazd przez Mielno - dziwna miejscowość nam się nie spodobała więc stanęliśmy tylko się napić i coraz bardziej się chmurzyło między Mielnem a Łazami fajny kanał łączący jeziorko z morzem. No i dojazd do nieszczęsnych Łazów nic mnie nie zmusi, żebym tam pojechał na wypoczynek nikt nie chciał wynająć na 1 dobę a jak już chcieli to 150-200 parę zł, zaczęło padać, dzwoniliśmy i szukaliśmy po 2h i wielu telefonach trafiliśmy na jedyne wolne domki (wszystko w koło zajęte obozy i dzieciarnia) była już prawie 17 M. nie wytrzymała i mówi, że pierwsze co się trafi to bierzemy domek taki ot zwyczajny na 4 osoby minimum cena niestety 110zł za 2 osoby bardzo ciężko z noclegiem tam było nam. Więc 1 co wyciągnięte z sakw to łycha, pepsi drin i na miasto, coś ciepłego do jedzenia zakupy małe na kolację i śniadanie, później przestało padać i po zakupach odwiedziliśmy plażę ludzi dużo, plaża brzydka, i ogólnie kiepskie wrażenie. Więc powrót do domku piwko drink i lulu. 3. dzień: Łazdy- Darłówko Tj. pisałem postanowiliśmy jeździć tyle ile M. będzie chciała więc przejechaliśmy tylko ~35km droga w miarę pare km po płytach - na streetviev widać przerywana z podpisem "Rzepkowo" Darłówko znam, wiele razy tam byłem i na wakacjach i na dorszach fajne miasteczko, trochę atrakcji, akurat 2 okręty ORP były do zwiedzania (oczywiście za darmo) siłownia na otwartym terenie, boiska do nogi, siatki fajnie zrobiony falochron w drewnie tak, że można usiąść poleżeć, do tego otwierany most na "suwany" stateczków sporo w centrum biedronka więc i w sklepach nie szaleją z cenami 80% alkoholu w bierze mieściło się w lodówkach obok Darłowo, fajny port, zamek, Lidl:P Nocleg też szybko znaleźliśmy 45zł/osoba ale za to standard niezły przy główniej więc bez krążenia rowery spały z nami w pokoju bo był naprawdę spory brakowało w nim tylko szklanek do drinów same kubeczki i szklanki^^ więc kupiliśmy w chińskim sklepie za 2zł 2 szklany i kieliszek do wina bo kupiłem białe 4. dzień Darłówko - Ustka Wyjazd mimo, że takie płyty jak wyżej z dziurkami to nawet równe, do tego fajne widoki morze i jeziorko więc ciężko się przyczepić do czegoś wyjazd z tej drogi jest co najwyżej przeciętny kawałek jakiś pozostałości po mostku take dechy jak podkłady kolejowe z 1 strony z 2 można jechać ubita ziemia (2 auta minęły nas) i trafiliśmy na wielki parking i spory kawał prostego gładziutkiego asfaltu bez pasów za to szeroki, i ładna droga do Jarosławca - tam przerwa lody i latarnia morska plan był jechać koło lotniska (zaznaczyłem na mapie) ale stoi tam 2 strażników i w sieprniu się nie da podobno można w czerwcu i lipcu ale trzeba wcześniej poprosić o zgodę jak my byliśmy to ćwiczenia miały jednostki specjalne. Próbowaliśmy się wbić za jeziorem aby jechać nad morzem, tam też był strażnik, poligon i mówił, że do jeziora bez problemu, ale dalej na wschód nie da sie, Dalej ładnie wszystko oznaczone mimo, że da się do ustki szybciej dojechać to jechaliśmy dalej od głównej jak R10 pokazywała no i kilka km przed Łebą było trochę brzydkich odcinków - piach kamienie, i przed samą Ustką - "Wodnica" tam dziwnie ta droga biegnie ale mi się podobało przez mostek trzeba było przeprowadzać, a ścieżka miejscami wyglądała jak piesza dojechaliśmy do ustki i znaleźliśmy dosłownie 10m od szlaku jakieś domki, kemping więc zapytaliśmy, co prawda do plaży kawałek był ale co tam, cena 30 albo 35zł / osoba warunki znośne czysto tylko trochę zalatywało PRL'em <- ale to też miało swój klimat:P, Jedzonko w Łebie również nas nie zawiodło zamówiliśmy "Placek po rybacku" to samo co po węgiersku tylko, że z dorszem myślałem, że jakieś skrawki dadzą na kawałku placka ziemniaczanego, ale się zdziwiłem dorsza sporo, super sosik suróweczki też bdb. cena też dobra bo coś koło 14zł porcja którą spokojnie 90% osób się zadowoli (zjadłem prawie 1 i 1/2 bo M nie podołała a taki dobry był...) później małe zakupy babskie - bransoletki parę kartek wysłaliśmy, kilka szotów z naleweczek "na stojaka" również bdb. do tego impreza jakaś tam muzyczka, sporo dzieciaków miasteczko zadbane, cenowo również spoko, duże sklepu są do tego trafiliśmy gdzieś po drodze swojskie wyroby, później piwko drinki i spać 5. dzień najgorszy Ustka - Łeba Niestety dzień wcześniej coś M. na kolano narzekała więc smarowanie, bandażyk i wolna jazda od rana, droga trochę inna niż planowałem ale M. wolała R10 chciałem przez orzechowo i tam podobno fajna droga na klifie idzie, Magda stwierdziła, że nie da rady, do Rowów się doczłapaliśmy też tam byłem kiedyś ogólnie fajna wioska turystyczna, później przerwa nie daleko latarni w Człopinie M. musiała posiedzieć bo było coraz gorzej, zjedliśmy zupkę, ja trochę okolicę zwiedziłem i dowiedziałem się, że nie da rady za bardzo jechać więc padło na spacer po plaży, kupiłem piwko no i tak szliśmy nie było źle przy wodzie przynajmniej sprawdziłem temperaturę Bałtyku:P po jakimś czasie trafiliśmy na jakieś znaki przy plaży, więc wyszliśmy i znaleźliśmy fajną dróżkę, zadzwoniłem do brata, żeby znalazł nocleg w Łebie wiedziałem, że nie dojedziemy o normalnej godzinie.... pojechaliśmy trochę z 2 ścieżek (taka co autkiem da się jechać nawet) zrobiła się 1 później kompletnie zniknęła no i tu powinienem skończyć wpis:P bo trochę wstyd... no ale ok, Zapomniałem tylko dodać, że to już był park narodowy (cena 6zł za osobę wjazd) ok wracając - stanął przed nami las jak okiem sięgnąć , więc nie było mowy o jeździe i trzeba było się przedzierać 2 razy było już plażę widać ale wydmy były ogromne do tego klif... ale po dłuuuugim czasie wymiękłem i przeszarpałem rower przez wydmy nie wiem jaka siła mną kierowała ale takich wydm to ja w życiu nie widziałem nad Bałtykiem 3 wydmy i z godzina podciągania ale udało się plaża znowu cieszyłem się jak głupi wsiedliśmy i pojechaliśmy plażą i proszę nie mówić, że się nie da - sakwy rower jak 90parę kg opny kenda khan 28x1.75 i te 20 spokojnie można jechać , oczywiście jechałem wolniej pilnując M - jak by mogła się zgubić dotarliśmy do cywilizacji - 2osoby z dzieckiem więc pytamy czy dojdziemy do asfaltu lub czegoś podobnego to powiedzieli, że przyjechali melexem a asfalt za wydmą jest i tylko 8km do łeby więc ŁAŁ fajnie dojedziemy przed zmrokiem )))) i tu dalej zabawa okazało się, że to nie wydma to pustynia ^^, nazywa się to monstrum "wydma Łącka" to dopiero kupa piachu godzina prowadzenia polecam google grafikę robi wrażenie, do domku trafiliśmy o 21 cena 30zł i najlepszy warun jaki był mega sympatyczny właściciel spory ogródek, popatrzyli na nas to od razu zaproponowali grilka piwko (mimo, że brat umawiał nas na 17-18 byliśmy z właścicielem na łączach więc nie było problemu czekał na nas) byliśmy tak padnięci, że zahaczyliśmy tylko sklep zimne piwo dla mnie, M jak zwykle łycha. Na czerwono brakujące kilometry, telefon padł Niestety na Łebie wycieczka się skończyła następnego dnia M. powiedziała, że nie ogarnie więc zostaliśmy jeszcze 1 dzień i dalej nic więc skoczyliśmy na PKP i PKS aby zawiózł ją do Władysławowa lub od razu na Hel, ja bym sobie przejechał tą resztę sam, w miedzy czasie zaczęło okropnie wiać i lać. ja byłem skłonny jechać M nie chciała mnie puścić więc zrezygnowaliśmy. Jestem średnio zadowolony bo wyszło 330km albo 340 (licznik rowerowy) ciesze się, że Magdę udało mi się namówić __________________ odnośnie roweru - tak to marketu w Niemczech:P korba nie mam pojęcia jaka na kwadrat, tył Acera przód brak danych, siodełko Selle Royal, bagażnik bez oznaczeń, piasty joytech'a, felgi Euro line, hamulec przedni zmieniłem z tarczowego novateca na v-kę i klocki meridy green. Na rower nie mogę narzekać zrobiłem nim ponad 11K km, i wymieniłem tylko 4 szprychy, opony, dętkę i klocki osłony łańcucha nie liczę urwała się kiedyś na mazurach i tak już zostało do roweru od nowości dodałem tylko trąbkę i pałkę i zmian przedniego hamulca reszta bez zmian Czego brakowało co bym więcej zabrał? lub czego za dużo: Wszystkiego starczyło mi spokojnie, może 2 karimatę bym zabrał do leżenia zamiast siedzenie:P na piachu, następnym zakupem przed wyjazdem jakimś dłuższym będzie albo power bank albo dynamo w piaście i ładowarka kemo no i lepsze oświetlenie roweru (tego nigdy nie za wiele) Zadowolony jestem też z kapelusza który zamówiłem przed wyjazdem. I nie dać ciała i sprawdzić 2 raz czy wszystko zabrane kilka fotek miniaturka i link do pełnego rozmiaru, M postanowiłem ukryć, jest w pracy więc jak się zgodzi to może wkleję normalne fotki bo tak naprawdę to ona ma twarz:P a nie puste pole. Fotki niestety tylko z telefonu i gopro kilka Łukęcin: https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/674/oIGBnn.jpg Rewal: https://imagizer.imageshack.us/v2/3264x2448q50/540/BOB1E0.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/913/vny2LG.jpg Trzęsacz (ruiny kościółka) https://imagizer.imageshack.us/v2/4000x3000q50/538/8Hd51v.jpg Klif kawałek dalej: https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/746/uCJVVh.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/537/jkBrsv.jpg Darłówko: https://imagizer.imageshack.us/v2/3264x2448q50/913/MFcKmt.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/674/pAl21U.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/673/GJ5Iog.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/3264x2448q50/673/i2GvTp.jpg 1 domek o którym pisałem u Łazach i M^^ https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/673/GmHBOz.jpg gdzieś po drodze: https://imagizer.imageshack.us/v2/3264x2448q50/540/bFPVhe.jpg https://imagizer.imageshack.us/v2/897x673q90/537/X5TgNx.jpg nieszczęsna wydma przed Łebą po jakiś pół godzinie może więcej spacerku zostało tyle co do lasu widać w oddali https://imagizer.imageshack.us/v2/4000x3000q50/674/oYasAt.jpg do tego mam parę filmików samej drogi jak znajdę czas to postaram się coś z nich zrobić - kawałek plaży właśnie uploaduje niestety słaby upload mam , śladu gps nie mam, ale mogę przesłać dokładniejsze screeny YouTube niestety sporo popsuło jakość - takie widoki koło Łeby - las i plaża przez prawie 6h nie widzieliśmy nikogo
lukeps Napisano 9 Września 2014 Napisano 9 Września 2014 Świetny Trip! Fragmenty R-10 też zwiedziłem i widoki są faktycznie przepiekne! Szkoda, ze nie dojechaliście na Hel Szacunek dla "M", że wytrwała do końca W planach mam taką samą wyprawę ale coś nie mogę sie zebrać Serdecznie pozdrawiam i czekam na więcej fotek
endrzer Napisano 10 Września 2014 Napisano 10 Września 2014 Świetne ujęcie na M. na tle powoli zachodzącego słońca.W tamtym roku też przemierzałem ten odcinek i okazał się jednym z ciekawszych.Ach te bezludne połacie plaży, ach te wspomnienia https://www.youtube.com/watch?v=ouZDGDvbklI#t=6m20s
zientas Napisano 14 Września 2014 Napisano 14 Września 2014 mi się bardzo podoba, szczególnie nastawienie na partnera a nie na ciśnienie kilometrów. Jak byś planował na przyszły rok to chętnie z żoną się wybiorę, tak 50-70km dziennie. chcieli byśmy zrobić Świnoujście - Hel w 5-6 dni, ale we dwoje to tak obawami do tego podchodzimy, dla tego fajnie by było mieć jeszcze kogoś ale nie takiego co robi 150 km dziennie. jeszcze raz gratulacje zientas
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.