Mam 194 cm, 90kg i 17 lat. Jeżdżę FR, a mój obecny rower nie wystarcza mi chociażby pod względem skoku. Mówiąc freeride mam na myśli jazdę po mieście, zjeżdżanie serii schodów, gapów, dropów. Również jeżdżę po lokalnych lasach, więc rower musi w miarę dobrze podjeżdżać Zależy mi też na możliwości pojechania do bikeparku i wykorzystania bardziej zaawansowanych tras. DH spełnia wszystkie te kryteria oprócz możliwości przyzwoitego jeżdżenia po mieście i podjeżdżania pod górki. Stąd moje poszukiwania freeride-ówki. Przyznam się też, że nie mam dużego doświadczenia i wiedzy szczególnie jeśli chodzi o osprzęt. Tak samo problem sprawia mi wybór materiału ramy. Oglądałem dużo filmików i czytałem opinie właścicieli ale nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Raz słyszę że karbon pęka, innym razem że jest wytrzymalszy i można nakładać na niego łaty po ewentualnym pęknięciu. Każdy ma inne zdanie na ten temat. Jedyne co jest jasne, to że karbon jest lżejszy 200 - 500g i w jakiś sposób redukuje wstrząsy, ale jaka jest jego faktyczna żywotność? Czy faktycznie pęka szybciej niż aluminium? Moją uwagę zwrócił fakt, że większość karbonowych torque-ów z ogłoszeń na portalach aukcyjnych ma wymienioną ramę przez gwarancję. Nie jest to podejrzane skoro producenci tak niechętnie realizują gwarancję? Te wymiany musiały być spowodowane poważnymi zdarzeniami. Czy torqi z trochę starszych roczników nie miały jakiejś wady fabrycznej? Tym bardziej widzę, że odradzacie mi torqa. Przez co konkretnie są nieudane?