No niestety mimo założenia niemałego przecież budżetu (dla wielu wręcz niewyobrażalnego na rower) to cały czas jest gra kompromisów. Bo w zasadzie w zasięgu są jakieś chińskie wynalazki w rodzaju tego Ecobike'a, albo nie do końca pasujący R500 z Decathlonu (a i on - im więcej o nim poczytałem - nie zachęca i jego największą zaletą jest właśnie "z Decathlonu").
Na miejscu kuzynki zastanowiłbym się nad dwoma rzeczami:
1. Czy nie warto zrezygnować z ograniczenia tylko do mid tailów... i brać pod uwagę także rowery dłuższe? Po prostu tych mid taili jest zdecydowanie mniej. Otwarcie na long taile zwiększa znacząco możliwości. A taki rower jest - nawet jeśli dziś nad tym się nie zastanawiamy i nie bierzemy go pod uwagę - jest w mojej opinii praktyczniejszy. Różnica w długości to jakieś 30 cm. Może taki rower wygląda dziwnie dla osób postronnych, ale nie wydaje mi się, by jego prowadzenie aż tak odbiegało od krótszej wersji. Za to przewiezie i dziecko i jakieś rzeczy naraz... Być może chodzi o przechowywanie, ale niektóre modele można zostawiać w pozycji pionowej... Dłuższy rower brałbym też pod uwagę z jeszcze z jednego powodu. Taki zakup to olbrzymi wydatek, który - jak rozumiem - chcemy, żeby był jak najbardziej racjonalny, adekwatny do potrzeb. Gdybym kupował rower o bardzo użytkowym charakterze, do niemal codziennego wykorzystania (tak chyba należy rozumieć wożenie do szkoły), to nie za bardzo chciałbym obudzić się po jakimś czasie z konstatacją, że wydałem masę pieniędzy, a rower okazał się jednak upierdliwy w tym codziennym wykorzystaniu, bo jak dziecko ma więcej rzeczy do zabrania, to nie ma gdzie ich upchnąć, a i wracając z tej szkoły nie kupimy nic po drodze, bo się nie zabierzemy.
2. Czy nie warto jednak zwiększyć budżetu. Jak wyżej - za te 12 tys. jesteśmy skazani albo na chińszczyznę, albo zostaje nam tylko Decathlon, a i to już niedługo. Polska cena R500 jest chyba najniższa w Europie. Z innych krajów dochodzą wieści, że tam rower podrożał z wyjściowych 2800 EUR do ponad 3000 EUR, więc i u nas zdrożeje. Tak naprawdę trzeba chyba budżet zwiększyć do 3800-4000 EUR, żeby mieć jakiś wybór. Za te pieniądze nie kupi się większości wypasionych modeli jak np. Tern GSD (long tail) za 5800-6800 EUR czy Tern HSD (mid tail) od 4200 EUR, ale już takiego Terna Quick Haul (mid tail, uboższy krewny HSD) od 3200-3600 EUR tak... (google wypluwa nawet jeden polski sklep z podejrzaną ceną 13906 zł). Do 4000 EUR będą jeszcze Yuba Kombi (mid tail, 3400 EUR), Veloe (mid tail, niestety nieco ponad - 4100 EUR w najtańszej wersji), Douze LT1 (long tail, 3700) czy polski Creme Happy Wagon (long tail, 18699 zł). Oczywiście jest całe mnóstwo droższych i bardzo drogich rowerów (Bicicapace, Moustache Lundi 20, Benno Boost czy Benno Remi Demi, Yuba Mundo, Yuba Spicy Curry, Yuba FastRack, Duze LT2), ale rozumiem, że budżetu nie zwiększamy bez końca. Można też kupić RadWagona 4 (long tail) za 2300 EUR, ale trzeba rozumieć skąd bierze się ta cena (marka oferująca tańsze rowery elektryczne, bo świadomie nie korzysta z silników centralnych). Niby podobne do Decathlona (silnik w piaście), ale bez decathlonowej polityki gwarancyjnej. Niby podobne do Terna (małe kółka, które moim zdaniem nie są aż tak cool, zwłaszcza to z przodu), ale raczej nie ta klasa podzespolów i wykonania. Taki w sumie Chińczyk, tylko amerykański, a i tak największą bolączką użytkownika będzie znalezienie kompletnie nietypowych opon w rozmiarze 22", jak się te w rowerze zużyją...